Amerykański pisarz i scenarzysta komiksów. Znany z opowiadania 'Voodoo Heart'. W 1998 roku ukończył Brown University z dyplomem z twórczego pisania. Współpracował z Marvel Comics, Vertigo Comics, Decective Comics oraz DC. Jest wielkim fanem Elvisa Presleya. Obecnie mieszka wraz z żoną dr. Jeanie Ripton i synem Jack'em w Stony Brook w Nowym Jorku.http://voodooheart.com
PIEKŁO LAT 70.
„Amerykański wampir” kończył się już dwa razy. Najpierw po 34 numerach, by wrócić rok później, potem po kolejnych jedenastu, w roku 2015 – wydawało się, że ostatecznie. Jeszcze wkrótce potem pojawiła się druga część antologii z tej serii i tyle. aż tu nagle w grudniu 2020 pojawił się pierwszy zeszyt jeszcze jednej miniserii z tego uniwersum – czyli „1976” właśnie. I to ta miniseria, tym razem już podobno ostatnia z ostatnich, ukazuje się właśnie na polskim rynku w zbiorczym tomie. I fajnie, bo to kawał dobrej historia, podsumowującej, ale i dającej szansę wejść w ten świat też nowym odbiorcom, którzy zobaczyliby tomik na sklepowej półce i zechcieli po niego sięgnąć.
Rok 1976. Niedobrze dzieje się w Ameryce, zaufanie do rządu upadło, ludzie są podejrzliwi, paranoja to codzienność i już samo to wystarczyłoby, żeby było źle, a to jeszcze pojawiają się problemy nie z tej ziemi. Zbliża się dwusetna rocznica powstania USA i diabeł chce nam zgotować piekło i…
Skinner Sweet, dobrze znany nam wampir, od dziesięciu lat nie jest już nieśmiertelny i w nic nie chce się mieszać. Pearl wciąga go jednak w misję, która może pomóc ocalić świat, a jemu pozwolić odzyskać to, co utracił. Ale czy to się morze udać?
https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2023/06/amerykanski-wampir-9-1976-scott-snyder.html
Jeden ze słabszych Batków, który wpadł mi do rąk. Komiks przedstawia dwie historie osadzone w różnych czasach, które w jakiś sposób łączą się ze sobą. W skrócie: Batman ma do rozwiązania historyczną zagadkę kryminalną, by ocalić Gohtam od zniszczenia. Dużo ciekawiej prezentuje się opowieść o XIX-wiecznym Gotham, jego początkach, rozbudowie architektonicznej, a także o najbardziej wpływowych rodach tego miasta. Poznajemy tu chociażby przodków Bruce'a Wayne'a i Oswalda Cobblepota, którzy co ciekawe, dawniej żyli w całkiem niezłej komitywie, w przeciwieństwie do Batmana i Pingwina. W sposób znakomity przedstawione zostały losy rodziny architektów odpowiedzialnych za rozkwit infrastrukturalny Gotham. Szczególnie ewolucja jednego z braci robi wrażenie.
Słabiutkim elementem komiksu jest sam Mroczny Rycerz. Tym razem w jego buty (jak się okazuję, za duże...) wskakuje Dicky. No i jest bezpłciowy, trochę pogubiony, brakuje mu typowej dla Bruce'a charyzmy. Bez bat-rodzinki, na czele z bardzo ogarniętym Timem (jedna z lepszych postaci komiksu),jest jak dziecko we mgle. Niewiele lepiej na jego tle wypada Gordon, trochę zmarginalizowany w tej opowieści.
Graficznie komiks prezentuje się raczej przeciętnie. Kolory i kreska nie przeszkadzają, ale też nie są błyskotliwe.