Zabij mnie, tato
- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Cykl:
- Zdzisław Mokryna (tom 1)
- Wydawnictwo:
- Videograf
- Data wydania:
- 2015-11-10
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-11-10
- Liczba stron:
- 432
- Czas czytania
- 7 godz. 12 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788378354055
- Tagi:
- policjant śledztwo thriller
Rok 2015, centralna Polska. Trzynastoletnia Wiktoria wraz z dwiema młodszymi siostrami wraca ze szkoły. Dwieście metrów od domu spotyka znajomych, dziewczynki idą dalej same, lecz nie docierają do celu. Niedługo potem przyjaciel zrozpaczonej rodziny, emerytowany policjant, korzystając z nieformalnych informacji, dowiaduje się, że zwolniony z więzienia psychopatyczny zabójca zniknął i nie wiadomo, gdzie przebywa. Ani „ustawa o bestiach”, ani dyskretna obserwacja policji nie okazały się skuteczne. Kolejne zdarzenia świadczą o tym, że te dwie sprawy mogą się ze sobą łączyć.
Tymczasem nękana wyrzutami sumienia nastolatka jest bliska obłędu. Jej rodzice obawiają się, że może targnąć się na własne życie, a działania organów państwowych okazują się całkowicie nieskuteczne
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 1 269
- 961
- 239
- 22
- 22
- 18
- 15
- 14
- 13
- 13
Opinia
Ile mnie nerwów ta książka kosztowała, to tylko ja wiem i moje czoło… I to nie dlatego, że jest to taki niezwykle trzymający w napięciu thriller. Przyczyna tkwi w stylu, jakim Darda się posługuje, w niedorzecznościach, jakie na szczęście, niezbyt często wypisuje oraz w braku należytej redakcji. I to jest w tym najgorsze. Bo o ile nie każdy, komu zamarzy się napisanie książki musi mieć talent godny najwybitniejszych pisarzy, o tyle smutne jest, że do redakcji i korekty (oraz tłumaczeń) przykłada się coraz mniejszą wagę. Cała historia i ogólny warsztat autora nie są takie złe. Świadczy o tym sam fakt, że przeczytałam tę książkę z pewną przyjemnością i do końca, a należę do osób, które nie mają problemu z porzuceniem lektury w dowolnym momencie, jeśli stwierdzę, że zbyt dużo rzeczy mi nie pasuje.
Rzecz dzieje się w małym miasteczku Ryków. Wbrew pozorom, czego dowiedziałam się z „rozmowy” z autorem na jego profilu na Facebooku, jest to miejsce wymyślone i tylko ten książkowy Ryków jest miastem powiatowym. Natomiast najbliższe duże miasto nazywane jest w książce Miastem Wojewódzkim. Darda chciał pokazać w ten sposób, że historia ta może wydarzyć się wszędzie. Szkoda tylko, że pod koniec pada zdanie, że Warszawa jest 40 min jazdy samochodem od Rykowa i mimo, że autor twierdzi, że mogło też chodzić o Łódź, to do mnie te zabiegi nie trafiają. Doskonale rozumiem intencje, tylko wykonanie jest nieprzekonujące. No ale to niuans, o którym chciałam tylko wspomnieć.
W tymże miasteczku postanawia zamieszkać Zdzisław Mokryna (przez kolegów ze swojej byłej branży nazywany malowniczo „tym c*ujem, Mokrym”:)). Jest emerytowanym policjantem, który po nieprzyjemnym wydarzeniu związanym z pracą postanawia rzucić wszystko i wyjechać, no właśnie dlaczego nie od razu w Bieszczady? Może dlatego, że w Rykowie znalazł pracę jako ochroniarz w fabryce okien. No cóż, można i tak, przynajmniej chłopina odpocznie. Miasto i bohatera poznajemy zatem równolegle. Tu wspomnę o jednej z zalet tej książki. Autorowi udało się mianowicie oddać klimat małego miasteczka i całkiem przyzwoicie nakreślić panujące w nim stosunki międzyludzkie.
Na samym początku opowieści Mokryna poznaje właściciela miejscowej pizzerii, Kamila i jego żonę, Izę. Mimo różnicy wieku mężczyźni szybko znajdują wspólny język i w niedługim czasie Zdzisław zostaje przyjacielem domu. Bez problemu zaskarbia sobie sympatię również ich trzech córek. Właściwa akcja zawiązuje się w momencie, kiedy dwie z nich giną, jak i ślad po nich. To tyle z mojej strony, jeśli chodzi o fabułę. Do mniej więcej połowy jest to książka raczej obyczajowo-psychologiczna. Poznajemy bohaterów i ich przeszłość. Dopiero po tym fatalnym wydarzeniu możemy mówić już bardziej o thrlillerze, natomiast na ile „Zabij mnie, tato” wpasowuje się w ramy gatunkowe trudno jest mi orzec, bo liczba książek tego typu, które mam za sobą oscyluje w okolicach dwóch ;) Natomiast myślę, że powinna bardziej trzymać w napięciu i wywoływać więcej, może nie ciarek na plecach, ale chociaż jakichś emocji.
A co mnie tak irytowało podczas lektury? Przede wszystkim maniera autora, jaką nazywam ugrzecznieniem. Sposób rozmowy bohaterów (zwłaszcza Mokryny i Kamila) zbyt często kojarzył mi się z konwersacją dwóch 6-latek nad domkiem dla Barbie i ich popołudniową herbatką. Potęguje to w moim odczuciu pierwszoosobowa narracja i jej zbyt często infantylny styl. Po drugie jest to zatrważająca liczba szczegółów, które są nam serwowane w opisie jakichś zwykłych sytuacji, niczego więc nie wnoszą do fabuły, nie budują napięcia, nic z tych rzeczy. Po trzecie nie brakuje tu błędów merytoryczno-logicznych. Jak ten o małej liczbie punktów xero w dużych miastach. Nie wiem, jak to wygląda u Was, ale ja w Warszawie naprawdę mam ich wystarczającą ilość. A wspomnienie o tym jest właśnie przykładem niepotrzebnego zamieszczania szczegółów i męczących wywodów myślowych narratora. Kolejny przykład to powód mojego największego facepalma.
SPOILER ALERT!
Mamy oto scenę, w której nasz Superman dokonuje w końcu genialnego odkrycia, gdzie przetrzymywana jest jedna z sióstr i siłą rozpędu nabytą dzięki temu sukcesowi (napomknę tylko, że domyśliłam się tego jakieś sto stron wcześniej ;)) wpada do tego mieszkania. Podczas całej akcji okłamujący je do tej pory porywacz i morderca, mówi dziecku, że jego mama i siostra już nie żyją. „Dziewczynka zaczyna płakać. Nie wiem, czy z żalu po matce i siostrze, czy ze strachu, czy tez może dlatego, że nigdy dotąd nie słyszała, abym wypowiadał przy niej tak wulgarne słowa”. Panie Darda, no doprawdy. Ja nie wiem, może on zasięgnął rady psychologa i faktycznie jest takie zjawisko jak wyparcie strasznego wydarzenia i skupienie się na dramacie, jakim jest sk***syn z ust ukochanego wujcia. Niemniej jednak uważam, że najlepiej dla budowania napięcia i moich nerwów byłoby pozostanie przy oznajmieniu, że zaczęła płakać, bez tych dalszych dywagacji. Śmierć szczegółom w książkach Dardy! Uff, ulżyło mi ;)
KONIEC SPOILERA
I last but not least. Przewidywalność. Wierzcie mi, że nie jestem Sherlockiem albo chociaż zaprawionym w lekturze kryminałów czytelnikiem, który w mig orientuje się kto, co i dlaczego. Tu niestety o pewnej kwestii wspomniano na tyle często i w taki sposób, że nawet ja domyśliłam się zakończenia.
Tak jak wspomniałam na początku, wielu irytujących manier można by było uniknąć, gdyby autor trafił pod skrzydła lepszego wydawcy. Również wtedy, gdyby na etapie pisania poprosił o uwagi życzliwe i kompetentne osoby.
Pomimo wszystkich wad, myślę jednak, że historia się broni, a oprócz oddania atmosfery sennego miasteczka całkiem nieźle udało się Dardzie nakreślenie portretów psychologicznych bohaterów. Myślę tu też o jednej z postaci drugoplanowych, o których nie wspomniałam. Ponadto autor poruszył tu ciekawą kwestię społeczną związaną z więziennictwem wprowadzoną w czasie przemian z 1989 r.
Nie można powiedzieć, że jest to zła książka. Na pewno jednak mogłaby być o wiele lepsza, gdyby Darda popracował nad warsztatem, a wydawca bardziej się przyłożył do udoskonalenia tekstu.
Po więcej, nie tylko książek, zapraszam tu :)https://www.facebook.com/groups/241297453353188/
Ile mnie nerwów ta książka kosztowała, to tylko ja wiem i moje czoło… I to nie dlatego, że jest to taki niezwykle trzymający w napięciu thriller. Przyczyna tkwi w stylu, jakim Darda się posługuje, w niedorzecznościach, jakie na szczęście, niezbyt często wypisuje oraz w braku należytej redakcji. I to jest w tym najgorsze. Bo o ile nie każdy, komu zamarzy się napisanie...
więcej Pokaż mimo to