"Groźne jastrzębie polują na gołębie "

Względem tej książki miałam bardzo duże oczekiwania. Moją uwagę przykuła przede wszystkim niesamowicie hipnotyzująca i niebanalna okładka. Te różnokolorowe oczy przyciągał mnie za każdym razem. Ale do rzeczy...

Callie Woodland to nastolatka, która żyje w świecie zniszczonym przez wojny bakteriologiczne. W ich wyniku zmarła masa ludzi. Przeżyli tylko ci, którzy otrzymali specjalną szczepionkę - czyli Starterzy oraz Enderzy. Starterzy nie mają lekko, są to osoby niepełnoletnie pozbawione jakichkolwiek praw. Dlatego żyją oni w brudzie, ubóstwie, głodując, czasem są nawet zamykani w zakładach i zmuszani do pracy przymusowej. Enderzy z kolei, to osoby osiągające wiek nawet dwustu lat, mające więcej pieniędzy niż włosów na głowie. Brak im tylko jednego - młodości. Ten problem postanowiła rozwiązać firma Prime Destinations, która oferuje ciała młodych dawców. Dzięki temu renterzy mogą na nowo stać się nastolatkami. Callie jest zmuszona zgłosić się do Prime Destinations, jej brat jest chory, a ona musi zdobyć pieniądze. Wtedy wszystko zaczyna się komplikować...

Spodziewałam się czegoś, co powali mnie na kolana, niestety - tak się nie stało. Naprawdę nie lubię szufladkowania, ale tutaj ewidentnie można znaleźć podobieństwa do Igrzysk Śmierci. Na początku to bardzo razi w oczy, potem już tak nie przeszkadza.

Jeśli chodzi o bohaterów - ciężko jest mi wyodrębnić jakieś cechy, którymi się wyróżniają. Callie jest odważna, zdolna do poświęceń, nie pokazuje strachu, ale brakuje mi w niej "tego czegoś". Nie mogę ocenić Blake'a, bo tak naprawdę nie wiemy jaki jest. Kto przeczyta książkę, ten zrozumie, o co mi chodzi. Na początku byłam zawiedziona tak banalnym wątkiem miłosnym i zbulwersowana tym, że prawie od razu rzucają się w swoje ramiona. Dopiero potem musiałam cofnąć to, co myślałam, ponieważ na końcu wszystko wywraca się do góry nogami i wtedy wyjaśnia się wszystko. Ale motyw rodem z Kopciuszka ? Śmiałam się z tej surrealistycznej sceny. I pierwszy raz bardziej kibicuję przyjacielowi głównej bohaterki, a nie " temu drugiemu, lepszemu i przystojniejszemu". Chociaż muszę przyznać, że jestem ciekawa jaki ten Blake jest naprawdę, pod koniec wydawał się intrygujący.

Pokochałam małego Tylera i Sarę. Te dzieciaki mnie wzruszały, a to co robiły i mówiły łapało mnie za serce. Podobała mi się ich relacja z główną bohaterką.

Jeśli chodzi o cały system to mam pewne pytania. Mianowicie, dlaczego chociaż nie spróbowano dać wszystkim szczepionki ? Jaki sens ma społeczestwo, gdzie ci młodzi ludzie są wykluczeni i dyskryminowani, a rządzą ci starsi ? Skąd ci starsi właściwie mają tyle pieniędzy, skoro wojna wszystko wyniszczyła ? Chciałabym też lepiej poznać to życie "na ulicy", nie podano aż tak wielu wyczerpujących informacji.

Akcja rozwija się dopiero w połowie książki. Mamy wrażenie, że już wszystko wiemy i przewidzieliśmy, a tutaj nagle dzieje się coś zaskakującego. Pod koniec czytałam, czytałam i oderwać się nie mogłam. Jest tutaj też wiele momentów, przez które kręci się łza w oku lub ściska serce. Odczuwałam te same emocje co bohaterka i chciałam, żeby wszystko skończyło się dobrze.

Zakończenie sugeruje, że to jeszcze nie koniec przygód, a na okładce książki jest napisane, że druga część już wkrótce - więc będę czekać. Ogólnie podobała mi się ta książka i mam zamiar sięgnąć po kontynuację. Czy polecam ? Jak najbardziej. Ciekawy pomysł, naprawdę jest to historia, która wciąga i oprócz tych małych błędów, które wymieniłam uważam, że osoby lubiące te klimaty będą zadowolone :)

" Czy to paskudne z mojej strony cieszyć się, że tu jesteś ? - spytała - Bo się cieszę. Myślałam, że już nigdy cię nie zobaczę, a teraz mam cię tutaj. Przyjaciółkę. "

"Groźne jastrzębie polują na gołębie "

Względem tej książki miałam bardzo duże oczekiwania. Moją uwagę przykuła przede wszystkim niesamowicie hipnotyzująca i niebanalna okładka. Te różnokolorowe oczy przyciągał mnie za każdym razem. Ale do rzeczy...

Callie Woodland to nastolatka, która żyje w świecie zniszczonym przez wojny bakteriologiczne. W ich wyniku zmarła masa...