(ur. 1969) – prozaik, dramaturg, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego. Autor powieści Franquizea (1996) i Plac zabaw (W.A.B. 2007),zbioru opowiadań Ballada o dobrym dresiarzu (W.A.B. 2005),a także dramatów: Holyfood, Karaoke, Argo, prezentowanych w Polsce i za granicą. Za Argo otrzymał w 2006 roku nagrodę publiczności na międzynarodowym festiwalu teatralnym w Heidelbergu, tam też kilka miesięcy później sztuka miała swoją prapremierę. Jego utwory były tłumaczone na węgierski, serbsko-chorwacki, niemiecki, włoski i hebrajski.http://
Ballada o dobrym dresiarzu to jeden z najstarszych e-booków, które miałam wgrane na Kindle. To znaczy, że na swoją kolej czekał z sześć lat. Zupełnie nic o nim nie wiedziałam.
Okazało się, że książka jest antologią krótkich opowiadań o Polakach. Autor postanowił opisać krajan o nie wysublimowanych gustach żywieniowych, prowadzących zwyczajne rozmowy i proste życie, żyjących od pierwszego do pierwszego. Przeważnie nie byli bogaci, brakowało im także kapitału społecznego i kulturalnego. Często byli poszkodowani przez los, bez perspektyw lub bez ambicji.
🫵 Ludzie śmieszno – straszni
Bohaterowie Marka Kochana przyjechali do Warszawy w poszukiwaniu pracy i lepszego życia. Choć są fikcyjni, to niektóre ich zachowania mogłyby być prawdziwe. Niestety, mnie to jakoś nie przekonało. Postacie bywały irytujące, za wszelką cenę próbujące, niezbyt inteligentne, w sumie realistyczne. Niestety nie były jakoś specjalnie dobrze opisane, bez rozwiniętych charakterów czy motywacji.
Niektórzy byli tylko śmieszni, inni śmieszno-straszni, rzygali z balkonu i się z tego śmieli, chcieli kupić cukiernicę “po babci”, bo aspirowali do bycia Warszawiakami od pokoleń, czy dążyli do kariery za wszelką cenę i nie myśleli za wiele o konsekwencjach własnych czynów. Wielu z nich jest fałszywych, lub zwyczajnie zagubionych. Sporo też jest o młodzieży eufemistycznie mówiąc, szukającej zwady.
🫵 Kilka perełek
Ale kilka opowiadań spodobało mi się, niektóre z nich nawet zrobiły na mnie wrażenie. Muzyka supermarketów opowiada o młodym kompozytorze robiącym research do nowego zlecenia. Pech chce, że w jednym z osiedlowych marketów spotyka się z ochroniarzem, który koniecznie chce się wykazać. Ich przypadkowe zderzenie kończy się bardzo źle.
Ciekawe jest także opowiadanie o gościu, który miał fioła na punkcie Jamesa Bonda i przypadkiem przeżył przygodę zupełnie jak z filmu, tylko w polskich warunkach. Najlepsza jest jednak tytułowa Ballada o dobrym dresiarzu. To historia chłopaka wychowanego w blokowisku wśród łysych, napakowanych gości bez wyszukanych ambicji. I ten chłopak odkrywa w sobie talent pisarski.
🫵Ballada o dobrym dresiarzu
Jego nauczycielka zachęca go do spróbowania swoich sił w pisaniu tekstów do różnych gazet i magazynów. Z czasem staje się recenzentem teatralnym znanym z bardzo ostrych krytyk. Atakuje bez przebierania w słowach, co bardzo się podoba zarówno wydawcom jak i czytelnikom.
Chłopak zatraca się w tym i odkleja od rzeczywistości do tego stopnia, że mieszają mu się światy: pisany z realnym. Jego ostrość wychodzi poza słowa, budzi się natura wcale nie tak dobrego dresiarza, co ostatecznie skutkuje m.in. sprawą karną za pobicie.
🫵 Klimat szarej Polski
Ogólnie od wszystkich tych historii promieniuje beznadzieja i brak perspektyw, niektóre teksty wyglądają jak niedokończone i byle jakie. Czytelnik często jest porzucany samemu sobie i generalnie cały czas miałam poczucie niewykorzystanego potencjału.
Niektóre z tych historyjek były pomysłowe, inne nawet sprawnie napisane. Natomiast cała książka nie robi jakiegoś specjalnie dobrego wrażenia, tyle, że jest krótka i ma momenty.
Miałem w rękach wydanie drugie, dodruk, z 2012 roku. Przejrzysta treść, najważniejsze kwestie zostały wzięte w ramki, pojawiły się oznaczenia graficzne na początku książki wraz z wyjaśnieniami – to wszystko ułatwiało odbiór treści i pomagało nauczyć się analizy z alternatywną terminologią autora.
Marek Kochan przedstawił przykłady z debat telewizyjnych, dlatego że właśnie one były bardziej skomplikowane, trudniejsze. Wypunktował najsłynniejsze z ostatnich lat (czyli do 2005 roku, bo wtedy ukazało się pierwsze wydanie) wypowiedzi polityków, które spotkały się z szerszym oddźwiękiem w medialnych przekazach oraz... programach satyrycznych. Oto sławetne "smaczki", jakie wyłuskałem z treści książki: słowa Leszka Millera (SLD) do Zbigniewa Ziobry (PiS) ("Pan jest zerem") czy ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego (PiS) do kloszarda ("spieprzaj, dziadu"),które odbiły się głośnym echem w społeczeństwie (czemu przysłużył się internet); wypowiedź Andrzeja Leppera w Radiu Zet, że "posłowie Samoobrony swoje miejsce w szeregu znają", w podobnym tonie publicznie wypowiadała się pani posłanka Renata Beger, powiedzenie stało się bardzo znane. Dołożyłem do tego, również wspominane w tej publikacji, powszechne sprzed lat "a u was biją Murzynów" – tak wobec Amerykanów komuniści odpierali zarzut bicia opozycjonistów.
Erystyka niewerbalna okazywała się dość istotna podczas wystąpień telewizyjnych. Zwracano uwagę na wygląd (wzrost, gabaryt, fryzurę czy ubiór),zachowanie (mimikę, tiki, wzrok, pozę i ruchliwość ciała, ręce i gestykulację, operowanie głosem),przestrzeń i obiekty (różnego rodzaju przedmioty mogące coś znaczyć bądź wywierać presję albo perswazję).
Ostatnią część książki stanowiła bardzo ciekawa debata Rokita-Lepper, którą czytało się wybornie. Dialog polityków w mig wciągnął mnie w tamten klimat debaty (tzn. miało to być debatą, ale trudno tak nazwać to wystąpienie polityków) i przytaczanych faktów przez rozmówców czy pseudofaktów – to było barwne widowisko. W tym tekście Marek Kochan wypunktował techniki erystyczne – ich przykładów nagromadziło się około 300, ale przypisów było 222, czyli sporo.
Andrzej Lepper nabył dużo ogłady dzięki sesjom szkoleniowym u Piotra Tymochowicza, specjalisty do spraw wizerunku i marketingu politycznego, który zajmował się wieloma prominentnymi postaciami polskiej polityki.
Książka pozostawiła na mnie bardzo dobre wrażenie.