Bramy Raju

Okładka książki Bramy Raju
Melissa de la Cruz Wydawnictwo: Jaguar Cykl: Błękitnokrwiści (tom 7) fantasy, science fiction
368 str. 6 godz. 8 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Błękitnokrwiści (tom 7)
Tytuł oryginału:
Gates of Paradise
Wydawnictwo:
Jaguar
Data wydania:
2013-02-06
Data 1. wyd. pol.:
2013-02-06
Liczba stron:
368
Czas czytania
6 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
9788376861807
Tłumacz:
Małgorzata Kaczarowska
Tagi:
Błękitnokrwiści wampiry anioły paranormal romance
Średnia ocen

                7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
858 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
576
202

Na półkach: , , ,

"Lawrence zawsze zachęcał do poszukiwania i realizacji własnej pasji życiowej: Nie trać życia na to, co cię nudzi - powtarzał jej podczas niekończących się lekcji."

"As long as we're together, the rest can go to hell. - David Bowie"

Trochę minęło odkąd przeczytałam pierwszą część Błękitnokrwistych...
I o ile przez trzy lata większa część fabuły już dawno uleciała z mojej głowy (nie oszukujmy się, zostały tylko główne wątki, kilka pobocznych oraz ważne wydarzenia, plus parę scen, które jakoś zapadły w pamięć), tak bardzo dobrze pamiętam pierwsze spostrzeżenia podczas czytania tej serii.
Wówczas książka wydawała mi się zwyczajnie dziwna. Nie była taka jak inne i dopiero miało się okazać czy to dobrze, czy źle.
Dziwna, ponieważ z początku nie mogłam pozbyć się przeświadczenia, że zamiast powieści fantasy czytam pismo Cosmopolitan i że autorka, która akurat z owym pismem współpracuje trafiła pod zły adres.
No poważnie, w Błękitnokrwistyh (tak w ogóle - Błękitnokrwiści, Czerwonokrwiści i Srebrnokrwiści - świetne nazwy), zwłaszcza w pierwszych częściach... Umówmy się, im dalej, tym było tego mniej, aczkolwiek na początku wypełniało to około 60% powieści, więc nawet pod koniec, wciąż było tego sporo.) Mowa oczywiście o "bogactwie, przepychu i życiu elit". Bo właśnie tego było z początku więcej niż czegokolwiek innego z wątkami fantastycznymi włącznie.
Otóż trafiamy do nowojorskiego świata, w którym nasi bohaterowie to nie typowa Clary Fray i Simon Lewis, a raczej inne wcielenia bohaterów Plotkary (mowa tu o serialu), gdzie próżno szukać pospolitych zjadaczy chleba. Melissa de la Cruz sprezentowała nam postacie, które są otoczone bogactwem, którego nie skąpiła nam dokładnie opisać. Bardzo dokładnie.
Znacie te wszystkie romanse typu: Edward i Bella, ale bardziej na zasadzie Christiana i Anastazji tyle, że bez tych sado-masochistycznych wątków. Otóż, w takich powieściach mamy zwykle bogatego bohatera, który ma jakąś tam dobrze prosperującą firmę, duży dom i zajebiste auto. I to zwykle koniec. Ale nie u Melissy de la Cruz. Bo skoro już piszemy, o bogactwie to niech czytelnik dobrze je poczuje. (Czujecie potęgę u Sary J. Mass i Anne Bishop?, albo miłość i oddanie przy - załóżmy - serii Lux?, a może wyczuwanie intrygi w Grze o Tron?) W Błękitnokrwitych poznacie co to bogactwo. To właśnie tu, niemalże na każdej stronie będziecie mogli przeczytać jak dokładnie wyglądają wnętrza pięknych domów i apartamentowców oraz zdobiące je dzieła sztuki, dowiecie się jaki krój mają obrzydliwie drogie ubrania noszone przez bohaterów, jak wygląda biżuteria, a nawet jadane przez nich potrawy i sposoby spędzenia wakacji i wolnego czasu. Dosłownie wszystko. Wszystko na co większości ludzi raczej nie stać.
Bogactwo i prestiż przelewa się w Błękitnokrwistych niczym złoto w skarbcach Salomona.

Więc jak już "napomknęłam", dużo było tego.
No ale nie taki był cel Błękitnokrwistych, a jedynie sposób na ich opisanie. Ponieważ Melissa de la Cruz za otoczką bogactwa i wpływów ukryła naszych Błękitnokrwistych, którzy tak naprawdę okazali się być wampirami..., które z kolei były tzw. upadłymi aniołami. Tymi co walczyły po stornie Lucyfera, a potem spotkała je kara. Życie na Ziemi. Nie takie złe, co prawda, ale jednak.
No więc... wampiry, pijące ludzką krew, które są aniołami walczącymi o odkupienie.
Dziwne?
Może dla niektórych.
Jak dla mnie, to było genialne. To w jaki sposób autorka opisała - nazwijmy ich - "wampiroanioły". To jak stworzyła ich historię. To było świetne.
A ponieważ mnie wampiry jakoś nigdy szczególnie nie kręciły, fakt, że były aniołami stanowił fajny zabieg.

I tak minęła pierwsza cześć. Szału nie robiła, ale postanowiłam zabrać się za kolejną. Potem jakoś zaczęło lecieć. Nie wiem, w którym momencie uznałam, że ta seria jest dla mnie czymś więcej niż tylko swego rodzaju "obowiązkiem", który muszę doczytać, ponieważ lubię kończyć co zaczęłam. (Moim czytelniczym postanowieniem na 2018 będzie odstąpienie od tego nawyku, przez który nie raz się męczyłam.) Zwyczajnie w którymś momencie zaczęła mi się naprawdę podobać. A to jedna z tych serii, które albo się lubi albo nie.
Ale nie oszukujmy się, wzloty i upadki czyli te naprawdę fajne momenty i te zamulacze towarzyszyły niemalże do samego końca. Zwyczajnie czasem było fajnie, a czasem nie bardzo.

I tu można płynnie przejść do kolejnej kwestii, mianowicie stylu pisania. Bo o ile Melissa de la Cruz nie szczędziła słów na dokładne opisywanie obrazów, rzeźb, czyjegoś garnituru, albo ubiegłorocznych wakacji, tak w innych kwestiach, była raczej oszczędna. Na przykład w kwestii odczuć, przez których "płytkość" nie raz miałam wrażenie, że seria jest wręcz wyzuta z emocji. (Co z kolej można uznać za jej specyfikę, ale niestety nie zawsze.) Podobnie było z całą resztą opisów. Bo o ile autorka jest w stanie przedstawić nam w najdrobniejszym szczególe wygląd naszyjnika, tak wygląd świata przedstawionego, który nie jest bezpośrednio związany z bogactwem i sztuką niestety kuleje. No bo załóżmy np. że mamy scenę walki, którą autorka opisuje w dosłownie kilku krótkich zdaniach. To jak owa scena wygląda dokładnie zależy już od wyobraźni czytelnika. Co w ostatecznym rozrachunku może być uznawane zarówno za plus jak i minus. Plus gdyż wszystko jest jasne, przejrzyste, klarowne i proste, dzięki czemu nie musimy przebijać się przez strony opisów i narzuconego nam na siłę wyglądu świata. Minusem, ponieważ można czuć niedosyt.

Z kolei niewątpliwą zaletą Błękitnokrwistych jest fakt, że przez siedem części udało mi się zwiedzić z bohaterami niemal cały świat. Książki, w których cała akcja dzieje się właściwie w jednym miejscu jest raczej przeciętna, bo zwykle pozbawiona przygody. Zaś motyw podróży jest jednym z moich ulubionych. Poza tym akcja nie zawęża się wówczas tak bardzo, gdy bohaterowie mówią o losach świata, a siedzą w jednej mieścinie. Jeśli podróżują wszystko nabiera większego wymiaru.
Tak więc mieliśmy Nowy Jork, Wenecję, Rio de Janeiro, Paryż, Florencję, Kair, Londyn oraz Rzym.

Co się tyczy bezpośrednio Bram Raju.
Mając za sobą serię siedmiu książek i parę dodatków, nie sposób nie zauważyć, że Błękitnokrwiści ewoluowali. Melissa de la Cruz, która z początku skupiła się na bogactwie i życiu elit, w ostatnich częściach podsunęła nam więcej fantastyki i skupiła się na miłości, przyjaźni i poświęceniu.
A może to wszystko było celowe? Pokazać anioły jako nieczułe istoty, a potem nadać im trochę "głębi".

Ale była jedna taka rzecz....
Chodzi o to, że...
Znowu to zrobili.
"Schuyler bawiła się kosmykami nowej fryzury, krótko ostrzyżonych włosów z grzywką."
I nie tylko tu, ale również w Zakonie Mimów.
A dwa razy podczas jednoczesnego czytania obu książek to już zbyt wiele.
Dlaczego mi to robią?
No dlaczego?
To jest jak wielki wrzód na tyłku...

Sam finał natomiast spełnił moje oczekiwania. Było ni mniej ni więcej to, czego się spodziewałam, a zakończenie było na tyle satysfakcjonujące, że dowiodło, iż nie opłaca się czytać złych książek tylko dla samego zakończenia, bo kiepskiej książki nawet zakończenie nie uratuje, a w tych dobrych, wychodzi na to, że liczy się sama podroż, a niej cel.

Tak czy inaczej, Błękitnokrwiści, będę o was pamiętać.

"Lawrence zawsze zachęcał do poszukiwania i realizacji własnej pasji życiowej: Nie trać życia na to, co cię nudzi - powtarzał jej podczas niekończących się lekcji."

"As long as we're together, the rest can go to hell. - David Bowie"

Trochę minęło odkąd przeczytałam pierwszą część Błękitnokrwistych...
I o ile przez trzy lata większa część fabuły już dawno uleciała z mojej...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    1 387
  • Chcę przeczytać
    1 186
  • Posiadam
    285
  • Ulubione
    97
  • Chcę w prezencie
    43
  • 2013
    32
  • Fantasy
    24
  • Teraz czytam
    20
  • Fantastyka
    20
  • 2014
    17

Cytaty

Więcej
Melissa de la Cruz Bramy Raju Zobacz więcej
Melissa de la Cruz Bramy Raju Zobacz więcej
Melissa de la Cruz Bramy Raju Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także