Drach
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2014-12-04
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-12-04
- Data 1. wydania:
- 2016-03-11
- Liczba stron:
- 400
- Czas czytania
- 6 godz. 40 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308054314
- Tagi:
- proza polska rodzina Śląsk saga rodzinna
- Inne
Drach wie. Wraz z kilkuletnim Josefem przygląda się świniobiciu. Jest październikowy poranek 1906 roku i, choć chłopiec nie ma o tym pojęcia, ryk zarzynanego zwierzęcia oraz smak wusztzupy powrócą do niego kilkanaście lat później, gdy po zakończeniu wojny będzie powracał na Śląsk.
Nikodem nigdy nie był w wojsku. Jest za to wziętym architektem. Z poprzedniego związku ma pięcioletnią córkę, a po samochodowym wypadku bliznę nad lewym uchem. Właśnie rozstaje się z żoną, by ułożyć sobie życie z inną. Drach jest jednak świadomy, że dziewczyna coraz bardziej wymyka się mężczyźnie.
Między Josefem a Nikodemem piękne, podłe, smutne i — ostatecznie — tragiczne losy dwóch rodzin; wiek wojen i powstań, śmierci i narodzin, miłości, zdrad i marzeń, które nigdy się nie spełnią. Drach o nich wie. Widzi przeszłość i zna przyszłość. Dla niego wszystko jest teraz…
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Śląsk według Dracha
Nigdy tego nie robię, ale, niech to jeronie, tym razem tak zrobiłem. Błąd. Wiem, że czytanie „Gazety Wyborczej” to ostatnimi czasy nic inspirującego, ale recenzja najnowszej powieści Szczepana Twardocha zatytułowanej „Drach” autorstwa Dariusza Nowackiego załamała mnie całkowicie swoją miałkością i powierzchownym przejechaniem się po jednym z najważniejszych wydarzeń literackich ostatnich lat.
Zostawmy zatem główne media, bo, jak mówi stare ludowe porzekadło, za pieniądze ksiądz się modli. „Drach” wciągnął mnie w gwałtowny wir śląskiej historii, wciągnął od pierwszej strony i nie wypuścił do samego końca.
„Drach” w śląskiej gwarze oznacza latawiec. Nasuwa się też skojarzenie z greckim słowem „draken”, oznaczającym smoka. Jeśli przypomnimy sobie chińskie latawce o smoczych kształtach, widzimy rozległość skojarzeń kulturowych. Drach jest tworem trwałym i wiecznym, który widzi wszystko. Kontekst śląski jest dla „Dracha” jednym z możliwych wariantów, ważnym dla Magnorów i Gemanderów – bohaterów powieści. Nieistotnym w ogólnym rozrachunku.
Śląska epopeja. Podstawowym zarzutem Nowackiego było to, że „Drach” nie jest śląską epopeją, że „Drach” nie jest dla Nowackiego wystarczająco oryginalny w swej śląskości. Nie wiem, na czym ta oryginalność miałaby polegać. Twardoch stworzył swoją historię ze Śląskiem jako ziemią i językiem, gdzie dzieją się ludzkie losy. Losy tragiczne. Jak każda historia. Po prostu. Czy to starczy, aby nazwać tę powieść epopeją? Nie ma to dla mnie znaczenia.
Czas Dracha dzieje się zawsze. Losy pokoleń płyną w „Drachu” jednocześnie. Mieszają się lata między początkiem XX a początkiem XXI wieku. Bo jedynym trwałym elementem tego świata jest genotyp. To on nas warunkuje. Język się zmienia, kultura się zmienia, obyczaje się zmieniają. Nasz genotyp płynie z przodków. Z tych ludzkich losów jesteśmy. Z tych miłości, z tych grzechów, z tych zdrad.
Starożytne mity uczyły nas, że grzech, niczym genetyczna skaza, przechodzi z pokolenia na pokolenie. Tragiczna historia rodu Lajosa uświadamiała widzom, że człowiek musi przyjąć swój los. Drach widzi swoim wiecznym okiem, że grzech Josefa z początku XX wieku pozostaje, budzi się sto lat później. Nikodem nic nie zrozumie. Rozumie tylko Drach, który wie, że ten grzech, choć trwały, i tak pozostaje marnością wobec nicości.
Śmierć. Dla Dracha istotą rzeczy jest Śmierć. Ta Śmierć, Ona, jest sprawą męską. Kobieta chroni życie, rodzi życie. Wbrew wszystkiemu. Wbrew banalnej prawdzie, że z chwilą narodzin zbliżamy się ku własnej, nieuniknionej śmierci. Wobec niej blednie nawet grzech i zło. Śmierć kończy wszystko. Mężczyzna zabija. Mężczyzna ginie. By stać się jednią z Drachem, który jest wszystkim czyli Śmiercią. Stąpamy po prochach miliardów naszych przodków, by spłonąć w krótkim blasku naszego życia. Zapomnieliśmy o tym, bo chcemy żyć długo i dobrze. Cóż znaczy długo, gdy unieważnione zostaje pojęcie czasu? Tako rzecze Drach.
Wielką zaletą powieści jest język, jest śląska gwara, która ulega na przestrzeni równoległych czasów przemianom, tworząc piękny kolaż wielu mów. Dopełnia go na równych prawach język niemiecki. Literaturę przeżywamy dzięki słowom, a właśnie słowa są dla Twardocha najważniejsze. To jest właściwa materia literatury.
Szczepan Twardoch rozwija swoja mroczną wizję z „Wiecznego Grunwaldu” i nadaje jej własny, śląski charakter. Krytyczna ocena, wyrażona przez pana Nowackiego, może mieć swoje źródło właśnie w uniwersalnym charakterze tej prozy. Po „antypolskiej”, jak niektórzy krzyczeli głośno i radośnie, „Morfinie” można było spodziewać się rozdrapywania ran, rozdzierania narodowych szat, tępienia mitów. Tymczasem „Drach” z mitu wyrasta. „Drach” jest odpowiedzią na pytanie o wieczną zasadę świata, tyle że nie taką odpowiedzią, jakiej byśmy sobie życzyli. Odpowiedzią udzieloną śląską mową.
Sławomir Domański
Oceny
Książka na półkach
- 4 272
- 2 780
- 947
- 149
- 148
- 43
- 39
- 38
- 36
- 32
Opinia
Tokarczuk i Twardoch to para miłościwie panująca obecnie w rodzimej literaturze pięknej. Królowa udzieliła mi już audiencji, teraz przyszedł czas na spotkanie z królem i jego tajemniczo zatytułowanym dziełem.
W warstwie fabularnej, opisywanej już wielokrotnie w miejscach szacowniejszych niż to, jest „Drach” skromną sagą, obrazującą losy kilku rodzin głównie na przestrzeni dwudziestego wieku. Niejako w tle toczy się historia samego Śląska jako krainy szczególnie ciężko doświadczonej przez przemiany dziejowe.
Do przewijających się tematów powieści należy zaliczyć cykliczność ludzkich losów, śmierć jako zasadę życia czy kontrast między dawnym i prawdziwszym bytowaniem a obecnym, płytkim konsumpcjonizmem.
Narracja jest bardzo pomysłowa i poszatkowana, co jednak wobec przemyślanych pojedynczych historii nie sprawia trudności w odbiorze. Irytować może jedynie metoda artystyczna, sprowadzająca się w dużej mierze do występujących naprzemiennie, zapętlonych tautologii i antynomii.
Warstwa literacka jest więc satysfakcjonująca. A co z warstwą ideową, będącą solą i właściwą treścią ambitnej literatury? Trzeba bowiem wiedzieć, że Twardoch przedstawia człowieka z dość unikalnej, fatalistyczno-nihilistycznej perspektywy.
Są w życiu rzeczy piękne i wzniosłe, są też ponure i niskie. Szczepan Twardoch pisze w „Drachu” tylko o tych drugich. To nawet nie jest tak, że odmawia tym pierwszym racji istnienia, raczej próbuje sprowadzić je do tych drugich, miłość do pochwy i penisa, bliskość do bólu i przemocy itd. Podkreślanie przez narratora – dracha – dualizmu świata ludzi jest więc pustym wybiegiem, bo w istocie widzi on, zgodnie z deklaracją, wszystko, ale tylko monochromatycznie, a konkretnie – czarno.
Moim zdaniem, na korzyść wyszłoby powieści wycięcie wszystkich „odautorskich” komentarzy samego dracha, nieodmiennie relatywizujących i trywializujących wszelkie wartości, jakie na przestrzeni wieków wypracował człowiek. Dotyczy to zresztą również bajań Pindura, będących zapewne przetworzonymi bajaniami któregoś ze śląskich mistyków, komplementarnych wprawdzie z wywodami dracha, ale równie jak one wywołujących raczej rozbawienie.
Oto przykład, jak łączyć ponurość i banał – oraz pretensjonalność, bo „Drach” jest też pretensjonalny:
„Ernst wie, że nic nie ma znaczenia i że wszystko jest ważne. Ernst wie, że życie jest, a potem go nie ma. Ernst wie, że w życiu nie trzeba być szczęśliwym ani nie trzeba cierpieć, jedyne, co trzeba, to żyć to życie, nic więcej nie trzeba. […] Ernst wie, że nigdy nic nie macie, więc niczego nie możecie utracić, ale to nie ma znaczenia.” (str. 118)
Uważam, że pisarz, aby pisać, musi mieć: talent i coś do powiedzenia. Talent Twardoch ma. Ale cała ta pokomplikowana śląska historia stanowi tu tylko pretekst do powiedzenia, że życie jest do dupy. W ten sposób sam sprowadza się autor do poziomu tych pseudoliterackich magików od pozytywnego myślenia (jak pokazuje przywołany fragment, niebezpiecznie zbliżając się do ich poetyki), sypiących jak z rękawa kolejnymi banałami – tylko plus zamienił z minusem.
„Teraz jest najbardziej człowiekiem, zanurzony w błocie, ślizgający się w błocie, pokryty błotem.” (str. 218)
To Twardoch odziera człowieka z godności, czy też człowiek odziera się z niej sam, a Twardoch tylko to opisuje?
„Nic nie ma żadnego znaczenia”, „nic się nikomu nie udaje” – te stwierdzenia powracają w toku opowieści niczym mantra i każą się zastanawiać, czy Twardoch rzeczywiście jest tak wybitnym pisarzem, za jakiego uchodzi, czy może tylko utrafił z tym nihilizmem we właściwy moment historyczny, który to moment – w postaci najbardziej współczesnej w powieści historii Nikodema – sam bezlitośnie obnaża.
Dla jasności: z samej ponurości nie czynię bynajmniej zarzutu – ponure są (w większości) chociażby powieści Grahama Greene’a. Greene stawia jednak swych bohaterów przed potężnymi i zazwyczaj nierozwiązywalnymi dylematami moralnymi, w „Drachu” warstwa problemowa jest zaś bardzo płytka. Ot, dostajemy powtarzaną w różnych konfiguracjach prawdę o nieistotności losów jednostki ludzkiej wobec większej skali – przede wszystkim dziejowej. Na wartości jednostki ludzkiej jest jednak zbudowany humanizm i czy można go przekreślać samymi opisami wojen, gwałtów, pobić czy zabójstw? To przecież tylko jedna strona medalu.
Przywołana w kontekście Greene’a moralność jest kluczową kategorią w odczytaniu „Dracha”. Kluczową, bo w powieści pisarza z Pilchowic nieobecną. Jego bohaterowie działają na poziomie instynktów, a więc de facto nie różnią się od zwierząt. Zwierzęta moralności nie znają.
W znakomitym eseju „Języki i kody” z 1994 roku ubolewał Stanisław Lem nad faktem, iż wraz z gwałtownym rozwojem technologii oraz powszechnym dostępem do informacji, prym w szeroko rozumianej kulturze zyskuje folgowanie rozmaitym atawizmom; ochoczo oddajemy się we władzę móżdżku, mimo iż jako jedyne stworzenia na Ziemi (z ograniczonym wyjątkiem delfinów oraz niektórych naczelnych) rozwinęliśmy wyższe funkcje mózgu. Twardoch ze swoim „Drachem” pokrętnie się w tę tendencję wpisuje, odmawiając swym postaciom tychże wyższych funkcji. Co więcej, jak donosi mi uprzejmie redakcyjny kolega Paweł M., w swej kolejnej książce, „Królu”, folguje pisarz atawizmom w znacznie jeszcze większym stopniu. Można by wierzyć, że czyni to w próbie wstrząśnięcia gatunkiem ludzkim, uświadomienia mu, że stacza się po równi pochyłej – gdyby nie doniesienia medialne o pisarzu Twardochu zafascynowanym mordobiciem, pozującym w rękawicach bokserskich i przyjaźniącym się z Mamedem Chalidowem.
Rodzi się więc pytanie, na ile jest w tym Twardoch prawdziwy, a na ile gra pod publiczkę. Dawno przestał on bowiem być jedynie pisarzem, stając się zjawiskiem popkulturowym, które bardzo dobrze daje się monetyzować. Efektów tej monetyzacji można mu zazdrościć, ale jednocześnie trochę trudniej mu ufać. Bo poza wszystkim jest Twardoch kimś jeszcze – intelektualistą, do spełnienia którego definicji wystarczy być wybitnym pisarzem, który zabiera publicznie głos w sprawach ważkich.
Tu dochodzimy więc do kwestii społecznej odpowiedzialności intelektualistów, posiadających pewien autorytet, do tego – w przeciwieństwie chociażby do tzw. „osobowości” telewizyjnych – niedmuchany. Czy powinni oni płynąć z prądem, oddawać te przemiany świadomościowe, opisywać je i towarzyszyć im, czy może jednak dawać im odpór, stać się bastionem pewnych niezbywalnych wartości, opowiadać się głośno przeciw zalewającej nas zewsząd fali wtórnego atawizmu?
Nie żeby miało to za dużo zmienić. Tylko dlatego, że tak trzeba.
Tokarczuk i Twardoch to para miłościwie panująca obecnie w rodzimej literaturze pięknej. Królowa udzieliła mi już audiencji, teraz przyszedł czas na spotkanie z królem i jego tajemniczo zatytułowanym dziełem.
więcej Pokaż mimo toW warstwie fabularnej, opisywanej już wielokrotnie w miejscach szacowniejszych niż to, jest „Drach” skromną sagą, obrazującą losy kilku rodzin głównie na przestrzeni...