Jechałem Żelaznym Kogutem. Pociągiem przez Chiny
- Kategoria:
- literatura podróżnicza
- Seria:
- Orient Express
- Tytuł oryginału:
- Riding the Iron Rooster
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2015-04-29
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-04-29
- Liczba stron:
- 672
- Czas czytania
- 11 godz. 12 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380490703
- Tłumacz:
- Michał Szczubiałka
- Tagi:
- Chiny podróż pociąg Thomas Cook Travel Book Award reportaż
Paul Theroux, który zdobył sławę, podróżując koleją przez Europę, obie Ameryki i Azję, w połowie lat osiemdziesiątych po raz kolejny wsiada do pociągu. Tym razem przyłącza się do grupy turystów i wyrusza do Chin. W Państwie Środka spędza rok. Przemierza jałowe pustynie Sinkiangu i lasy Mandżurii, odwiedza tłoczne metropolie, Szanghaj i Pekin, oraz samotne góry Tybetu. Jego opowieści to fascynujące migawki z kraju, który znalazł się w szczególnym momencie swojej historii. To niezapomniany portret niezwykłego regionu i wyjątkowych ludzi.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Zadowolony jak pies włóczy się bez celu*
Jego habitatem pociąg. Znakiem rozpoznawczym zaś: cięty język, zmysł obserwacji, dystans do samego siebie i otoczenia, gloryfikowanie szczegółów i trudów podróży. Paul Theroux, bo o nim mowa, w drugiej połowie lat 80. rusza w podróż przez Chiny. Ze wschodu na zachód. Z północy na południe. Swoją podróż rozpoczyna w Anglii wraz z zorganizowaną, międzynarodową grupą turystów, przed członkami której ukrywa swoja tożsamość „znanego pisarza i podróżnika” (Byłem Paul, byłem bezrobotny i byłem wymijający, bo – jako rzecze Baudelaire – „prawdziwi wędrowcy jadą od niechcenia.”). A następnie przez Warszawę i Moskwę w końcu dociera do Chin, gdzie już samotnie kontynuuje wojaże. Jego roczna wyprawa pozwala mu zwiedzić zarówno wielkie, tłoczne miasta i miejsca atrakcyjnie turystycznie, takie jak: Xi’an, Pekin, Szanghaj, ale też słabo zamieszkałe i jeszcze nie zdetronizowane przez milionową turystyczną brać góry Tybetu. I jak zwykle podróżuje pociągiem (gdy w końcu przesiada się do auta, kończy się to katastrofą). Jednak należy pamiętać, że chińska kolej to specyficzny mikroświat, gdzie ludzie kochają się, kłócą, jedzą i plują. Gdzie okna są nieszczelne, jedzenie podłe a obsługa nieuprzejma i przepracowana (patrz: Polska roku 2015!). I że nigdy, ale to nigdy nie zdarza się pusty przedział. Paul Threoux czyje się jednak w tym warunkach znakomicie i zanurza się w chińskim świecie po sam czubek głowy. A im trudniej, tym lepiej. Frenetyczny nastrój nie opuszcza pisarza na krok.
Ale zanim Theroux dotrze do Chin, najpierw zwiedza Polskę. Wyśmienite i pyszne są kawałki o Polsce lat 80.
Z okna pociągu Polska wydawała się krajem umierającym. Wyjałowione pola, sypiące się bloki mieszkalne, dziurawe drogi i wielkie, brudne fabryki. Ten kraj zdawał się gonić resztkami sił - widomie się trząsł - ale zamieszkiwali go najwrażliwsi i najuprzejmiejsi ludzie, jakich kiedykolwiek spotkałem, na wskroś delikatni i cywilizowani, co pewnie było powodem, że stale ich najeżdżano i okupowana.[1]
***
Theroux trafia do Chin w momencie, gdy do głosu dochodzą krytycy Mao Zedonga i „rewolucji kulturalnej”. W Kraju Środka następuje czas stopniowego otwarcia się na świat i tym samym czas ekonomicznej oraz turystycznej prosperity. Mimo że gołym okiem widać zmiany (zachodnia muzyka, barwne ubrania etc.),to i tak swobodna podróż Theroux przez Chiny nie jest możliwa. Otrzymuje więc przewodnika, pana Fanga, który nieznośnie depta mu po piętach i nie odstępuje na krok. Dla Theroux jednak Chiny, mimo licznych niedogodności, stanowią nieprzebrane morze kulturowych i osobowościowych odkryć. I choć pisarz, znany jest ze swojego ciętego języka i skłonności do psioczenia (które zresztą w jego wykonaniu brzmią jednak jak pieśń pochwalna),tym razem, do samego końca wyprawy, wykazuje się niebywałym entuzjazmem i niespożytą energią.
„Jechałem Żelaznym Kogutem” to wspaniały festiwal smaku, zapachu i chińskiej kultury. Wielką siłą tej opowieści, jak zwykle zresztą, jest szczerość Theroux. Pisarz krytykuje, nadinterpretuje, nie boi się wyrażać własnych emocji i opinii. Za nic ma, często zgubną, nadużywaną i źle rozumianą, poprawność polityczną. Często też się myli. Ale w tym tkwi właśnie siła tej historii, to jest właśnie clue tej książki, która należy, bez wątpienia!, do najlepszych w dorobku amerykańskiego autora.
Monika Długa
* Motto Paula Theroux, które przyświecało amerykańskiemu pisarzowi podczas chińskiej wyprawy. Wszystkie cytaty za: P. Theroux, Jechałem Żelaznym Kogutem. Pociągiem przez Chiny, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2015.
[1] I jeszcze: Przyrzekłem sobie, że (…) pieniędzy nie przekażę Lechowi Wałęsie, przywódcy Solidarności, ponieważ Wałęsa wyznał kiedyś, że w życiu nie przeczytał ani jednej książki. Z pewnością nie zasługiwał na to, abym dzielił się z nim honorarium autorskim.
oraz: (…) Ale to w kwietniu, kiedy wszystko w Polsce wygląda tak posępnie, że nawet kaczki wydają się topić, a kury dostawać obłędu. Za miesiąc lub może wcześniej przyjdzie wiosna i wszystko odmieni, okryje kobiercem kwiatów. Mimo to okropny wydaje się los Polaka.
Oceny
Książka na półkach
- 384
- 162
- 64
- 10
- 8
- 8
- 8
- 8
- 6
- 5
Cytaty
Oto spotkałem nowy gatunek człowieka (…) Ludzie ci maja wielkie umiejętności techniczne, rozwiązują techniczne problemy, są zaradni i dyspoz...
RozwińW końcu wybór jest prosty, człowiek albo jest w domu, albo gdzie indziej. Ja akurat byłem gdzie indziej".
OPINIE i DYSKUSJE
Ależ opowieść. Kupiłem bo była o Chinach – a te ostatnio chcę ciągle poznawać. No i trochę się rozczarowałem widząc kiedy została napisana – 1988, na cóż może mi się przydać klisza z Chin sprzed 35 lat pomyślałem. Ale przydała się, i to bardzo. Paul Theroux portretuje Chiny w okresie wielkich przemian, niepokojów w Pekinie, skutków rewolucji kulturalnej i rządów Mao i budzenia się wielkiego przemysłu. Każdy z tych wątków stale przewija się w jego opowieści. Opowieści, która w swoim centrum ma żywego człowieka – spotykanego wszędzie i zawsze. Autor ma niezwykły dar do ludzi, umie z nimi rozmawiać, ma też niezwykłą umiejętność przełożenia tego co doświadcza na żywy język. Książka (i tłumaczenie) jest na bardzo wysokim literackim poziomie. Końcowa opowieść o podróży do Tybetu zachwyca szczególnie (zwłaszcza opis podróży z panem Fu). Choć czytanie zajęło mi sporo czasu to naprawdę żałowałem, że się skończyła.
Ależ opowieść. Kupiłem bo była o Chinach – a te ostatnio chcę ciągle poznawać. No i trochę się rozczarowałem widząc kiedy została napisana – 1988, na cóż może mi się przydać klisza z Chin sprzed 35 lat pomyślałem. Ale przydała się, i to bardzo. Paul Theroux portretuje Chiny w okresie wielkich przemian, niepokojów w Pekinie, skutków rewolucji kulturalnej i rządów Mao i...
więcej Pokaż mimo toW przeciwieństwie do innych książek tego autora trochę się wynudziłam.
W przeciwieństwie do innych książek tego autora trochę się wynudziłam.
Pokaż mimo toPo raz kolejny Paul Theroux udowadnia, że jest mistrzem opowieści podróżniczej. Cięty język, niekonwencjonalne i nieoczywiste przemyślenia oraz wyraziście odmalowany obraz sporej części świata w latach 1987-1988, czyli w okresie bardzo ważnym, tuż przez końcem Zimnej Wojny. Paul Theroux rusza w podróż pociągiem do Chin, startuje w Londynie, podłącza się do zorganizowanej wycieczki i podąża pociągiem przez Francję, Niemcy, Polskę, Rosję i dalej niemal całą trasą kolei Transsyberyjskiej aż do Irkucka, potem przez Mongolię do Chin, gdzie już bez wycieczki pozostaje przez ponad rok, sprawdzając niemal wszystkie linie i połączenia kolejowe Chin.
To niezwykła opowieść o Chinach w ważnym dla nich momencie, kiedy po traumatycznej rewolucji kulturalnej, śmierci Mao i przejęciu władzy przez Deng Xiaopinga, kraj wkracza w okres otwarcia na kapitalizm, poluzowania, odwilży, nadziei i zmiany myślenia z kolektywizmu na nieco bardziej indywidualistyczne. Paul Theroux nie jest pierwszy raz w Chinach, konfrontuje to, co widzi i co słyszy od ludzi (a gada z nimi bardzo dużo) z tym, co zapamiętam z poprzednich podróży. Dzięki temu narracja jest przepełniona wieloma informacjami o Kraju Środka: historycznymi, kulturowymi, socjologicznymi, czy geograficznymi. Czytamy nie tylko o samych Chinach, ale też o Chińczykach, o ich sposobie myślenia, zarządzania i organizacji życia.
Czego się spodziewać?
Kompleksowej opowieści o Chinach w czasach, gdy zmieniały swoją politykę na bardziej kapitalistyczną i wkraczały na ścieżkę wzrostu, który dziś doprowadził ich do bycia mocarstwem ekonomicznym i politycznym. Unikalnej „migawki” i „kadrów” z niemal każdego zakątka Chin, obrazów z miejsc, które dziś w większości już wyglądają inaczej. Setek historii pojedynczych ludzi, którzy składają się na obraz Chińczyków w tych czasach.
Obszernej relacji z podróży koleją do Rosji oraz koleją Transsyberyjską okraszonej ciętym językiem i błyskotliwymi uwagami autora na temat odwiedzanych miejsc, krajobrazów, spotkanych ludzi oraz towarzyszy jego podróży. Nie zabraknie też relacji z Polski roku 1987, gdzie również Theroux miał swoje przygody.
Ważną częścią opowieści, jak w wielu innych książkach autora, są rozważania na temat istoty podróżowania, tego, co różni podróżowanie od wakacji czy zwykłej turystyki.
O czym przeczytamy?
- O tym jak podróżowało się koleją Transsyberyjską pod koniec lat 80’tych
- Zobaczymy uchwycony moment przeobrażania się Chin z kraju biednego w rozpędzoną gospodarkę wschodzącą na konkretnych przykładach ludzi, miast czy prowincji
- Przeczytamy sporo o historii różnych miast w Chinach, zarówno o tych bardziej znanych i kojarzonych z cesarstwem jak i tych z historią kolonialną, niegdyś należących do Niemiec, Wielkiej Brytanii, Japonii czy Rosji a także miejsc takich jak Urumczi i Turfan w Sinkiangu, Hohhot w Mongolii Wewnętrznej, Lhasa w Tybecie czy Harbin i Dalian na północy.
- Odbędziemy podróż samochodem wątpliwej jakości z fatalnym kierowcą do Lhasy, stolicy Tybetu i dowiemy się jak wyglądała codzienność podbitego przez Chińczyków kraju w czasach przed „dokręceniem śruby”
- Posłuchamy wielu opowieści o rewolucji kulturalnej, która miała wielki wpływ na psychikę, co najmniej jednego pokolenia chińczyków
- Zobaczymy jak rodziła się w Chinach przedsiębiorczość i jak udało się pogodzić kapitalizm z socjalizmem w chińskim wydaniu
- Przyjrzymy się chińczykom i mniejszościom narodowym z bliska i poznamy szereg różnic w obyczajach, wyglądzie i charakterze w zależności od regionu, z którego pochodzą
- Dowiemy się, co w tamtych latach myśleli obywatele Państwa Środka, którzy bardzo chętnie opowiadali autorowi o swoim stosunku do przywódców (kult Mao i Zhou Enlai’a) do polityki, do gospodarki do innych ludzi
- Zobaczymy jak pojawiły się i rosły napięcia, oczekiwania i idee, które doprowadziły najpierw do licznych strajków i protestów studentów i robotników a zakończyły się masakrą na Placu Tian’anmen w 1989 roku – autor wyjechał z Chin wcześniej, ale dzięki jego relacji, możemy się dowiedzieć, że sytuacja miała swoje korzenie już w roku 1987.
Przemierzymy Chiny, których już nie ma – od 1988 roku minęły 33 lata – dziś Chiny to zupełnie inne miejsce. To pokazuje wartość tego typu książek – możemy zobaczyć jak było tam wtedy i skonfrontować to np. w osobistej podroży teraz.
Książka Paula Theroux pozwala nam odbyć fascynującą podróż, dowiedzieć się bardzo wiele o miejscach, historii, geografii, faunie, florze i co szczególnie ważne o ludziach, ponieważ autor ma nie tylko cięty język i ciekawe poczucie humoru ale też świetny zmysł obserwacji, umiejętność wyciągania informacji od ludzi i trochę też pakowania się w nietypowe sytuacje, które nadają opowieści kolorytu i dynamiki.
Po raz kolejny Paul Theroux udowadnia, że jest mistrzem opowieści podróżniczej. Cięty język, niekonwencjonalne i nieoczywiste przemyślenia oraz wyraziście odmalowany obraz sporej części świata w latach 1987-1988, czyli w okresie bardzo ważnym, tuż przez końcem Zimnej Wojny. Paul Theroux rusza w podróż pociągiem do Chin, startuje w Londynie, podłącza się do zorganizowanej...
więcej Pokaż mimo toTo nie moja pierwsza książka Theroux. Tym razem kończę z wrażeniem, że już sporo najadł się pochwał i lubi do nich wracać. Kumam, chodzi o to, by zjednać na ten tytuł potencjalnych czytalników wcześniejszych dzieł, ale można chyba subtelniej to zrobić... (?)
Tak czy inaczej analogie do podróży sprzed lat mnie przekonują, za to gwiazdka więcej niż "dobra"
To nie moja pierwsza książka Theroux. Tym razem kończę z wrażeniem, że już sporo najadł się pochwał i lubi do nich wracać. Kumam, chodzi o to, by zjednać na ten tytuł potencjalnych czytalników wcześniejszych dzieł, ale można chyba subtelniej to zrobić... (?)
Pokaż mimo toTak czy inaczej analogie do podróży sprzed lat mnie przekonują, za to gwiazdka więcej niż "dobra"
Sadomasochistyczna podróż przez Chiny, którą można streścić wierszykiem:
Jedzie pociąg z daleka, na Chińczyka nie czeka tuk, tuk, tuk, tuk
Pluje, charczy, potakuje i niczego nie szanuje tuk, tuk, tuk, tuk
Brudno, strasznie i w chaosie, na kolację orzeł w sosie
Tuk, Tuk, Tuk, Tuk
To nie jest typowa literatura podróżnicza, bo i podróżnik nietypowy. Paul Theroux zagląda pod każdy kamień i chodzi tam, gdzie nie zapuszcza się żaden turysta.
Zagaduje każdego studenta i pyta o rewolucję kulturową, narzuca się urzędnikom i pyta o rewolucję kulturową, odwiedza fabryki i dawne komuny....i pyta każdego o rewolucję kulturową. Jestem wredny, ale mogę skoro i autor Theroux bywa wredny.
To prawda, że książka podróżnicza mówi więcej o podróżnika niż o kraju. Bo o ile Chiny mnie zafascynowały, zaintrygowały i zainspirowały...tak samego autora raczej nie polubiłem.
I to nie dlatego, że pisze głupoty tylko za jego charakter i styl bycia. Autor przejawia pewną arogancję i pogardę wobec "zwyczajnych turystów".
To, że przejawia nie zdrową fascynację Mao i rewolucją kulturową też jest miejscami wkurzające, ale każdy ma prawo do swoich poglądów. Na szczęście poza ciągłym nagabywaniem Chińczyków o komunizm, w książce sporo jest też celnych przemyśleń.
Podziwiam poza tym upór autora. Nie cofa się przed niczym i nawet jeśli warunki jego podróży są katastrofalne, on i tak dąży do celu...przez brud, chamstwo, śnieg i biurokrację....
Sadomasochistyczna podróż przez Chiny, którą można streścić wierszykiem:
więcej Pokaż mimo toJedzie pociąg z daleka, na Chińczyka nie czeka tuk, tuk, tuk, tuk
Pluje, charczy, potakuje i niczego nie szanuje tuk, tuk, tuk, tuk
Brudno, strasznie i w chaosie, na kolację orzeł w sosie
Tuk, Tuk, Tuk, Tuk
To nie jest typowa literatura podróżnicza, bo i podróżnik nietypowy. Paul Theroux zagląda pod...
Bardzo ciekawe, że najlepszym fragmentem książki o podróży po Chinach pociągiem jest ten, kiedy autor jedzie do Tybetu samochodem.
Książka typowo podróżnicza, ale nietypowo opowiedziana głosami zwykłych ludzi: tłumacza, urzędnika, studentów, przewodniczki i innych. Trzeba pamiętać, że opowiada to Amerykanin, a podróż odbył w latach 80. Swoją drogą ciekawe jak zmieniły się Chiny od tamtego czasu. Trochę o wszystkim, trochę o niczym. Na pewno mogłaby posłużyć jako pomoc w planowaniu podróży po Chinach: co warto zobaczyć poza szlakiem. Dużo się można dowiedzieć o Chińczykach, ale też popatrzeć na nich oczami pracujących tam cudzoziemców. Książka do czytania z mapą.
"Etyka" reporterska: jest scena, w której zachowuje się jak zboczeniec, podglądając i podsłuchując nowożeńców w pociągu w oczekiwaniu na to, żeby zobaczyć (usłyszeć?) jak to się robi w Chinach. W innej, po rozmowie z jakimś politykiem/urzędnikiem dostaje od niego informację, że lepiej o tym nie pisać. A gościu zmienia tylko imiona i pisze: "A co mi tam". Racja, jestem w Chinach, nigdy moja książka tutaj nie dotrze. W dupie mam uczciwość wobec rozmówcy, który mi zaufał. Jest to kłopotliwy temat....
Fragment o Tybecie jest świetny i chciałabym przeczytać całą książkę o tym, ale nie wiem, czy akurat tego autora.
Bardzo ciekawe, że najlepszym fragmentem książki o podróży po Chinach pociągiem jest ten, kiedy autor jedzie do Tybetu samochodem.
więcej Pokaż mimo toKsiążka typowo podróżnicza, ale nietypowo opowiedziana głosami zwykłych ludzi: tłumacza, urzędnika, studentów, przewodniczki i innych. Trzeba pamiętać, że opowiada to Amerykanin, a podróż odbył w latach 80. Swoją drogą ciekawe jak zmieniły się...
Uwielbiam jego książki. Mam poczucie, że jadę z nim. Czytam powoli i z namaszczeniem.
Uwielbiam jego książki. Mam poczucie, że jadę z nim. Czytam powoli i z namaszczeniem.
Pokaż mimo toKapitalnie opisane Chiny.
Widziane z pozycji życia codziennego zwykłych ludzi, z którymi autor rozmawia (swobodnie po mandaryńsku) w pociągach, na ulicach, w hotelach, małych restauracyjkach dla lokalsów itp. Theroux odbył swoją podróż pociągiem po całych Chinach, włącznie z najmniej uczęszczanymi i oddalonymi regionami, w 1988, kiedy to rozpoczynała się nowa polityka ekonomiczna i budził się drapieżny chiński "komunistyczny kapitalizm".
Pierwsza cześć książki jest niestety zupełnie niestrawna, autor opisuje swoją podróż pociągiem z wycieczką zorganizowaną z Londynu do Chin, poprzez takie kraje jak Francja, Niemcy, Polska i Rosja. Te rozdziały obfitują w sumaryczne i bardzo negatywne opisy mijanych krajów. Czytając o Polsce musiałam przełknąć takie jak ten opisy: " z okna pociągu Polska wydawała się krajem umierającym. Wyjałowione pola. sypiące się bloki mieszkalne, dziurawe drogi i wielkie, brudne fabryki. Ten kraj zdawał się gonić resztkami sił- widomie się trząsł- ale zamieszkiwali go najwrażliwsi i najuprzejmiejsi ludzie, jakich kiedykolwiek spotkałem( ...) co pewnie było powodem. że stale ich najeżdżano i okupowano".
Byłam już bliska porzucenia lektury i zaklasyfikowania jej na półkę " ciężkostrawne", ale moja cierpliwość została nagrodzona. Po dotarciu do Chin autor odłącza się od wycieczki i rozpoczyna wielomiesięczną podróż na własną rękę. Po drodze poznaje mnóstwo osób, z którymi rozmawia na każdy, nawet najbardziej drażliwy temat. Posługując się swobodnie językiem mandaryńskim nie ma problemu że zrozumieniem zawoalowanych metafor, jakimi chętnie operują Chinczycy ani z nawiązaniem kontaktu z tubylcami i zdobyciem ich zaufania. Theroux zwiedził także wiele oddalonych regionów chińskiego państwa zamieszkiwanych przez mniejszości narodowe, w tym także Tybet, który opisał w sposób realistyczny i obiektywny.
Autor, który przez wiele miesięcy podróżował w warunkach chińskiej codzienności, znakomicie opowiada o chińskiej mentalności, przyczynach takich a nie innych zachowań, obyczajach, życiu codziennym, posiłkach i innych aspektach zazwyczaj nieznanych " obieżyświatom z katalogu biura podróży".
Godny podziwu jest stoicyzm autora, który przez wiele miesięcy znosił zimno, brud, smród ( w dosłownym znaczeniu),głód i niewygody, aby dać świadectwo rzeczywistości.
Kto chce poznać prawdziwe Chiny niech przeczyta tę książkę, daje do myślenia...
Kapitalnie opisane Chiny.
więcej Pokaż mimo toWidziane z pozycji życia codziennego zwykłych ludzi, z którymi autor rozmawia (swobodnie po mandaryńsku) w pociągach, na ulicach, w hotelach, małych restauracyjkach dla lokalsów itp. Theroux odbył swoją podróż pociągiem po całych Chinach, włącznie z najmniej uczęszczanymi i oddalonymi regionami, w 1988, kiedy to rozpoczynała się nowa polityka...
Edit: Autorowi sie cos bardzo mocno pomylilo bo w Chinach okreslenie "żelazny kogut" opisuje bardzo skąpą osobę a nie pociąg. Wyobrażam sobie, że wiele osób określało go tym mianem i z jakiegoś dziwnego powodu pomyślał, że tak nie o nim tylko o pociągu.
Gdzieś w połowie pierwszego rozdziału autor objawia się jako bardzo antypatyczna osoba i w miarę czytania książki moja niechęć w stosunku do niego narastała. Kto decyduje się na wielomiesięczną podróż po Chinach tylko po to by potem narzekać, że miasta są zbyt chińskie, pogoda jest beznadziejna a kuchnia to już w ogóle jakaś straszna pomyłka? Autor odwiedza wiele miejsc ale nie poświęca zbyt wiele uwagi ich opisowi/historii. Najważniejsi są dla niego ludzie, których spotyka. Nie miałabym z tym problemów gdyby autor choć trochę się wysilił i nie pytał każdego o to samo. Przez to wszystkie rozmowy zlewają się w jeden szum i żadna nie zostaje w głowie dłużej.
Najgorszą przywarą tej książki jest to, że autor nie próbuje zrozumieć tego co widzi ale jest niezwykle prędki do przedstawienia nam swojej opinii. Przy czym używa niezwykle irytującego tonu, który sugeruje, że skoro on jest z USA to to co on myśli/jakby to zrobił jest z automatu lepsze. Zwroty "barbarzyńcy" i "ignoranci" będzie padać niezwykle często w stosunku do ludzi, których autor spotyka.
Jeśli szukacie literatury podróżniczej, w której autor nie jest nadętym literatem to szukajcie gdzie indziej.
Edit: Autorowi sie cos bardzo mocno pomylilo bo w Chinach okreslenie "żelazny kogut" opisuje bardzo skąpą osobę a nie pociąg. Wyobrażam sobie, że wiele osób określało go tym mianem i z jakiegoś dziwnego powodu pomyślał, że tak nie o nim tylko o pociągu.
więcej Pokaż mimo toGdzieś w połowie pierwszego rozdziału autor objawia się jako bardzo antypatyczna osoba i w miarę czytania książki moja...
Po przeczytaniu pięciu książek podróżniczych Theroux, czyli po prawie 3000 stronach obcowania z jego piórem (ależ to są cegły!) nadal wydaje mi się on zagadką. Można przypuszczać, że nie przepada za ludźmi – najbardziej liryczne fragmenty tych jego tomów to opisy pejzaży, a im bardziej pustynne są jego szlaki, tym większe jego zadowolenie z ich przemierzania. A jednak do ludzi wyraźnie go ciągnie. Pisząc o nich nie owija w bawełnę, nie stroni od ironii, która przemienia się dość często w sarkazm, ale moim zdaniem w istocie nie ma w tym pogardy, choć wielu uważa go – być może słusznie – za bufona. Mnie Theroux jawi się raczej jako – z czasem coraz bardziej zgorzkniały – pesymista, który w podróży szuka ucieczki od siebie samego i rzecz jasna rzadko ją odnajduje. Często miałem go już trochę dość, niemniej pochłania się jego prozę na tyle łatwo, że zawsze odnajdywałem w sobie wystarczająco dużo ochoty, aby do niej powrócić – teraz też zapewne sięgnę niebawem po „Szczęśliwe wyspy Oceanii”. Z dotychczasowych lektur najwięcej satysfakcji przyniósł mi „Stary ekspres patagoński” – być może dlatego, że było to moje pierwsze spotkanie z tym autorem i jego stylem, który od razu przypadł mi bardzo do gustu. Później przeczytałem „Wielki bazar kolejowy” – moim zdaniem odrobinę zbyt powierzchowny, migawkowy, ale być może po prostu za szybko połknąłem tę książkę. W „Safari mrocznej gwiazdy” Theroux staje się dla mnie momentami już zbyt zjadliwy i rezonerski, choć są tu też fragmenty świetne – nadal czytałem więc go z dużą satysfakcją. Stosunkowo najmniejsze wrażenie wywarł na mnie „Pociąg widmo do Gwiazdy Wschodu”, ta lektura na pewno nie była stratą czasu, ale zapamiętałem z niej najmniej. Pomimo klarownego zamysłu autora w gruncie rzeczy nie wiem, jaki był cel tej podróży, jednak dla miłośników Theroux jest to nadal pozycja godna polecenia.
Przechodząc do sedna, czyli do „Jechałem Żelaznym Kogutem” – jest to książka, w której udało się pisarzowi uniknąć wszystkich wskazanych wyżej wad. W ciągu roku zjeździł on prawie całe Chiny łącznie z Tybetem, gdzie zakończył swoją podróż. Pomimo objętości nie jest to rzecz jasna wyczerpująca temat opowieść o Państwie Środka, gdyż przede wszystkim jest to kolejna podróż Theroux, a jak sam autor pisze: „książka podróżnicza zawsze mówi więcej o podróżniku niż o kraju, którego dotyczy”. Podobnie „Za murem” Colina Thubrona – którą również gorąco polecam i która moim zdaniem stanowi niezłe dopełnienie „Żelaznego Koguta” (spojrzenie z innej perspektywy) – jest przede wszystkim kolejną książką Thubrona. Znamienne jest to, że w obu przypadkach są to w mojej opinii najlepsze pozycje w bibliografii obu pisarzy, oczywiście z tych, które udało mi się przeczytać. Być może wynika to z tego, że obie te napisane w latach 80-tych książki stanowią już dziś bezcenny dokument z czasów, kiedy Chiny stały na progu gigantycznego skoku, z czasów, kiedy ten olbrzymi tygrys prężył już wszystkie swoje muskuły. Te ulotne chwile przelane na papier zyskały więc bardzo na istotności. Theroux serwuje nam swoje przemyślenia w typowym dla niego wartkim, prześmiewczym i dosadnym stylu, który może się niektórym nie podobać (choć ja tych obiekcji nie podzielam),ale który ma na pewno tę zaletę, że nigdy nie czujemy nudy, ani obojętności w stosunku do opisywanych miejsc, ludzi i zdarzeń. Jest to oczywiście olbrzymi walor, szczególnie, że jak wspomniałem, podróż ta była bardzo długa – „tak długa i pochłonęła mnie w takim stopniu, że przestała być podróżą. Stała się częścią mojego życia, jej koniec nie był więc powrotem, lecz kolejnym wyjazdem, którego żałowałem.” I ja również żałuję, że ta podróż się skończyła, na szczęście w planach są już kolejne.
Cóż mogę dodać na koniec – Theroux to niewątpliwie taki autor, którego albo się kocha, albo nienawidzi. Z tym kochaniem to jednak nie do końca prawda, bo aby go pokochać, trzeba podobnie patrzeć na świat, a to przecież oznacza, że do wszystkiego ma się dystans, wszystko wydaje się być w najlepszym przypadku na swój sposób zabawne, a w najgorszym żałosne. Wszystko i wszyscy, a więc również sam pisarz, którego tym samym bezkrytycznie wielbić w zasadzie nie sposób. Ale Theroux to doskonale rozumie i wcale tego od nas nie oczekuje. Zaprasza nas do podróży, ale nie ma przecież obowiązku wsiadać z nim razem do pociągu. Ja wsiadam bez zastanowienia.
Po przeczytaniu pięciu książek podróżniczych Theroux, czyli po prawie 3000 stronach obcowania z jego piórem (ależ to są cegły!) nadal wydaje mi się on zagadką. Można przypuszczać, że nie przepada za ludźmi – najbardziej liryczne fragmenty tych jego tomów to opisy pejzaży, a im bardziej pustynne są jego szlaki, tym większe jego zadowolenie z ich przemierzania. A jednak do...
więcej Pokaż mimo to