-To już nas tylko dwóch zostało z drużyny. Trzymajmy się, Zbyszek. Tak, rzeczywiście. Uświadomiłem sobie, że nie ma już tej naszej jedenast...
Najnowsze artykuły
- ArtykułyNagroda Bookera 2024: Rekordowa liczba kobiet na krótkiej liścieKonrad Wrzesiński3
- ArtykułySą osoby, którym dopiero zbrodnia przynosi ukojenie – Janne Aagaard o „Morderstwach nad Bałtykiem”Anna Sierant1
- ArtykułyPoznańskie święto kryminału. Nadchodzi Festiwal GrandaLubimyCzytać1
- ArtykułyFestiwal Literatury Azjatyckiej w Warszawie – listopadowe wydarzenie pełne kulturalnych atrakcjiLubimyCzytać4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Zbigniew Czajkowski-Dębczyński
Źródło: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/5/59/Zbigniew_czajkowski_debczynski.jpg
Znany jako: Deivir
1
7,7/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik
Urodzony: 20.10.1926Zmarły: 20.10.1999
Zbigniew Czajkowski-Dębczyński ps. Deivir (ur. 20 października 1926 w Warszawie, zm. 20 października 1999 w Londynie) – kapral Armii Krajowej, powstaniec warszawski, żołnierz III plutonu 3. kompanii batalionu "Parasol", inżynier.
W czasie okupacji hitlerowskiej uczył się na tajnych kompletach w gimnazjum im. Lelewela. Od 1942 działał w podziemnym harcerstwie (początkowo w Bojowych Szkołach, później w Grupach Szturmowych Szarych Szeregów). Następnie, po reorganizacji w 1943, został żołnierzem batalionu Parasol. Uczestniczył w powstaniu warszawskim, pod pseudonimem "Deivir". Od 1 sierpnia 1944 dowódca drużyny. Jego przełożonym był poeta Krzysztof Kamil Baczyński. Zbigniew Czajkowski-Dębczyński był świadkiem jego śmierci. Napisał wspomnienia zatytułowane Dziennik powstańca, poświęcone przeżyciom powstańczym.
Po powstaniu znalazł się w niemieckim obozie jenieckim w Sandbostel. W 1947 wyemigrował do Wielkiej Brytanii. Tam rozpoczął studia i pracę w branży elektronicznej i założył dobrze prosperującą firmę "Servotest".
Pochowany w Warszawie, na Powązkach Wojskowych.
W czasie okupacji hitlerowskiej uczył się na tajnych kompletach w gimnazjum im. Lelewela. Od 1942 działał w podziemnym harcerstwie (początkowo w Bojowych Szkołach, później w Grupach Szturmowych Szarych Szeregów). Następnie, po reorganizacji w 1943, został żołnierzem batalionu Parasol. Uczestniczył w powstaniu warszawskim, pod pseudonimem "Deivir". Od 1 sierpnia 1944 dowódca drużyny. Jego przełożonym był poeta Krzysztof Kamil Baczyński. Zbigniew Czajkowski-Dębczyński był świadkiem jego śmierci. Napisał wspomnienia zatytułowane Dziennik powstańca, poświęcone przeżyciom powstańczym.
Po powstaniu znalazł się w niemieckim obozie jenieckim w Sandbostel. W 1947 wyemigrował do Wielkiej Brytanii. Tam rozpoczął studia i pracę w branży elektronicznej i założył dobrze prosperującą firmę "Servotest".
Pochowany w Warszawie, na Powązkach Wojskowych.
7,7/10średnia ocena książek autora
226 przeczytało książki autora
316 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Ulica pusta, ale co jakieś dziesięć metrów z obu stron stoją żołnierze z bronią. To oczywiście Wehrmacht, przeważnie starsi ludzie. Paru z n...
Ulica pusta, ale co jakieś dziesięć metrów z obu stron stoją żołnierze z bronią. To oczywiście Wehrmacht, przeważnie starsi ludzie. Paru z nich ma łzy w oczach. Zdaje się, że co ich najbardziej wzrusza, to widok naszych najmłodszych chłopców-łączników- i kobiet w mundurach z opaskami.
1 osoba to lubiOczywiście, każdy żołnierz jest przygotowany na to, że może zginąć, ale jest różnica między "może" i "musi".
1 osoba to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Dziennik powstańca Zbigniew Czajkowski-Dębczyński
7,7
"Dziennik powstańca" robi naprawdę duże wrażenie, nawet jeśli zna się dobrze historię Powstania Warszawskiego i II wojny światowej.
Część wspomnień autor spisał na gorąco oraz krótko po kapitulacji, część dopisał po latach, przywołując także wydarzenia z wcześniejszych lat okupacji.
Całość jest niezwykle dynamiczna, poruszająca, wstrząsająca. Jest tu też jednak miejsce na odrobinę poczucia humoru typowego dla młodzieńczej fantazji i brawury.
Zbigniew Czajkowski-Dębczyński opisuje Powstanie Warszawskie w sposób realistyczny, bez przemilczeń i upiększeń. Dokonuje też oceny tego wydarzenia, które do dziś wzbudza kontrowersje nie tylko wśród badaczy historii. Czy było warto poświęcić życie aż tylu młodych ludzi? Czy należało skazać na cierpienia i śmierć wiele tysięcy cywilów?...
Te i inne pytania na pewno będą mnożyć się jeszcze przez lata. Dlatego warto poznać także opinię uczestnika, który naprawdę doświadczył powstańczego piekła, a nie jest jedynie teoretykiem.
Dla mnie lektura tej książki była ważna z jeszcze jednego powodu. Dowódcą autora był Krzysztof Kamil Baczyński, jeden z moich ulubionych poetów. Jego sylwetce Zbigniew Czajkowski-Dębczyński poświęca sporo miejsca.
Warto wspomnieć, że był on świadkiem pochowania poety, jedynym, który przeżył wojnę i mógł później o tym opowiedzieć.
Szczególnie wzruszające okazały się dla mnie też fragmenty, w których autor pisze o swoich kolegach z konspiracji, rówieśnikach, z których większość zginęła. To im właśnie poświęcił swoją książkę.
"Dziennik powstańca" to świetna lekcja historii - jak już wcześniej ktoś napisał w swojej opinii. Zgadzam się z tym w stu procentach i uważam, że przynajmniej fragmenty tej książki warto by było czytać na lekcjach, bo żaden, nawet najlepiej napisany podręcznik nie odda tak grozy wojny, jak opowieść kogoś, kto jej doświadczył i w dodatku potrafi przekonująco, realistycznie o tym pisać.
Dziennik powstańca Zbigniew Czajkowski-Dębczyński
7,7
„”Dziennik powstańca” przeczytałem dwukrotnie i gotowy jestem wygłosić długą pochwałę. Jest to świetna proza i fakt, że napisał ją młodzieniec, budzi moją zazdrość” – myślę, że słowa Zbigniewa Herberta są znakomitą rekomendacją tej książki. Kierowałam się nimi, kupując egzemplarz w księgarni. Niebagatelne znaczenie miał również fakt, że autor, czyli Zbigniew Czajkowski-Dębczyński ps. „Deivir” walczył w Powstaniu Warszawskim w szeregach słynnego batalionu „Parasol”, a jego dowódcą był Krzysztof Kamil Baczyński. Po wojnie autor dziennika był jedynym żyjącym świadkiem śmierci Baczyńskiego i mógł wskazać miejsce jego pochówku.
„Deivir” spisał wspomnienia kilka miesięcy po powstaniu. Nie miał zamiaru ich publikować. Zmienił zdanie po koniec lat sześćdziesiątych i zadedykował tę książkę siedmiu przyjaciołom, którzy polegli. Jednemu z nich poświęcił cały rozdział – 23 sierpnia: „Deivir” i „Baszkir” patrzą na konanie swego 17-letniego przyjaciela, który został postrzelony w głowę. Ranny wyje. Lekarz nie chce mu zrobić opatrunku, bo wie, że chłopak umrze za kwadrans, a bandaże są potrzebne innym chorym, którzy mają szansę na przeżycie. „Deivir” i „Baszkir” odchodzą od zmysłów, słuchając krzyków swego kolegi i nie mogąc mu w żaden sposób pomóc. Straszna scena. Bardzo realistycznie opisana.
„Dziennik powstańca” naprawdę warto przeczytać.