- ArtykułyAzyl i więzienie dla duszy – wywiad z Tomaszem Sablikiem, autorem książki „Mój dom”Marcin Waincetel1
- ArtykułyZa każdą wielką fortuną kryje się jeszcze większa zbrodnia. Pierre Lemaitre, „Wielki świat”BarbaraDorosz5
- ArtykułyStworzyć rzeczywistość. „Półbrat” Larsa Saaybe ChristensenaBartek Czartoryski15
- ArtykułyNagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego: poznaliśmy 10 nominowanych tytułówAnna Sierant15
Dawid Sierakowiak
Przyszedł na świat w Łodzi, w rodzinie żydowskiej. Przed wojną uczęszczał do Gimnazjum Męskiego Towarzystwa Żydowskich Szkół Średnich w Łodzi przy ul. Magistrackiej. Należał także do organizacji Haszomer Hacair. Na początku lutego 1940 r. wysiedlono go wraz z ojcem Majlechem, matką Surą Ajdlą oraz siostrą Nadzią do łódzkiego getta. Początkowo uczył się tam w szkole średniej. Po wprowadzeniu przez nazistów zakazu możliwości nauki pracował jako rymarz a potem pracownik biurowy. Dawid Sierakowiak jeszcze przed wybuchem II wojny światowej zaczął pisać pamiętnik. Robił to niemal do swojej śmierci, w sierpniu 1943 r. (zmarł z głodu). Pierwsze dwa zeszyty jego dziennika zostały odnalezione w 1948 r. W 1960 r. Iskry wydały je w formie książkowej. W 1966 r. odnaleziono kolejne 3 zeszyty. W marcu 2015, nakładem Wydawnictwa Marginesy, ukazało się pierwsze pełne polskie wydanie dziennika Dawida Sierakowiaka. Do tej pory (stan na sierpień 2021 r.) dzieło przetłumaczono na język angielski, francuski, portugalski, szwedzki i włoski.
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Powiązane treści
Popularne cytaty autora
Nie zmyje bowiem największa ulewa rozdartego zupełnie serca i nic nie zasklepi tej odwiecznej pustki w duszy, mózgu, umyśle i sercu, jaka po...
Nie zmyje bowiem największa ulewa rozdartego zupełnie serca i nic nie zasklepi tej odwiecznej pustki w duszy, mózgu, umyśle i sercu, jaka powstaje po utracie najukochańszego człowieka, który kocha swe życie tak jak i ja.
Sobota, 24 V, Łódź [...] Głodny jestem jak cholera, bo z mojego chlebeczka, który miał starczyć do wtorku włącznie, śladu już nie ma. Pocies...
Sobota, 24 V, Łódź [...] Głodny jestem jak cholera, bo z mojego chlebeczka, który miał starczyć do wtorku włącznie, śladu już nie ma. Pocieszam się, że nie jestem pod tym względem jedyny. Trudno mi jest się opanować, bo osłabienie tak mi czasami dokucza, że muszę jeść i chlebek znika. A potem męka jeszcze większa. Lecz trudno, rady nie ma. Widocznie tu nasz grób.
0 osób to lubi