Człowiek, który wkradł się do Auschwitz
- Kategoria:
- reportaż
- Tytuł oryginału:
- The Man who Broke into Auschwitz
- Wydawnictwo:
- Insignis
- Data wydania:
- 2011-09-21
- Data 1. wyd. pol.:
- 2011-09-21
- Liczba stron:
- 376
- Czas czytania
- 6 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788361428442
- Tłumacz:
- Roman Palewicz
- Tagi:
- auschwitz holocaust obozy koncentracyjne obozy zagłady
CZŁOWIEK, KTÓRY WKRADŁ SIĘ DO AUSCHWITZ to historia brytyjskiego żołnierza, który z własnej woli przedostał się do obozu Auschwitz III-Monowitz.
Denis Avey zaciągnął się do wojska w 1939 roku. Uczestniczył w walkach w Afryce Północnej w szeregach 7 Dywizji Pancernej. Gdy dostał się do niewoli, umieszczono go w jenieckim obozie pracy E715 w Monowicach. Tam dowiedział się o okrucieństwach, jakich dopuszczano się wobec więźniów sąsiedniego obozu koncentracyjnego.
By zostać świadkiem bestialstwa nazistów zrezygnował z ochrony, jaką dawał mu mundur brytyjskiego żołnierza. Przebrany w pasiak żydowskiego więźnia dwukrotnie wkradł się do Auschwitz III – miejsca, w którym wyniszczającą pracą dla niemieckiego koncernu IG Farben skazywano więźniów na powolną śmierć.
Denis Avey przeżył również tragiczny marsz śmierci, w który przerodziła się ewakuacja tysięcy więźniów przed zbliżającą się Armią Czerwoną. Po długiej wędrówce przez Europę Środkową Avey w końcu wrócił do ojczyzny.
Przez wiele lat nie był w stanie mówić o bolesnych wydarzeniach z przeszłości, nawiedzających jego myśli i dręczących go w sennych koszmarach. Dziś Denis Avey opowiada swoją historię. Jest ona równie porywająca, jak wzruszająca; ukazuje losy zwykłego człowieka, którego głęboko zakorzenione poczucie moralności i zdumiewająca odwaga uczyniły kimś niezwykłym.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Piąta woda po kisielu
Mam mieszane uczucia w stosunku do książki „Człowiek, który wkradł się do Auschwitz” – z jednej strony przyjemnie się ją czyta, to coś w sam raz do pociągu albo autobusu; z drugiej, nie dowiedziałem się z niej niczego specjalnie nowego, a autorzy wykorzystują Auschwitz jako środek marketingowy, bo o samym obozie widz znajdzie około 20-stu stron.
Cóż – Denis Avey, który prezentuje nam swoje jenieckie przygody sprzed ponad pół wieku, dość długo czekał, aby móc opowiedzieć o swoich doświadczeniach. Często wspomina, że tak długo nikt nie chciał go słuchać. Tłumaczę to sobie tak, że do niedawna żyli jeszcze ludzie pamiętający bezpośrednio dramat obozów zagłady i to ich świadectwo było najciekawsze. Czas nieubłaganie płynie i tych świadków jest coraz mniej. Przyszedł czas na Denisa Aveya.
Nie miałbym nic przeciwko jego opowieści, gdyby nie wykorzystał do tego tak jednoznacznie symbolu Holocaustu. W moim przekonaniu „Człowiek, który wkradł się do Auschwitz” jest przykładem przygodowego pamiętnika, gdzie dziarski Anglik energicznie przeciwstawia się hitlerowcom w ich najbardziej wrednym wydaniu. Książkę można podzielić się na pięć części – pierwsza to wojna w Afryce Północnej, druga niewola i jenieckie podróże, trzecia to pobyt w IG Farben – zakładach produkujących syntetyczny kauczuk dla niemieckiego przemysłu wojennego, położonych obok Auschwitz, czwarta „marsz śmierci” i w końcu powojenne losy bohatera oraz historia powstania tej książki. Oświęcim jest tu ważny, ale tylko jako epizod.
Postać Denisa Aveya w świetle książki jawi się jako typ dobrze wyszkolonego angielskiego wojaka, który w żadnej sytuacji nie traci panowania nad sobą i potrafi do końca zachować wolę walki z wrogiem. Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie pierwszoosobowa narracja, która nigdy nie jest do końca wiarygodna, co wynika z jej naturalnego subiektywizmu, a gdy prezentowane są wspomnienia starszego człowieka sprzed wielu lat, to jest oczywiste, że nie ma szans na obiektywizm. Pamiętam opowieści wojenne mojego dziadka, które zawsze były heroiczne. Mamy więc tutaj bohaterstwo, odwagę, męską przyjaźń, zmaganie się z ekstremalnymi przeciwnościami, ale czy mamy świadectwo? W wypadku tej książki nie potrafię dać jednoznacznej odpowiedzi.
Przyznam, że nie mogę do końca pogodzić się z traktowaniem wspomnień Denisa Aveya jako książki o Oświęcimiu. Może gdyby nie ta sprawa, to ogólna ocena byłaby wyższa. Istotne dla mnie było na przykład przesłanie na temat tego, jak z obozu docierały szczątkowe informacje do rodzin więźniów, które rozpoczynały łańcuch dobrej woli, niejednokrotnie ratujący życie. W dzisiejszych czasach tak mało doceniamy możliwość swobodnej komunikacji i bezinteresownej pomocy. Dla mnie czymś nowym był opis „marszu śmierci”, który odbywali więźniowie obozów pod koniec wojny. I gdyby na tym „survivalowym” wymiarze poprzestać, to zrobiłoby opisywanej historii dobrze, ale pasiaki i druty kolczaste na okładce zmyliły mnie na tyle, że do końca lektury odczuwałem dysonans. Jak dla mnie – szkoda, że tak to wyszło.
Sławomir Domański
Oceny
Książka na półkach
- 695
- 486
- 141
- 13
- 10
- 9
- 8
- 7
- 7
- 6
Cytaty
Nie możesz zostawić spraw samym sobie - mówił Ernie. - Musisz walczyć o to , w co wierzysz, nie możesz pozostawać bierny, nie możesz pozwalać, żeby kto inny działał za ciebie. Jeśli musisz wykazać agresję, żeby osiągnąć cel i zająć stanowisko, zrób to".
Opinia
„Tam modlitwa nie ma sensu” – takie słowa niedawno popłynęły w kierunku moich uszu z głośników telewizora. Wypowiedział je aktor serialu „Czas honoru”, którego jestem szczerą fanką, a dotyczyły one pobytu w Auschwitz. Utkwiły mi one w umyśle na dobre, mimo że jego fabuła nie opiera się na konkretnych faktach. Domyślam się prawdziwości tych słów pomna wielu obejrzanych filmów i jeszcze większej ilości przeczytanych książek z zakresu tematyki obozów koncentracyjnych, ale ich prawdziwe znaczenie i moc znają tylko ci, którzy przeżyli ten koszmar.
Mając w pamięci mnóstwo przykrych historii, obozowych więźniów byłam w ogromnym szoku, gdy moim oczom ukazał się tytuł kolejnego z zapisów jednego z nich, mianowicie: „Człowiek który wkradł się do Auschwitz” autorstwa Denisa Avey’a i Roba Broomby’a. Krótkie wprowadzenie do niej jeszcze pogłębiło moje zdumienie, bowiem mówiło o kimś, kto na własne życzenie i w pełni świadomie wszedł do piekła na ziemi. Natychmiast sama siebie zalałam masą pytań typu: co nim kierowało? Czy ten powód był naprawdę aż tak istotny, że Denis zdecydował się dla niego ryzykować własne zdrowie a nawet życie? Przyznaję, że nie mieściło mi się to wszystko w głowie…
Czym prędzej, więc przystąpiłam do lektury by poznać historię tego tajemniczego i fascynującego człowieka. Okazał się nim być Denis Avey – z pochodzenia Brytyjczyk, urodzony w Essex (wschodnie rejony Anglii). Jako dwudziestolatek zaciągnął się do wojska i niewiele później podjął się walki z wrogiem w Afryce Północnej. Stamtąd trafił do obozu jenieckiego E715 w Monowicach, gdzie dobrze poznał okropne warunki życia jako więzień i przekonał się o brutalności i bezwzględności nazistów. Tam też dowiedział się o skrajnych warunkach bytu w sąsiadującym obozie w Auschwitz. Nieodparte pragnienie wyniesienia stamtąd nazwisk faszystowskich oprawców i relacji z czynów, jakich się dopuszczali, doprowadziła do podjęcia przez Avey’a decyzji o potajemnym wejściu za bramy „fabryki śmierci” oraz wyniesieniu z tego miejsca jak największej ilości informacji. Tej ryzykownej i niebywale trudnej sztuki, udało mu się dokonać dwukrotnie wychodząc z tego cało. Jego obozowe losy wieńczy tragiczny w skutkach dla wielu, marsz śmierci. Ostatecznie udało mu się go pokonać i po wielu dniach nieobecności powrócił na łono swojej ojczyzny.
Jak wiele innych tego typu książek, które miałam okazje przeczytać ta także jest konkretnym kawałkiem wartościowej historii, gdzie Denis Avey opowiada o swoich losach jako żołnierza, relacjonuje liczne walki, swoją dolę i niedolę w obozie jenieckim oraz „chwilowy” pobyt w Auschwitz. Mimo niebywale dużej wartości historycznej i dokumentalnej niniejszego tytułu jestem chyba po raz pierwszy w życiu trochę zawiedziona książką tyczącą się tematyki, która jest mi tak bliska i którą interesuję się od dawna. Dlaczego? Po pierwsze, samych faktów dotyczących pobytu Denisa w Auschwitz jest wyjątkowo niewiele – sama historia z tego okresu jego życia stanowi wręcz minimalną część całej książki. Tytuł i jej opis na okładce sugerują, że w większości tego tyczyć się ona właśnie będzie, a tym czasem dominują w niej opisy wojennych losów bohatera i już tych po powrocie do ojczyzny. Oczywiście ta część jest równie wartościowa, co nie zmienia jednak mojego wrażenia, że poczułam się poniekąd „oszukana”.
Druga rzecz, jaka rzuciła mi się w oczy to sposób, w jaki została pokazana sama osoba Denisa Avey’a – domyślam się, że za to „winę” ponosi dziennikarz, który również tworzył ten tytuł (Rob Broomby). Przyzwyczaiłam się, że świadkowie tamtych wydarzeń, którzy opisują je i dzielą się tym ze światem są tzw. cichymi bohaterami – przeżyli bardzo wiele, doświadczyli tego, co najgorsze, często pomagali innym ryzykując własne życie, ale mimo to w żaden sposób się tym nie obnosili. Natomiast tu miałam wrażenie jakby chciano poniekąd na siłę zrobić z Denisa bohatera – w wojsku był dobrym strzelcem, o czym dość dobitnie mówi się na łamach książki, był odważny, męski, zatem i to jest dość nachalnie wyszczególnione…Oczywiście wszystko to jest nieodłącznym atrybutem dobrego żołnierza, ale chyba nie o to chodzi by się tym (w pewnym sensie) obnosić…
Te dwie kwestie sprawiły, że „Człowiek który wkradł się do Auschwitz” straciła w moich oczach znacznie, ale nie na tyle by nie docenić jej walorów historycznych.
Nie zamierzam nikogo ani namawiać do tej lektury ani od niej odciągać, myślę, że kto chce sam wyrobi sobie o niej zdanie bez mojej pomocy.
Za możliwość przeczytania niniejszej książki, dziękuję wydawnictwu Insignis Media.
Ocena 4/6
***http://ksiazkowka.blogspot.com***
„Tam modlitwa nie ma sensu” – takie słowa niedawno popłynęły w kierunku moich uszu z głośników telewizora. Wypowiedział je aktor serialu „Czas honoru”, którego jestem szczerą fanką, a dotyczyły one pobytu w Auschwitz. Utkwiły mi one w umyśle na dobre, mimo że jego fabuła nie opiera się na konkretnych faktach. Domyślam się prawdziwości tych słów pomna wielu obejrzanych...
więcej Pokaż mimo to