Mój Lwów

Okładka książki Mój Lwów Józef Wittlin
Okładka książki Mój Lwów
Józef Wittlin Wydawnictwo: Czytelnik literatura piękna
93 str. 1 godz. 33 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Czytelnik
Data wydania:
1991-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1991-01-01
Liczba stron:
93
Czas czytania
1 godz. 33 min.
Język:
polski
ISBN:
8307021103
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Listy 1947-1976 Jerzy Giedroyć, Józef Wittlin
Ocena 0,0
Listy 1947-1976 Jerzy Giedroyć, Józ...
Okładka książki Listy 1944-1976 Tymon Terlecki, Józef Wittlin
Ocena 9,5
Listy 1944-1976 Tymon Terlecki, Józ...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
10 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1178
1154

Na półkach: ,

Lwów – pierwsze na dawnych ziemiach polskich miasto z kanalizacją, elektrycznością i tramwajami. Prawdziwa metropolia zawsze bijąca na głowę nie tylko zapyziały Kraków - bądź co bądź to gród Lwa (żeby nie było: ruskiego księcia halickiego) był stolicą Galicji, a nie gród Kraka – ale i Warszawę, zapóźnioną w rozwoju z rozkazu cara.

Ale nie o tym są te wspaniałe wspomnienia wybitnego polskiego pisarza (zresztą nie Lwowiaka) niezasłużenie dziś zapomnianego.

Mimo że pisze już na emigracji w 1945 r. w USA, to nie ma w nim za grosz jakiegokolwiek resentymentu, czy „próżnego żalu”, nie mówiąc o pustej czułostkowości. Przestrzega już na wstępie, że ”nie ma groźniejszego fałszerza rzeczywistości niż pamięć”. W tym kontekście wspomina ludzi, „którym Lwów był czarą goryczy” (zapewne chodzi o „czarne plamy” na obrazie miasta: przerażający pogrom Żydów w listopadzie 1918 r. czy złe traktowania Ukraińców (np. odmowa Polski powołania uniwersytetu dla nich, wbrew międzynarodowym zobowiązaniom).

Lwowskie miejsca, ludzi, atmosferę opisuje zatem tak, jak mniej więcej w tym samym czasie hrabina Marion von Doenhoff (orędowniczka polsko-niemieckiego pojednania) swe utracone włościa w Prusach Wschodnich, na zasadzie ”Kochać, nie posiadając...

A Lwów był wyjątkowo wieloetnicznym miejscem, prawdziwym łącznikiem między różnymi kulturami, między Wschodem a Zachodem. Symbolem był dom na jednej z licznych górek miasta, skąd deszczówka z jednej strony domu spływała do Bałtyku, a z drugiej – do Morza Czarnego.

Fenomenem było, że synowie austriackich zaborczych urzędników stawali się największymi polskimi patriotami. Wittlin podkreśla, że podczas polsko-ukraińskich walk o miasto w listopadzie 1918 r. znajomi Ukraińcy wstrzymywali ogień, by mógł wrócić do domu. A gdy podczas powstania Chmielnickiego kozacy, oblegając Lwów, zażądali wydania im Żydów - ”jako tych, którzy tej wojny są przyczyną”, magistrat odpowiedział: „Żydów wydać nie możemy dla dwóch przyczyn: pierwsza, że nie naszemi, ale królewskimi Rzplitej są poddanymi, druga, że z nami równo wszystkie koszty i niewczasy ponoszą, gotowi będąc z nami pospołu i dla nas umierać”. A gdy Austria po zaborze zażądała hołdu poddańczego, burmistrz odpisał: „miasto nie może przysięgać nowemu władcy, skoro przysięgało Najjaśniejszemu Królowi Polskiemu”…

W książeczce roi się od pysznych anegdot, opisów wspaniałych zabytków, a przede wszystkim portretów ludzi.

Mottem tej ksiązki, a raczej swoistym epilogiem może być słynny wiersz Adama Zagajewskiego "Jechać do Lwowa" , a zwłaszcza jego końcowy fragment:

.....i katedra drżała i żegnano się o poranku
bez chustek i bez łez, takie suche
wargi, nigdy cię nie zobaczę, tyle śmierci
czeka na ciebie, dlaczego każde miasto
musi stać się Jerozolimą i każdy
człowiek Żydem i teraz tylko w pośpiechu
pakować się, zawsze, codziennie
i jechać bez tchu, jechać do Lwowa, przecież
istnieje, spokojny i czysty jak
brzoskwinia. Lwów jest wszędzie.....

Lwów – pierwsze na dawnych ziemiach polskich miasto z kanalizacją, elektrycznością i tramwajami. Prawdziwa metropolia zawsze bijąca na głowę nie tylko zapyziały Kraków - bądź co bądź to gród Lwa (żeby nie było: ruskiego księcia halickiego) był stolicą Galicji, a nie gród Kraka – ale i Warszawę, zapóźnioną w rozwoju z rozkazu cara.

Ale nie o tym są te wspaniałe wspomnienia...

więcej Pokaż mimo to

avatar
194
11

Na półkach: ,

Esej Józefa Wittlina to pozycja wyjątkowa z wielu względów. Zaliczany do nurtu eseju wspomnieniowego, jest w istocie autobiografią poety, rekonstrukcją jego młodzieńczych lat spędzonych w ukochanym mieście. Książka stanowi opis miasta wspominanego z perspektywy emigracji w Stanach Zjednoczonych, w chwili, gdy miasto przestało już należeć do Polski. Książka Wittlina zajmuje wyjątkowe miejsce wśród emigracyjnych utworów wspomnieniowych, bowiem jako jedna z niewielu nie popada w tendencyjne i bezrefleksyjne wspominkarstwo. Pisarz jest świadomy mechanizmów pamięci, prowadzących do idealizacji przeszłości, niemniej jednak Lwów, jaki wyłania się z tej narracji, jest niezwykle konkretny i drobiazgowy. Wittlin rekonstruuje go przy pomocy dźwięków, nazw, nazwisk, a nawet zapachów. Oddaje ducha miasta, podkreślając jego wielokulturowy charakter. Opisuje osobliwości miasta, nie tylko jego charakterystyczne miejsca, ale również ludzi, którzy zapisali się w jego pamięci. Wszystkie te elementy tworzyły niepowtarzalny koloryt Lwowa. Mimo upływu lat, pamięć pisarza tworzy niezwykle urzekający i drobiazgowy obraz, w którym odnajdujemy wiele cennych informacji i spostrzeżeń.

Narracja pełna jest szczegółów historycznych, topograficznych, kulturowych, biograficznych, ale podanych w przystępny sposób, opowiedzianych, zapisanych perfekcyjną Wittlinową polszczyzną, oddającą również egzotykę lwowskich nazw, nazwisk. Jest to zatem opowieść o mieście, jego mieszkańcach, ale i o samym autorze – Wittlin dzieli się z czytelnikami licznymi anegdotami i wspomnieniami ze swojego rodzinnego miasta. Jego pogodny opis dotyczy jednak swego rodzaju miasta utraconego, bowiem zasadnicza większość jego wspomnień dotyczy okresu, gdy Lwów był stolicą Galicji. Autor nie chce koncentrować się na traumatycznych doświadczeniach wojny polsko-ukraińskiej, której wybuch bardzo mocno przeżył (efektem tych przeżyć są jego „Hymny”),stara się bardziej skupiać uwagę czytelnika na wysiłku wielowiekowego współistnienia wielu narodów i kultur, których efektem było niezwykłe miasto ze wszystkimi jego osobliwościami.

Esej Józefa Wittlina to pozycja wyjątkowa z wielu względów. Zaliczany do nurtu eseju wspomnieniowego, jest w istocie autobiografią poety, rekonstrukcją jego młodzieńczych lat spędzonych w ukochanym mieście. Książka stanowi opis miasta wspominanego z perspektywy emigracji w Stanach Zjednoczonych, w chwili, gdy miasto przestało już należeć do Polski. Książka Wittlina zajmuje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1309
187

Na półkach:

Są takie miasta, w których nie sposób się nie zakochać – choćby Lwów, perła ukraińskich ziem (aż ciśnie się na usta „ziem dawnej Galicji”… lecz nie chcemy wchodzić w ten postkolonialny dyskurs!),przynajmniej z perspektywy Polaków. Kto był we Lwowie choć raz, ten zapewne doskonale to wie! Książka przedstawiana dziś przez nas jest swego rodzaju gawędą… a przede wszystkim „laurką” Józefa Wittlina do utraconego miasta. Pozycja ta jest niezwykle króciutka – ma raptem około 60 stron, warto zatem po nią sięgnąć, gdy żywi się afekt do tego miasta. Wittlin w świetny sposób odmalowuje koloryt tego miasta poprzez skupienie się na drobiazgach i przywołanie wspomnień z nich związanych.

Są takie miasta, w których nie sposób się nie zakochać – choćby Lwów, perła ukraińskich ziem (aż ciśnie się na usta „ziem dawnej Galicji”… lecz nie chcemy wchodzić w ten postkolonialny dyskurs!),przynajmniej z perspektywy Polaków. Kto był we Lwowie choć raz, ten zapewne doskonale to wie! Książka przedstawiana dziś przez nas jest swego rodzaju gawędą… a przede wszystkim...

więcej Pokaż mimo to

avatar
348
142

Na półkach: ,

Cudny, cudny język Wittlina. Można się nim upijać.
"Istota lwowianizmu, którą próbuję tu z grubsza naszkicować, to przedziwna mieszanina wzniosłości i łobuzerii, mądrości i kretynizmu, poezji i pospolitości. Cierpki jest smak lwowszczyzny i przypomina smak tego niezwykłego owocu, co dojrzewa jakoby jedynie na przedmieściu Kleparów i zowie się: czeremcha. Ni to wiśnia, ni czereśnia. Czeremcha. Nostalgia lubi fałszować także i smak , karząc nam dziś odczuwać samą tylko słodycz Lwowa. Znam jednak ludzi, którym Lwów był czarą goryczy."

Cudny, cudny język Wittlina. Można się nim upijać.
"Istota lwowianizmu, którą próbuję tu z grubsza naszkicować, to przedziwna mieszanina wzniosłości i łobuzerii, mądrości i kretynizmu, poezji i pospolitości. Cierpki jest smak lwowszczyzny i przypomina smak tego niezwykłego owocu, co dojrzewa jakoby jedynie na przedmieściu Kleparów i zowie się: czeremcha. Ni to wiśnia, ni...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    33
  • Chcę przeczytać
    20
  • Posiadam
    8
  • Teraz czytam
    1
  • 2017
    1
  • Biblioteka publiczna
    1
  • Polska
    1
  • 2016
    1
  • Lektury 4 - studia I
    1
  • XX / Współczesna
    1

Cytaty

Więcej
Józef Wittlin Mój Lwów Zobacz więcej
Józef Wittlin Mój Lwów Zobacz więcej
Józef Wittlin Mój Lwów Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także