Most Geert Mak 6,6
ocenił(a) na 83 lata temu Spodziewałem się czegoś grubszego, bardzej obszernego, ale... Jest jak jest, a książka choć cienka, bynajmniej mnie nie rozczarowała. Przeciwnie, podobnie jak czytana jakiś czas temu "Śladami Steinbecka..." tegoż autora, bardzo przypadła mi do gustu.
"'Nienawidzę podróży i podróżników' - pisał Claude Levi-Strauss, dlatego autor Mostu nie rusza się z miejsca. Za to jakiego! Most Galata w Stambule jest esencją nie tylko tego "miasta miast", lecz właściwie całej Turcji. Geert Mak działa jak wytrawny artysta reportażu, na pięciuset metrach odnajduje wszystkich bohaterów panoramy społecznej. Zauważa to, co umyka uwadze turysty, który pędzi w poszukiwaniu egzotycznych atrakcji. Ludzi skulonych w deszczu, głodnych, próbujących przeżyć kolejny dzień. Rozmowę z człowiekiem zderza z lekturą książek historycznych. Chylę czoła!"
Możemy wyczytać z tyłu okładki, opis, zachwyt (teoretycznie) niejakiego Maxa Cegielskiego. I trudno o lepsze słowa, dlatego też między innymi (o lenistwie nie wspominając) pozwolę sobie, się nimi posłużyć. Osobiście podróże i podróżników lubię, tym bardziej jednak doceniam zarówno sam pomysł skupienia na jednym, konkretnym miejscu, jak i jego wykonanie. Na przykładzie owego, ukazanie znacznie szerszego obrazu, nie tylko miasta, ale i kraju, jego historii, zwyczajów, ludzi i problemów. Zwłaszcza historii (i problemów często z niej wynikających). Albowiem – cytując wraz z autorem słowa niejakiego Brodskiego Josifa...
"Są miejsca, gdzie historii nie da się wyminąć, jak wypadku na autostradzie – miejsca, gdzie geografia prowokuje historię. Taki jest Stambuł, alias Konstantynopol, alias Bizancjum"
Wspomniane wyżej (być może nawet faktycznie jego autorstwa) przez Maxa, zderzenie historii przez duże H, z tymi należącymi do zwykłych ludzi, jakie autor poznaje stopniowo w miarę swych z nimi rozmów, jest jedną z zalet książki. Suche wydawałoby się ze swej natury niejako fakty i wydarzenia historyczne, na zasadzie związku przyczynowo-skutkowego...Pozwalają lepiej iowych ludzi, ich problemy i miejsce, rzeczywistość w jakiem/jakiej przyszło im żyć lepiej poznać, zrozumieć, czy przynajmniej spróbować.
Kolejną (zaletą) jest niewątpliwie, przynajmniej dla mnie, talent w posługiwaniu słowem. Oszczędnie, dyskretnie, nie "zamęczając" czytelnika, zajmującymi kilka stron "opisami przyrody" udaje mu się jednak oddać zaskakująco dobrze, barwnie klimat opisywanego, omawianego przez siebie miejsca. Czytając wielokrotnie miałem wrażenie, że towarzysze mu w jego wędrówce po moście i mieście. Stoję tuż obok gdy rozmawia z handlarzem książek, sprzedawcą wkładek czy chłopcem sprzedającym papierosy, że wymienię kilku tylko z pośród barwnej galerii charakterów jaką stanowią jego rozmówcy i niejako bohaterowie książki.
"Nie ma chyba lepszej metafory współczesnej Turcji niż most: konstrukcja, która spina to, czego inaczej spiąć nie sposób. Każdy Turek ma w sobie takie mosty: między tym, co nowoczesne, a tradycją; tym, co religijne, a ateizmem; tym, co europejskie, a Orientem. I każdy Turek większość życia spędza, chodząc po tych swoich mostach tam i z powrotem".
I znów, nawet gdybym miał talent i się skupił, zapewne nie podsumowałbym tego lepiej. :) Więc nie ma sensu się podniecać i zamiast tego ponownie pozwolę sobie posłużyć cytatem z opisu. A wracając do tematu... O Turcji i samym Stambule słyszałem wiele od znajomych, samemu niestety póki co przynajmniej, nie dane było mi ich odwiedzić. Kraj (i miasto) ze względu na swe położenie, mieszaninę kultur i bogatą historię niezwykle – przynajmniej dla mnie – ciekawy. Dzięki autorowi i jego cienkiej może, ale przez to tym bardziej imponującej książce, miałem okazje lepiej je poznać i co nieco zrozumieć. Poczuć ów specyficzny, po części europejski, po części orientalny klimat. Udało mu się też, owym zafascynować, a tematem, miejscem, ludźmi zainteresować. A, że przy okazji, wspomina on i cytuje wielu miejscowych kronikarzy, poetów, autorów - jak chociażby tych współczesnych (i znanych na całym świecie) jak Orhan Pamuk czy Elif Shafak – stanowi niezwykle przyjemny punkt wyjścia, a zarazem zachęte do dalszych podróży i "badań" owego jakże fascynującego miejsca, kraju, miasta. Nawet jeśli tylko z wygodnego miejsca we własnym fotelu. Co też uznaje za zaletę.
Książka Maka spodobała mi się na tyle i aż tak zaciekawiła tematem i/lub klimatem, że postanowiłem nie tylko dać jeszcze jedną szansę wspomnianemu Pamukowi, który przy mym pierwszym (i jak dotąd jedynym) z nim kontakcie, jakoś mnie nie porwał... Ale też sięgnąć po coś autorstwa pani Shafak, z której to twórczością, do tej pory nie miałem (miejmy nadzieje) przyjemności obcować.
A skoro mowa o innych autorach... Kilkakrotnie w trakcie lektury, nasuwały mi się skojarzenia po pierwsze – z książkami Jacka Hugo-Badera ("Biała gorączka", "W rajskiej dolinie wśród zielska") bo choć miejsce inne, podobna tematyka i do niej podejście... I po drugie – z "klasykiem gatunku", przynajmniej gdy idzie o naszych autorów, a mianowicie "Podróżami z Herodotem" mistrza Kapuścińskiego. Nie do końca jestem pewien czemu, być może ze względu na posiadane przez obu panów : niewątpliwy talent do ciekawego, a zarazem przyjemnego pisania, zaiłowanie do historii i umiejętności tworzenia, czy też odtworzenia klimatu opisywanych przez siebie miejsc. Uzasadnione czy nie, uznaje je również za zaletę, komplement, a zarazem warte wspomnienia, by może zainteresować kogoś, twórczością tychże. :)
Reasumując... Ze względu na swe dotychczasowe zainteresowania, obszerność fizyczną i tematyczną, jak również sympatię do Steinbecka, wspomnianą wcześniej "Śladami.." oceniam wyżej, ale... Nie zmienia to faktu, że podobnie jak w przypadku tejże... Świetnie napisana, niezwykle "przyjemna" książka, z której przy okazji można sporo się dowiedzieć. Cóż chcieć więcej... Zdecydowanie warto. Polecam.
[ PS. Przepraszam, że tak długo i nieco chaotycznie, w dodatku ze swobodnym podejściem do zasad interpunkcji, względnie gramatyki, o ortografii nie wspominając :) Niezmiernie mi niemal przykro :) Na swe usprawiedliwienie... Pisałem "na gorąco", świeżo po lekturze, a jak już wspominałem brak mi talentu by w pełni oddać książce pana Maka sprawiedliwość na jaką niewątpliwie zasługuje – stąd też, mające temu dopomóc, cytaty tych bardziej/lepiej obdarzonych. ;) ]