Schodząc ze ścieżki
- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Seria:
- ABC
- Wydawnictwo:
- Oficynka
- Data wydania:
- 2012-11-30
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-11-30
- Liczba stron:
- 484
- Czas czytania
- 8 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788362465569
- Tagi:
- Oficynka ABC Schodząc ze ścieżki Tomasz Jamroziński
Częstochowscy policjanci odsłaniają kulisy dawnego morderstwa
Sprawa morderstwa nad glinianką Michalina w Częstochowie powraca po jedenastu latach. Z zimną krwią zaszlachtowano tam dwóch nastolatków. Trzeci ledwo uszedł z życiem. Okoliczności, w jakich doszło do zbrodni i jej szybkiego wyjaśnienia, kładą się cieniem na stróżach prawa, ale nie tylko... Kogoś bardzo interesuje nieformalne dochodzenie w dawno zamkniętej sprawie, które wszczęli komisarz Andrzej Wołoszynow i aspirant Bartosz Zdaniewicz. Ten ktoś nie spocznie, nim zagrożenie nie zniknie…
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Miasto z gliny
Już na pierwszej stronie „Schodząc ze ścieżki” pada pierwsze słowo na literkę K. Potem jest już tylko więcej. Czy więcej znaczy lepiej? Tak.
Wracamy do końcówki XX wieku. Wtedy była sobie zbrodnia - dwóch chłopaków ledwie po maturze zostało w bestialski sposób zamordowanych w okolicy glinianki Michalina. Wtedy ukręcono sprawie łeb. Po latach powraca do niej Bartosz Zdaniewicz – aspirant częstochowskiej policji. Pomaga mu doświadczony komisarz Wołoszynow, który ma pokręcony życiorys, pije gęsto, mieszając trunki w przedziwnych kombinacjach oraz bluzga co drugie słowo, jak na prawdziwego gliniarza przystało. Autor – Tomasz Jamroziński – nie pozostawia czytelnikowi złudzeń. Nie jest to książka dla miłośników subtelności w staromodnym stylu. To kryminał z krwi, głównie z krwi. I z mroku.
Miasto z gliny. Częstochowa jest od strony południowej, czyli jadąc w stronę Katowic, gęsto usiana firmami produkującymi cegły, tzw. cegielniami. Od peryferyjnej dzielnicy Gnaszyn przez Kawodrzę po Raków ciągnie się sieć glinianych wyrobisk, czyli glinianek. Wypełnione wodą stanowiły miejsce dzikiego wypoczynku w letnie dni. Wypoczynku, trzeba dodać, niebezpiecznego – wyrobiska te słyną z dużej głębokości, dna, które szybko się urywa i zimnych prądów, powodujących skurcze. Nad tymi dzikimi zbiornikami często dochodziło do tragedii, gdy utopił się jakiś dzieciak albo upojony letnim skwarem i tanim, kapslowanym winem młokos. Tworzyło to groźną legendę glinianek na czele z największą z nich – Michaliną położoną w okolicach dzielnicy Raków. Jest to stara, robotnicza dzielnica, która przechowywała w latach 50-. robotników dla tamtejszej huty. Osiedla z czerwonej cegły, czerwonej jak stalinowskie lata, mają dziś niezapomniany klimat, szczególnie w jesienne dni, gdy opadną liście.
Sceneria to bardzo mocny punkt powieści Jamrozińskiego. Jest mrocznie i złowieszczo. Ten klimat udaje się utrzymać pisarzowi przez całą powieść. Dodatkowo mamy wiele scen obyczajowych z naszej współczesności, które okraszają kryminalną fabułę. Powoduje to mocne zakorzenienie w rzeczywistości – na całe szczęście autor nie ucieka od świata przedstawionego i pozwala czytelnikowi weń wniknąć i uwierzyć. Podobnie jest zresztą z postaciami, które także są autentyczne. Pozwala to czasami przymknąć oko na językowe niezręczności, które zdarzają się w powieści. A specjalnie mój wielki szacunek wzbudza strona warsztatowa powieści i znajomość realiów życia policjantów, a także zagadnień z dziedziny kryminalistyki. Widać tutaj solidną robotę i konkretny zamysł, który udało się autorowi zrealizować. Może trochę za dużo tych mądrości życiowych w stylu „choć nie jestem detektywem, zawsze znajdę budkę z piwem” i erotycznych wynurzeń, gdzie wkrada się nieporadność, jednak, biorąc pod uwagę , że „Schodząc ze ścieżki” jest prozatorskim debiutem pisarza, wypada tylko pogratulować i prosić o jeszcze.
Jamroziński w swojej książce nieustannie „schodzi ze ścieżki”. Patrzy na Częstochowę nie z perspektywy jasnogórskiego szczytu, ale z peryferyjnych zakamarków. Nie defiluje Aejami Najświętszej Maryi Panny, ale błąka się gdzieś po chaszczach i zapomnianych miejscach. Odkrywa przed oczyma czytelnika postaci, stojące z dala od wzorców szlachetnych szeryfów. Bohaterowie powieści to prawdziwe postaci, o mocno zindywidualizowanym języku. Czuć tutaj doświadczenie poetyckie (autor jest twórcą dwóch tomów wierszy), które świetnie się sprawdza również w tworzeniu klimatycznych opisów. Całe szczęście, że Jamroziński nie poszedł drogą Marcina Świetlickiego i nie stworzył galaretowatego niby-kryminału, ale rzetelną powieść z krwi i mroku.
I w tej całej beczce miodu jest łyżka dziegciu. Ja rozumiem, że rynek ma swoje prawa, ale reklamy pewnej firmy umieszczone na wewnętrznej stronie okładek cały czas atakowały podczas lektury i psuły przyjemność. Ja z tak agrssywnym podejściem spotkałem się tylko raz i także w kryminale częstochowskiego pisarza, i była to reklama tej samej firmy. Czy doczekaliśmy czasów, że czytając książkę, co 50 stron będzie nas walił po oczach napis „Przerwa na reklamę”? Mnie nie przeszkadza, że na 72 stronie coś bohatera „kuło i szczypało”, ale takich zabiegów, jak powyższe, poproszę jak najmniej, a najlepiej wcale.
Sławomir Domański
Książka na półkach
- 138
- 111
- 55
- 9
- 4
- 4
- 4
- 3
- 3
- 2
Opinia
Tomasz Jamroziński to urodzony w 1978 roku absolwent filologii polskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Poeta, autor takich tomów wierszy, jak "stenogramy", "Przylądek do skrócenia" i "Mężczyźni są z Warsa". Publikował m.in. w "Twórczości", "Czasie Kultury", "Ha!arcie", "Kresach", "Odrze". "Pograniczach" i "Gazecie Wyborczej". Laureat kilkunastu ogólnopolskich konkursów poetyckich. W 2012 roku zadebiutował jako prozaik, powołując do życia kryminał "Schodząc ze ścieżki", którego akcja została osadzona w Częstochowie, jego rodzinnym mieście.
Jest rok 2008. Aspirant z częstochowskiej policji, Bartosz Zdaniewicz, przez przypadek znajduje się w posiadaniu dokumentów pewnej sprawy sprzed jedenastu lat. Nad glinianką Michalina popełniono wtedy okrutne morderstwo - zginęło dwóch nastolatków, z kolei trzeci ledwo uszedł z życiem. Śledztwo bardzo szybko zakończyło się sukcesem, kiedy to za przestępcę uznano miejscowego menela, który przebywał wówczas nad glinianką i rzekomo przyznał się do popełnienia zbrodni. Akta znalezione przez Zdaniewicza mówią co innego, siejąc w głowie młodego policjanta mnóstwo podejrzeń co do przebiegu tej sprawy zabójstwa oraz nadzieję na wznowienie dochodzenia i wykazanie się w policyjnych obowiązkach. Z odkryciem dzieli się z kolegą z pracy, komisarzem Andrzejem Wołoszynowem, który, oczywiście nieoficjalnie, decyduje się mu pomóc, zerkając na dawną sprawę świeżym okiem. Szybko jednak wychodzi na jaw, że komuś bardzo nie podobają się poczynania policjantów. A tego, że grzebanie w przeszłości wywoła wiele niepożądanych skutków w postaci różnego rodzaju zagrożeń i niebezpieczeństw, Zdaniewicz i Wołoszynow się nie spodziewali...
Omawiając debiut Jamrozińskiego, zacznę może od jego pisarskiego stylu. Bez wątpienia bowiem jest on dość oryginalny, taki bardzo określony, przez co kilkakrotnie nie mogłam się nadziwić, że utwór "Schodząc ze ścieżki" to dopiero początek przygody pisarza z prozą. Na samym początku byłam zachwycona niezwykle swobodnym i pikantnym językiem, później jednak liczba ochujalców, pierdolonych skurwieli i nieco dziwacznych powiedzonek starego Wołoszynowa zaczęła mnie przerastać i czytanie książki stało się trochę mniej przyjemne. Chcąc nie chcąc, wypatrzyłam też mały błąd w wyrażeniu "ot tak" pisanym przez autora "od tak", który pojawił się w tekście bodajże dwukrotnie.
Inna sprawa to realizm, który w powieści został zaakcentowany z niemal namacalnym skutkiem. Jamroziński przytacza obraz raczej nieznanej, bo mrocznej, Częstochowy, a ponadto bez ogródek pisze o polskiej policji i prokuraturze, ukazując je w niezbyt dobrym świetle. Bohaterowie są do bólu prawdziwi - szczerzy, cwani, wredni, irytujący, liczący na określone korzyści albo leniwi. Klimat tego kryminału jest raczej surowy, a humor pojawiający się na jego stronach nosi ślady czarnego humoru i ironii.
Na koniec parę słów na temat nietuzinkowego duetu postaci pierwszoplanowych, czyli Bartosza Zdaniewicza i Andrzeja Wołoszynowa. Pierwszy z nich - jeszcze niedoświadczony, ale pełen zapału aspirant, borykający się - oprócz problemów związanych z wykonywanym zawodem - także z problemami sercowymi i kłopotami w dogadywaniu się z wybuchowym Wołoszynowem. Ów komisarz bowiem to nieprzebierający w słowach osobliwy, acz inteligentny pijaczyna po przejściach, którego przeszłość nieustannie kładzie się cieniem na teraźniejszości. Już po samym opisie obu bohaterów łatwo stwierdzić, że z nimi nudno być nie może. I rzeczywiście, ich przygody, choć do godnych pozazdroszczenia nie należą, są ciekawe i niebanalne. Od czasu do czasu jednak miałam wrażenie, że w książce było za dużo gadania, a mało działania, przez co fabuła zdawała się nie mieć końca. Zamknięta sprawa sprzed jedenastu lat okazała się bombą z opóźnionym zapłonem i to rzeczywiście bardzo mnie zaintrygowało. Ale już sam finał utworu nie zrobił na mnie większego wrażenia - Jamroziński jakby stopniował napięcie i powoli wydzielał ważne fakty i szczegóły, które były w stanie doprowadzić mnie do rozwiązania głównej zagadki morderstwa wcześniej aniżeli dopiero wraz z ostatnią stroną powieści.
"Schodząc ze ścieżki" to spora dawka sensacji, typowo męskiego kryminału z charakterem, która z pewnością zdobędzie uznanie miłośników gatunku. Mnie on wprawdzie nie zafascynował jakość dobitnie, ale czas spędzony na jego lekturze wspominam całkiem miło. Jestem ciekawa, czy duet Zdaniewicz-Wołoszynow pojawi się jeszcze kiedyś w literackim świecie. To samo mogę napisać o prozie Tomasza Jamrozińskiego - byłoby przecież szkoda, gdyby autor, po tak udanym debiucie powieściowym, zaprzestał pisania książek. Trzymam kciuki za jego dalszą twórczość.
Recenzja napisana dla portalu IRKA (irka.com.pl), pochodzi z tajusczyta.blogspot.com.
Tomasz Jamroziński to urodzony w 1978 roku absolwent filologii polskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Poeta, autor takich tomów wierszy, jak "stenogramy", "Przylądek do skrócenia" i "Mężczyźni są z Warsa". Publikował m.in. w "Twórczości", "Czasie Kultury", "Ha!arcie", "Kresach", "Odrze". "Pograniczach" i "Gazecie Wyborczej". Laureat kilkunastu ogólnopolskich konkursów...
więcej Pokaż mimo to