Po lekturze poprzedniej części kronik dziedziców myślałam, że to koniec. Właściwie to chyba miał być koniec, ale autorka uległa prośbom czytelników i tak powstał Dziedzic zaklinaczy. Powiem szczerze, że ja cieszę się z takiego obrotu sytuacji. Dla mnie była to najlepsza część serii. Wprowadzenie bohaterów, którzy mieli dodatkowe moce była świetnym pomysłem i umiejętnie było to wplątane we wcześniejszą akcję. Poza tym bardzo lubię bohaterów. Jonah jest jedyny w swoim rodzaju, z mnóstwem konfliktów wewnętrznych. W jego przypadku to naprawdę plus. I główna bohaterka. Zwykle w takiej sytuacji uważam je za idiotki, ale Emma jest inna. Ona działa. Nie czeka na nie wiadomo kogo, żeby przybiegł jej z pomocą, tylko sama rozwiązuje swoje problemy, ucieka przed niebezpieczeństwami i co tam się jeszcze nawinie. Jeśli miałabym być bohaterką książki, to zdecydowanie wolałabym być taka jak Emma niż jakaś księżniczka czekająca w wieży.

Książka zdecydowanie na plus. Naprawdę mnie wciągnęła, a to dla mnie, jako dla czytelnika, bardzo ważne, bo właśnie wtedy jest zabawa. Czekam na jeszcze! Mam nadzieję, ze to nie potrwa długo.

Po lekturze poprzedniej części kronik dziedziców myślałam, że to koniec. Właściwie to chyba miał być koniec, ale autorka uległa prośbom czytelników i tak powstał Dziedzic zaklinaczy. Powiem szczerze, że ja cieszę się z takiego obrotu sytuacji. Dla mnie była to najlepsza część serii. Wprowadzenie bohaterów, którzy mieli dodatkowe moce była świetnym pomysłem i umiejętnie było...