Bazar złych snów
- Kategoria:
- horror
- Tytuł oryginału:
- The Bazaar of Bad Dreams
- Wydawnictwo:
- Prószyński i S-ka
- Data wydania:
- 2015-11-05
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-11-03
- Data 1. wydania:
- 2010-01-01
- Liczba stron:
- 672
- Czas czytania
- 11 godz. 12 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380691742
- Tłumacz:
- Tomasz Wilusz
- Tagi:
- king horror bazar opowiadanie wiersz
- Inne
Książka nagrodzona tytułem Książki Roku 2015 lubimyczytać.pl w kategorii Horror.
Od czasu gdy przed trzydziestu pięciu laty ukazał się jego pierwszy zbiór opowiadań „Nocna zmiana”, Stephen King olśniewa czytelników swoim darem tworzenia krótkiej prozy. W „Bazarze złych snów” zebrał swoje najnowsze opowiadania. Każdy utwór poprzedzony jest krótkim wstępem przedstawiającym jego genezę.
Teksty zawarte w tym zbiorze mają wspólne motywy: zagadnienia moralności, życia pozagrobowego, winy i kary, pytanie, co zrobilibyśmy inaczej, gdybyśmy mogli zajrzeć w przyszłość lub naprawić błędy popełnione w przeszłości. „Życie po życiu” to historia o człowieku, który umarł na raka okrężnicy i raz po raz przeżywa swoje życie na nowo, powtarzając te same błędy. W kilku opowiadaniach występują postacie, które u kresu życia rozpamiętują swoje zbrodnie i występki. Inne utwory pokazują, jak to jest, kiedy ktoś odkryje w sobie nadprzyrodzone moce – jak felietonista z „Nekrologów”, który zabija ludzi, pisząc ich nekrologi, czy stary sędzia w „Wydmie”, który w dzieciństwie pływał kajakiem na opuszczoną wyspę i widział wypisane na piasku nazwiska nieszczęśników, którzy potem umierali w tragicznych okolicznościach. W „Moralności” King opisuje rozpad małżeństwa i życia dwojga ludzi po tym, jak zawierają oni iście diabelski pakt, który początkowo wydaje się całkiem korzystny.
Imponujące, mrożące krew w żyłach, wciągające bez reszty opowiadania z „Bazaru złych snów” są jednym z najpiękniejszych darów Kinga dla jego czytelników. „Powstały specjalnie dla Ciebie” – pisze autor. „Jeśli chcesz, możesz je obejrzeć z bliska, ale ostrzegam, bądź ostrożny. Niektóre z nich mają kły".
Stephen King jest autorem ponad pięćdziesięciu książek, z których wszystkie stały się światowymi bestsellerami. Najnowszymi pozycjami w jego dorobku są „Znalezione nie kradzione”, „Przebudzenie”, „Pan Mercedes” (nagrodzona w 2015 roku Edgar Award dla najlepszej powieści), „Doktor Sen” i „Pod kopułą”, na podstawie której powstał popularny serial. Jego powieść „Dallas ’63” trafiła na listę dziesięciu najlepszych książek roku 2011 opublikowaną przez „New York Times Book Review” i otrzymała nagrodę „Los Angeles Times” w kategorii Kryminał/Thriller. W 2003 roku Stephen King został odznaczony przyznawanym przez Narodową Fundację Książek medalem za wybitny wkład w literaturę amerykańską. Mieszka w Bangor w stanie Maine ze swoją żoną, powieściopisarką Tabithą King.
LISTA UTWORÓW ZAWARTYCH W ZBIORZE:
1. "130. kilometr" ("Mile 81")
2. "Premium Harmony" ("Premium Harmony")
3. "Batman i Robin wpadają w scysję" ("Batman and Robin Have an Altercation")
4. "Wydma" ("The Dune")
5. "Wredny dzieciak" ("Bad Little Kid")
6. "Śmierć" ("A Death")
7. "Kościół z kości" ("The Bone Church")
8. "Moralność" ("Morality")
9. "Życie po życiu" ("Afterlife")
10. "UR" ("UR")
11. "Herman Wouk jeszcze żyje" ("Herman Wouk is still alive")
12. "Kiepskie samopoczucie" ("Under the Weather")
13. "Billy Blokada" ("Blocade Billy")
14. "Pan Ciacho" ("Mister Yummy")
15. "Tommy" ("Tommy")
16. "Zielony bożek cierpienia" ("The Little Green God of Agony")
17. "Ten autobus to inny świat" ("That Bus Is Another World")
18. "Nekrologi" ("Obits")
19. "Pijackie fajerwerki" ("Drunken fireworks")
20. "Letni grom" ("Summer thunder")
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Targowisko różności
Opowiadania to niezwykle wymagająca forma literacka. Pisarz na niewielkiej ilości stron musi znaleźć miejsce dla wciągającej fabuły, musi zarysować problem (a czasem problemy), ale także stworzyć bohaterów, którzy zapadną czytelnikowi w pamięć, z którymi zdążymy się zżyć. Ze względu na to, że zazwyczaj zanim zdążę przyzwyczaić się do danej postaci, już muszę się z nią pożegnać - nieczęsto w moje ręce trafia zbiór opowiadań. Wolę rozbudowane powieści, formy, dzięki którym wędruję z bohaterami przez wiele fikcyjnych lat i towarzyszę im w przeróżnych sytuacjach. Doceniam opowiadania Stephena Kinga, ale nie rwę się do nich nad wyraz zachłannie. Zaskoczeniem było więc dla mnie to, że „Bazar złych snów” okazał się niezwykle udaną podróżą ku marzeniom i koszmarom, ku bohaterom, którym zostało poświęcone dokładnie tyle czasu, ile potrzebowali zarówno oni, jak i ja.
Na ponad 660 stronach pisarz z Maine zamieścił 21 opowiadań, które - choć cechuje je pewna różnorodność - stanowią spójną kompozycję świadczącą o kierunku, w którym podążają myśli autora. A historie wchodzące w skład „Bazaru złych snów” można podzielić umownie na dwie kategorie: opowiadania obyczajowe i horrory łamane przez opowieści z wątkiem metafizycznym. Nie sposób określić, które z nich są - kolokwialnie rzecz ujmując - lepsze, ponieważ zależy to od naszych upodobań. Dla mnie dużo ciekawsze okazały się opowieści snute z realiów naszego świata, ale podszyte nicią (raz cieńszą, raz grubszą) czegoś strasznego, czegoś fantastycznego, co wychodzi poza ramy naszego rozumowania i naszej dotychczasowej wiedzy o świecie. I tak na przykład pierwsze opowiadanie z tego zbioru, zatytułowane „133. kilometr”, z początku wydawało się całkowicie mijać z moim gustem. Kiedy już ze wstępu autora dowiedziałam się, że w historii tej jako czarny charakter występuje samochód, pomyślałam nie tylko, że King zaczyna się powtarzać, ale także, że tekst będzie absolutnie nierealny i przez to nieco śmieszny. Tymczasem „133. kilometr” to historia wciągająca, ciekawa i napisana tak, że naprawdę gotowa byłam uwierzyć podczas lektury w mordujący samochód, który nie zna żadnej litości. Autor „Nocnej zmiany” nie popada w przesadę, tworzy duszny, a jednocześnie względnie (choć może wypadałoby raczej w przypadku prozy tego autora napisać - pozornie) bezpieczny klimat opuszczonego parkingu, na który zaczynają zjeżdżać kolejne, nieświadome niczego, przyszłe ofiary maszyny. W tym otwierającym zbiór opowiadaniu King porusza też coś niezwykle istotnego - fakt, że zasłaniając się niewiarą w coś, czego nie obejmujemy umysłem, możemy narazić się na większe niebezpieczeństwo niż to, że ktoś uznałby nas za wariata. A czasami warto uwierzyć.
Przemierzając kolejne opowiadania, nie da się nie zauważyć, że autor nie jest już człowiekiem pierwszej młodości. Starość, choroby i rozmyślania o śmierci pojawiają się wielokrotnie w „Bazarze złych snów”. Opowiadanie „Batman i Robin wdają się w scysję” pomimo niepoważnego i lekko ironicznego tytułu jest opowieścią smutną, przypominającą o nieuchronności starzenia się i o tym, że wraz z upływającymi latami zarówno nasze ciało, jak i umysł tracą lotność i sprężystość; nie są już - jak kiedyś - na każde nasze zawołanie i nie wypełnią każdego naszego rozkazu. W prozie Kinga jak na dłoni widać, że pisarz nie zapomina o tym, co nieuniknione, a fakt, że nie staje się młodszy, wpływa na to, że coraz częściej przemyca do swoich tekstów przemyślenia o przemijaniu. Tak jest na przykład z takimi tytułami jak „Pan Ciacho”, „Zielony bożek cierpienia” czy „Tommy”. Rozważania o starości prowadzą do myślenia o śmierci, to z kolei prędzej czy później każe nam zastanawiać się nad tym, co - jeśli w ogóle cokolwiek - czeka na nas po niej. W dosłowny sposób Stephen King dotyka tego niełatwego tematu w opowiadaniu „Życie po życiu”, w którym autor przedstawia dość pesymistyczną wizję końca, który nawet, jeśli staje się początkiem, może okazać się równie kiepski, jak poprzednio.
Jak jednak przystało na światowej sławy pisarza specjalizującego się w sytuacjach nie z tego świata, Król Horroru podchodzi również do podobnej tematyki cichaczem, na palcach, tak, aby niezauważalnie zbudzić czające się w różnych zakamarkach potwory. Dzięki temu dostajemy tekst zatytułowany „Ur”, który z początku wydawał mi się nudną opowiastką, której głównym tematem jest różowy kindle, jednak szybko okazał się świetną rozrywką i interesującym pomysłem dotyczącym alternatywnych rzeczywistości i tego, jak może wyglądać świat po drugiej stronie luster. Takiej przygody, jaką przeżył Wesley Smith, pozazdrościłby mu z pewnością niejeden czytelnik, a zwłaszcza ci, których ukochani pisarze odeszli już z tego świata. Jednak - jak przystało na autora „Dallas ‘63” - nawet najwspanialsze sytuacje okazują się mieć swoje ciemne strony, które mogą w jednej chwili przysłonić zachwyt.
Na uwagę zasługują oczywiście wszystkie opowiadania, choć jedne spodobają nam się bardziej, kosztem innych, które mniej przypadną nam do gustu lub nie będą odpowiadać naszemu aktualnemu nastrojowi. Dla mnie jednym z lepszych opowiadań „Bazaru złych snów” okazał się tekst „Wydma”. I choć zakończenie, z którego autor był wyjątkowo zadowolony, nie było dla mnie zaskoczeniem, to nie przeszkodziło to w tym, aby było niezwykle udane i stawiające kropkę nad „i”, czyli resztą historii. King lubi stawiać swoich bohaterów w sytuacji, w której pozornie mają oni większą władzę nad życiem i śmiercią niż przeciętny człowiek, lubi, kiedy postaci z jego opowieści choć przez chwilę trzymają w rękach cudze losy. Nigdy jednak nie zapomina o konsekwencjach, jakie płyną z każdego wyboru i nie pomija tego, że w ekstremalnych, niewyobrażalnych sytuacjach z każdego z nas mogą wyjść potwory, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia. Prędzej czy później wszyscy staczamy walkę o naszą niewinność i czyste sumienie; prędzej czy później każdy z nas staje przed moralną zagwozdką, etyczną łamigłówką, od której zależeć może nasze rozgrzeszenie - nie to boskie, bo nie wszyscy w nie wierzymy i go oczekujemy, lecz w to, które ostatecznie sami będziemy musieli sobie przyznać lub odmówić.
„Baza złych snów” to w moich oczach Stephen King w pełnej krasie i w pełni sił - oczywiście na tyle, na ile pozwala na to forma opowiadania. Już w „Przebudzeniu” autor pokazał, czym zaprzątnięte są jego myśli i konsekwentnie drąży temat w najnowszym zbiorze krótkich tekstów. I choć wizualizacja tytułu książki, jakiej dokonał niezastąpiony od lat Vincent Chong, każe wierzyć, że złe sny to przede wszystkim namacalne stworzenia, wstrętne i przerażające kreatury, to pisarz spokojnie, krok po kroku, opowiadanie po opowiadaniu wyjaśnia - na bazarze złych snów nabyć możemy przede wszystkim myśli o śmierci najbliższej nam osoby, niezbyt pocieszającą wizję życia po życiu, śmiertelną chorobę, doświadczenie niewyobrażalnego bólu, moc, która nas przerasta i wiedzę o światach, które nie wiadomo - błogosławieństwem są czy przekleństwem.
Każde bez wyjątku opowiadanie Stephen King opatrzył niedługim tekstem, który przybliża czytelnikowi (a zwłaszcza Stałemu Czytelnikowi) genezę danego utworu. W ten sposób wiemy, które pomysły kłębiły się w głowie Mistrza od lat, czekając na właściwy moment, a które wystrzeliły niemal bez namysłu - od razu dojrzałe i skończone, kolorowe niczym „Pijackie fajerwerki”. Sześćdziesięcioośmioletni pisarz zbyt doświadczony jest i zbyt obyty w swoim fachu, by bawić się w radykalne stylistyczne zmiany, dlatego nie ma sensu porywać się na dyskusję o języku, w jakim napisany został „Bazar złych snów”. Wspomnę jednak, że Stali Czytelnicy powinni być usatysfakcjonowani naprawdę licznymi nawiązaniami do życia autora i poprzednich jego dzieł - wspomnieć wystarczy chociażby „Ur”, który obfituje w nawiązania do cyklu „Mroczna Wieża”. King bawi się i żongluje motywami, które fani jego twórczości znają bardzo dobrze, i widać, że sprawia to frajdę zarówno jemu, jak i czytelnikom. Pisarz w ten sposób nie tylko sprawdza czujność i wyczulenie na szczegóły u swoich fanów, ale także składa im tym samym swoisty hołd, bo nie uwierzę, że tka ten misterny splot wyłącznie dla własnej satysfakcji.
Stephen King jest sprzedawcą niezwykle zapracowanym, ale i obrotnym. Po otwarciu „Sklepiku z marzeniami”, po wejściu w biznes, który pozwolił mu sprzedawać „Marzenia i koszmary”, pisarz otwiera swój „Bazar złych snów”. Handlarz z niego wyśmienity, bo potrafi sprzedać niemal wszystko. A wchodząc na jego kram, na to targowisko różności, nie patrzcie na cenę, bo jej nie znajdziecie. King sam ustala, czym będziecie musieli zapłacić za jego towary. Jednym razem będzie to śmiech, innym razem lęk; dziś zapłacicie dreszczem emocji, a jutro moralną potyczką, w jaką wdacie się z własnym sumieniem. Dla Kinga każdy z nas jest bogaty, bo każdy nosi w sobie portfel pełen emocji. I wierzcie lub nie, ale ten handlarz wyłudzi od Was emocje o najwyższych nominałach.
Sylwia Sekret
Oceny
Książka na półkach
- 6 316
- 5 319
- 2 683
- 432
- 362
- 187
- 121
- 93
- 86
- 49
Opinia
Wyobrażam sobie, że jedną z najtrudniejszych rzeczy dla pisarza jest wybór tytułu książki. Szczególnie jeśli sama treść nie narzuca go w naturalny sposób. Stephen King, nadając swojemu najnowszemu zbiorowi opowiadań tytuł 'Bazar złych snów' trafił dokładnie tam gdzie trzeba. Istotnie jest to bazar. Jak na każdym bazarze natomiast, trafić można rzeczy stare i nowe, lepsze i gorsze, prawdziwe perełki i nieudolne podróbki...
Staram się być najbardziej obiektywnym jak tylko potrafię. Cały zbiór jest świetnym kawałkiem literatury, ale King - i to chyba nie jest zaskoczenie - jest dość nierówny. Znalazłem zatem na bazarze pozycje, które bardziej mnie zaciekawiły, oraz takie które oceniam zupełnie przeciętnie.
Jest w tym zbiorze jednak jedna rzecz, która według mnie, nie podlega krytyce. A chodzi mi o wstępy i komentarze autora, którymi to opatrzone jest każde z opowiadań. W mojej ocenie wszystkie razem i każdy z osobna jest godny najwyższej uwagi. Myślę, że każdy kto ma choć odrobinę praktyki z Królem, wie o czym mówię.
Mimo, że nie jestem zachwycony tą pozycją, nie czytałem jej z zapartym tchem i nie zarwałem żadnej nocy to uważam, że książka jest godna polecenia. Szczególnie dla osób, które konwencję Kinga znają i lubią. Według mnie, nie jest to jednak książka, z którą należy zacząć z Kingiem przygodę czytelniczą. Niedoświadczony czytelnik może bowiem nie zauważyć drugiego (często i trzeciego) dna, które autor serwuje nam często w dość sprytny i niekoniecznie od razu widoczny sposób.
Jedno, czego na pewno nie można Kingowi odmówić to pomysły - nie mam pojęcia skąd on je bierze, ale są wyśmienite. Natomiast płynność, z jaką wplata je w zwykłe, prostolinijne życie swoich bohaterów to jest absolutne mistrzostwo świata.
Zapraszam na bazar, bo na tym bazarze każdy znajdzie coś dla siebie, a złe sny się sprawdzają ;)
Poniżej zamieszczam parę zdań na temat każdego z opowiadań:
130 Kilometr
Pierwsze opowiadanie, jakie znajdziemy w zbiorze to "130 kilometr". Autor w przedmowie dość jasno wyraził pomysł i motywy, jakie przyświecały mu podczas wymyślania tej opowieści. Ja dodam od siebie, że jest to opowiadanie wygląda trochę jak romans "Christine" z "Buick8". Mamy zapuszczony parking z nieczynną od lat restauracją, które znajdują się przy uczęszczanej autostradzie. Na parking zajeżdża - stylem z Buick8 - bliżej niesprecyzowane kombi, które... jest cholernie głodne!
Jak zwykle treści nie zdradzę - ot taka zasada, kaprys... Niemniej jednak mogę powiedzieć, że mimo interesującej fabuły, nie będzie to moje ulubione opowiadanie. Oczywiście pomysł jest mistrzowski. Nie można się też przyczepić do wykonania. Grozy jednak w tej historii nie odczułem. W mojej ocenie "130 kilometr" to wynik idei, która tak długo kiełkowała w umyśle pisarza, że wyszła na świat już odrobinę przekwitła...
Jedno jest pewne... Zanim zatrzymasz się w trasie, bo zobaczysz samochód, którego kierowca potencjalnie potrzebuje pomocy, zastanów się dwa razy ;)
Premium harmony
Pierwsze co rzuca mi się w oczy to fantastycznie i przewrotnie dobrany tytuł do tego krótkiego opowiadania. Zawsze też podkreślałem, że King ma niebywały talent do obserwacji prozy życia. Tam gdzie większość twórców popada w patetyzm, King - jak Max Kolonko - mówi jak jest ;)
Historyjka traktuje o małżeństwie, które przeżywa coś na wzór 'zmęczenia materiału'. Kobieta umiera, a autor kładzie nacisk na procesy myślowe zachodzące u mężczyzny.
Opowiadanie ma zaledwie parę stron, ale perfekcyjnie oddaje to, jak bardzo niekontrolowalny jest strumień ludzkiej świadomości i jak wydarzenie, które powinno zapełnić myśli w 100%, nie jest w stanie przebić się przez tysiące różnych myślowych dygresji. Mówi też o tym, że bez względu na wszystko mózg zazwyczaj próbuje do nas mówić swoistym językiem korzyści. Być może to taki mechanizm obronny...
Ocenić tego faceta może każdy wg własnej miary - pozostawiam to Wam. A o zmarłych należy mówić dobrze, albo wcale.
Podobało mi się.
Batman i Robin wdają się w scysję
Tym razem będzie krótko...
Lubię Kinga emocjonalnego, lubię Kinga przemytnika, lubię Kinga malarza, który swój malowany słowem obraz wykonuje w taki sposób, że aby dojrzeć prawdziwy sens, trzeba się mocno od niego oddalić i spojrzeć raz jeszcze.
To opowiadanie dla jednych będzie przedstawieniem dość typowej dziś agresji komunikacyjnej - każdy z kierowców to zna, chociaż to Rosjanie chyba przodują w przekuwaniu jej na rękoczyny na środku skrzyżowań ;) Dla innych z kolei, będzie to opowieść o wspaniałej relacji syna z chorym na alzheimera ojcem.
Od Was zależy, który z tych obrazów wolicie oglądać. Moim zdaniem warto oba, z przewagą tego drugiego ;)
Wredny dzieciak
I to jest stary dobry King - niestety nie mam informacji, czy to opowiadanie jest świeże, czy też przeleżało lata z innymi, niepublikowanymi do tej pory, ale czuć w nim rękę mistrza.
"Wredny dzieciak" to trochę "To" w pigułce (albo przynajmniej podobna siła). Co prawda nie mamy klauna, ale jest mały, wredny, gruby gówniarz, który z parszywym uśmiechem zabiera bohaterowi wszystkich, na których mu zależy.
Opowieść jest zagnieżdżona - to także typowe dla Kinga. W tym wypadku bohater, na tydzień przed egzekucją, opowiada o tym jak doszło do tego, że siedzi w celi śmierci i czeka na wyrok.
Ale jak zwykle jest drugie dno - dzieciak istniał, to pewne. Pozostają jednak pytania... Pozostaje pytanie, czy jeden uczynek ma prawo przekreślić całe żywot dobrego i troskliwego człowieka. Pozostaje pytanie czy każdy z nas w swoim otoczeniu nie ma kogoś, kto ma klucz do naszego brzucha i z głupim uśmiechem na ustach wykorzystuje go, aby przy każdej okazji boleśnie wyprostować nam jelita - ot tak, dla zwykłej satysfakcji. A człowiek wtedy myśli tylko o tym, aby posłać takiej osobie kulkę między oczy...
Pytanie na ile to pozostaje tylko w sferze myśli to już inna sprawa :)
Śmierć
Króciutkie opowiadanie, to i z mojej strony tylko 'dwa słowa'.
Stara Ameryka, zabójstwo dziecka, dowodów brak, sąd objazdowy i poczciwy wioskowy głupek skazany na śmierć na stryczku.
King pokazał, że jest w stanie wyprowadzić mnie na manowce nawet na kilku stronach - tyle w temacie.
Wydma
O tak! Uwielbiam takie teksty. King jest przebiegły, bardzo przebiegły :) Kolejne opowiadanie, które ma zaledwie parę stron. Tym razem pojawia się magia.
To opowiadanie to fantastycznie rozegrana partia szachów, po której wygrany jedyne co może zrobić, to uraczyć drugą stronę ledwie widocznym, ironicznym uśmiechem - przecież wiedział, że wygra zanim w ogóle rozłożyli figury :)
Kto przeczyta, to powinien zrozumieć moje porównanie :)
Kościół z kości
To nie opowiadanie, to poemat. Poemat ma to do siebie, że jego prawdziwą siłą jest ekspresja. Jeśli ktoś jest mało ekspresyjny - tak jak ja - to czytanie poematów jest dość... nudnawe. Co innego, gdyby ktoś zechciał ten poemat zaprezentować publicznie - ze wszystkimi koniecznymi akcentami, ruchami mimicznymi, może nawet nieplanowanym pluciem, podczas wygłaszania należytym krzykiem odpowiednich słów.
Mimo to, "Kościół z kości" jest perełką językową, a klimatem, wyobraźcie sobie, przypomina mi twórczość Stanisława Staszewskiego.
Moralność
King często porusza temat moralności, jakby chciał powiedzieć: Hej hipokryto! Choćbyś nie wiem jak się starał mieć się za czystego, wiedz że i w tobie czai się zło. I prędzej czy później to zło z Ciebie wyjdzie - potrzeba tylko odpowiedniego aktywatora... Albo 'motywatora'.
Opowiadanie trochę w stylu niemoralnej propozycji, z tym że nie chodzi tym razem o seks (a może jednak?)
"Moralność" to bardzo dobra historia z drugim, albo i trzecim dnem.
Życie po życiu
Dobrze się składa, że te dwa opowiadania opisuję razem. King nie raz, nie dwa wraca do koncepcji koła życia, w którym zawsze, wszystko w odpowiednim czasie wraca do punktu wyjścia. W "Życie po życiu", King zadaje pytanie co jeśli przeżywamy nasze życie raz po raz, dokładnie tak samo, w tym samym i bez pamięci o poprzednim. Nie możemy zatem w żaden sposób naprawić swoich poprzednich błędów.
Pytanie jest o tyle trudne, że autor stawia tezę, że w punkcie pomiędzy życiem, a śmiercią mamy jednak wpływ na jedną, jedyną, kluczową decyzję - czy zaczynamy od nowa, czy kończymy ten cyrk na wieki.
UR
"UR" jest nieco dłuższym opowiadaniem, o bardzo ciekawej fabule i dużym nawiązaniu do Mrocznej Wieży.
Tak jak w cyklu, King stawia tezę światów równoległych, które toczą się własnym biegiem, aczkolwiek nie zawsze inaczej. I tym razem autor stara się nas zaangażować w poszukiwanie odpowiedzi na pytanie jak niewielki epizod może wpłynąć na przyszłość, oraz czy gdybyśmy mogli na przyszłość wpłynąć, to czy byłoby to korzystne. Dochodzi to tego kwestia emocji i ludzkiego egoizmu. Czy bylibyśmy w stanie powstrzymać się przed zmianą przyszłości na naszą korzyść, mając świadomość, że nasza decyzja może w perspektywie czasu, kosztować ludzkość bardzo wiele.
Uważam, że tego opowiadania mogłaby rozwinąć się bardzo ciekawa pełnoprawna powieść.
Herman Wouk jeszcze żyje
Ot, proza życia. Jedni potrafią znaleźć szczęście, inni nie. Ci którzy tego nie potrafią, często fundują sobie ostatnią rozrywkę przed tym co nieuniknione. Coś, jak ostatni pełny oddech przed ostatnim ruchem serca. Nie wiem czy kojarzycie film 'Zapach kobiety' z Al'em Pacino, który wybiera się - jak mu się wydawało - w swoją ostatnią podróż. Film jest genialny, wielowymiarowy, a skojarzył mi się z tym opowiadaniem nie bez powodu. Podobnie, chociaż ciężko ocenić czy z rozmysłem, dwie kobiety zabierają dzieciaki i wybierają się na wycieczkę wynajętym samochodem.
Tym razem King rezygnuje z nadrealności. Jest realnie, aż do bólu. I smutno, koniec końców.
Kiepskie samopoczucie
King tańczy ze śmiercią tak, jak niewidomy pułkownik tańczył tango z piękną nieznajomą we wspomnianym wcześniej filmie. Ponieważ sam pracuję w reklamie i ponieważ sam muszę ćwiczyć swoją wyobraźnię i kreatywność, to bardzo ta historia do mnie przemawia. Dodatkowo, gdyby ktoś spotkał się kiedyś z psychologicznym terminem 'wyparcia', to w tym opowiadaniu znajdzie wybitnie trafne wyjaśnienie na czym to polega.
Wydaje mi się, że to co się stało w tej historii jest znacznie bardziej powszechne, niż można by sądzić. Nie trwa dni, ale chwilę... parę minut, może godzinę, dwie... Ten intymny moment ostatniego pożegnania, zanim chwycisz za telefon i wezwiesz kogo trzeba...
Bardzo dobre i głębokie opowiadanie, moim zdaniem!
Billy Blokada
Kiedyś, chyba przy okazji Mrocznej Wieży, napisałem, że gdyby King napisał listę zakupów, to również czytało by się to z przyjemnością. To opowiadanie to relacja starego już pomocnika drużyny baseball'owej. Drużyna z powodu braku dwóch kluczowych graczy była zmuszona 'na szybko' zwerbować kogoś na zastępstwo. Na tą okoliczność, do drużyny dochodzi dość specyficzny i wycofany młody człowiek i... zaczyna odnosić nieprawdopodobne sukcesy.
King serwuje nam mnóstwo opisów i szczegółów dotyczących meczy baseball'u, i trzeba przyznać, że robi to w na tyle ciekawy sposób, że czytelnik nie powinien się nudzić - nawet jeśli ta gra to dla niego czarna magia.
Oczywiście historia nie jest taka prosta, ale z uwagi na niechęć do spojlerów, mogę Was tylko zachęcić do zapoznania się z tym tekstem i odkrycia przebiegu tych sportowych wydarzeń.
Pan Ciacho
Jestem pod wielkim wrażeniem z jakim szacunkiem i czułością Stephen porusza temat starości i godnej śmierci. Opowiadanie dzieje się w domu spokojnej starości, w grupie dobrych, wiekowych przyjaciół. Jest bardzo krótkie, więc ciężko napisać więcej, nie zdradzając nadto fabuły.
Osobiście jednak zgadzam się z Królem w jednej kwestii - też kiedyś widziałem kogoś zupełnie przypadkowo, przelotnie i pamiętam to do dziś. I być może to właśnie ta osoba po mnie przyjdzie, jak nadejdzie czas.
Tommy
Drugi i ostatni w zbiorze poemat, napisany dla szkolnego kolegi z latami sześćdziesiątymi w tle. Generalnie podtrzymuję, to co napisałem przy okazji Kościoła z kości. Poemat nabiera życia poprzez deklamację. Jeśli będziesz odpowiednio wokalizować podczas czytania, to jest to kawał dobrej sztuki literackiej. Jeśli nie, może wydać się nudnym.
Zielony bożek cierpienia
Ha! Świetne opowiadanie z odpowiednim suspensem. Takie teksty u Króla lubię najbardziej. Odrobina nadrealności, pokazująca siłę wiary - takie jest moje odczucie. Krezus po bardzo poważnym wypadku, z którego cudem wyszedł żywy, zaprasza do siebie tajemniczego człowieka, który ma wypędzić z niego wszechobecny ból. "Zielony bożek cierpienia" to bardzo zgrabny i trzymający w napięciu tekst, poruszający jak zwykle kilka ważnych, życiowych kwestii.
Ten autobus to inny świat
Zastanawialiście się kiedyś, co by było, gdybyście przypadkiem, przez sekundę, może dwie, zobaczyli coś okropnego lub niedorzecznego. Zbyt krótko, by już po minucie być pewnym, że to na pewno się stało, ale wystarczająco długo, aby nie móc się tego obrazu pozbyć. Pikanterii całej sprawie dodaje wrażenie, że nikt poza wami tego zdarzenia nie widział. Jakie by to było uczucie? Jakie emocje by wami targały? Ta historia, mimo że bardzo krótka to naprawdę godna Kinga.
Nekrologi
Wydaje się, że najlepsze King zostawił na koniec. Jeśli pamiętacie jak główny bohater w "Ręka mistrza", malując wywoływał pewne zdarzenia, to w tej opowieści doświadczycie czegoś podobnego. Tym razem nie chodzi jednak o rozwiązanie zagadki sprzed lat, ale o bardzo niedaleką przyszłość. Przyszłość, która nastąpi zaraz po zakończeniu dzieła przez twórcę. A że całość jest trochę komediowa? Cóż - King mawia, że humor i horror to bliźnięta :)
Pijackie fajerwerki
Niezdrowa rywalizacja generuje taki sam efekt jak kula śniegowa. Po przekroczeniu krytycznej masy, nie sposób jej zatrzymać, póki nie roztrzaska się o skałę, miażdżąc przy okazji kilka osłupiałych istnień. W przypadku tej historii mamy do czynienia z dość kuriozalnym wyścigiem zbrojeń na fajerwerki, który w efekcie kończy się spektakularnym bum. Co ciekawe, nikt w tej historii nie ucierpiał, co nie jest znów takie dla autora typowe :)
Letni grom
Jak zakończyć zbiór, jeśli nie końcem ostatecznym? Świat po kataklizmie nuklearnym. Po Ameryce krążą jeszcze jakieś niedobitki z objawami choroby popromiennej. Wśród nich dwie osoby i pies, którzy są bohaterami tego opowiadania. Tym razem nie ma happy endu, ale w mojej ocenie autor chciał pokazać, że marzenia warto spełniać nawet jeśli wszystko stracone, a psia miłość warta jest więcej niż cokolwiek innego.
Wyobrażam sobie, że jedną z najtrudniejszych rzeczy dla pisarza jest wybór tytułu książki. Szczególnie jeśli sama treść nie narzuca go w naturalny sposób. Stephen King, nadając swojemu najnowszemu zbiorowi opowiadań tytuł 'Bazar złych snów' trafił dokładnie tam gdzie trzeba. Istotnie jest to bazar. Jak na każdym bazarze natomiast, trafić można rzeczy stare i nowe, lepsze i...
więcej Pokaż mimo to