"2010 Odyseja Kosmiczna" to kolejna świetna powieść Clarka z czterotomowego cyklu. Co tu dużo mówić - jest lepsza niż poprzednia część. Nie tylko literacko wydaje mi się bardziej rozbudowana, ale też fabularnie stanowi splot wielu ciekawych wątków.

Trzeba wyraźnie zauważyć, że książka i film różnią się od siebie tak dalece, że trzeba znać obydwie, żeby mieć całą frajdę. Film - moim zdaniem - jest o wiele lepszy niż dzieło Kubrika, a to już coś. Jego treść skupia się na kształtowaniu atmosfery zagrożenia, strachu, niepewności - dlatego silnie eksponuje się w nim groźne wątki. Aerohamowanie w atmosferze Jowisza, opisane w książce, nie sięga nawet do pięt obrazowi z filmu! Sekwencja pochłaniania Jowisza, zagrożenie ze strony Hala, konflikty między członkami załogi - to wszystko w filmie wypada o wiele lepiej, niż w książce. Film utrzymuje klimat napięcia i to tak, że aż kapcie spadają z nóg...

Tymczasem książka - przede wszystkim skupia się na drobiazgowym tłumaczeniu wszystkiego. Są w niej długie wątki z Bowmanem w jego nowej postaci, z zadaniami które pełni i wiążącymi zależnościami, jest wyjaśnienie powodów zamiany Jowisza w słońce, pojawia się ciekawy wątek Tsiena - chińskiego statku, który miał szansę wygrać wyścig do Discovery (warto obejrzeć ciekawy film "Europa report" z 2013 r., który jest adaptacją wątku Tsiena na Europie - to, co nie pojawiło się w filmie "Odyseja Kosmiczna"). Być może nawet jest tego zbyt wiele, robi się lekkie przeładowanie. Ale pomysły są tego ciężaru, że znowu - czad taki, że aż kapcie spadają z nóg! Książka jest warta przeczytania - choć lepiej chyba najpierw obejrzeć film. W każdym razie miłośnik literatury SF powinien ją znać.

"2010 Odyseja Kosmiczna" to kolejna świetna powieść Clarka z czterotomowego cyklu. Co tu dużo mówić - jest lepsza niż poprzednia część. Nie tylko literacko wydaje mi się bardziej rozbudowana, ale też fabularnie stanowi splot wielu ciekawych wątków.

Trzeba wyraźnie zauważyć, że książka i film różnią się od siebie tak dalece, że trzeba znać obydwie, żeby mieć całą frajdę....