Julie & Julia. Rok niebezpiecznego gotowania Julie Powell 5,4
![Julie & Julia. Rok niebezpiecznego gotowania](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/49000/49283/352x500.jpg)
ocenił(a) na 610 lata temu Przeczytałam wydanie oryginalne (po angielsku),tłumaczenie polskie oraz oglądnęłam film. Dało to trzy zupełnie różne opowieści.
Oryginalny język powieści jest bardziej niewybredny (wulgarny) niż polskie tłumaczenie, ale jednocześnie jest bardziej zabawny, zwłaszcza jeśli ktoś wyłapie wszystkie aluzje i nawiązania do popkultury, polityki itp.
Bohaterka bardzo neurotyczna i niezwykle skoncentrowana na sobie, nawet gdy pisze o Julii Child to w tonie "moim zdaniem Julia Child to lub tamto". Ne dziwi zatem, że JC i jej wydawca jednak się z bohaterką nie spotkały, miały jej do zarzucenia dwie rzeczy: wulgarny język oraz to, iż w istocie nie pisze ona o kuchni francuskiej, gotowaniu ani smaku potraw. Rzeczywiście nie pisze. Z określeń typu "cholerna rewelacja" czy "pyszne", trudno wyłapać jakiekolwiek niuanse smakowe czy estetyczne.
Ponadto, co mnie irytowało, autorka wciąż pisała "francuska kuchnia jest tłusta", "francuska kuchnia to i tamto", zapominając dodać, że taka BYŁA francuska kuchnia w latach 60-tych (!!!) XX wieku. Ciekawe jak bardzo "fit" była wtedy kuchnia amerykańska!
Kuchnia francuska (i każda inna) nieustannie się zmienia. Wątpię czy dziś tak popularny jest auszpik czy te kilogramy masła dodawane do wszystkiego. Tu o tym ani słowa.
Ponadto cały ten projekt był sympatyczny, ale, moim zdaniem, nic nie dał autorce. Nie wyciągnęła ona ABSOLUTNIE ŻADNYCH wniosków czy refleksji z tego doświadczenia (no, może poza opłacalnością opisywania tego na blogu) - ani ciekawości innych kuchni świata, ani żadnych refleksji smakowych, zdrowotnych czy kulturowych! Aż trudno uwierzyć. Ponadto jej sposób opisu rozwalania kości wołowych czy masakrowania żywych homarów odbiera apetyt na mięso nawet najbardziej zagorzałym jego miłośnikom (niespodziewany pozytywny skutek uboczny).
Wreszcie czasem pisze ona wierutne bzdury, np. wg niej tytułowy przepis z książki "Przepiórki w płatkach róży" to fikcja literacka i danie jest niejadalne. NIEPRAWDA! Osobiście spróbowałam tego dania przyrządzonego według przepisu przez moją siostrę i było przepyszne, delikatne i o zaskakującej fuzji smaku słodkiego i delikatnie mięsnego.
Dla osób, które drażnił jej stosunek do męża - doleję oliwy do ognia i dodam, że niedługo po spektakularnym sukcesie swej książki Julie P. zdradziła swojego męża - miała romans z rzeźnikiem(!),u którego pobierała nauki.
W pewnym sensie film dużo lepszy od książki (poza znacznym odchudzeniem głównej bohaterki),zwłaszcza dzięki świetnym wstawkom z życia Julii Child, opartym na jej wspomnieniowej książce "Moje życie we Francji".
PS Tłumaczka polska dobrze oddała klimat książki, ale czepię się jednego szczegółu: czyż "okruszki chleba", w których bohaterka obtacza wątróbkę, to nie zwyczajna "bułka tarta"?