Od miesiąca myślę, jak tę rzecz ocenić i nadal nie wiem.
Ciekawy pomysł na książkę, czyta się szybko i lekko. Ale właśnie... zbyt szybko i zbyt lekko.
Tło historyczne interesujące. Ukraina, Czeczenia, Amerykanka poszukuje męża w całkiem obcym kraju. Nie zna języka, kultury, ludzi. Mąż zaginął, a ona postanawia go odnaleźć. Ryzykuje przy tym życie, co jest o tyle dziwne, że ani wielkiej miłości, ani też namiętności tam nie ma za grosz.
Ot jakby szukała dobrego kolegi.
Kobieta jedzie w nieznane, zamieszkuje u faceta, którego poznaje w podróży, nic o nim nie wiedząc. Ok, zamieszkuje u jego matki, co jest nie mniej dziwne, bo matki przecież też nie zna.
Jeździ po kraju, zostaje w nim mimo końca wizy, ryzykuje zamknięcie w więzieniu albo i karę śmierci. Po to tylko, żeby znaleźć faceta, którego nawet nie kocha. Przy tym wszystkim zakochuje się w miłym, pomocnym prawniku, u którego matki mieszka.
Tak jakoś przy okazji, niechcący. I znowu nie widać tej miłości. Namiętności też nie widać. Nawet emocji żadnych nie widać.
Same beznamiętne postacie. Same dziwne, naiwne sytuacje.

Prosty język, prosta historia, prosta bohaterka i cała oprawa lektury.
No rozczarowałam się...
A mogło być tak pięknie.

6 gwiazdek za to, że czyta się lekko i nie męczy. No i mimo wszystko, ciekawym się jest zakończenia.

Ps. Zerknęłam na koniec części 2 i 3, i wiem już, że dalej czytać nie będę. Trzeba być nieskończenie głupim, żeby mając rodzinę, dzieci i nowego partnera, szukać poprzedniego w kraju, w którym można dostać kulę w łeb już na samej granicy. Drugi raz tego nie zdzierżę.

Od miesiąca myślę, jak tę rzecz ocenić i nadal nie wiem.
Ciekawy pomysł na książkę, czyta się szybko i lekko. Ale właśnie... zbyt szybko i zbyt lekko.
Tło historyczne interesujące. Ukraina, Czeczenia, Amerykanka poszukuje męża w całkiem obcym kraju. Nie zna języka, kultury, ludzi. Mąż zaginął, a ona postanawia go odnaleźć. Ryzykuje przy tym życie, co jest o tyle dziwne,...