rozwiń zwiń

Targowisko różności

Sylwia Sekret Sylwia Sekret
13.11.2015
Okładka książki Bazar złych snów Stephen King Logo Patronat
Średnia ocen:
6,8 / 10
4689 ocen
Czytelnicy: 11714 Opinie: 543

Opowiadania to niezwykle wymagająca forma literacka. Pisarz na niewielkiej ilości stron musi znaleźć miejsce dla wciągającej fabuły, musi zarysować problem (a czasem problemy), ale także stworzyć bohaterów, którzy zapadną czytelnikowi w pamięć, z którymi zdążymy się zżyć. Ze względu na to, że zazwyczaj zanim zdążę przyzwyczaić się do danej postaci, już muszę się z nią pożegnać - nieczęsto w moje ręce trafia zbiór opowiadań. Wolę rozbudowane powieści, formy, dzięki którym wędruję z bohaterami przez wiele fikcyjnych lat i towarzyszę im w przeróżnych sytuacjach. Doceniam opowiadania Stephena Kinga, ale nie rwę się do nich nad wyraz zachłannie. Zaskoczeniem było więc dla mnie to, że „Bazar złych snów” okazał się niezwykle udaną podróżą ku marzeniom i koszmarom, ku bohaterom, którym zostało poświęcone dokładnie tyle czasu, ile potrzebowali zarówno oni, jak i ja.

Na ponad 660 stronach pisarz z Maine zamieścił 21 opowiadań, które - choć cechuje je pewna różnorodność - stanowią spójną kompozycję świadczącą o kierunku, w którym podążają myśli autora. A historie wchodzące w skład „Bazaru złych snów” można podzielić umownie na dwie kategorie: opowiadania obyczajowe i horrory łamane przez opowieści z wątkiem metafizycznym. Nie sposób określić, które z nich są - kolokwialnie rzecz ujmując - lepsze, ponieważ zależy to od naszych upodobań. Dla mnie dużo ciekawsze okazały się opowieści snute z realiów naszego świata, ale podszyte nicią (raz cieńszą, raz grubszą) czegoś strasznego, czegoś fantastycznego, co wychodzi poza ramy naszego rozumowania i naszej dotychczasowej wiedzy o świecie. I tak na przykład pierwsze opowiadanie z tego zbioru, zatytułowane „133. kilometr”, z początku wydawało się całkowicie mijać z moim gustem. Kiedy już ze wstępu autora dowiedziałam się, że w historii tej jako czarny charakter występuje samochód, pomyślałam nie tylko, że King zaczyna się powtarzać, ale także, że tekst będzie absolutnie nierealny i przez to nieco śmieszny. Tymczasem „133. kilometr” to historia wciągająca, ciekawa i napisana tak, że naprawdę gotowa byłam uwierzyć podczas lektury w mordujący samochód, który nie zna żadnej litości. Autor „Nocnej zmiany” nie popada w przesadę, tworzy duszny, a jednocześnie względnie (choć może wypadałoby raczej w przypadku prozy tego autora napisać - pozornie) bezpieczny klimat opuszczonego parkingu, na który zaczynają zjeżdżać kolejne, nieświadome niczego, przyszłe ofiary maszyny. W tym otwierającym zbiór opowiadaniu King porusza też coś niezwykle istotnego - fakt, że zasłaniając się niewiarą w coś, czego nie obejmujemy umysłem, możemy narazić się na większe niebezpieczeństwo niż to, że ktoś uznałby nas za wariata. A czasami warto uwierzyć.

Przemierzając kolejne opowiadania, nie da się nie zauważyć, że autor nie jest już człowiekiem pierwszej młodości. Starość, choroby i rozmyślania o śmierci pojawiają się wielokrotnie w „Bazarze złych snów”. Opowiadanie „Batman i Robin wdają się w scysję” pomimo niepoważnego i lekko ironicznego tytułu jest opowieścią smutną, przypominającą o nieuchronności starzenia się i o tym, że wraz z upływającymi latami zarówno nasze ciało, jak i umysł tracą lotność i sprężystość; nie są już - jak kiedyś - na każde nasze zawołanie i nie wypełnią każdego naszego rozkazu. W prozie Kinga jak na dłoni widać, że pisarz nie zapomina o tym, co nieuniknione, a fakt, że nie staje się młodszy, wpływa na to, że coraz częściej przemyca do swoich tekstów przemyślenia o przemijaniu. Tak jest na przykład z takimi tytułami jak „Pan Ciacho”, „Zielony bożek cierpienia” czy „Tommy”. Rozważania o starości prowadzą do myślenia o śmierci, to z kolei prędzej czy później każe nam zastanawiać się nad tym, co - jeśli w ogóle cokolwiek - czeka na nas po niej. W dosłowny sposób Stephen King dotyka tego niełatwego tematu w opowiadaniu „Życie po życiu”, w którym autor przedstawia dość pesymistyczną wizję końca, który nawet, jeśli staje się początkiem, może okazać się równie kiepski, jak poprzednio.

Jak jednak przystało na światowej sławy pisarza specjalizującego się w sytuacjach nie z tego świata, Król Horroru podchodzi również do podobnej tematyki cichaczem, na palcach, tak, aby niezauważalnie zbudzić czające się w różnych zakamarkach potwory. Dzięki temu dostajemy tekst zatytułowany „Ur”, który z początku wydawał mi się nudną opowiastką, której głównym tematem jest różowy kindle, jednak szybko okazał się świetną rozrywką i interesującym pomysłem dotyczącym alternatywnych rzeczywistości i tego, jak może wyglądać świat po drugiej stronie luster. Takiej przygody, jaką przeżył Wesley Smith, pozazdrościłby mu z pewnością niejeden czytelnik, a zwłaszcza ci, których ukochani pisarze odeszli już z tego świata. Jednak - jak przystało na autora „Dallas ‘63” - nawet najwspanialsze sytuacje okazują się mieć swoje ciemne strony, które mogą w jednej chwili przysłonić zachwyt.

Na uwagę zasługują oczywiście wszystkie opowiadania, choć jedne spodobają nam się bardziej, kosztem innych, które mniej przypadną nam do gustu lub nie będą odpowiadać naszemu aktualnemu nastrojowi. Dla mnie jednym z lepszych opowiadań „Bazaru złych snów” okazał się tekst „Wydma”. I choć zakończenie, z którego autor był wyjątkowo zadowolony, nie było dla mnie zaskoczeniem, to nie przeszkodziło to w tym, aby było niezwykle udane i stawiające kropkę nad „i”, czyli resztą historii. King lubi stawiać swoich bohaterów w sytuacji, w której pozornie mają oni większą władzę nad życiem i śmiercią niż przeciętny człowiek, lubi, kiedy postaci z jego opowieści choć przez chwilę trzymają w rękach cudze losy. Nigdy jednak nie zapomina o konsekwencjach, jakie płyną z każdego wyboru i nie pomija tego, że w ekstremalnych, niewyobrażalnych sytuacjach z każdego z nas mogą wyjść potwory, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia. Prędzej czy później wszyscy staczamy walkę o naszą niewinność i czyste sumienie; prędzej czy później każdy z nas staje przed moralną zagwozdką, etyczną łamigłówką, od której zależeć może nasze rozgrzeszenie - nie to boskie, bo nie wszyscy w nie wierzymy i go oczekujemy, lecz w to, które ostatecznie sami będziemy musieli sobie przyznać lub odmówić.

„Baza złych snów” to w moich oczach Stephen King w pełnej krasie i w pełni sił - oczywiście na tyle, na ile pozwala na to forma opowiadania. Już w „Przebudzeniu” autor pokazał, czym zaprzątnięte są jego myśli i konsekwentnie drąży temat w najnowszym zbiorze krótkich tekstów. I choć wizualizacja tytułu książki, jakiej dokonał niezastąpiony od lat Vincent Chong, każe wierzyć, że złe sny to przede wszystkim namacalne stworzenia, wstrętne i przerażające kreatury, to pisarz spokojnie, krok po kroku, opowiadanie po opowiadaniu wyjaśnia - na bazarze złych snów nabyć możemy przede wszystkim myśli o śmierci najbliższej nam osoby, niezbyt pocieszającą wizję życia po życiu, śmiertelną chorobę, doświadczenie niewyobrażalnego bólu, moc, która nas przerasta i wiedzę o światach, które nie wiadomo - błogosławieństwem są czy przekleństwem.

Każde bez wyjątku opowiadanie Stephen King opatrzył niedługim tekstem, który przybliża czytelnikowi (a zwłaszcza Stałemu Czytelnikowi) genezę danego utworu. W ten sposób wiemy, które pomysły kłębiły się w głowie Mistrza od lat, czekając na właściwy moment, a które wystrzeliły niemal bez namysłu - od razu dojrzałe i skończone, kolorowe niczym „Pijackie fajerwerki”. Sześćdziesięcioośmioletni pisarz zbyt doświadczony jest i zbyt obyty w swoim fachu, by bawić się w radykalne stylistyczne zmiany, dlatego nie ma sensu porywać się na dyskusję o języku, w jakim napisany został „Bazar złych snów”. Wspomnę jednak, że Stali Czytelnicy powinni być usatysfakcjonowani naprawdę licznymi nawiązaniami do życia autora i poprzednich jego dzieł - wspomnieć wystarczy chociażby „Ur”, który obfituje w nawiązania do cyklu „Mroczna Wieża”. King bawi się i żongluje motywami, które fani jego twórczości znają bardzo dobrze, i widać, że sprawia to frajdę zarówno jemu, jak i czytelnikom. Pisarz w ten sposób nie tylko sprawdza czujność i wyczulenie na szczegóły u swoich fanów, ale także składa im tym samym swoisty hołd, bo nie uwierzę, że tka ten misterny splot wyłącznie dla własnej satysfakcji.

Stephen King jest sprzedawcą niezwykle zapracowanym, ale i obrotnym. Po otwarciu „Sklepiku z marzeniami”, po wejściu w biznes, który pozwolił mu sprzedawać „Marzenia i koszmary”, pisarz otwiera swój „Bazar złych snów”. Handlarz z niego wyśmienity, bo potrafi sprzedać niemal wszystko. A wchodząc na jego kram, na to targowisko różności, nie patrzcie na cenę, bo jej nie znajdziecie. King sam ustala, czym będziecie musieli zapłacić za jego towary. Jednym razem będzie to śmiech, innym razem lęk; dziś zapłacicie dreszczem emocji, a jutro moralną potyczką, w jaką wdacie się z własnym sumieniem. Dla Kinga każdy z nas jest bogaty, bo każdy nosi w sobie portfel pełen emocji. I wierzcie lub nie, ale ten handlarz wyłudzi od Was emocje o najwyższych nominałach.

Sylwia Sekret

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Poczekaj, szukamy dla Ciebie najlepszych ofert

Pozostałe księgarnie

Informacja