Dla tych co nie tylko "Kompleks Portnoya" czytali jest to znakomite uzupełnienie wiedzy o autorze i jego książkach. Dla takich jak ja, których Kompleks lekko przydusił i, coby nie powiedzieć, możliwie delikatnie: nie zachęcił do przeczytania kolejnych utworów, doskonały przewodnik po występujących w nich postaciach.
Akurat, nie przypadkiem, bynajmniej, czytałem "..wyzwolonego" razem z MESZUGE Singera. Do końca nie wiem, zresztą na cholerę mię ta wiedza, który z nich o którym pisze swoje powieści?
W mojej opinii powiedzieć, że lektura nie była czasem straconym, to nic nie powiedzieć bo, kiedy tylko otworzą się drzwi do bibliotek, zacznę poszukiwania. Książek Rotha. No. Tak myślę.
Napisane "toto" jest trochę "za gęsto", jeżeli wiecie co mam na myśli, dlatego lektura zajęła mię dużo czasu, co w obecnych okolicznościach przyrody jest kolejną, piękną, zaletą "Roth'a wyzwolonego".
Polecam wytrwałym poszukiwaczom prawdy. Cokolwiek to znaczy. No. Raczej

Dla tych co nie tylko "Kompleks Portnoya" czytali jest to znakomite uzupełnienie wiedzy o autorze i jego książkach. Dla takich jak ja, których Kompleks lekko przydusił i, coby nie powiedzieć, możliwie delikatnie: nie zachęcił do przeczytania kolejnych utworów, doskonały przewodnik po występujących w nich postaciach.
Akurat, nie przypadkiem, bynajmniej, czytałem...

To taki bryk przez twórczość P. Rotha. Za bardzo skoncentrowana na tym co napisał za mało na samej osobie.

To taki bryk przez twórczość P. Rotha. Za bardzo skoncentrowana na tym co napisał za mało na samej osobie.