Kolejny tomik dołożony do wielkiej, przesłodzonej listy dzieł pani Shepard, które czytam regularnie, tylko po to by zaspokoić ciekawość i mieć na co ponarzekać.

Opis "Sekretów" próbował się ze mną kłócić, twierdząc, że dodatek ten, można przeczytać w obojętnym momencie, bez względu na to z którą częścią się aktualnie czytelnik zmaga. A ja mam uparcie własne racje:
Po pierwsze, jeśli nie przeczytałeś/aś pierwszych czterech tomów serii, to czytając dodatek możesz sobie zafundować olbrzymiego spoilera.
Po drugie, jeśli(jak ja) jesteś przy jednym z ostatnich tomów to poczujesz się jak byś trafił/a do wehikułu czasu i wbrew twej woli szanowna autorka przypomni ci postacie, które już dawno wypadły ci z głowy i odświeży wątki, które już dawno okazały się kłamstwem, przeżytkiem lub po prostu na twym etapie czytania są zbędne.

Tak więc "Sekrety" kłamczuch są serią czterech opowiadań, które raczej nie odegrają roli w dalszej historii. A ja wpadłam w solidny szok, kiedy zrozumiałam, że trafiłam do prehistorii związków miłosnych panny Arii i panny Hanny, bo o reszcie szkoda mówić. Właściwie to chyba tylko dla Hanny zostało mi trochę sympatii po tych wszystkich sekrecikach.

Ach, no tak, zapomniałam wspomnieć o czym właściwie są opowiadania z tej książki! Więc na pewno nikogo, kto jest na pewnym etapie znajomości z Kłamczuchami i tą "wspaniałą" serią, nie zdziwi fakt iż:
- Hanna znów przypadkowo narobiła sobie wstydu i bez efektu próbowała zdradzić swojego chłopaka(o to właśnie ta prehistoria - Lucas), a przy okazji o mało nie pogryzła się z przyszywaną siostrą;
- Emily ponownie nie udało się zdobyć przyjaciół na dłużej niż kilka godzin;
- Aria - dobra tego możecie się nie spodziewać, bo mnie aż wmurowało w siedzenie, ale jej nowy-stary romans nie sądzę by zdziwił nawet kogoś, kto przeczytał tylko pierwsze trzy czy cztery tomy;
- Spencer znów nie dogaduje się z siostrą, mamą, tatą i samą sobą, a tak przy okazji podoba jej się facet z którym i tak wybierze się zaledwie na jedną randkę, zanim jej się "znudzi".

Zatem życzę powodzenia tym, którzy jak ja nie wymiękli i dalej się męczą ze słodkimi kłamstewkami Hanny, Emily, Arii i Spencer(tak w ogóle to to nie jest męskie imię?).

Jeśli nie czytałeś/aś żadnej z części "Pretty Little Liars" Sary Shepard, to radzę Ci - daj sobie spokój, nabawisz się tylko nerwicy.

Kolejny tomik dołożony do wielkiej, przesłodzonej listy dzieł pani Shepard, które czytam regularnie, tylko po to by zaspokoić ciekawość i mieć na co ponarzekać.

Opis "Sekretów" próbował się ze mną kłócić, twierdząc, że dodatek ten, można przeczytać w obojętnym momencie, bez względu na to z którą częścią się aktualnie czytelnik zmaga. A ja mam uparcie własne racje:
Po...