Mimo woli nasuwają się porównania z drugą, sławniejszą serią książek Ann Cleeves. I nie da się ukryć, że inspektor Vera jest dużo ciekawszą bohaterką niż jej odpowiednik z szetlandzkiej serii. Jimmy Perez jest miły, mdły i nudny. Akcja książki toczy się leniwie, a autorka nie skąpi nam opisów postaci drugoplanowych. Rozwiązanie zagadki jest niestety typowym wyciągnięciem królika z kapelusza. Nie lubię takich zagrywek, są nieuczciwe wobec czytelnika. Niby psychologicznie wszystko jest umotywowane, ale kiedy i na jakiej podstawie inspektor wpadł na trop, tego się z książki nie dowiadujemy. To zresztą chwyt często przez autorkę stosowany, dlatego na miano współczesnej Agathy Christie pani Cleeves jednak nie zasługuje.
Serię o Verze przeczytałam z przyjemnością, to kawał dobrej roboty z bardzo ciekawie narysowanymi postaciami zespołu śledczego, całą kuchnią ich pracy i żmudnym dochodzeniem do celu.
Natomiast "Czerń kruka"... Nie pojmuję, za co akurat ta powieść została uhonorowana prestiżową ponoć nagrodą Gold Dagger. Za miejsce akcji na Szetlandach? Ale ja się nie znam, literackich nagród Nobla od dłuższego już czasu też nie ogarniam;)
Postanowiłam dać jednak szansę Jimmiemu Perezovi i czytam "Biel nocy", drugą z wydanych przez Amber pozycji serii.

Mimo woli nasuwają się porównania z drugą, sławniejszą serią książek Ann Cleeves. I nie da się ukryć, że inspektor Vera jest dużo ciekawszą bohaterką niż jej odpowiednik z szetlandzkiej serii. Jimmy Perez jest miły, mdły i nudny. Akcja książki toczy się leniwie, a autorka nie skąpi nam opisów postaci drugoplanowych. Rozwiązanie zagadki jest niestety typowym wyciągnięciem...