Nie jestem wielkim fanem historii westernowych w książkach (filmy bardziej cenię). Jednak raz na jakiś czas wpada mnie w ręce taki tytuł. "Fort..." jednak był średnio interesujący jak dla mnie. Mamy tu wydarzenia między różnymi plemionami Indian a białymi osadnikami i kupcami. Niby wszystko odbywa się pokojowo - handel skórami zwierząt, ale w końcu dochodzi do rozlewu krwi i robi się mniej przyjemnie. Trzeba przyznać, że to biali zostali "pokazani" tu jako skłonni do rozrób, przekrętów i oszust. Indianie natomiast są dumni i starają się nie powodować spięć. Mamy też historię porwania "białej dziewczyny" i próbę jej odbicia.

Pokazany został tu bardzo trudny i niewygodny fakt z historii tworzenia się narodu Ameryki Północnej. Tak jak pisałem wyżej i jak piszą autorzy tej książki, przed przybyciem białych plemiona indiańskie żyły w zgodzie z naturą, szanowały zwierzęta i oddawali im cześć. Natomiast kiedy przybył biały człowiek i przywiózł swą wodę ognistą, umysł indiański został zmącony, oszukiwany. Wojownicy masowo wybijali zwierzynę, aby sprzedać futra kupcom i się wzbogacić. Przestała się liczyć dla nich natura, wiara i duma zaczęła zanikać.
Tak się zresztą działo też w innych częściach świata, gdzie przybywali biali i ich postęp.

Nie jestem wielkim fanem historii westernowych w książkach (filmy bardziej cenię). Jednak raz na jakiś czas wpada mnie w ręce taki tytuł. "Fort..." jednak był średnio interesujący jak dla mnie. Mamy tu wydarzenia między różnymi plemionami Indian a białymi osadnikami i kupcami. Niby wszystko odbywa się pokojowo - handel skórami zwierząt, ale w końcu dochodzi do rozlewu krwi...