rozwiń zwiń

Karmiciel kruków

Okładka książki Karmiciel kruków
Łukasz Malinowski Wydawnictwo: Erica Cykl: Skald (tom 1) fantasy, science fiction
420 str. 7 godz. 0 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Skald (tom 1)
Wydawnictwo:
Erica
Data wydania:
2013-06-13
Data 1. wyd. pol.:
2013-06-13
Liczba stron:
420
Czas czytania
7 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788362329847
Średnia ocen

                6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Zabójczy poeta



587 33 105

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
251 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
168
166

Na półkach: ,

(recenzja pierwotnie ukazała się na Szortal.com)

Zatrucie pokarmowe

Hubert Przybylski

Siedzę i główkuję. Główkuję i siedzę. Już od dobrych kilku godzin. I choć z każdą chwilą główkuję coraz rozpaczliwiej, a moje szlachetne cztery litery bolą od siedzenia coraz bardziej, to ni jak nie potrafię wymyślić rozwiązania mojego problemu. Że co? Że niby cierpienie uszlachetnia? Tia. Aleście mnie podnieśli na duchu. Obiecuję, że przypomnę to Wam, gdy się kiedyś przy goleniu w klejnoty zatniecie... Zresztą, ja tu się z Wami przekomarzam, a tam "Skald. Karmiciel Kruków" Łukasza Malinowskiego śliwki rwie. Znaczy, leży i czeka na recenzję. A u mnie w głowie jak raz - ciemno i głucho. Ech. Żeby choć jakaś myśl przewodnia, którą mógłbym zgrabnie (lub po nieświeciemu) rozwinąć. A tu nic. Normalnie jak w żołądku, po daktylach zapijanych miodzianką... Szlag. Chyba po prostu zacznę pisać cokolwiek, to, co mi z mózgu na paluchy spłynie i zobaczymy, co z tego wyjdzie...

Bohaterem "Skalda. Karmiciela Kruków" jest Ainar, nomen omen, Skald, który, nota bene, jest skaldem. I to dość znanym w swoich stronach. Zdolności ma niemałe i mógłby sobie z tego skaldowania nieźle żyć, ale jego wrodzone przymioty charakteru, takie jak chciwość, skłonność do zdrady, stosowania przemocy i okrucieństwa, brak poszanowania dla cudzej własności, egoizm i olewanie wszelkich autorytetów, niespecjalnie mu w tym pomagają. Ale prawdziwy problem zaczyna się dopiero, gdy, mimo jego niezłych umiejętności w posługiwaniu się orężem, liczba jego wrogów powiększy się na tyle, że pozostanie mu jedynie ucieczka. I płynące z niej nowe przygody. I blizny.

To tyle słowem wstępu. A teraz będzie o tym, co mi się najbardziej spodobało. Jest to historyczno-naukowa warstwa "Skalda...". Jeśli komuś wikingowie kojarzą się wyłącznie z rosłymi, brodatymi panami w rogatych hełmofonach i z podwójnymi toporami w mocarnych dłoniach, to powinien sięgnąć po tę książkę po to, żeby się wyzbyć takich głupich stereotypów. Zwłaszcza, że jej autor, doktor nauk historycznych Łukasz Malinowski, specjalizuje się w prawdziwej historii średniowiecznych mieszkańców Skandynawii i nie waha się dzielić z czytelnikiem swoją ogromną wiedzą. To jest największa zaleta książki.

I, niestety, jedyna. Bo wszystko inne w tej książce lokuje się, co najwyżej, gdzieś pomiędzy poziomami "miernym", a "przeciętnym". No... może wszystko poza opisami walk, które zwyczajnie są niegodne historycznej fantasy i brzmią jak telewizyjne analizy meczów robione przez trenera Strejlaua. I równie dobrze usypiają. Gdybym miał wymienić inne główne grzechy Malinowskiego, to na pewno byłyby to skłonność do przerysowań, nadmiernego uszczegóławiania (naprawdę, czytelnik nie jest aż takim debilem, żeby się nie domyśleć, że jak na podwórku słychać odgłosy końskich kopyt, to znaczy, że goście przyjechali konno, a nie na cyrkowych rowerkach) i sztampy. Zwłaszcza ta ostatnia mnie denerwowała. Nasz bohater, Ainar - sztampowy do bólu "bad mofo", ale z taką sztampową maluteńką iskierką dobroci w sercu. Mnisi z minipowieści - sztampowa banda tchórzliwych degeneratów i zboczeńców, z których każdy ukrywa jakąś wstydliwą tajemnicę, którą i tak każdy zna, albo się przynajmniej domyśla. Kobiety - piękne, chutliwe (dobrze, że przynajmniej nie jest ich za dużo, bo by z tego jeszcze jakieś porno wyszło), inteligentne, a na dodatek niesamowicie wręcz samodzielne i wyemancypowane. I tak dalej.

Kolejny problem, to język i styl. Pozwolę sobie zacytować jedno zdanie. "Któż inny mógłby być tak nieporadny jak papar i tak głupi, by mu pomagać, jak młody mnich oraz tak naiwny jak Finlog?". Jeśli się zgubiliście, mała podpowiedź - to wszystko o jednej tylko jest postaci...

Jeśli chodzi o fabuły przygód Ainara, to są to dobre przykłady niewykorzystanego potencjału, strasznie skaleczone przez wymienione przeze mnie wyżej grzechy. Najbardziej żal mi jednak jest minipowieści. Pomysł z początku wydawał się naprawdę dobry i ciekawy, zwłaszcza ze względu na kontrasty pomiędzy postaciami, ale nie dość, że skopało go wykonanie i przesadne czerpanie z "Imienia Róży", to potem jeszcze fabuła zaczęła się rozjeżdżać, zbyt wiele tajemnic (głównie przez niepotrzebne uszczegóławianie) można było odgadnąć daleko przed finałem. Który nie dość, że był przez to pozbawiony suspensu, to jeszcze okazał się strasznie statyczny. I w rezultacie dostaliśmy to, co dostaliśmy.

Moja ocena całości? Waham się między 3 a 4 na standardowe 10. "Skalda..." trochę ratuje warstwa "dokumentalno-naukowa", ale niestety, nawet dla takiego miłośnika historii jak ja, to jednak za mało. Myślę, że autor ździebko się pośpieszył z wydawaniem książki i za kilka lat, kiedy nabierze doświadczenia pisarskiego w dziedzinie beletrystyki, gdy mu się poprawi styl i wyczucie akcji, sam przyzna mi rację. Zwłaszcza, że nauka przyjdzie mu szybko, bo po takim falstarcie będzie musiał dziesięć razy bardziej się starać i dziesięć razy ciężej harować, żeby odzyskać stracone zaufanie czytelników. Czego mu z całego serca życzę. Aha - cholernie mocno życzę mu też osoby, która czytając jego świeżo napisane teksty umiałaby spojrzeć na nie krytycznym wzrokiem i miała odwagę, by wytknąć mu popełnione przez niego błędy, zamiast bezmyślnie rzucać "ochami" i "achami" i głaskać po główce. To jest to, czego na dzień dzisiejszy Łukasz Malinowski potrzebuje najbardziej i czego sam sobie nie będzie mógł wypracować.

(recenzja pierwotnie ukazała się na Szortal.com)

Zatrucie pokarmowe

Hubert Przybylski

Siedzę i główkuję. Główkuję i siedzę. Już od dobrych kilku godzin. I choć z każdą chwilą główkuję coraz rozpaczliwiej, a moje szlachetne cztery litery bolą od siedzenia coraz bardziej, to ni jak nie potrafię wymyślić rozwiązania mojego problemu. Że co? Że niby cierpienie uszlachetnia?...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    442
  • Przeczytane
    305
  • Posiadam
    110
  • Fantastyka
    25
  • Fantasy
    12
  • Ulubione
    11
  • Teraz czytam
    7
  • Wikingowie
    5
  • Chcę w prezencie
    5
  • Mam
    4

Cytaty

Więcej
Łukasz Malinowski Karmiciel kruków Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także