Trafny wybór
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- The Casual Vacancy
- Wydawnictwo:
- Znak
- Data wydania:
- 2012-11-15
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-11-15
- Data 1. wydania:
- 2012-09-27
- Liczba stron:
- 512
- Czas czytania
- 8 godz. 32 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324021468
- Tłumacz:
- Anna Gralak
- Tagi:
- Rowling nowa powieść Pagford Barry Fairbrother
Barry nie żyje. Ta niespodziewana śmierć pogrąża Pagford w chaosie. Na jaw wychodzą tajemnice mieszkańców. Urocze miasteczko z brukowanym rynkiem i wiekowym opactwem już nigdy nie będzie takie jak dotąd.
Wybucha wojna bogatych z biednymi, nastolatków z rodzicami, wojna żon z mężami i nauczycieli z uczniami. Kto przejmie władzę po Barrym? Jak daleko się posunie w tym zaciekłym konflikcie?
Pełna czarnego humoru, błyskotliwa i prowokująca wielka powieść o małym miasteczku.
„Trudno sobie wyobrazić autora, który byłby bardziej kochany przez swoich czytelników”.
„Publisher Weekly”
„To nie magia, ale czarny humor”.
Michael Pietach, amerykański wydawca książki
„J.K. Rowling ma wszystkie zalety wielkiego pisarza. Tworzy wspaniałe postaci i wciągającą fabułę. Ma poczucie humoru i umiejętność oddawania emocji”.
Arthur Levine, redaktor książki
„J.K. Rowling mogłaby napisać instrukcję obsługi kosiarki, a i tak sprzedałaby się w 2 milionach egzemplarzy. Ona nigdy nie napisze niczego, czego bym nie chciał przeczytać”.
Charles Finch,pisarz
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Drugi debiut J.K. Rowling
Joanne K. Rowling musi być bardzo odważną kobietą. Po sukcesie, jaki przyniósł jej cykl o nastoletnim czarodzieju Harrym Potterze spokojnie mogłaby odpuścić sobie dalsze pisanie. W literaturze i popkulturze już się zapisała i to jako ta, która sprawiła, że młodzież zaczęła czytać. Gdyby nie J. K. Rowling, świat być może nie usłyszałby także o „Zmierzchu” czy „Igrzyskach śmierci”, a w dalszej kolejności prawdopodobnie nawet o „Pięćdziesięciu twarzach Greya”. Można więc było oczekiwać, że pierwsza powieść autorki po „Harrym Potterze” będzie jedną z najbardziej wyczekiwanych premier tego roku. Tyle, że zanim autorka to ogłosiła, mało kto się spodziewał, że będzie to książka dla dorosłych. To jeszcze spotęgowało udręki oczekiwania i wywołało lawinę pytań, a wśród nich to najważniejsze: czy Rowling podoła. A co, jeśli okaże się, że jest niczym popowa piosenkarka jednego sezonu, autorką jednego hitu? Wkraczając na zupełnie inny obszar literackiego rynku, Rowling podjęła ryzyko, które mogło zachwiać jej stabilnym wizerunkiem. Ale nic takiego nie będzie miało miejsca. Dziś już możemy to powiedzieć: „Trafny wybór” to jej kolejny sukces.
Przyznaję uczciwie, że Potteromania całkowicie mnie ominęła, choć moja metryka powinna wskazywać na co innego. Nie potrzeba jednak znać poprzednich dokonań Brytyjki, by dostrzec jej talent do snucia wciągających historii, które mogłaby opowiadać – zdaje się – bez końca. „Trafny wybór” jest obszerną, ponad pięciuset stronicową powieścią, napisaną z dużym rozmachem. Zaczyna się tak, jak powinna się zaczynać powieść, której nie będziemy chcieli od razu odłożyć – od śmierci. Śmierć na pierwszej stronie zawsze intryguje czytelnika. a w wypadku „Trafnego wyboru” jest przyczynkiem do całej dalszej akcji. Umiera Barry Fairbrother, mąż i ojciec, mieszkaniec małej miejscowości Pagford, ale co najważniejsze dla fabuły - członek Rady Gminy. Człowiek, który za sprawą swoich poglądów, miał tyleż zwolenników, co przeciwników. Wszyscy oni, choć jedni płaczą, a inni pozostają niewzruszeni, śmierć Barry’ego przyjmują z podobną ekscytacją. Zwalnia się bowiem jego miejsce w Radzie, a zatem pojawia się tymczasowy wakat („Tymczasowy wakat” to zresztą oryginalny tytuł powieści). A Rada dla mieszkańców Pagford (przynajmniej większości z nich) jest wszystkim. Wpływ, jaki można mieć na pozostałych mieszkańców, zwłaszcza tych, których niekoniecznie się lubi, jest dzięki zasiadaniu w niej ogromny. Odwiecznym spornym tematem między członkami rady jest osiedle Fields, zamieszkałe przez patologiczne środowisko, na czele z narkomanami i prostytutkami. Położone na granicy między Pagford, a większym miastem - Yarvil, dla części Pagford jest zbędnym balastem, kolebką zła, miejscem które psuje wizerunek pięknego, spokojnego miasteczka, i którego należy się pozbyć. Pozostali nieliczni, tacy jak Barry, uważają, że Fields trzeba zintegrować z pozostałą częścią Pagford, a jego mieszkańców zresocjalizować. Opowiedzenie się w wyborach za jednym z trzech kandydatów będzie opowiedzeniem się za lub przeciw Fields.
„Trafny wybór” w swojej konstrukcji jest gotowym scenariuszem filmowym. Czuć w nim zresztą małomiasteczkowy klimat, który na ekranie był odtwarzany choćby w serialowych „Gotowych na wszystko”. Uwidacznia się on zwłaszcza w relacjach między mieszkańcami, które zdominowane są przez pozory, plotki, krytykę za plecami. Wpadki i niepowodzenia innych dają im powody do zadowolenia. Nowi mieszkańcy przyjmowani są niechętnie i z rezerwą, zwłaszcza przez „starą gwardię”. Autorka znakomicie buduje też postaci, stopniowo i bardzo drobiazgowo, misternie splatając sieć zależności między nimi. Z odrobiną czarnego humoru przedstawia reakcje poszczególnych mieszkańców na śmierć sąsiada. Przeskakując od domu do domu, od jednej rodziny do drugiej, klaruje się nam portret społeczności Pagford, której moralność autorka podważa, wyjawiając przed nami sekrety i występki swoich postaci. Jednocześnie, pokazuje ich niemoc i bezsilność w obliczu codzienności. Nikt tu nie ma łatwego życia, każdy z nich z czymś się zmaga, a najbardziej z sobą samym. Nie ma tu postaci, która byłaby czysta, niczym nieskażona, postaci, której racje byłyby na wierzchu. Wszyscy tu błądzą, jak w prawdziwym życiu.
Rowling kreując świat małego miasteczka i jego obywateli w pewnym sensie stworzyła miniaturę całego społeczeństwa brytyjskiego. Czytanie „Trafnego wyboru” tym samym przywiodło mi na myśl „Białe zęby” Zadie Smith. Podobnie jak tam, tu również w powieściowym mikroświecie odbijają się jak w lustrze problemy współczesności, takie jak rasizm, przemoc, nietolerancja czy wspomniana patologia. Mamy bowiem Sukhvinder, pakistańską nastolatkę szykanowaną w szkole z powodu swojego wyglądu, która smutek koi za pomocą żyletki. Mamy Simona, domowego tyrana, który agresją wymierzoną w żonę i synów rekompensuje sobie wszelkie niepowodzenia. Jest też Krystal, postać najbardziej tragiczna, córka narkomanki z Fields, która nie radzi sobie z odpowiedzialnością za matkę i młodszego brata. Krystal to największa ofiara konfliktu mieszkańców Pagford zaślepionych swoimi ideami. Gdzieś na horyzoncie majaczy wrażenie, że Rowling za pośrednictwem tej postaci atakuje system, który spycha na margines osoby takie jak Krystal, system w którym nie było i ciągle nie ma miejsca dla ludzi dotkniętych biedą i wynikłą z niej społeczną dysfunkcjonalnością. Ale do tragedii przyczyniają się też niedomówienia, unikanie szczerości i egoizm – autorka z sukcesem próbuje pokazać, że podobne postępowanie nigdy nie prowadzi do niczego dobrego. Finalnie daje jednak nadzieję, bo część jej bohaterów postanawia się zmienić. Może to i pobożne życzenie Rowling, ale widzi ona światełko w tunelu dla Pagford. Dla świata w ogóle.
Tymi, w których wciąż wierzy Rowling, są nastolatki, tak bliscy jej sercu jako pisarki. „Trafny wybór”, choć nie jest powieścią dla nastolatków, nimi się w znacznej mierze zajmuje. Ich dylematy związane z dorastaniem, pierwsze doświadczenia z seksem, narkotykami, z samoakceptacją, ale przede wszystkim relacje z rodzicami to lwia część fabuły książki. Problemy z dziećmi mają tu wszyscy dorośli, zarówno szkolna pedagog, jak i pracownica socjalna. Co leży na drodze do porozumienia? Klasyczny w pewnym wieku i nieodwołalny bunt, który pojawia się i mija? Nie zdaniem Rowling. To dorosłym wytyka błędy, a w dzieciach widzi ofiary ich pędu za pieniędzmi, sukcesami, miłostkami… Książka nie przybiera w żadnym momencie moralizatorskiego tonu, ale pojawia się pytanie, w jakim kierunku zmierza młode pokolenie. Czy obciążone genetycznie idzie w ślady swoich rodziców i dziadków, czy chce zerwać kajdany uprzedzeń i wzajemnej nieżyczliwości? Z jednej strony czyny nastolatków, wierne postępowaniu starszych, są siłą sprawczą lawiny nieporozumień, jakie spadają na miasteczko przed wyborami. Z drugiej jednak strony to młode pokolenie Pagford działa, kiedy wydarza się tragedia. Dorośli umywają ręce. To dzieci także najcieplej przyjmują Patricię – kobietę z zupełnie innego świata, bo lesbijkę, o której się w mieście nie mówi i której wstydzą się sami rodzice. Jej wolność i beztroska wywierają ogromnie wrażenie na nastolatkach. Jej nagłe pojawienie się w powieści jest zaledwie epizodem, ale z pewnością nieprzypadkowym i bezzasadnym.
„Trafny wybór” prowokuje wiele refleksji. Nie wszystkie da się przywołać w tej krótkiej recenzji. Bo to nie jest książka, w której zaczytywać będziemy się z wypiekami na twarzy jak w przypadku przygód rezolutnego czarodzieja. To poważna, stricte „dorosła” proza, w której ostrze krytyki społecznej przeszywa czytelnika na wylot. Oczywiście, nie jest to proza na miarę Nobla. Jeszcze nie. Zresztą jeden „Trafny wybór”, jakkolwiek dobry by nie był, nie pomoże w odcięciu się Rowling od „bycia autorką Harry’ego Pottera”, ale jest ona na dobrej drodze, by stworzyć wiele książek, które przerosną jej dotychczasowe osiągnięcia. „Trafny wybór” to coś świeżego w świecie literatury popularnej, która bazuje na ogranych schematach i obraca się w kręgu zunifikowanej tematyki - powieść wielowątkowa, z wieloma postaciami i brakiem dominującego tematu. Takich książek nie spotyka się dziś wiele, zwłaszcza na szczytach list bestsellerów. Rowling, choć mogła napisać cokolwiek, bo jej nazwisko i tak by to sprzedało, zachciało się napisać właśnie taką ambitną, epicką powieść. A to może świadczyć, że mamy do czynienia z autorką, która długo nie pozwoli nam o sobie zapomnieć.
W środowisku muzycznym mówi się o klątwie drugiej płyty, która po znakomitym debiucie artysty, nie zawsze jest równie udana. Dla Rowling, która wydała już przecież siedem książek, „Trafny wybór” miał być takim właśnie sprawdzianem. Zdała go bardzo dobrze, podobnie jak tłumaczka polskiego wydania, Anna Gralak. Książka w przekładzie nie zatraca nic ze swojej przenikliwości, a język pozostaje żywy i wiarygodny. Gralak nie uległa pokusie (tudzież nie otrzymała polecenia) złagodzenia przekleństw, stosowanych przez Rowling w dużej ilości, a niezbędnych, by oddać ducha społeczności Pagford i w ogóle całej współczesności. Do tego celnie przetłumaczyła tytuł, nie pozbawiając go pierwotnego znaczenia, a nawet podsycając jeszcze zainteresowanie fabułą. Pozostaje pogratulować wydawnictwu Znak, bo wybór tłumaczki to był naprawdę trafny wybór.
Malwina Sławińska
Oceny
Książka na półkach
- 12 690
- 7 030
- 4 767
- 614
- 364
- 355
- 178
- 165
- 89
- 40
Opinia
"Lustereczko, powiedz przecie"
Nie, nie będzie o "Królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludkach". Będzie o "Trafnym wyborze" J.K. Rowling. Skąd zatem ten tytuł? Ze względu na autorkę i jej dotychczasową twórczość? Ależ skąd. Raczej ze względu na wypowiedzi niektórych osób, dla których ta powieść jest lustrem, zwierciadłem, w którym - w przenośni - odbijają się ich własne twarze. No cóż... Postaram się tego nie komentować. Raczej z wielkim samozadowoleniem - godnym jednego z bohaterów powieści - mogę stwierdzić, że nie ma w nim mojego odbicia, przynajmniej na razie. Reklama zdaje się wyprzedzać tę książkę. Czy zasłużenie? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na postawione pytanie. Nigdy nie czytałam, nie oglądałam przygód o Harrym P., więc moja ocena -naturalną siłą rzeczy - będzie dotyczyła tylko tej powieści, a nie całej twórczości autorki. Książka, jak książka. Czytałam w swoim życiu: i lepsze, i gorsze. Jak dla mnie żaden fenomen.
Dziwię się tej swoistej gorączce, emocjom, które towarzyszyły wydaniu tej powieści. Harry P.? Pewnie tak. Szkoda, bo ów utwór nie potrzebuje takiego wsparcia. Wydaje się, że jest na tyle udany, że potrafi obronić się sam. No dobrze. Trochę mu pomogę.
Małe miasteczko Pagford. Miasteczko jakich wiele. Mieszkańcy to ludzie, jakich spotykamy codziennie lub przynajmniej "od czasu do czasu". Ma swoje dobre i złe strony. Ma dobrych i złych mieszkańców. Jako, że jest małe, cechuje się swoistym hermetyzmem, zamknięciem na świat zewnętrzny, a światem zewnętrznym jest już to, co znajduje się poza jego granicami. I tu pojawia się zarzewie niezgody: Fields - tereny, które w przeszłości zostały przyłączone do Pagford, psują swoją brzydotą (zewnętrzną i wewnętrzną) jego idylliczny obraz. Łącznikiem między Pagford a Fields jest Barry Fairbrother. Jego niespodziewana śmierć daje początek niekończącej się wojnie: wojnie wszystkich z wszystkimi; wojnie o wszystko; w wojnie, w której polegną niewinni, a pozostali zostaną okaleczeni bądź naznaczeni.
Śmierć jednego człowieka powoduje swoistą pustkę. Każdy próbuje ją na swój sposób wypełnić. Dla jednych jest to szansa do przeforsowania własnych planów politycznych (Howard, Shirley, Miles i Maureen). Dla innych usilna próba kontynuowania tego, co zaczął zmarły (Colin, Parminder). Warto jednak dodać, że oprócz polityki każdy mieszkaniec kieruje się pobudkami osobistymi. Mollisonowie - jako lokalni patrioci - chcą utrzymać idealny wizerunek miasteczka, ale także idealny wizerunek pierwszej rodziny w Pagford. Mamy zatem: i żądzę władzy, tj. "grania pierwszych skrzypiec", i żądzę poklasku, podziwu. Colin Wall oddaje się lokalnej polityce, by złożyć hołd przyjaźni, zaś Parminder by złożyć hołd miłości. Ich działania muszą skończyć się porażką, gdyż nikt nie może wypełnić pustki po Barrym, bo nikt nie jest, mimo usilnych starań, Barrym. Ten brak zdaje się każdy w mniejszym lub większym stopniu odczuwać.
Tak naprawdę mało wiemy o zmarłym. Jego obraz wyłania nam się stopniowo, ze szczątkowych wspomnień, bądź wypowiedzi bohaterów. Warto jednak w tym momencie się zatrzymać i bliżej przyjrzeć głównemu "sprawcy" nieszczęścia Pagford. Mieszkaniec Fields, który własnymi siłami wyrwał się ze smutnej, szarej, naznaczonej biedą, brudem, przemocą, nałogami, oraz bezrobociem egzystencji. Przykład dla innych, by dążyli utartym przez niego szlakiem. Przykład, że jeśli się bardzo chce, to można zdobyć nieosiągalne. Przykład, że wraz ze śmiercią człowieka znikają jego marzenia, nadzieje, plany, dążenia, usiłowania. Barry zdawał się swoją osobą cementować podziały między Fields, a Pagford. Cementować w przenośni, bo oczywiście one istniały, ale nie groziły rozłamem. Cementować przede wszystkim swoją osobowością, tj. naturalnością, spontanicznością, łatwością w nawiązywaniu kontaktów, w przekonywaniu do siebie ludzi, radością życia. Niektórzy wraz z jego śmiercią tracą punkt oparcia, zostają pozbawieni ręki, która zawsze pewnie prowadziła ich w ciemności. Barry był ideałem, a zarazem zwykłym facetem z sąsiedztwa, Nikt nie powinien pretendować do miana jego następcy. Każdy ma "coś za uszami". Każdemu można coś zarzucić.
Splot wydarzeń nieuchronnie prowadzi do katastrofy, zwłaszcza gdy ster nad dorosłymi tak naprawdę przejmują dzieciaki, nastoletnie dzieciaki. Hipokryzja zderza się z bezwzględnością, bezmyślnością, brakiem doświadczenia, przewidywania, chęcią odwetu, chęcią udowodnienia sobie i innym, że można żyć w świecie bez żadnych zasad i granic. I tu odkrycie: ci, na których postawiono krzyżyk, ci, zdawałoby się pozbawieni "kręgosłupa" stają na wysokości zadania (Sukhvinder). Ci zaś: pewni siebie, przebojowi, odważni, wierzący, że autentyzm polega na bezwzględności ponoszą porażkę (Fats). Warto w tym miejscu dodać, że autorka udanie skonstruowała, a zarazem przeniknęła świat nastoletnich bohaterów. Dzięki nim, łatwiej zaakceptować braki w tworzeniu dorosłych, choć - oddając sprawiedliwość - tutaj także nie jest tak źle.
Zakończenie książki: ci, co wcześniej brylowali na "górze" spadli i boleśnie się potłukli, ci zaś, co byli na dole: nie, nie znaleźli się "na górze", przynajmniej nie wszyscy. Ale o tym cichosza, bo popsuję zabawę innym czytelnikom. Nikt jednak nie pozostał obojętny na wydarzenia, które miały miejsce w tym cichym, zdawałoby się sielankowym miasteczku. Pozostawiamy mieszkańców Pagford, wierząc, jedynie wierząc, że bolesne doświadczenie zaprocentuje w przyszłości. Czasu cofnąć się nie da. Niestety!
Miłość od pierwszego wejrzenia? Nie, absolutnie nie. Mój kontakt z owym utworem można przyrównać do spokojnego, powoli rozwijającego się uczucia, któremu nie towarzyszą "wzloty i upadki", a raczej pewność, bezpieczeństwo, stałość i... trochę nuda. Bez wątpienia, to nie jest książka dla mnie. Nie podoba mi się ta rozwlekła, choć - oddając sprawiedliwość - dość udana fabuła. Nie podobają mi się bohaterowie - i tu znów, oddając sprawiedliwość - dość dobrze skonstruowani, przekonujący. Brakuje mi głębi... "Trafny wybór" jest terenem zbyt nizinnym, zbyt płytkim. I w tym miejscu warto się wytłumaczyć, by nie zostać źle zrozumianą. Nie zarzucam autorce podejmowania tematyki - kolokwialnie mówiąc - przyziemnej. W ogóle nie zarzucam niczego autorce, gdyż i pomysł, i realizacja pomysłu są jak najbardziej udane. Mam jednak wrażenie, jakby cała ta konstrukcja została zbudowana tak, że nie ma w niej miejsca dla czytelnika, dla jego spojrzenia, tj. interpretacji. "Wszystko zostało już powiedziane" - zdaje się mówić autorka. Czytelnik może jedynie z zachwytem, albo z niechęcią odnieść się do książki. Brak niedociągnięć, niedomówień, dialogu, który można podjąć. Czuję się poniekąd, jak gość, przy którym gospodarz wychwala podawane przez siebie dania, wspominając o ich wyższości nad innymi potrawami (z całkowitym lekceważeniem zdania i upodobań kulinarnych przybyłego).
Już sam tytuł jest doskonałą rekomendacją: "Dokonałeś trafnego wyboru czytelniku!", "masz w rękach doskonałą książkę!", "niczego nie można jej zarzucić." Wiem, wiem. Autorka nie miała tego na myśli (kocham ten zwrot). Ale któż wie, co drugi człowiek ma na myśli?
Zatem był to trafny wybór? Wybór? Tak, bo świadomy. Trafny? Nie do końca, choć rozczarowania nie ma, a to już - jak na współczesne książki - dość dużo.
"Lustereczko, powiedz przecie"
więcej Pokaż mimo toNie, nie będzie o "Królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludkach". Będzie o "Trafnym wyborze" J.K. Rowling. Skąd zatem ten tytuł? Ze względu na autorkę i jej dotychczasową twórczość? Ależ skąd. Raczej ze względu na wypowiedzi niektórych osób, dla których ta powieść jest lustrem, zwierciadłem, w którym - w przenośni - odbijają się ich własne...