Trafny wybór

Okładka książki Trafny wybór
J.K. Rowling Wydawnictwo: Znak literatura piękna
512 str. 8 godz. 32 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
The Casual Vacancy
Wydawnictwo:
Znak
Data wydania:
2012-11-15
Data 1. wyd. pol.:
2012-11-15
Data 1. wydania:
2012-09-27
Liczba stron:
512
Czas czytania
8 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
9788324021468
Tłumacz:
Anna Gralak
Tagi:
Rowling nowa powieść Pagford Barry Fairbrother

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Drugi debiut J.K. Rowling



1097 48 165

Oceny

Opinia

avatar
1110
142

Na półkach:

"Lustereczko, powiedz przecie"

Nie, nie będzie o "Królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludkach". Będzie o "Trafnym wyborze" J.K. Rowling. Skąd zatem ten tytuł? Ze względu na autorkę i jej dotychczasową twórczość? Ależ skąd. Raczej ze względu na wypowiedzi niektórych osób, dla których ta powieść jest lustrem, zwierciadłem, w którym - w przenośni - odbijają się ich własne twarze. No cóż... Postaram się tego nie komentować. Raczej z wielkim samozadowoleniem - godnym jednego z bohaterów powieści - mogę stwierdzić, że nie ma w nim mojego odbicia, przynajmniej na razie. Reklama zdaje się wyprzedzać tę książkę. Czy zasłużenie? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na postawione pytanie. Nigdy nie czytałam, nie oglądałam przygód o Harrym P., więc moja ocena -naturalną siłą rzeczy - będzie dotyczyła tylko tej powieści, a nie całej twórczości autorki. Książka, jak książka. Czytałam w swoim życiu: i lepsze, i gorsze. Jak dla mnie żaden fenomen.
Dziwię się tej swoistej gorączce, emocjom, które towarzyszyły wydaniu tej powieści. Harry P.? Pewnie tak. Szkoda, bo ów utwór nie potrzebuje takiego wsparcia. Wydaje się, że jest na tyle udany, że potrafi obronić się sam. No dobrze. Trochę mu pomogę.

Małe miasteczko Pagford. Miasteczko jakich wiele. Mieszkańcy to ludzie, jakich spotykamy codziennie lub przynajmniej "od czasu do czasu". Ma swoje dobre i złe strony. Ma dobrych i złych mieszkańców. Jako, że jest małe, cechuje się swoistym hermetyzmem, zamknięciem na świat zewnętrzny, a światem zewnętrznym jest już to, co znajduje się poza jego granicami. I tu pojawia się zarzewie niezgody: Fields - tereny, które w przeszłości zostały przyłączone do Pagford, psują swoją brzydotą (zewnętrzną i wewnętrzną) jego idylliczny obraz. Łącznikiem między Pagford a Fields jest Barry Fairbrother. Jego niespodziewana śmierć daje początek niekończącej się wojnie: wojnie wszystkich z wszystkimi; wojnie o wszystko; w wojnie, w której polegną niewinni, a pozostali zostaną okaleczeni bądź naznaczeni.

Śmierć jednego człowieka powoduje swoistą pustkę. Każdy próbuje ją na swój sposób wypełnić. Dla jednych jest to szansa do przeforsowania własnych planów politycznych (Howard, Shirley, Miles i Maureen). Dla innych usilna próba kontynuowania tego, co zaczął zmarły (Colin, Parminder). Warto jednak dodać, że oprócz polityki każdy mieszkaniec kieruje się pobudkami osobistymi. Mollisonowie - jako lokalni patrioci - chcą utrzymać idealny wizerunek miasteczka, ale także idealny wizerunek pierwszej rodziny w Pagford. Mamy zatem: i żądzę władzy, tj. "grania pierwszych skrzypiec", i żądzę poklasku, podziwu. Colin Wall oddaje się lokalnej polityce, by złożyć hołd przyjaźni, zaś Parminder by złożyć hołd miłości. Ich działania muszą skończyć się porażką, gdyż nikt nie może wypełnić pustki po Barrym, bo nikt nie jest, mimo usilnych starań, Barrym. Ten brak zdaje się każdy w mniejszym lub większym stopniu odczuwać.

Tak naprawdę mało wiemy o zmarłym. Jego obraz wyłania nam się stopniowo, ze szczątkowych wspomnień, bądź wypowiedzi bohaterów. Warto jednak w tym momencie się zatrzymać i bliżej przyjrzeć głównemu "sprawcy" nieszczęścia Pagford. Mieszkaniec Fields, który własnymi siłami wyrwał się ze smutnej, szarej, naznaczonej biedą, brudem, przemocą, nałogami, oraz bezrobociem egzystencji. Przykład dla innych, by dążyli utartym przez niego szlakiem. Przykład, że jeśli się bardzo chce, to można zdobyć nieosiągalne. Przykład, że wraz ze śmiercią człowieka znikają jego marzenia, nadzieje, plany, dążenia, usiłowania. Barry zdawał się swoją osobą cementować podziały między Fields, a Pagford. Cementować w przenośni, bo oczywiście one istniały, ale nie groziły rozłamem. Cementować przede wszystkim swoją osobowością, tj. naturalnością, spontanicznością, łatwością w nawiązywaniu kontaktów, w przekonywaniu do siebie ludzi, radością życia. Niektórzy wraz z jego śmiercią tracą punkt oparcia, zostają pozbawieni ręki, która zawsze pewnie prowadziła ich w ciemności. Barry był ideałem, a zarazem zwykłym facetem z sąsiedztwa, Nikt nie powinien pretendować do miana jego następcy. Każdy ma "coś za uszami". Każdemu można coś zarzucić.

Splot wydarzeń nieuchronnie prowadzi do katastrofy, zwłaszcza gdy ster nad dorosłymi tak naprawdę przejmują dzieciaki, nastoletnie dzieciaki. Hipokryzja zderza się z bezwzględnością, bezmyślnością, brakiem doświadczenia, przewidywania, chęcią odwetu, chęcią udowodnienia sobie i innym, że można żyć w świecie bez żadnych zasad i granic. I tu odkrycie: ci, na których postawiono krzyżyk, ci, zdawałoby się pozbawieni "kręgosłupa" stają na wysokości zadania (Sukhvinder). Ci zaś: pewni siebie, przebojowi, odważni, wierzący, że autentyzm polega na bezwzględności ponoszą porażkę (Fats). Warto w tym miejscu dodać, że autorka udanie skonstruowała, a zarazem przeniknęła świat nastoletnich bohaterów. Dzięki nim, łatwiej zaakceptować braki w tworzeniu dorosłych, choć - oddając sprawiedliwość - tutaj także nie jest tak źle.

Zakończenie książki: ci, co wcześniej brylowali na "górze" spadli i boleśnie się potłukli, ci zaś, co byli na dole: nie, nie znaleźli się "na górze", przynajmniej nie wszyscy. Ale o tym cichosza, bo popsuję zabawę innym czytelnikom. Nikt jednak nie pozostał obojętny na wydarzenia, które miały miejsce w tym cichym, zdawałoby się sielankowym miasteczku. Pozostawiamy mieszkańców Pagford, wierząc, jedynie wierząc, że bolesne doświadczenie zaprocentuje w przyszłości. Czasu cofnąć się nie da. Niestety!

Miłość od pierwszego wejrzenia? Nie, absolutnie nie. Mój kontakt z owym utworem można przyrównać do spokojnego, powoli rozwijającego się uczucia, któremu nie towarzyszą "wzloty i upadki", a raczej pewność, bezpieczeństwo, stałość i... trochę nuda. Bez wątpienia, to nie jest książka dla mnie. Nie podoba mi się ta rozwlekła, choć - oddając sprawiedliwość - dość udana fabuła. Nie podobają mi się bohaterowie - i tu znów, oddając sprawiedliwość - dość dobrze skonstruowani, przekonujący. Brakuje mi głębi... "Trafny wybór" jest terenem zbyt nizinnym, zbyt płytkim. I w tym miejscu warto się wytłumaczyć, by nie zostać źle zrozumianą. Nie zarzucam autorce podejmowania tematyki - kolokwialnie mówiąc - przyziemnej. W ogóle nie zarzucam niczego autorce, gdyż i pomysł, i realizacja pomysłu są jak najbardziej udane. Mam jednak wrażenie, jakby cała ta konstrukcja została zbudowana tak, że nie ma w niej miejsca dla czytelnika, dla jego spojrzenia, tj. interpretacji. "Wszystko zostało już powiedziane" - zdaje się mówić autorka. Czytelnik może jedynie z zachwytem, albo z niechęcią odnieść się do książki. Brak niedociągnięć, niedomówień, dialogu, który można podjąć. Czuję się poniekąd, jak gość, przy którym gospodarz wychwala podawane przez siebie dania, wspominając o ich wyższości nad innymi potrawami (z całkowitym lekceważeniem zdania i upodobań kulinarnych przybyłego).
Już sam tytuł jest doskonałą rekomendacją: "Dokonałeś trafnego wyboru czytelniku!", "masz w rękach doskonałą książkę!", "niczego nie można jej zarzucić." Wiem, wiem. Autorka nie miała tego na myśli (kocham ten zwrot). Ale któż wie, co drugi człowiek ma na myśli?

Zatem był to trafny wybór? Wybór? Tak, bo świadomy. Trafny? Nie do końca, choć rozczarowania nie ma, a to już - jak na współczesne książki - dość dużo.

"Lustereczko, powiedz przecie"

Nie, nie będzie o "Królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludkach". Będzie o "Trafnym wyborze" J.K. Rowling. Skąd zatem ten tytuł? Ze względu na autorkę i jej dotychczasową twórczość? Ależ skąd. Raczej ze względu na wypowiedzi niektórych osób, dla których ta powieść jest lustrem, zwierciadłem, w którym - w przenośni - odbijają się ich własne...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    12 690
  • Chcę przeczytać
    7 030
  • Posiadam
    4 767
  • Teraz czytam
    614
  • Ulubione
    364
  • 2013
    355
  • Chcę w prezencie
    178
  • 2014
    165
  • 2012
    89
  • Z biblioteki
    40

Cytaty

Więcej
J.K. Rowling Trafny wybór Zobacz więcej
J.K. Rowling Trafny wybór Zobacz więcej
J.K. Rowling Trafny wybór Zobacz więcej
Więcej

Video

Video

Podobne książki

Przeczytaj także