Wojna i terpentyna
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Oorlog en terpentijn
- Wydawnictwo:
- Marginesy
- Data wydania:
- 2015-09-23
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-09-23
- Liczba stron:
- 416
- Czas czytania
- 6 godz. 56 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788364700934
- Tłumacz:
- Alicja Oczko
- Tagi:
- artysta I wojna światowa kobieta małżeństwo mężczyzna miłość poszukiwanie sensu życia powieść biograficzna przemoc rodzina samotność strach śmierć wspomnienia żołnierz dzienniki literatura flamandzka literatura belgijska
- Inne
Książka nominowana w Plebiscycie Książka Roku 2015 lubimyczytać.pl w kategorii Powieść historyczna.
Książka nagrodzona „Flemish Culture Prize for Literature”/ „Nagroda Kultury Flamandzkiej w kategorii Literatura” w 2014 roku.
Na krótko przed śmiercią w 1981 roku Urbain, dziadek Stefana Hertmansa, powierzył mu dzienniki, w których zapisał swoje życie. Wnuk obiecał, że zrobi coś z tym materiałem, choć dramatyczne historie rodzinne zasłyszane w dzieciństwie sprawiły, że przez wiele lat bał się zajrzeć do tekstu. W końcu to zrobił. Ich lektura uświadomiła mu, że musi opisać losy dziadka naznaczone biedą, terminowaniem w odlewni żeliwa, przedwczesną śmiercią ojca, strasznymi doświadczeniami żołnierza frontowego w czasie I wojny światowej i śmiercią jego wielkiej miłości. Hertmans stworzył wspaniałą opowieść o okrucieństwie, strachu i przemocy, ale także o odwadze, nadziei i sile potrzebnej do przetrwania. To nie tylko wyjątkowy zapis nieco zapomnianej, ale jakże bogatej historii Flandrii, to także powieść o ukrytej pasji i o tym, co wojna może uczynić z duszą skromnego, ale fascynującego człowieka.
Hertmans opowiada z niezwykłą mocą, którą posiadają tylko najwięksi pisarze, i w sposób, który sprawia, że nie sposób oderwać się od lektury.
„Tak, dziadek miał talent literacki – przyznaje Hertmans. – Ta książka to jego historia. Dziadek opisywał wiele rzeczy, których ja nie byłbym w stanie wymyśleć”.
W Polsce hasło „wojna” przynosi skojarzenie z II wojną światową, dla Belgów jest nim I wojna światowa. Naród ten wciąż odczuwa traumę Wielkiej Wojny, choć od czasów jej rozpoczęcia w ubiegłym roku minęło 100 lat. To na polach Flandrii rozgrywała się większość działań tamtych czasów i dotąd odkopywane są niewypały. Książka Wojna i terpentyna wyróżnia się na tle ogromu publikacji poświęconej temu okresowi w historii, ponieważ stanowi osobiste dochodzenie przeprowadzone przez autora-wnuka i parafrazę dzienników dziadka-weterana.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Życie dziadka Urbaina
I nagle dociera do mnie bolesna myśl, że oni się nigdy nie poznają: mój przodek i mój potomek.
Kim są „oni”? Ci, o których niemożliwe poznanie martwi się, stojąc w 2012r. u stóp kościoła Saint Martin-in-the-Fields w Londynie, Stefan Hertmans, jeden z najbardziej uznanych pisarzy niderlandzkiego obszaru kulturowego. Potomek to jego 15-letni syn, z którym spędza właśnie kilka dni w tym angielskim mieście pubów i muzeów. Od niego w National Gallery usłyszy: Idziesz? To trochę żenujące, taki stary facet gapiący się na nagą kobietę. Przodek zaś to jego dziadek Urbain, zmarły w latach 80. XX wieku, postać bardzo dla pisarza ważna. To z myślą o nim tak uparcie przygląda się pięknej i nagiej „Wenus z lustrem” Velázqueza. Syn pisarza na kartach tej osobistej książki pojawia się sporadycznie, dziadek zaś jest jej głównym bohaterem. Może przywołana wyżej myśl sprowokowała powstanie "Wojny i terpentyny"? By prawnuk miał szansę poznać pradziada?
Głównym powodem jest jednak zobowiązanie. Urbain Martien przed śmiercią powierzył swojemu wnukowi, Stefanowi, własne wspomnienia notowane od 72 roku życia najpierw niezrównanym przedwojennym, a potem chwiejnym i płynnym pismem w dwu zeszytach. Pierwszy z nich zawiera w sobie głównie opowieść o dzieciństwie i dorastaniu w epoce sprzed I wojny światowej. Drugi to dziennik o wojnie 1914-1918, który rozpoczyna zakwestionowanie ważności pierwszego. Dziadek pisarza, mając już lat ponad 80, czas dzieciństwa i dorastania (na planecie wsi, polnych dróg, powozów konnych, latarni gazowych, balii, świętych obrazków, starych szaf wnękowych (...) wszechobecnych proboszczów, (...) krnąbrnych dziewcząt z dobrych domów w żeńskich klasztorach, (...) zarządzeń biskupów i cesarzy) uznał za nudny i nieważny, nobilitując tym samym tom o okropnościach wojny, prawdziwy i szczery. I wojna światowa rozbiła w drobny mak piękną iluzję starej Europy, zawładnęła na zawsze życiem Urbaina.
Czym jest powieść „Wojna i terpentyna”? Pełnym głosem dziadka dochodzącym z zeszytów? Nie, choć w niektórych rozdziałach tak jest. Zbeletryzowaną jego biografią? Niezupełnie. A może raczej opowieścią wnuka o zmaganiu się ze światem dziadka, jego prawdą?, jego rzeczywistością, dla której wnuk próbuje znaleźć właściwą perspektywę?
Stefan Hertmans wprowadza czytelnika zarówno w świat własnego przepracowywania legendy czy mitu dziadka (bardzo interesująca warstwa powieści), jak i snuje opowieść o tym, co tegoż dziadka ukształtowało, z czego wyrósł, czego doświadczył, co przeżył. Próbuje pokazać, kim on był, kim się stawał, zrozumieć go i odkryć fascynujące tajemnice jego życia duchowego, emocjonalnego, jakby „drugiego”, nadbudowanego nad tym realnym.
Czytelnik poznaje rodzinę Urbaina. Astmatycznego, wcześnie zmarłego ojca- malarza odnawiającego freski kościelne i dumną, silną i dumną matkę, wkrótce młodą wdowę. Obserwuje chłopca, towarzyszącego ojcu przy kościelnych pracach malarskich, a później borykającego się z koniecznością terminowania u różnych rzemieślników i doświadczania różnych mniej lub bardziej dziecięcych traum. Młodzieńca, który wyruszyć musiał na wielką wojnę i przeżyć w jej czasie okropności, choć jednocześnie -paradoksalnie - miał szansę doświadczyć utraconej obecności ojca i siebie samego. Młodego człowieka, który kochał i którego los obarczył związkiem nie na miarę wcześniejszej miłości. Dojrzałego człowieka rozdartego między „wojną” a „terpentyną”.
Bogaty jest świat tej opowieści. Nie tylko w wymiarze historii politycznej, społecznej, jednostkowej, bardzo osobistej, ale także kulturowej. Przodkowie pisarza to ludzie wrażliwi na sztukę, tę cechę odziedziczyli on sam i jego syn. W powieści więc sztuka ma swoje poczesne miejsce. Nie tylko się o niej mówi, można także się jej przyglądać. Reprodukowane są dzieła w jakiś sposób ważne dla narracji. Pojawiają się zdjęcia osób, przedmiotów, budynków, obrazów z rodzinnego archiwum autora. I tylko narzekać, że nie w kolorze.
Polakom temat wojny kojarzy się przede wszystkim z obrazem II wojny światowej. Belgom przede wszystkim z I wojną. Stefan Hertmans tak mówi: Nie chciałbym być źle zrozumiany, ale w pewnym sensie druga wojna światowa była «prostsza», prostsza do zrozumienia i wytłumaczenia. Był jeden bad guy, wiadomo kto jest zły, walczyliśmy z diabłem, z Hitlerem. A pierwsza wojna światowa to była grupka eleganckich panów z wielkimi kapeluszami, cygarami i sumiastymi wąsami, którzy posłali na śmierć miliony młodych ludzi. Zupełnie bez sensu, nikt nie wiedział właściwie dlaczego.
Przyglądając się losom młodego, wrażliwego człowieka, jakim był Urbain Martien, również nie odpowiemy na pytanie o jej sens. Z pewnością jednak będziemy wiedzieli, dlaczego żadna powtórzyć się nie powinna.
Justyna Radomińska
Oceny
Książka na półkach
- 897
- 440
- 151
- 11
- 10
- 9
- 9
- 7
- 6
- 5
Opinia
Urbain Martien tuż przed śmiercią przekazał swoje wspomnienia spisane drobnym pismem na ponad sześciuset stronach swojemu wnukowi - Stefanowi Hertmansowi. "Powierzając mi te zeszyty, prosił o opisanie tego życia. Życia, które obejmuje niemal cały wiek i które zaczęło się na innej planecie (...)Urodził się w 1891 roku, jego życie nie wydawało się niczym więcej, jak przeskoczeniem przez siebie dwóch cyfr w roczniku (zmarł w 1981 r. przyp. mój). Między tymi dwiema datami miały miejsce dwie wojny, tragiczne masowe rzezie, najbardziej bezwzględny wiek w całej historii ludzkości, powstanie i upadek nowoczesnej sztuki (...)".*
Hertmans ponad trzydzieści lat zwlekał ze spełnieniem prośby dziadka, bo nie potrafił znaleźć czasu na lekturę, ale w 2014 roku mijała setna rocznica Wielkiej Wojny. To m.in. było mobilizacją dla autora, choć zdawał sobie sprawę, że w zalewie publikacji, kolejne wspomnienia z linii frontu I wojny światowej mogą zostać niezauważone.
Zaczął jednak czytać i okazało się, że pamięć ludzka lubi płatać figle, bo to, co dziadek opisał w zeszytach różniło się od jego opowieści przy herbacie, które zapamiętał wnuk. Hertmans zaczął się zastanawiać nad fenomenem pamięci i doszedł do wniosku, że jest ona czymś, co tworzy naszą tożsamość. O tym jest w dużej mierze „Wojna i terpentyna".
Czym jeszcze jest ta książka? Beletryzowaną biografią? Historycznym dokumentem? Rodzinną historią? Pomnikiem wystawionym dziadkowi? hołdem dla sztuki? To też, ale dla mnie przede wszystkim jest to niesamowicie poruszająca opowieść o różnych obliczach miłości (rodzicielskiej, romantycznej, do sztuk), o okrucieństwie, które wyzwala najgorsze instynkty, ale z drugiej strony potrafi zbudować silne międzyludzkie relacje, o pasji i odkrywaniu własnego powołania, o wyrzeczeniach w imię wyższych wartości, o upadku wzniosłych idei i konfrontacji z brutalną rzeczywistością.
Hertmans przedstawił historię Urbiena Martina w trzech częściach, ale tylko w drugiej oddał głos swojemu dziadkowi, umieszczając jego dziennik bezpośrednio w książce. Są to najbardziej wstrząsające fragmenty „Wojny i terpentyny".
Urbien opisuje lata 1914- 1918, gdy walczył na froncie I wojny światowej. Opisy są bardzo naturalistyczne, a niektóre sceny wręcz wywołują odruch wymiotny, czujemy zapach gnijących ciał, widzimy rozstrzelane na strzępy ludzkie ciała, brzydzimy się szczurów, które robią sobie uczty na zwłokach żołnierzy. Martien wyrzuca z siebie wszystko z rozbrajającą szczerością. Uderza w tych zwierzeniach okrutne traktowanie zwykłych żołnierzy przez przełożonych, a z drugiej strony przyglądamy się jak w warunkach, na które nikt nie był przygotowany, wzmacniają się ludzkie więzi.
Jest też strach, który przeszywa do szpiku kości. I zaskoczenie, bo przecież uczono ich inaczej: "Przepełniało nas poczucie, że mamy naprzeciw siebie wroga pozbawionego jakichkolwiek moralnych skrupułów. Ten rodzaj prowadzenia wojny psychologicznej był dla nas czymś nowym, zostaliśmy wychowani zgodnie z surowym wojskowym honorem, moralnością i kunsztem walki, opanowaliśmy elegancką szermierkę oraz wykonywanie ćwiczeń ratunkowych, nauczyliśmy się refleksji nad honorem żołnierza i ojczyzny. To, co tutaj zobaczyliśmy, należało do innego porządku. Wywróciło do góry nogami nasze myśli i uczucia, ze strachem w sercu czuliśmy, że staliśmy się innymi ludźmi, gotowymi do wszystkiego, od czego wcześniej stroniliśmy".*
Sceny z okopów, w których nie było czasu na pójście w ustronne miejsce, by załatwić swoje potrzeby, zesztywniałe od krwi i odchodów spodnie, rany i panika i ten obraz, gdy żołnierze widzą dziesiątki zwierząt- kotów, psów, krów, koni- płynących rzeką, by uciec przed niebezpieczeństwem. To zostaje w pamięci i kształtuje charakter dwudziestotrzyletniego młodzieńca.
Wcześniej jednak na jego życie miało wpływ inne wydarzenie, o którym pisze Hertmans w pierwszej części poświęconej młodości dziadka spędzonej w Gandawie.
Odwiedził swojego kuzyna w miejscu jego pracy- fabryce żelatyny. Widok rozkładających się zwierzęcych głów na brudnym dziedzińcu nie daje mu spokoju, uwiera go i otwiera w nim nową przestrzeń. Chłopak zdaje sobie nagle sprawę z tego, że jedynym pragnieniem, jakie ma w życiu, to nauka rysowania i malowania. Chciał robić to, co jego ojciec- malarz kościelny.
Relacja Urbiena z rodzicami jest bardzo bliska. Dziadek w swoich wspomnieniach przedstawia matkę jako osobę zaradną i honorową, która dla jego ojca zrzekła się życia w luksusie i poświęciła wszytko dla miłości. Piękna to historia, zawierająca w sobie walkę z chorobą ukochanego, z biedą i tęsknotą.
Losy dziadka, jego rodziców otwierają Hertmansowi kolejną płaszczyznę, którą umieścił w książce - to konfrontacja jego własnych wspomnień z faktami, których dowiedział się z zapisków. Okazuje się, że przedmioty również mają w niej swoje istotne miejsce. Nagle zegarek, który autor dostał w prezencie na dwunaste urodziny i niefortunnie go roztrzaskał, ma swoją historię, która po tylu latach wywołuje wyrzuty sumienia. A co z dziwnym obrazem głowy czarnoskórego mężczyzny i otoczakiem z namalowanym cepeliowskim widoczkiem? Tajemnice skryte w przedmiotach skłaniają do refleksji i stają się brakującymi elementami dopełniającymi życiorys nie tylko dziadka, ale również wnuka.
I jeszcze trzecia część, w której poznajemy tragiczną historię miłości Urbiena i Marii Emelii. A pomiędzy rozdziałami coś dla amatorów sztuki - analizy obrazów oraz technik malarskich ilustrowane reprodukcjami.
„Wojna i terpentyna" to wielopoziomowa powieść. Hertmans spełnił prośbę dziadka, opisał jego życie, ale zrobił też coś więcej - wykorzystując prawdziwą historię, stworzył jednocześnie uniwersalne dzieło, w którym zadaje pytania o pamięć kształtującą naszą tożsamość, o to, co w życiu najważniejsze.
Cytaty oznaczone * pochodzą z książki Stefan Hertmans, Wojna i terpentyna, przeł. Alicja Oczko, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2015.
Urbain Martien tuż przed śmiercią przekazał swoje wspomnienia spisane drobnym pismem na ponad sześciuset stronach swojemu wnukowi - Stefanowi Hertmansowi. "Powierzając mi te zeszyty, prosił o opisanie tego życia. Życia, które obejmuje niemal cały wiek i które zaczęło się na innej planecie (...)Urodził się w 1891 roku, jego życie nie wydawało się niczym więcej, jak...
więcej Pokaż mimo to