Książka napisana absurdalnie, co dla mnie jest na plus. Ale nie miałem siły marnować na nią czasu.
650 stron akcji z brakiem postępującej fabuły. Pomijając 100 stron powieści, nadal jesteśmy w podobnym jej punkcie. W dodatku autor ma obsesję na punkcie męskich przyrodzeń.
Nie warto. Tak po prostu.

Książka napisana absurdalnie, co dla mnie jest na plus. Ale nie miałem siły marnować na nią czasu.
650 stron akcji z brakiem postępującej fabuły. Pomijając 100 stron powieści, nadal jesteśmy w podobnym jej punkcie. W dodatku autor ma obsesję na punkcie męskich przyrodzeń.
Nie warto. Tak po prostu.

Whoa... Szalona fabuła, momentami przeciąża czytelnika- powiedzmy wprost jest to książka dla ludzi specyficznych i z luźnym poczuciem humoru. Losy Eliasza są falą dziwacznych i niewyjaśnionych zdarzeń, które potrafią przytłoczyć, ale są ewidentnie warte zachodu.

Whoa... Szalona fabuła, momentami przeciąża czytelnika- powiedzmy wprost jest to książka dla ludzi specyficznych i z luźnym poczuciem humoru. Losy Eliasza są falą dziwacznych i niewyjaśnionych zdarzeń, które potrafią przytłoczyć, ale są ewidentnie warte zachodu.

Zwariowana i pokręcona satyra na społeczeństwo amerykańskie. Niestety autor pokazuje je głównie w negatywnym świetle.Porusza większość problemów współczesnego świata. Pedofilia, dewiacje seksualne, narkotyki... Niektóre fragmenty mogą nie każdemu przypaść do gustu, ponieważ mogą wydawać się zbyt wulgarne i prymitywne. Rozczarował mnie również koniec, ponieważ miałam nadzieję, że tajemniczy Prawojciec okaże się bardziej interesującą osobą.Liczyłam też na to, że w powieści zostanie przedstawionych więcej miejsc i stanów w USA. Niemniej jednak książkę czyta się szybko, czcionka jest przyjemna, a fabuła choć trochę ,,niedociągnięta'' jest wciągająca. Na pewno jest to pozycja nietypowa, skusiłam się na nią zaintrygowana opisem końcowym.

Zwariowana i pokręcona satyra na społeczeństwo amerykańskie. Niestety autor pokazuje je głównie w negatywnym świetle.Porusza większość problemów współczesnego świata. Pedofilia, dewiacje seksualne, narkotyki... Niektóre fragmenty mogą nie każdemu przypaść do gustu, ponieważ mogą wydawać się zbyt wulgarne i prymitywne. Rozczarował mnie również koniec, ponieważ miałam...

Co to było XD
Gdzieś dokładnie między Williamem Burroughsem a "Paragrafen 22" leży "Miasteczko Zanesville" pełne żartów o penisach i tyłu różnorodnych postaci, że aż trudno wszystkie zapamiętać. Mam mieszanse uczucia, ale uznaję, że była to książka kochana i pokręcona. I okładka piękna.

Co to było XD
Gdzieś dokładnie między Williamem Burroughsem a "Paragrafen 22" leży "Miasteczko Zanesville" pełne żartów o penisach i tyłu różnorodnych postaci, że aż trudno wszystkie zapamiętać. Mam mieszanse uczucia, ale uznaję, że była to książka kochana i pokręcona. I okładka piękna.

Dramatyczny gniot, na który straciłam kilka godzin życia. Przestrzegam Was przed zrobieniem tego samego. Ta powieść jest nie wiadomo czym, a jej strony roją się od fantastycznych postaci, które miały być charakterystyczne, a są obrzydliwe. Autor zaskakuje nas koszmarnymi wizjami niczym po kwasie lizergowym: cyborgi, energia psioniczna, mutanty, efekty endokrynologicznych eksperymentów, ludzie z głowami zwierząt, zasuszony płód. Czytelnik z trudem powstrzymuje odruch wymiotny. Nie wiadomo też po co to wszystko i w jakim stylu to napisano. Nie jest to cyberpunk. Na stronach znajdziemy cytaty z biblii i odwołania do Nietzchego, chwilę potem nazwy ulic nawiązujące do nazwisk współczesnych gwiazd kina, by za moment znaleźć odniesienia do kultury Indian. Brakuje tu ładu i składu. Prawdopodobnie to samo dzieje się w mózgu narkomana czy osoby z nieleczoną psychozą. Zamiast zachwytu czuję współczucie.
Dziwię się, że ktoś to wydał, a określenie "powieść komiczna" ze skrzydełka okładki wydaje się okrutnym żartem.

Dramatyczny gniot, na który straciłam kilka godzin życia. Przestrzegam Was przed zrobieniem tego samego. Ta powieść jest nie wiadomo czym, a jej strony roją się od fantastycznych postaci, które miały być charakterystyczne, a są obrzydliwe. Autor zaskakuje nas koszmarnymi wizjami niczym po kwasie lizergowym: cyborgi, energia psioniczna, mutanty, efekty endokrynologicznych...

Może jestem jakaś głupia, ale nie mam bladego pojęcia o co chodziło w tej książce. Nie polecam.

Może jestem jakaś głupia, ale nie mam bladego pojęcia o co chodziło w tej książce. Nie polecam.

Zupełnie nie rozumiem sensu tej książki. Przeskakiwanie z tematów, które nie mają nic ze sobą wspólnego jest co najmniej dziwne i sprawia, że czytelnik jest rozkojarzony.

Zupełnie nie rozumiem sensu tej książki. Przeskakiwanie z tematów, które nie mają nic ze sobą wspólnego jest co najmniej dziwne i sprawia, że czytelnik jest rozkojarzony.