Pióro. Autobiografia literacka
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Iskry
- Data wydania:
- 2012-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-01-01
- Liczba stron:
- 224
- Czas czytania
- 3 godz. 44 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324401949
- Tagi:
- pisarze pamiętniki
Książka jest zapisem literackiej inicjacji Nowakowskiego, jego pierwszych prób zostania pisarzem, odnalezienia się w środowisku warszawskich literatów, obrony niezależności pisarskiej przed wpływami cenzury, krytyków literackich i innych twórców. Autor przedstawia bogatą galerię pisarzy lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku, kolegów, przyjaciół i dalszych znajomych, ukazuje ich losy, zestawiając je ze swymi doświadczeniami pisarza zachowującego indywidualny styl i wolność wypowiedzi.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Zaczerniając - rozjaśnia
Co byśmy wiedzieli o PRL bez prozy Marka Nowakowskiego? Zapewne niewiele. Trzeba by się opierać na państwowej martyrologii, materiałach IPN, sięgać do reżimowych lub opozycyjnych źródeł. I z każdego z tych punktów odniesienia wyczytywać cząstkową prawdę.
Nowakowski nie obrósł legendą tak jak Hłasko, nie został okrzyknięty obrazoburcą jak Iredyński, ani nie doczekał się laurów jak wielu innych pisarzy jego pokolenia. Trudno jednak odmówić jego pisarstwu nerwu, kapitalnego wyczucia językowego, wrażliwości na detal, a nade wszystko zdolności do pokazywania postaci, środowisk, wydarzeń, które starano się wykluczyć ze sfery publicznej. Zaglądał do modnych kawiarni lub inteligenckich salonów, ale także do garkuchni i doliniarskich melin, milicyjnych dołków, na bliższą i dalszą prowincję. Szedł pod prąd oficjalnego tonu, ukazując Warszawę jako ruiny, w których spontanicznie odradza się życie, żywy organizm współtworzony przez różne klasy społeczne, także znienawidzonych przez władze drobnych cwaniaków, złodziei, spekulantów oraz indywidualności wyrastające poza biurokratyczne ramy realnego socjalizmu. Z perspektywy kilku dekad właśnie ten korowód postaci żyjących po swojemu, toczących codzienny bój o „prywatną niepodległość”, wydaje się być najważniejszym walorem jego twórczości.
Po zmianie ustroju autor "Benka Kwiaciarza" zaczął działać dwutorowo – podejmował nie zawsze udane próby opisywania bieżących tematów i z dawną swadą wracał do Warszawy lat swej młodości i wieku męskiego. Pozostał wierny sobie – zgłaszając akces do jednej ze stron politycznej barykady, naraził się wielu opiniotwórczym środowiskom. W takich okolicznościach publikacja wspomnień z początków kariery obciążona jest ryzykiem włączenia w bieżące spory. Na szczęście Nowakowskiemu udało się uniknąć podobnych kłopotów. "Pióro. Autobiografia literacka" zbiera ostrożne pochwały nawet u politycznych adwersarzy.
Autor "Benka kwiaciarza" wspomina dawne redakcje, kawiarnie, spotkania i rozmowy z autorami o wielkich nazwiskach ( m.in. Broniewski, Stryjkowski, Herbert, Andrzejewski, Iwaszkiewicz, Hartwig), tymi którzy nie doczekali się ponadczasowej sławy (Wojdowski, Broszkiewicz, sporo o Brychcie). Ale upamiętnia także kumpli z przedmieść – pierwowzory bohaterów swoich opowiadań.
Debiut Nowakowskiego i innych autorów pokolenia Współczesności to czas krótkiej odwilży po latach stalinowskich. Rozliczeń z takim okresem nie da się podjąć bez stawiania ocen sobie i kolegom po piórze, dotykania bolesnych miejsc narodowej mitologii. Autor "Kwadratowego" jest stanowczy w sądach. Brzmi wiarygodnie, gdy przywołuje swoją niechęć wobec konformizmu. Przyznaje, że w jego gestach było równie wiele autentycznego buntu przeciwko totalitaryzmowi, co młodzieńczego, ulicznego kozactwa, które uczynił głównym tematem wczesnej twórczości. Spośród anegdot i rozliczeń wyłania się komentarz do własnej twórczości i jest to najistotniejszy (obok historycznego) walor Pióra. Nie byłem bohaterem ani szują. Byłem chłopakiem z Włoch, studentem prawa, który dał się porwać ciekawości świata – zdaje się mówić autor "Benka kwiaciarza". Wydając taką książkę dziś, w samym środku strzelaniny na polityczne epitety i biograficzne śledztwa, wykazuje się niemałą odwagą. Niemal równą tej, która towarzyszyła mu w latach debiutu. Pisząc wprost i bezpretensjonalnie, wytrąca oręż z rąk adwersarzy i rozczarowuje sojuszników.
Tekst wydrukowano cięgiem, bez rozdziałów, przypisów i innych ułatwień. Nie ma wstępu ani epilogu. Zaczyna się tuż po debiucie, kończy przy piątej książce. Te zabiegi wydają się wskazywać pożądaną strategię lektury – to jest moja prawda, bierzcie ją lub nie. Prawda czasu to złożona całość. Przytaczanie kolejnych wydarzeń, bardziej lub mniej smacznych anegdot traci w tym wypadku sens. Warto natomiast zwrócić uwagę na wspomnienia dotyczące Marka Hłaski. Liczne, choć powierzchowne podobieństwa do „polskiego Jamesa Deana” były i są utrapieniem Nowakowskiego chcącego za wszelką cenę podążać własną drogą – Marek Drugi – raz posłyszałem za plecami. Mówili o mnie. Poczułem te dwa słowa jak smagnięcie biczem. Młody autor stosunek do własnego pisarstwa ma idealistyczny, podszyty młodzieńczymi rozterkami. Boli przypinanie łatki „hłaskoida”, konfrontacja z panującym w życiu literackim konformizmem, niepewność wartości własnych utworów.
Pomimo tych wszystkich trudności pisanie staje się dla Nowakowskiego ars vivendi, prywatną misją utrwalania cennych fragmentów rzeczywistości. Nazywa je autoironicznie zaczernianiem papieru. Od ponad półwiecza zaczerniając – rozjaśnia; piękne i straszne marginesy powojennej Polski.
Jan Bińczycki
Książka na półkach
- 35
- 31
- 15
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
Opinia
O pisarzu, który się komunie nie kłaniał
Mówią o nim pisarz peryferii, bo zawsze odnajdywał się na obrzeżach głównego nurtu. Nie chciał, nie dążył nigdy do integracji z literaturowymi bonzami, którzy za wygodne miejsce na prl-owskim świeczniku musieli nieraz słono płacić, a ceną tą było głównie literackie podporządkowanie. Marek nie chciał się podporządkować i chyba dzięki temu do dziś jest starszym panem w świetnej formie; nie stroniącym od alkoholu, konkretnie wódeczki, i papierosków. A umysł ma jasny i trzeźwy mimo swoich 77 lat. Mogłem się o tym przekonać naocznie, gdy po spotkaniu w częstochowskiej Bibliotece miałem okazję osobiście poznać Pana Marka i wypić z nim parę "głębszych".
W swojej literackiej biorafii "Pióro" autor ukazuje moment, gdy jako młody chłopak wszedł w środowisko pisarskie . Był to moment pierwszej, postalinowskiej odwilży w 1956 roku. Poznajemy tutaj literacki świat Warszawy i klimat tamtego czasu. Marek nie zgadzał się na bycie służalcem żadnej z politycznych stron, jego pragnieniem było opisywanie tego, co było autentyczne. Swoją inspirację odnalazł w świecie marginesów, właśnie peryferyjnej rzeczywistości komunistycznej Polski. Nie chciał i nie umiał być pisarzem salonowym, dlatego udało mu się ocalić swoją niezależność. Nie chciał być także "hłaskoidem", epigonem Marka Hłaski, bronił się przed tym, mimo że tematyka dla obu pisarzy była podobna. Szukał ludzi prawdziwych i walczył piórem o tę prawdę i o siebie. Ta postawa bardzo silnie kojarzy mi się z przesłaniem Vaclava Havla z eseju "Siła bezsilnych" - nie dać sobie zgiąć karku, "żyć w prawdzie".
Bardzo cenię twórczość Marka z tamtego okresu. Jest autentyczna i szczera, nie ma tam łatwych tez i moralizowania. Autor świetnie też opowiada o starej Warszawie w "Powidokach" i tak samo jest w "Piórze", dlatego to udana książka. Po opublikowaniu "Raportu o stanie wojennym" Pan Marek stał się bardzo silnie identyfikowany z "Solidarnością" i prawą stroną naszego życia politycznego. Rodzi to we mnie obawę, że chociaż całe swoje pisarskie życie walczył o pozycję twórcy niezależnego, to dziś staje się przypisany do pewnej grupy, zawłaszczony przez politycznych adwersarzy obecnego rządu. Z jednej strony staje znów po tej "niewłaściwej", "niepoprawnej" stronie, z drugiej, czy jego "pióro" w tym uwikłaniu cały czas pozostaje szczere i autentyczne? Niewątpliwie gdy powraca we wspomnieniach do tego świata, który go inspirował w młodości, pozostaje jedynym w swoim rodzaju zapisywaczem tamtej Warszawy, która będzie żyła dzięki jego prozie. I, tak jak powiedział na spotkaniu w Częstochowie, nie chce "być pisarzem wiodącym na barykady" zwolenników PiS i Radia Maryja. Tylko czy jego dzisiejsi odbiorcy myślą tak samo?
O pisarzu, który się komunie nie kłaniał
więcej Pokaż mimo toMówią o nim pisarz peryferii, bo zawsze odnajdywał się na obrzeżach głównego nurtu. Nie chciał, nie dążył nigdy do integracji z literaturowymi bonzami, którzy za wygodne miejsce na prl-owskim świeczniku musieli nieraz słono płacić, a ceną tą było głównie literackie podporządkowanie. Marek nie chciał się podporządkować i chyba dzięki...