Obserwator. Pogranicze polsko-ukraińskie w krwawych latach 1939–1947. Pożogi, ucieczki, przesiedlenia, echa Wołynia

Okładka książki Obserwator. Pogranicze polsko-ukraińskie w krwawych latach 1939–1947. Pożogi, ucieczki, przesiedlenia, echa Wołynia Józef Mroczkowski
Okładka książki Obserwator. Pogranicze polsko-ukraińskie w krwawych latach 1939–1947. Pożogi, ucieczki, przesiedlenia, echa Wołynia
Józef Mroczkowski Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe PWN Seria: Karty Historii reportaż
152 str. 2 godz. 32 min.
Kategoria:
reportaż
Seria:
Karty Historii
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Naukowe PWN
Data wydania:
2013-09-25
Data 1. wyd. pol.:
2013-09-25
Liczba stron:
152
Czas czytania
2 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
9788377054437
Tagi:
karty historii
Średnia ocen

6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
37 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1759
1758

Na półkach:

Uwielbiam dzienniki!
Zwłaszcza z lat okupacji. Najlepiej osób nieznanych, cichych bohaterów dnia codziennego, ale jednocześnie reprezentatywnych dla określonej grupy społecznej. Dostarczają mi nie tyle wiedzy o tamtych czasach i ludziach próbujących je przeżyć, bo taką mogę zdobyć z książek historycznych, ile intensywnych emocji przekazywanych na bieżąco, na żywo. Niezmąconych upływem czasu i niezatartych słabością pamięci tak, jak w przypadku spisywanych wspomnień po latach. Takie pośrednie uczestnictwo w tam i wtedy nabiera dla mnie bardzo realnego wymiaru na płaszczyźnie emocjonalnej. Niemalże fizycznego dotyku ówczesnych realiów. Takie „żywe” lektury uczą mnie pokory i oduczają ocen postaw i zachowań ludzi zmagających się z wojenną rzeczywistością. Poznałam ją już oczami dziecka, czytając "Pamiętnik Dawida Rubinowicza" czy "Pamiętnik i inne pisma z getta" – lekarza, pedagoga i Żyda uwięzionego w getcie, Janusza Korczaka. Tym razem miałam przed sobą okupację widzianą oczami katolickiego księdza. Wikariusza w oleszyckim kościele. W niewielkiej miejscowości niedaleko Lubaczowa, której położenie geograficzne odnalazłam na dołączonej mapce, bardzo pomocnej w wędrówce po okolicznych wsiach i miastach.

Już sama historia drogi publikacji dziennika była bardzo ciekawa.
Być może nie dane byłoby mi go poznać, gdyby nie konkurs ogłoszony przez Ośrodek Karta skierowany do uczniów szkół średnich. A ponieważ od połowy lat 90. zapiski księdza "zaczęły krążyć w formie kserokopii w Oleszycach i okolicy", uczennice lubaczowskiego liceum wraz z opiekunem odczytali kronikę z rękopisu i posłali końcowy fragment na konkurs. Obecna publikacja po raz pierwszy zawiera całościowo tekst kroniki oleszyckiej.
Tyle dowiedziałam się z pierwszego rozdziału Od Karty.
O samym księdzu i miejscowości dopiero w Posłowiu. Niewielkim miasteczku położonym w newralgicznym punkcie blisko ukraińskiej granicy (dziś w województwie podkarpackim, a w okresie międzywojennym we lwowskim),a przez to będącej polem walki, dosłownie i w przenośni, dla ścierających się wówczas politycznych interesów Niemiec i ZSRR. Przygranicznej miejscowości zróżnicowanej pod względem narodowościowym, religijnym i ekonomicznym, której mieszkańcy przeżyli okupację najpierw sowiecką, potem niemiecką, a na koniec socjalistyczne umacnianie się władzy ludowej. Czas wzajemnych mordów, walki zbrojnej i ideologicznej o umysły lub dusze, grabieży, pacyfikacji, wysiedleń w okresie okupacji, ale i czasu niespokojnego, równie niebezpiecznego i niepewnego, na długo po zakończeniu II wojny światowej. Tym samym jest dokumentem i rzadkim świadectwem zachodzących przemian na wschodnich terenach przygranicznych widzianych od strony ich zwykłych mieszkańców.
Pojęcia „dziennik” użyłam świadomie, mimo że tak naprawdę była to kronika parafialna. Jednak nie miała ona nic ze swoich założeń, bo autor, świadomy wyjątkowości czasów, w których przyszło mu żyć, tak uzasadnił to odstępstwo od formy – "Kronika powinna notować tylko zwięzłe, suche fakty zaszłe w danej miejscowości – ta księga ma raczej charakter pamiętnikarski, podaje nawet szczegóły wydarzeń, wnika w idee, przyczyny i wyciąga często wnioski. Dzieje się tak dlatego, że są to czasy i wydarzenia wyjątkowe, pomysły i wielce bezprzykładne, nieraz trudne do uwierzenia, i nieprawdopodobne. Szkoda by więc było, aby one przepaść miały w niepamięć potomnych, skoro istnieją chęci po temu, aby je utrwalić na piśmie. Czynię więc zadość mej powinności plotkarskiej snując […] baśń wydarzeń lokalnych, skrojonych może banalnie, lecz mieszczących w sobie fakty na miarę historyczną".
I to wszystko było w tej kronice, a dla mnie dzienniku spisywanym na bieżąco. Czasami dzień po dniu, czasami z kilkudniowymi lub dłuższymi przerwami, w postaci obszernej notatki lub lakonicznego, krótkiego zdania, obejmujące lata od września 1939 do sierpnia 1947 roku.
Było w nim samo życie.
Samych duchownych (autora, proboszcza i ich przełożonych),wiernych Kościoła katolickiego, ale i Żydów, Ukraińców i pozostałych Polaków innych religii. Opisy zmian w ich postawach i przekonaniach ideologicznych zachodzących i zmieniających się w zależności od rozwoju sytuacji politycznej i aktualnego okupanta; sytuacji demograficznej od, jak sam ujął to filozoficznie autor, posługując się łaciną, "exodus judeorum" do "exodus ukrainorum"; postawy moralnej odnotowując – "Gruchnęła wieść, że w Oleszycach jest już jedenaście dziwek zarażonych wenerycznie" ; psychicznej kondycji ludności pisząc – "Nad narodem zapanował niepodzielnie strach. Jest to tak silne uczucie, że niektórym odejmuje władzę woli i zdrowej decyzji", a także swojej, prosząc Boga "o jedno: aby mi odebrał wrażliwość i czucie ludzkie, aby mnie uczynił kamieniem nieczułym na te potworne zdarzenia, na które patrzeć muszę".
Ten ostatni aspekt odczułam najbardziej.
Wiele w dzienniku, pomimo narracji zewnętrznej przechodzącej w pierwszoosobową, gdy do głosu dochodziły emocje i osobiste poglądy – opinii, krytyki, ocen, podsumowań moralnych z przytaczanymi nazwiskami konkretnych osób i niejednokrotnie podbudowanych niechęcią, jeśli nie nienawiścią rasową, którą odczytywałam w takich sformułowaniach – "bezczelne plugawe Żydy" lub narodowościową – "tym mętom na imię Ukraińcy".
Dzisiaj bulwersującymi i bardzo niepoprawnymi politycznie.
Jednak mimo tego nastawienia miłosierdzie brało górę, każąc pochować zamordowaną przez swoich Ukrainkę czy żołnierza na polecenie „rusko-polskiego” dowództwa. Jednak to, co wyłaniało się najwyraźniej i najsilniej z tego dziennika to chaos, niepewność, zagrożenie, strach, lęk i śmierć. Ta ostatnia wszechobecna. Jej powszechność i powszedniość przytłaczały mnie. A mimo to, ksiądz już w czasie powojennego „pokoju” napisał – "Obecnie w Oleszycach jest tak ciężko i denerwująco, że cała sześcioletnia okupacja wrogów wypada łaskawiej". Do takiego wniosku skłoniły go "wciąż świeże objawy wojennego zbrutalizowania, zdziczenia i gwałtu" oraz obrzydliwe metody umacniania się władzy ludowej – używając ówczesnej nomenklatury propagandy socjalistycznej. Nie wiem, co było gorsze dla księdza i współczesnych mu ludzi – wojna czy czasy „pokoju”, zwłaszcza że autor działał w strukturach AK i był systematycznie inwigilowany oraz nękany przez SB. Nic dziwnego, że zmarł nagle. Nie wytrzymało serce. Zabił go lęk, chociaż mało o nim pisał. Najczęściej w odniesieniu do innych i bardzo ogólnie – "Takiego lęku nie znają czasy pokoju!"
Pozostało po nim cenne świadectwo świadka skrajnie trudnych, ekstremalnych czasów, a dla mnie jedna myśl wyniesiona z tej pożogi zła – znaczenie poczucia bezpieczeństwa, o którego nieocenionej wartości tak łatwo zapominam w moich czasach pokoju.
Od 1989 roku już bez dwuznaczności cudzysłowu.
naostrzuksiazki.pl

Uwielbiam dzienniki!
Zwłaszcza z lat okupacji. Najlepiej osób nieznanych, cichych bohaterów dnia codziennego, ale jednocześnie reprezentatywnych dla określonej grupy społecznej. Dostarczają mi nie tyle wiedzy o tamtych czasach i ludziach próbujących je przeżyć, bo taką mogę zdobyć z książek historycznych, ile intensywnych emocji przekazywanych na bieżąco, na żywo....

więcej Pokaż mimo to

avatar
112
25

Na półkach: , ,

Kolejna książka z tej serii i kolejny raz zaspokoiła moje oczekiwania. Bardzo ciekawa literatura zwłaszcza dla kogoś z pobliskich terenów (np. dla mnie, bo znam część z opisanych w książce miejscowości). Przedstawiony w formie dziennika parafialnego opis życia społecznego, codzienności z jaką w latach wojennych zmagała się ludność z obecnego woj. podkarpackiego pokazana oczami księdza Mroczkowskiego piastującego urząd wikariusza w Oleszycach.
Cieszę się, że takie zapiski były prowadzone, że obecne pokolenia, które mogą jedynie z zachowanej literatury (pamiętników, dzienników itp.) czy z opowieści dziadków dowiadywać się o losach uciemiężonego kraju mają możliwość swego rodzaju przeniesienia się w tamte czasy, poznania historii prawdziwej, nie takiej okrojonej, poprawnej jak na lekcjach historii. Co mi się dodatkowo podobało to to, że na końcu zawarto krótkie statystyki dot. ludności zamieszkałej dane tereny oraz mapę przedstawiającą opisywane miejscowości tak, że czytelnik z łatwością może sobie zobaczyć gdzie się znajdują. Co więcej zapisy księdza Mroczkowskiego są treściwe, konkretne i przekazują cenne informacje. Oby więcej tego typu świadectw!

Kolejna książka z tej serii i kolejny raz zaspokoiła moje oczekiwania. Bardzo ciekawa literatura zwłaszcza dla kogoś z pobliskich terenów (np. dla mnie, bo znam część z opisanych w książce miejscowości). Przedstawiony w formie dziennika parafialnego opis życia społecznego, codzienności z jaką w latach wojennych zmagała się ludność z obecnego woj. podkarpackiego pokazana...

więcej Pokaż mimo to

avatar
103
81

Na półkach:

Kronika mocna, prawdziwa i brutalna, którą traktuje bardzo osobiście, bo jestem z tych terenów, które zawarte są w książce. Jestem wdzięczny ludziom jak i wydawnictwu, którzy opublikowali kronikę ks. Mroczkowskiego. Dowiedziałem się, że ziemia na której się wychowałem jest skąpana krwią i cierpieniem. Bezcenna świadomość bo nigdy o tych historiach wojennych ziemi oleszyckiej nie słyszałem... Pojawiają się liczne nazwiska, które znam. Czysta wartość słowa pisanego! Cieszę się, że ktoś to wydał... książki są wieczne, zatem pamięć o wydarzeniach z Oleszyc będzie zachowana w moim pokoleniu jak i będę ją przekazywał dalej. Jeszcze raz... brawo dla ludzi, którzy dotarli do kronik ks. Mroczkowieskiego i postarali się o wydanie! oraz brawo wydawnictwo!

Kronika mocna, prawdziwa i brutalna, którą traktuje bardzo osobiście, bo jestem z tych terenów, które zawarte są w książce. Jestem wdzięczny ludziom jak i wydawnictwu, którzy opublikowali kronikę ks. Mroczkowskiego. Dowiedziałem się, że ziemia na której się wychowałem jest skąpana krwią i cierpieniem. Bezcenna świadomość bo nigdy o tych historiach wojennych ziemi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
200
87

Na półkach: ,

Istnieje ogromna ilość relacji czy dzienników pisanych przez żołnierzy na bieżąco albo w bardzo krótkim czasie od danego zdarzenia. Takich publikacji napisanych przez cywilów jest bardzo malutko,głównie są spisywane lub opracowywane bo bardzo długich latach. Wiadomo,czegoś można zapomnieć coś przeinaczyć. W tej książce o bardzo ciężkim życiu codziennym kilku wiosek i miasteczek z pogranicza polsko-ukraińskiego, w latach 1939-1947 relacje zdaje nam ksiądz Mroczkowski. Nie są to jednak suche fakty lecz pełne uczuć i własnych przemyśleń słowa. Nie brak tu soczystego antysemityzmu, którym nie ukrywajmy, kipiał katolicki kler w okresie międzywojennym. Niechęć do Ukraińców jest tu również widoczna,ale też uzasadniona( mordy,rabunki polskich gospodarstw). Ksiądz nie szczędzi też niektórym Polakom, ale też i polskim żołnierzom. Czytamy o czasach trwogi, bratobójczej wojence między chłopami polskimi i ukraińskimi,zawiści, nienawiści, zniszczeniu. Możemy być zniesmaczeni poglądami Autora, postawą prostych ludzi czy wojskowych, ale pamiętajmy, że dla nich był to czas Apokalipsy. Nie ma jednoznacznego podziału na dobro i zło.

Istnieje ogromna ilość relacji czy dzienników pisanych przez żołnierzy na bieżąco albo w bardzo krótkim czasie od danego zdarzenia. Takich publikacji napisanych przez cywilów jest bardzo malutko,głównie są spisywane lub opracowywane bo bardzo długich latach. Wiadomo,czegoś można zapomnieć coś przeinaczyć. W tej książce o bardzo ciężkim życiu codziennym kilku wiosek i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
250
37

Na półkach: ,

Ksiązka doskonale ilustruje spojrzenie na rzeczywistość kleru. Dla historyków lektura obowiązkowa.

Ksiązka doskonale ilustruje spojrzenie na rzeczywistość kleru. Dla historyków lektura obowiązkowa.

Pokaż mimo to

avatar
78
77

Na półkach: ,

Obserwator to ważny głos opisujący wydarzenia związane z wołyńska rzezią. Jako jedyne źródło historyczne z pewnością się nie sprawdzi, ale może być doskonałym uzupełnieniem prac historyków. To co w niej znajdziemy to z kolei spojrzenie księdza i jego obserwacje na temat mieszkańców tej małej miejscowości w przedwojennym powiecie lwowskim, a także wstrząsający obraz brutalności ukraińskich (i nie tylko) oprawców.

Autor kronik porusza w niej naprawdę wiele wątków. Piszę on o bolszewickich sklepach i szkołach, o losach plebanii czy kołchozach. Każdy z zapisów jest niezwykle osobisty, a przez to pozbawiony bezstronności czego musimy mieć świadomość czytając tę dość krótką, bo zaledwie 116 stronicową (ebook) książkę.

Obserwator to ważny głos opisujący wydarzenia związane z wołyńska rzezią. Jako jedyne źródło historyczne z pewnością się nie sprawdzi, ale może być doskonałym uzupełnieniem prac historyków. To co w niej znajdziemy to z kolei spojrzenie księdza i jego obserwacje na temat mieszkańców tej małej miejscowości w przedwojennym powiecie lwowskim, a także wstrząsający obraz...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    79
  • Przeczytane
    47
  • Posiadam
    14
  • Historia
    5
  • Teraz czytam
    3
  • 2014
    2
  • II wojna światowa
    2
  • E-Booki
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • II Wojna Światowa
    1

Cytaty

Podobne książki

Przeczytaj także