(ur. 1969) – prozaik, dramaturg, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego. Autor powieści Franquizea (1996) i Plac zabaw (W.A.B. 2007),zbioru opowiadań Ballada o dobrym dresiarzu (W.A.B. 2005),a także dramatów: Holyfood, Karaoke, Argo, prezentowanych w Polsce i za granicą. Za Argo otrzymał w 2006 roku nagrodę publiczności na międzynarodowym festiwalu teatralnym w Heidelbergu, tam też kilka miesięcy później sztuka miała swoją prapremierę. Jego utwory były tłumaczone na węgierski, serbsko-chorwacki, niemiecki, włoski i hebrajski.http://
Najlepsze opowiadania: Filipiak, Kochan i Witkowski - i tylko pierwsze i ostatnie traktują AIDS bezpośrednio. Najlepiej Witkowski. Reszta opowiadań traktuje zagadnienie niejako podskórnie, pośrednio. Pozostałe opowiadania z pretensjami literackimi mnie akurat nie przypadły do gustu, z Sieniewiczem włącznie - kt. wprawdzie nieźle się czyta, ale... jak dla mnie jest zbyt wydziwaczony, zwłaszcza w ostatecznej wymowie.
Ogólnie rzecz biorąc antologia zbiera przypadkowe teksty - edytor antologii poszedł po najmniejszej linii oporu i zdał się na "zamówić ogólny temat - zaakceptować przysłane teksty" i tyle. No nie tak powinno wyglądać robienie antologii. W tym wypadku antologia powinna wyraziście i zajmująco przemawiać do czytelnika.
Twórcy antologii zależało gł. na tym, żeby temat był przedstawiony bez naiwnego współczucia i użalania się. To przecież oczywiste. Ryzyko zamawiania opowiadań u pisarzy z zacięciem nietypowym, trochę eksperymentalnym może się zemścić. Witkowski od razu był pewniakiem. Zapewne chodziło o wachlarzyk autorów, żeby opowiadania napisali nie tylko autorzy znani z tematyki gejowskiej, ale przede wszystkim ci, którzy tej tematyki nie poruszali dotąd. Mimo pozornego zaangażowania podejście okazało się w znacznej mierze powierzchowne. Skutki widać.
- A wiesz, że on pisze książki? Nie takie akademickie tylko literaturę piękną - powiedziała mi jakąś dekadę temu koleżanka z zajęć, które prowadził Marek Kochan na UW. A że był to inspirujący wykładowca szybko sięgnąłem po bardzo dobrą "Balladę o dobrym dresiarzu" i moim zdaniem wybitny "Plac zabaw". Kiedy ostatnio trafiłemw antykwariacie na "Fakira z Ipi" nie wahałem się więc ani chwili, kupiłem książkę i od razu zacząłem czytać.
Niestety trochę się rozczarowałem. Książka co prawda mocno się zaczyna i przykuwa uwagę czytelnika. Zabieg narracyjny jest interesujący i wart docenienia, każdy rozdział przynosi zmianę perspektywy, więc po pewnym czasie wiemy, że do niczego nie możemy się przywiązywać.
Moim zdaniem efekt został jednak popsuty przez zakończenie książki, którym jest 40-stronicowy wykład/recenzja na temat rozprawy habilitacyjnej głównego bohatera. Mimo że wyjaśnia ona niektóre tajemnice (choćby tytuł książki) i pogłębiająca podejście do głównego tematu książki, jakim jest kwestia prawdy i kłamstwa w mediach, to jednak - napisana naukowym językiem, z odwołaniami do filozofii i prac medioznawczych nawet dla osoby z medialnym wykształceniem nie była prosta w odbiorze. Sądzę, że z tego powodu książka została ograniczona do bardzo wąskiego, ekskluzywnego kręgu odbiorców. Ponadto lektura tego ostatniego rozdziału nie dawała nawet satysfakcji płynącej z przeczytania trudnej pracy naukowej. Nie wiemy bowiem co z tego jest prawdą, a co fikcją (sprawdziłem na wiki, że Fakir z Ipi jest postacią historyczną, ale na weryfikację wszystkich naukowych źródeł i teorii szkoda mi czasu). I tak zdaję sobie sprawę, że był to pewnie zamierzony efekt - bo właśnie o kwestii relacji prawdy i fikcji jest ta książka. Efekt końcowy jest jednak taki, że jako czytelnik jestem po lekturze zmęczony i lekko sfrustrowany. Zdecydowanie polecam inne książki autora.