Powieść ta została mi polecona. Niechętnie chciałam ją czytać, myślałam o niej jak o kopii "Kodu...", gdyż tutaj też autorka przedstawia Marię Magdalenę jako żonę Jezusa Chrystusa. I ku mojemu zdziwieniu autorka ukazuje to całkiem inaczej niż Dan Brown.
McGowan opisała wiele zaskakujących wiadomości z życia Jezusa, Marii Magdaleny i Jana Chrzciciela. Opisy te jednak były najciekawsze w całej tej książce, bo reszta strasznie naciągana i nierealna. Miałam wrażenia, że autorka chętnie posługiwała się magicznymi mocami, kiedy nie miała pomysłu na opisanie ważnych wydarzeń np. sklep, który w jakiś dziwny sposób, nagle się pojawia, a w nim czekający na swoją właścicielkę (główną bohaterkę) pierścień, który też jest jakimś magicznym talizmanem, czy odnalezione zwoje ewangelii Marii Magdaleny, które zachowały się w nienaruszonym stanie przez dwa tysiące lat! Budowanie sztucznych akcji, które miały trzymać w napięciu, a nie trzymały, w dodatku zbyt szybko i przewidywanie się kończyły, miały chyba na celu zwiększenie objętości książki, która także jest minusem.
Moim zdaniem autorka miała fantastyczny pomysł na książkę, ale źle skonstruowała fabułę, która zamiast wciągać, męczy czytelnika!

Powieść ta została mi polecona. Niechętnie chciałam ją czytać, myślałam o niej jak o kopii "Kodu...", gdyż tutaj też autorka przedstawia Marię Magdalenę jako żonę Jezusa Chrystusa. I ku mojemu zdziwieniu autorka ukazuje to całkiem inaczej niż Dan Brown.
McGowan opisała wiele zaskakujących wiadomości z życia Jezusa, Marii Magdaleny i Jana Chrzciciela. Opisy te jednak były...