Małe życie
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Kolekcja 70 lat Empik
- Tytuł oryginału:
- A Little Life
- Wydawnictwo:
- W.A.B.
- Data wydania:
- 2024-04-04
- Data 1. wyd. pol.:
- 2016-04-22
- Data 1. wydania:
- 2015-03-10
- Liczba stron:
- 816
- Czas czytania
- 13 godz. 36 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788383196916
- Tłumacz:
- Jolanta Kozak
- Tagi:
- przyjaźń homoseksualizm ból choroba kalectwo Nowy Jork samookaleczenie Jolanta Kozak Booker
- Inne
Poruszający obraz dojrzewania, sukcesu, traumy i przyjaźni. Najgłośniejsza amerykańska powieść 2015 roku, która wzbudziła falę zachwytu, a zarazem gorącą dyskusję wśród krytyków i czytelników.
Pochodząca z Hawajów amerykańska pisarka opisuje kilkadziesiąt lat z życia czterech przyjaciół. Bohaterów powieści poznajemy w chwili, gdy kończą studia i przenoszą się do Nowego Jorku. Przetrwanie, nie mówiąc już o sukcesie, w jednym z najwspanialszych miast świata nie jest łatwe, lecz szczęście wydaje się im sprzyjać. Pełen temperamentu JB jest malarzem i z czasem zaczyna brylować w kręgach nowojorskiej bohemy. Malcolm zostaje uznanym architektem, a Willem robi błyskotliwą karierę aktorską. Najbardziej tajemniczy z nich, Jude, przejawia wybitny talent matematyczny, a jako prawnik również odnosi sukces za sukcesem. W przeciwieństwie do przyjaciół nigdy jednak nie wspomina o swojej przeszłości ani o rodzinie, choć poważne problemy zdrowotne i emocjonalne wskazują na to, że w jego życiu wydarzyło się coś, o czym nie potrafi zapomnieć.
Willem, Malcolm i JB stopniowo odkrywać będą straszną prawdę, która kładzie się cieniem na całym życiu przyjaciela. Nieuchronnie nadchodzi dla nich czas trudnej próby empatii i dojrzałości. Co będą gotowi poświęcić, by ratować Jude’a, pogrążającego się w mroku? Oto poruszająca do głębi opowieść o życiu w wielkim mieście, które daje szansę na zapomnienie o przeszłości, oraz o życiu w bólu, który nie pozwala zapomnieć. To proza, która w całym swoim pięknie opisuje doświadczenie zła, granice ludzkiej wytrzymałości i tyranię pamięci.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Hej, Jude!
Pomyśl trzy rzeczy, które robisz lepiej niż ktokolwiek. Trudne, prawda? W taki razie, pomyśl trzy rzeczy, które robisz dobrze. Albo chociaż trzy rzeczy, które lubisz w sobie… Z pozoru zadanie wydaje się dość łatwe. Gdy jednak chcielibyśmy odpowiedzieć naprawdę szczerze, okaże się, że braknie nam pomysłu. Żaden nie będzie wystarczająco dobry. Bo w żadnej rzeczy nie będziemy mogli być tak naprawdę najlepsi. Jeśli jednak to samo pytanie zadamy osobie lub osobom, które nas kochają, zapewniam Was, że będą znali odpowiedzi. Wszystko bowiem zależy od perspektywy, od postrzegania przez nas świata i stopnia odczuwania sensu własnego życia.
„Małe życie” jest historią czterech przyjaciół, którzy kończą studia i stają przed próbą tworzenia swojego dorosłego życia. Malcom zostaje uznanym architektem. JB rozpoczyna swoją świetną karierę malarza. Willem zostaje światowej sławy aktorem. A Jude robi błyskotliwą karierę prawniczą. Poznajemy ich, gdy to wszystko dopiero próbują osiągnąć i towarzyszymy im przez ponad czterdzieści lat. Świat, który autorka przedstawia w początkach książki, gdzie Willem i Jude wynajmują tanie i maleńkie mieszkanie na Lispenard Street, znacznie różni się od świata z końca powieści, choć udaje się autorce zamknąć go w klamrze. Czytelnikowi sporo czasu zajmuje aż dotrze do tych ważnych informacji i do sedna fabuły. Trudne, ale dość sielskie życie przyjaciół, po kilkudziesięciu (a może nawet kilkuset) stronach, zaczyna skupiać się w końcu na jednym głównym bohaterze. Jest nim Jude, któremu, podobnie jak temu z piosenki Beatlesów, wszyscy przyjaciele i bliscy tłumaczą trud i sens życia. Mniej więcej nieco przed połową, powieść zaczyna mocno przyciągać, ściskać, elektryzować i naprawdę pochłaniać. W miarę jak otrzymujemy coraz to nowe informacje o dawnym życiu Jude’a, układamy fakty jak puzzle i zostajemy schwytani przez sieć uprzędzoną z zaciekawienia i niedowierzania. Ogrom – to właśnie nas pochłania. Niezwykle inteligentny, dobry Jude, skrywa niewyobrażane tajemnice o sobie samym, które, oczywiście poza jego obecnym stanem zdrowia (głównie problemami z chodzeniem), stanowią o jego obniżonym poczuciu wartości.
Nie zdradzę Wam oczywiście o jakim ogromie tragedii z życia Jude’a mówimy (jedno niedowierzanie rodzi kolejne – wielki szok i ogromny smutek). Nie zdradzę Wam również tych cudownych, szczęśliwych momentów, którymi w późniejszym życiu Jude jest obdarzany. Ale powiem Wam tylko tyle – jest to zdecydowanie zbyt wiele, jak na jednego człowieka. Dlatego właśnie powieść tak przyciąga i czujemy tak mocny żal czy tak mocno przeżywamy jego radość. To zdecydowanie skomplikowana postać, która dzięki rozłożonej na 800 stron akcji, została idealnie psychologicznie zarysowana. Na koniec umiemy go naprawdę poczuć, a nawet zrozumieć.
Jest to piękna powieść o sensie życia, o poczuciu własnej wartości, radzeniu sobie w smutku, bólu, chorobie i szczęściu. Tu nic nie jest proste – tak samo niedola, jak i szczęśliwy los. Jest to wspaniały portret relacji rodzicielskiej, problemów dorastania. Jest to opowieść zarówno o samotności, jak i przyjaźni – o miłości i śmierci. W efekcie tak wielkoobjętościowej fabuły, dotykamy tajemnicy życia i niezwykłości faktu, że każdy z nas jest odrębną, wspaniała jednostką i posiada swój własny cel. Sens życia można odnaleźć w rzeczach wielu. Mi jednak najbardziej spodobały się słowa Willema: Ja wiem, że moje życie ma sens, ponieważ jestem dobrym przyjacielem. Kocham moich przyjaciół, troszczę się o nich i mam wrażenie, że ich uszczęśliwiam.
Kiedy tak wielkich rozmiarów książka odnosi tak duży rozgłos i sukces, zawsze zastanawiam się dlaczego jest tak duża. Czy nie jest zbyt nudna, przegadana, męcząca w swoim odbiorze? Zawsze odrobinę w nią z tego powodu wątpię. Z „Małym życiem” było dość podobnie, lecz to, co odczuwałam przy pierwszych kilkudziesięciu stronach, przy tej dwustustronicowej końcówce stało się żalem, że koniec się zbliża. Hanya Yanagihara stworzyła wspaniałą powieś, o przekroju życia przez kilkadziesiąt lat, która w moim odczuciu te kolejnej kilkadziesiąt lat (i więcej) powinna przetrwać). „Małe życie” szokuje, boli i pochłania bez reszty. Tnie głęboko i mocno, jak nóż – aż do bólu, aż poczuje się naprawdę.
Monika Samitowska-Adamczyk
Oceny
Książka na półkach
- 18 774
- 17 263
- 4 770
- 1 342
- 1 152
- 188
- 181
- 112
- 107
- 98
Opinia
Żyletka. Małe ustrojstwo, którym można wyrządzić sobie niesamowitą krzywdę. Ostre, cienkie i niebezpieczne. Całe moje dzieciństwo powtarzano mi, żeby jej nie dotykać. Pamiętam doskonale, kiedy to maszynki jednorazowego użytku były towarem deficytowym i wśród przyborów do golenia mojego ojca i dziadka była brzydka pseudosrebrna maszynka na żyletki. „I tylko broń Panie Boże, żebyś to brała do ręki” – grzmiała mama. Oczywiście, że nie słuchałam. Oczywiście, że poczułam, co znaczy być nieostrożną i nie umieć się obsługiwać ostrym narzędziem. Oczywiście, że przyznałam jej rację, choć nigdy na głos. Ale nauczyłam się. Teraz, kiedy sama jestem mamą, rozumiem moją rodzicielkę doskonale. Drżę nawet, gdy mój sześciolatek sięga po nożyczki dla dzieci, a co dopiero nóż czy inne równie ostre przedmioty. Strachu przed bólem też trzeba się nauczyć, trzeba przejść proces odpowiedniej socjalizacji, żeby wiedzieć, na co uważać. Często trzeba doświadczyć na własnej skórze bólu. Człowiek ma jednak to do siebie, że zrobi wszystko, by go uniknąć. Zdrowy człowiek. Bo z chorym bywa różnie…
„Małe życie” Hanyi Yanagihary przeleżało na moim regale sporo czasu. Kupione niedługo po wydaniu, sukcesywnie odstraszało gabarytami. Jako, że niedawno skończyłam równie opasłego „Szczygła” Donny Tartt, nie miałam zbytniej ochoty znów zagłębiać się w historię opisaną na ośmiuset stronach. Uznałam jednak, że dwutygodniowy urlop to dobry moment – relaksując się nad morzem chętnie poznam głównych bohaterów: JB, Malcolma, Jude’a i Willema.
Dwa tygodnie nie wystarczyły.
„Małe życie” zostało okrzyknięte najgłośniejszą amerykańską powieścią i największym wydarzeniem literackim 2015 roku. Książka została nominowana do prestiżowych nagród, przetłumaczona na wiele języków i określona jako arcydzieło. Jest to historia czterech przyjaciół, którzy poznają się w college’u i wspólnie postanawiają zamieszkać w Nowym Jorku. Każdy z nich zostaje „kimś”. JB znanym malarzem, Malcolm świetnym architektem, Willem rozpoznawalnym aktorem, a Jude niepokonanym prawnikiem. Po pierwszych stu stronach, które – przyznaję – nieco mnie nużyły, byłam przekonana, że doskonale przewidziałam, o czym będzie ta książka. Pomyślałam „Czterech kumpli będzie się bawić, a Yanagihara zrobi wokół tego duży szum i na tym się skończy”. Tymczasem okazało się, że zbyt szybko i niesprawiedliwie oceniłam zamysł autorki. To nie była książka o imprezujących przyjaciołach. I zupełnie nie było w niej szumu. Był ból. Przeraźliwy, wypełniający wszystkie żyły i tętnice, powodujący niejednokrotnie odruch wymiotny. Tak, jakby pisarka chciała, żebyśmy poczuli choć trochę, co przeżywał Jude – bo to on stanowi kanwę opowieści. To jego nikt nie nauczył, że żyletki nie służą do zabawy. Nie miał go kto nauczyć, bo w swoim dzieciństwie nie spotkał nikogo, kto nauczyłby go czegokolwiek istotnego. Jego życie było błędem innych ludzi, wynikiem ich okrucieństwa, psychoz, patologii i braku człowieczeństwa. Na ośmiuset stronach poznajemy jego życie, sposoby radzenia sobie z przeszłością, bólem i brakiem motywacji.
Nie polubiłam go. Było mi go żal, ale to, co robił w swoim dorosłym życiu doprowadzało mnie do szału. Odkładałam książkę co jakiś czas, wściekając się na niego i klnąc na Yanagihare (ostatnio takie emocje wzbudziła we mnie „Pozorność” Natalii Nowak-Lewandowskiej). Po głowie chodziło mi ciągle jedno pytanie „Jak tak można?!”.
I kiedy już minęły dwa tygodnie urlopu, a mnie zostało jeszcze około stu stron do przeczytania, postanowiłam, że odpuszczam. Nie dam rady. Teraz wiem na pewno, jak to się skończy. Jednak to nie w moim stylu. Dokończyłam. Nie wszystko było tak, jak przewidziałam. Przykleiłam się do fotela robiąc coraz większe oczy i zastanawiając się, jak mogło do tego wszystkiego dojść.
Z regału spadła już kolejna książka do przeczytania. Przekartkowałam ją, przeczytałam kilkanaście stron i wróciłam do „Małego życia”. Otwieram je na przypadkowych stronach, jeszcze raz przypominam sobie tą historię i myślę, ile przyjaźń może wnieść, znieść i jak bardzo można się w swoim życiu pogubić, gdy nie pozwoli się sobie pomóc. Myślę, jak to dobrze mieć obok siebie prawdziwego przyjaciela, miłość oraz szacunek i jak bardzo może to trzymać przy życiu. I jak wielkie spustoszenie może siać brak tego wszystkiego.
Żyletka. Małe ustrojstwo, którym można wyrządzić sobie niesamowitą krzywdę. Ostre, cienkie i niebezpieczne. Całe moje dzieciństwo powtarzano mi, żeby jej nie dotykać. Pamiętam doskonale, kiedy to maszynki jednorazowego użytku były towarem deficytowym i wśród przyborów do golenia mojego ojca i dziadka była brzydka pseudosrebrna maszynka na żyletki. „I tylko broń Panie Boże,...
więcej Pokaż mimo to