Uchodźcy

Okładka książki Uchodźcy Henryk Grynberg
Okładka książki Uchodźcy
Henryk Grynberg Wydawnictwo: Czarne Seria: Poza serią biografia, autobiografia, pamiętnik
248 str. 4 godz. 8 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Seria:
Poza serią
Wydawnictwo:
Czarne
Data wydania:
2018-01-24
Data 1. wyd. pol.:
2005-04-16
Liczba stron:
248
Czas czytania
4 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380496187
Tagi:
literatura polska uchodźcy refugees welcome
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
204 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
105
104

Na półkach:

"Uchodźcy" Grynberga to powieść, która kompletnie nijak ma się do zapowiedzi wydawcy. Nie jest to powieść o straconym, wykolejonym pokoleniu, ale raczej powieść drogi samego Autora, któremu towarzyszymy w podróży do Tel Awiwu i Ameryki. Oczywiście, spotykamy tam i Hłaskę i Czyżewską oraz wielu innych artystów, ale to zdecydowanie bohaterzy drugo- lub nawet trzecioplanowi.
Momentami miałam wrażenie, że ciągle gdzieś płynę statkiem lub przemierzam samochodem niekończące się drogi w Stanach Zjednoczonych, co było doświadczeniem dość nużącym.
Niewątpliwie ciekawym aspektem tej powieści jest stosunek władz polskich do Żydów po II wojnie światowej oraz organizacja życia w Stanach Zjednoczonych. Nieco przeszkadzało mi, że Grynberg na każdym kroku podkreślał, że jest Żydem, co albo utrudniało mu życie albo wręcz przeciwnie, otwierało nowe drzwi i perspektywy.
Rozczulającym dla mnie jest fakt tęsknoty Autora za Polską.

"Uchodźcy" Grynberga to powieść, która kompletnie nijak ma się do zapowiedzi wydawcy. Nie jest to powieść o straconym, wykolejonym pokoleniu, ale raczej powieść drogi samego Autora, któremu towarzyszymy w podróży do Tel Awiwu i Ameryki. Oczywiście, spotykamy tam i Hłaskę i Czyżewską oraz wielu innych artystów, ale to zdecydowanie bohaterzy drugo- lub nawet...

więcej Pokaż mimo to

avatar
883
581

Na półkach:

,, Uchodźcy " Henryka Grynberga to książka, która nie specjalnie przypadła mi do gustu. Liczyłam na ciekawą opowieść o pokoleniu artystów lat 60 ubiegłego wieku a w rzeczywistości jest to książka o wszystkim i o niczym. Już słowo wstępne mnie zniechęciło, ponieważ autor wspomniał, że jest to autobiografia, opisywane postacie są autentyczne, jednak zawiera elementy fikcji literackiej. Nie przepadam za takimi zabiegiem, wolę czystą fikcję lub rzetelną literaturę faktu, nie koniecznie w połączeniu. Grynberg wspomina w książce o Osieckiej, Tyrmandzie, Hłasce, Jędrusik czy Komedzie ,ale krótko i pobieżnie. Ciekawie czytało się fragmenty dotyczące sytuacji Żydów w Polsce za czasów Gomułki. Książka trochę mnie rozczarowała i nie była tak ciekawa jak myślałam.

,, Uchodźcy " Henryka Grynberga to książka, która nie specjalnie przypadła mi do gustu. Liczyłam na ciekawą opowieść o pokoleniu artystów lat 60 ubiegłego wieku a w rzeczywistości jest to książka o wszystkim i o niczym. Już słowo wstępne mnie zniechęciło, ponieważ autor wspomniał, że jest to autobiografia, opisywane postacie są autentyczne, jednak zawiera elementy fikcji...

więcej Pokaż mimo to

avatar
630
629

Na półkach:

Do Bombaju zawitał cyrk wędrowny
mieli inteligentnego słonia
i było jej na imię Nelly

Pewnej ciemnej mocy zerwała żelazny łańcuch
i uciekła do Hindustanu
i nikt jej nie widział

Nellie the elephant TOY DOLLS

W naszym cudnym kraju mamy złych uchodźców (północ ) i dobrych (południe...myślę , że do czasu)....nie bardzo rozumiem system klasyfikacji...ale ja generalnie niewiele rozumiem....
W tej opowieści uchodźca wygląda inaczej...nie ucieka przed bombami , nie przedziera przez las , nie skacze przez Mur ....wsiada na statek lub do pociągu....push-back mentalny czy fizyczny? znajdźmy 5 różnic...
taa...ale ja pana H niestety nie polubiłem...choć mu współczuję i rozumiem rozgoryczenie...
Pisze o straconym pokoleniu operując nazwiskami które jeszcze dziś wywołują dreszcz emocji i szum ekscytacji....i rodzi się we mnie sprzeciw ....i nie lubię lansu....i wypychania się na afisz....
Kto mnie czytał? albo chociaż chciał? z kim piłem? albo chociaż mogłem? kto mnie docenił ? a kto jest głupi , bo nie?...

Do Bombaju zawitał cyrk wędrowny
mieli inteligentnego słonia
i było jej na imię Nelly

Pewnej ciemnej mocy zerwała żelazny łańcuch
i uciekła do Hindustanu
i nikt jej nie widział

Nellie the elephant TOY DOLLS

W naszym cudnym kraju mamy złych uchodźców (północ ) i dobrych (południe...myślę , że do czasu)....nie bardzo rozumiem system klasyfikacji...ale ja generalnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
536
155

Na półkach: ,

Jestem pod wrażeniem ilości informacji o osobach znanych, które opisał Autor, a które tak jak i on i jego bliscy uciekali po wojnie z Polski z uwagi na swoje pochodzenie. Uciekali raz zaraz po wojnie, aby zmazać traumę i zobaczyć, że jest dla nich inne miejsce w świecie, a potem uciekali dosłownie ponownie w latach 60-tych, jako osoby niechciane, persona non grata w tej dziwnej ojczyźnie, która ojczyzną być dla nich nie chciała, bo znów wadziło kierującym nią ludziom ich pochodzenie.
Przy okazji wiele szczegółów w przedmiocie podobnych zawirowań w historii wypędzeń i upokorzeń, wygnań od których można było nie wykupić i takich nakierowanych nie tylko na zysk, ale wywołanych jakąkolwiek ideologią.
Przy okazji wiele o tuzach polskiego filmu i polskiej sztuki, którzy stali się tuzami hollywodzkiego filmu i światowej sztuki, bo Polska ich nie chciała. Garść ciekawostek o Hłasce, Komedzie, Tyrmandzie, Miłoszu, Polańskim i wielu innych wielce znanych obywatelach tego świata.

Jestem pod wrażeniem ilości informacji o osobach znanych, które opisał Autor, a które tak jak i on i jego bliscy uciekali po wojnie z Polski z uwagi na swoje pochodzenie. Uciekali raz zaraz po wojnie, aby zmazać traumę i zobaczyć, że jest dla nich inne miejsce w świecie, a potem uciekali dosłownie ponownie w latach 60-tych, jako osoby niechciane, persona non grata w tej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
260
256

Na półkach:

Jak to się dobrze czyta, choć wnioski z lektury niewesołe!
Autor, posiłkując się swoim życiorysem i perypetiami osiadania w Ameryce napisał świetną rzecz o owych tytułowych uchodźcach. Tak, wszyscy jesteśmy uchodźcami, ale niektórzy w końcu gdzieś osiedli im uznali to miejsce za swoje. A inni wciąż wędrują.
Takim narodem są Żydzi. W zasadzie nigdzie (nawet, mimo posiadania "własnego" państwa) nie są u siebie. Zewsząd przeganiani, co Grynberg wyłuszcza w kilku fragmentach. Mało tego - przeganiani w tĘ i z powrotem, jak np. w Europie. A mimo to, zachowali, jak żaden inny naród swoją odrębność, tożsamość i swoje wartości. Dlatego tak łatwo było ich pokonać w czasie ostatniej wojny, bo w walce są słabi, za to w wykorzystywaniu okoliczności - znakomici. Tylko wtedy na to nie było szans.
Książka jest pisana z dystansem (choć nie w każdym momencie) i z humorem. Występują w niej prawdziwe postacie. Ten nieco ploteczkowy aspekt to smakowity kąsek dla tych, którzy pamiętają Hłaskę, młodego Polańskiego, Czyżewską, Komedę...
Dla tych, którzy są z innych czasów - to znakomita opowieść o tym, o czym w tytule. I - zgodnie ze znanym grepsem, tu w formie dialogu - chyba lepiej być Murzynem, niż Żydem.
I tylko nie należy czytać tego, co wydawca napisał na tylnej okładce. Ta książka nie jest o tym. Tego nie ma w niej na żadnej stronie.

Jak to się dobrze czyta, choć wnioski z lektury niewesołe!
Autor, posiłkując się swoim życiorysem i perypetiami osiadania w Ameryce napisał świetną rzecz o owych tytułowych uchodźcach. Tak, wszyscy jesteśmy uchodźcami, ale niektórzy w końcu gdzieś osiedli im uznali to miejsce za swoje. A inni wciąż wędrują.
Takim narodem są Żydzi. W zasadzie nigdzie (nawet, mimo posiadania...

więcej Pokaż mimo to

avatar
763
90

Na półkach: ,

Książka wzbudza we mnie dwa rodzaje grup emocji. Pierwsza grupa to taka fascynacja miejscami z lat minionych, jak to wyglądało, jacy byli ludzie, miejsca itp. to jest niesamowite jak się czyta np. o Tel Awiwie takie rzeczy gdzie miałem okazje być tam trzykrotnie i widzę jak to jest teraz; jak wyglądały Stany...
Druga grupa emocji jest zdecydowanie bardziej skomplikowana. Zdaje sobie sprawę z sytuacji w jakiej była Polska po wojnie, z wpływów Związku Radzieckiego na nasz kraj itp. wiem że ludzie uciekali za granicę ale...
i tu mógłbym sporo dopisać, nie mam jednak choćby w części wiedzy jaką powinienem mieć aby napisać to co teraz myślę (myślenie w oparciu o wiedzę fragmentaryczną może być złudne i krzywdzące). Napiszę więc tylko że cieszy mnie fakt że wielu artystów po emigracji czuła tęsknotę za krajem, coś robiła dla kraju choć nie wiem czy będąc daleko na codzień rozumieli ten kraj i ludzi.

Książka wzbudza we mnie dwa rodzaje grup emocji. Pierwsza grupa to taka fascynacja miejscami z lat minionych, jak to wyglądało, jacy byli ludzie, miejsca itp. to jest niesamowite jak się czyta np. o Tel Awiwie takie rzeczy gdzie miałem okazje być tam trzykrotnie i widzę jak to jest teraz; jak wyglądały Stany...
Druga grupa emocji jest zdecydowanie bardziej skomplikowana....

więcej Pokaż mimo to

avatar
650
645

Na półkach:

Audiobook, czyta Marek Lelek.

Swego rodzaju autobiografia autora, choć zastrzega się on, że obecnie nie podziela wszystkich opinii swojego bohatera. Ale tak naprawdę to jest to raczej fragment biografii całej dużej grupy ludzi, głównie artystów i niemal wyłącznie żydowskiego pochodzenia, którzy po wojnie albo od razu byli uchodźcami, albo stali się nimi około 1956 lub najpóźniej około 1968.
Bardzo ciekawe jest to jak los ich wiązał i jak z jednej strony nie potrafili żyć w Polsce a z drugiej strony nie potrafili żyć bez niej.

I także, gdzieś w tle, pewien szkic odpowiedzi na pytanie, jak to było możliwe (a czasem wręcz tak należało),że nie przyznawało się nikomu, że się jest Żydem.

Audiobook, czyta Marek Lelek.

Swego rodzaju autobiografia autora, choć zastrzega się on, że obecnie nie podziela wszystkich opinii swojego bohatera. Ale tak naprawdę to jest to raczej fragment biografii całej dużej grupy ludzi, głównie artystów i niemal wyłącznie żydowskiego pochodzenia, którzy po wojnie albo od razu byli uchodźcami, albo stali się nimi około 1956 lub...

więcej Pokaż mimo to

avatar
404
282

Na półkach: , , ,

„WIĘCEJ PO SOBIE ZOSTAWILI, NIŻ MIELI”

Henryk Grynberg (ur. 1936) swoją autobiograficzną opowieścią „Uchodźcy” oddał hołd całemu pokoleniu. Z ukontentowaniem zauważam fakt, że w drugim wydaniu powieści (2018) zmodyfikowano nieco pierwsze, kontrowersyjne zdanie notki redakcyjnej. Konkretnie, usunięto opisujący pokolenie przymiotnik „wykolejone”. Było to stwierdzenie nieprawdziwe i zwyczajnie krzywdzące. Wiele rzeczy można o owym pokoleniu powiedzieć, na przykład, że było ono stracone, gdyby nie to, że określenie to jest już zarezerwowane dla amerykańskich pisarzy, którzy przeżyli pierwszą wojnę światową („lost generation”). Można je ewentualnie określić mianem oszukanego, co wydaje mi się najbliższe prawdy. Oszukane, gdyż myślało, że już nic złego nie może go spotkać, że skoro przeżyło piekło najstraszniejszej z wojen, to przejdzie przez każde inne. Niestety, historia szybko i brutalnie zweryfikowała te nadzieje, bo „Wiesław jak faraon popędził nas precz” – jak śpiewał Kaczmarski w swojej genialnej piosence „Opowieść pewnego emigranta”. Z pewnością jednak opisywane przez Grynberga pokolenie nie było wykolejonym. Wykolejeńcami zaś bez wątpienia byli wszyscy ci, którzy w imię urojonych, komunistycznych ideałów, zgotowali drugim uchodźczy los.

„Uchodźcy” to rodzaj autobiografii równoległej. Protagonistą nie jest tu bowiem jedynie sam Henryk Grynberg, ale też wielu wybitnych twórców, którzy na stale zapisali się w historii polskiej kultury, między innymi Roman Polański, Wojciech Frykowski, Elżbieta Czyżewska, Agnieszka Osiecka, Sławomir Mrożek, Leszek Niziński, Leopold Tyrmand, Henryk Wars. Na pierwszy plan zaś wyraźnie wysuwają się losy Marka Hłaski i Krzysztofa Komedy, historia ich przyjaźni, a także okoliczności tragicznych śmierci obydwu artystów, którym to Grynberg poświęcił dużą część swojej opowieści. Przypomina mi się Żyd Wieczny Tułacz – człowiek, który nie może stracić życia, bo zgubił śmierć. Grynberg, definitywnie zgubił śmierć i to kilkukrotnie – mam na myśli nie tylko jego doświadczenia wojenne, ale również na przykład fakt, że feralnego wieczoru 9 sierpnia 1969 był zaproszony wraz z żoną do rezydencji Polańskiego w Bel Air, gdzie masakry dokonała banda Mansona i tylko przypadek sprawił, że się tam on nie znalazł i nie dołączył do listy ofiar. I tak właśnie, jak Żyd Wieczny Tułacz, błąka się Grynberg po świecie – najpierw po Polsce, a także po innych krajach, tu walcząc z cenzurą, tam z celnikami i urzędami emigracyjnymi. W końcu, w 1967 roku, podczas jednego z występów warszawskiego Teatru Żydowskiego w Stanach Zjednoczonych, występuje o azyl polityczny. A wszystko to, choć następne zdanie zabrzmi jak truizm, w poszukiwaniu wolności. „Co to jest wolność? Siedzieć pod własnym drzewkiem figowym i niczego się nie bać – mówili starożytni Żydzi. I bez obawy pisać – dodałby Żyd nowożytny. Tylko pytanie, skąd to drzewko wziąć?”.

„Uchodźcy” to rzecz napisana w dobrym, choć niejednorodnym stylu. Bo z jednej strony poprawny pisarski warsztat (choć jak na mój gust trochę zbyt dziennikarski) i oczywiście masa ironii, anegdot i ciekawostek, wiele z nich ma jawny komiczny potencjał, mimo iż książka raczej skłania do ponurych wniosków. Z drugiej zaś strony Grynberg często posługuje się elementami historyczno-statystycznymi – zwłaszcza w tej części książki, która jest relacją z jego podróży po Włoszech, każde odwiedzone przezeń miasto jest pretekstem do opowiedzenia jego historii z perspektywy żydowskiej (czy, ujmując rzecz ściślej, antysemickiej) – polega to na nieco monotonnym przytaczaniu stosownych faktów – dat i liczb. Obiektywnie patrząc na „Uchodźców”, Grynberg ma tendencje do wyolbrzymiania roli, jaką kultura żydowska odegrała nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Myślę jednak, że ma Grynberg prawo do wygłaszania takich opinii, uprawniają go do tego jego wojenne doświadczenia. Czy jest to książka antypolska? Myślę, że nie – to raczej Polska była w opisywanych czasach antyludzka. Co ważne, nie udało się Grynbergowi uniknąć kilku poważnych wpadek stylistycznych, ale spuśćmy na nie litościwą kurtynę milczenia. „Uchodźcy” bowiem bronią się przede wszystkim ze względu na swoją dużą wartość dokumentalną, liczne anegdoty i ciekawostki. A niektóre z nich w moim przekonaniu warto zapamiętać – choćby ciche flirtowanie Amerykanów z komunizmem w latach sześćdziesiątych. Na przykład, gdy w sierpniu 1968 ZSRR dokonał inwazji na Czechosłowację, przez dłuższy czas brak było jakiejkolwiek reakcji ze strony Amerykanów, protestujący Polacy byli zaś oskarżani o „resentymenty”.

Niepokoi mnie złowieszcza, ponowna aktualność książki Grynberga. Szczególnie utkwiła mi w pamięci scena, gdy na dworcu w Neapolu, Grynberg usiłuje odesłać swój bagaż do Warszawy. Gdy udaje się w końcu dojść do porozumienia, że nie chodzi o Bolognę tylko o Polonię, okazuje się, że celnik nic o takim państwie nie słyszał. Zwierzchnik, do którego podróżny udał się ze skargą, poprosił, by mu wskazać Polskę na mapie. Tymczasem na mapie, na wschód od Berlina… tylko biała plama. „Bardzo żałuję, signore, ale nie wysyłamy bagażu do miejsc, których nie ma” – zakończył dyskusję. Nie tak dawno premier polskiego rządu zabłysnął stwierdzeniem, że Polska nie ponosi odpowiedzialności za wydarzenia marca 1968 roku, bo jej wtedy nie było. Cóż, wydaje mi się, że mamy prawo oczekiwać, by Prezes Rady Ministrów reprezentował sobą nieco wyższy poziom od bagażowego na dworcu w Neapolu.

Henryk Grynberg budzi niewątpliwie kontrowersje, ja jednak nie oceniam postaci pisarza, a jego utwór, który jest lekturą wartą przeczytania i przemyślenia. Opisując występujące w „Uchodźcach” wybitne postaci polskiej kultury, Grynberg niejako uczynił z nich parabolę i postawił pomnik całemu „oszukanemu pokoleniu”. Tym wszystkim, którzy w Polsce „więcej zostawili po sobie niż mieli”, jak głosi tablica na dworcu Warszawa Gdańska.

„WIĘCEJ PO SOBIE ZOSTAWILI, NIŻ MIELI”

Henryk Grynberg (ur. 1936) swoją autobiograficzną opowieścią „Uchodźcy” oddał hołd całemu pokoleniu. Z ukontentowaniem zauważam fakt, że w drugim wydaniu powieści (2018) zmodyfikowano nieco pierwsze, kontrowersyjne zdanie notki redakcyjnej. Konkretnie, usunięto opisujący pokolenie przymiotnik „wykolejone”. Było to stwierdzenie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1505
1505

Na półkach: , , ,

„Nie był to pierwszy raz i nie pierwsza ojczyzna, która zdradziła Żydów, a jednak byłem zaskoczony” - opisuje Henryk Grynberg swoją reakcję na antysemicką nagonkę, do której pierwszy oficjalny sygnał dał Władysław Gomułka na kongresie związków zawodowych, tuż po sześciodniowej wojnie izraelsko-arabskiej w 1967 roku. Wtedy Grynberg zdecydował, że nie wróci do Polski z amerykańskiego tournee Teatru Żydowskiego, którego był aktorem.

O innych krajach, które również wyrzucały swoich żydowskich mieszkańców też autor pisze. Najwięcej chyba o włoskich miastach i prowincjach; prześledził parę wieków ich burzliwych i zmiennych relacji z Żydami. Jednak bohaterami książki są powojenni uchodźcy z Polski. Nie tylko z jego warszawsko-łódzkiego środowiska, i nie tylko tacy jak on, których z kraju wygnała partyjna marcowa dintojra. Już podczas swojej pierwszej wizyty na Zachodzie, obok tych nielicznych, którym udało się uciec z okupowanej Polski i tych, którzy po wyzwoleniu w niej pozostać nie chcieli, spotyka w Izraelu i Ameryce także takich, których nadzieje na nowe, dobre życie rozwiał pogrom kielecki. Nie minęło wiele lat, kiedy wiarę w polską wolność i sprawiedliwość zaczęli tracić nawet ideolodzy lewicy, szczególnie z kręgów akademickich, literackich i artystycznych. Wielu, którym przypinano łatkę rewizjonistów, tworzyło kolejną falę emigracji.

W Montrealu odwiedza wtedy autor krajanów matki z Dobrego: „Z obcymi mówili po francusku i po angielsku, ze mną jak dawniej, po polsku, między sobą w jidysz jak gdyby byli w Dobrem, z Bogiem po hebrajsku, jakby to był ten sam Bóg. Dzieci posyłali do protestanckich szkół, bo Żydzi i protestanci na ogół lepiej się rozumieli, a poza tym do katolików nie mieli zaufania. - A jak tam w Polsce antysemityzm? - pytali jak o kogoś znajomego. - Młodzi już tacy nie są - odpowiadałem. - A nie mówiłem! - ucieszył się Fryd, który nie przestał wierzyć i w Boga, i w komunizm.”

Jako uchodźca 1967 roku integruje się Grynberg z polsko-żydowsko-amerykańską bohemą i jej życiu poświęca ponad połowę książki. Jerzy Kosiński, Leopold Tyrmand, Roman Polański, Wojciech Frykowski, Henryk Wars, Bronisław Koper, Andrzej Krakowski, Marek Niziński, Krzysztof Komeda, Marek Hłasko... żyli na wysokich obrotach, jedni napędzani walką o sukcesy, inni różnymi zabiegami o znalezienie jakiegokolwiek, swojego miejsca w nowym świecie. Łączyło ich intensywne życie towarzyskie, rozmowy o zwycięstwach, porażkach, straconych szansach oraz wspólnie, indywidualnie lub w małych grupach konsumowany alkohol. Symbolicznym zamknięciem pierwszego burzliwego okresu emigracji w Kalifornii jest dla Grynberga tragiczne odejście kilku przyjaciół, Kosińskiego, Komedy, Hłaski, Frykowskiego, Nizieńskiego ... A kiedy kilkanaście miesięcy wcześniej musiał na chwilę zatrzymać się z żoną w Nowym Jorku, z zainteresowaniem i w pogodnym nastroju obserwował tamtejszą rewolucję obyczajową, odnotowując, że „Kosiński i Frykowski górowali tu doświadczeniem, bo my w Łodzi mieliśmy już rewolucję seksualną za sobą i kto wie, czy to nie właśnie oni przywlekli ją do Ameryki...”

Uchodźcy Henryka Grynberga są literacko przetworzonym dokumentem, opowieścią o niezwykle ciekawej grupie emigrantów, z ambicjami pokazania ciągłości fenomenu polsko-żydowskiego uchodźstwa, motywowanego ideologiczno-rasową nagonką. Jak wszystkie publikacje autora, książka jest świetnie napisana. Być może nie najważniejszą, ale dla mnie naprawdę godną uwagi jest taka oto refleksja: „Polscy antysemici są przekonani, że Żydzi szczególnie interesują się Polską, ale trochę prawdy w tym jest. A to dlatego, że najwięcej Żydów pochodzi z Polski. ... Polska mogłaby mieć dużo przyjaciół w świecie, gdyby chciała. Ale nie chciała... Przeciwnie, robiła wszystko, żeby ich od siebie odstręczyć, odrzucić. Tak było przed wojną i tak było teraz”. Teraz, czyli w czasach, które stanowiły punkt zwrotny w życiu autora. Ale chyba nadal żyją w Polsce tacy, którzy nie chcą, aby cokolwiek się pod tym względem zmieniło?

„Nie był to pierwszy raz i nie pierwsza ojczyzna, która zdradziła Żydów, a jednak byłem zaskoczony” - opisuje Henryk Grynberg swoją reakcję na antysemicką nagonkę, do której pierwszy oficjalny sygnał dał Władysław Gomułka na kongresie związków zawodowych, tuż po sześciodniowej wojnie izraelsko-arabskiej w 1967 roku. Wtedy Grynberg zdecydował, że nie wróci do Polski z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
129
44

Na półkach:

Ludzi, których losy opisuje autor nie nazwałabym "wykolejonym pokoleniem". To wybitni artyści i wielcy indywidualiści, którzy nie odnaleźli się w powojennych realiach. Ale czy Hłasko dzisiaj by miał łatwiej? Moim zdaniem jest to dość uniwersalna opowieść o poszukiwaniu azylu, bezpiecznego i inspirującego miejsca do życia, jakie ciągle jest i chyba zawsze będzie udziałem wielkich niepogodzonych. Ciekawe spojrzenie na życie Komedy, Polańskiego, Tyrmanda czy Czyżewskiej. Interesująca rzecz.

Ludzi, których losy opisuje autor nie nazwałabym "wykolejonym pokoleniem". To wybitni artyści i wielcy indywidualiści, którzy nie odnaleźli się w powojennych realiach. Ale czy Hłasko dzisiaj by miał łatwiej? Moim zdaniem jest to dość uniwersalna opowieść o poszukiwaniu azylu, bezpiecznego i inspirującego miejsca do życia, jakie ciągle jest i chyba zawsze będzie udziałem...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    267
  • Chcę przeczytać
    188
  • Posiadam
    96
  • Judaica
    4
  • Literatura polska
    4
  • Literatura polska
    4
  • 2019
    3
  • Biografie
    3
  • Ulubione
    3
  • 2018
    2

Cytaty

Więcej
Henryk Grynberg Uchodźcy Zobacz więcej
Henryk Grynberg Uchodźcy Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także