rozwiń zwiń

Oficjalne recenzje użytkownika

Więcej recenzji
Okładka książki Skowyt nocy Krzysztof A. Zajas
Ocena 7,1
Recenzja Dramatyczny wyścig z czasem komisarza Krzyckiego

Kryminałów w Polsce ostatnio bez liku. Głównie tych współczesnych, ale te z rozbudowanym tłem historycznym i psychologicznym wciąż stanowią pewną niszę gatunkową. W pierwszym tomie trylogii pomorskiej Krzysztof A. Zajas nie nastawił nas na szokującą czy pogmatwaną fabułę, ale na znany...

Avatar
nextdooralice Czytaj więcej
Okładka książki Bezwład Jessica Barry
Ocena 6,7
Recenzja Jak uratować samą siebie i ocalić prawdę?

Debiutujących autorek mrocznych gatunków, jak kryminały, thrillery czy horrory, przybywa na zagranicznym rynku. Najbardziej wyczekiwana książka 2019 roku zdaniem amerykańskich mediów, jak głosi reklama – też brzmi zachęcająco. Jakie wrażenie na mnie zrobił zatem „Bezwład” Jessiki...

Avatar
nextdooralice Czytaj więcej

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Niewidzialne biblioteki Monica James, Lawrence Liang, Danish Sheikh, Amy Trautwein
Ocena 7,4
Niewidzialne b... Monica James, Lawre...

Na półkach:

11/52 #ksiazkazbiblioteki o bibliotekach ❤️ no powiem Państwu, że to bardzo przyjemna lektura, ale nie za łatwa, nie mam ani takiej wiedzy o literaturze, ani nie znam klasyków, na podstawie których autorzy "Niewidzialnych bibliotek" bawią się z czytelnikiem. Nie raz czułam, że ktoś puszcza do mnie oczko, ale było to jak w życiu, nie wiesz czy ta dziewczyna Cię podrywa, czy tylko lubi 😅🌈

Ale nie wstydzę się tej niewiedzy, może dzięki temu niektóre rozdziały odbierałam bardziej literalnie i mogłam się bez zbyt wielkiego namysłu zachwycać spolszczeniem #jacekdehnel 💐 - pięknem zdań i trudnością niektórych słówek (zarzut mam, że niektóre #bibliotek są wyjaśnione dopiero na końcu tomiku).

Dzięki tej książeczce można jeszcze bardziej pokochać książki i swoją bibliotekę - pozdro moje filie w Gdyni @bibliotekagdynia 👋

Pozaznaczalam niektóre cytaty sobie karteczkami, bo są wspaniałe, np. w Raturze "Tylko księga może nas ocalić przed Księgą", 📖 w Potere "Biblioteka Potere jest archiwum naszych żyć potencjalnych, składem historii, które mogły się wydarzyć, ale się nie ziściły, lecz podobnie jak zmarli nie znikają całkowicie, tylko odwiedzają nas w snach, budząc w nas niepokój, który utrzymuje się i na jawie." ☠️📚

I z tym zostawiam Was, życząc dobrego dnia i dobrych książek i dobrych żyć.

#wydawnictwoliterackie dobrze, że się daliście przekonać Dehnelowi do wydania tego małego tomiku z wielkimi znaczeniami 🔥🙌

11/52 #ksiazkazbiblioteki o bibliotekach ❤️ no powiem Państwu, że to bardzo przyjemna lektura, ale nie za łatwa, nie mam ani takiej wiedzy o literaturze, ani nie znam klasyków, na podstawie których autorzy "Niewidzialnych bibliotek" bawią się z czytelnikiem. Nie raz czułam, że ktoś puszcza do mnie oczko, ale było to jak w życiu, nie wiesz czy ta dziewczyna Cię podrywa, czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

No spore rozczarowanie, po rewelacyjnych Wronach spodziewałam się i zupełnie innej formy i treści. Owszem, jest ponuro, smutno, ale no nie kupiłam do końca tego pomysłu na listy przeplatane z pamiętnikiem o braku miłości matczynej, przemocowym małżeństwie, dysonansem poznawczym religijnym i postępującą chorobą, jaką jest anoreksja. Za mało było dla mnie sensu w tym wszystkim, dzieci nie widziały, mąż udawał, że nie widział, rodzina, znajomi, kochanek, w końcu lekarze i terapeuci? Znów książka, która stawia pytanie o zainteresowanie społeczeństwa jednostką, uwaznoscia na drugiego człowieka. Książka urwana jakby w połowie, na początku zaciekawia, ale potem powtarza tylko w kółko mantry o głodzie, matce, księdzu, głodzie. Rozumiem, że to wątki autobiograficzne i celowo może pokazano, że to choroba, która ma wiele nawrotów i podstępnych metod pustoszenia organizmu. Szkoda, że nie było żadnego echa Basi i Kasi, nawiązania do Wron, to zupełnie osobna opowieść, która jedzie na reklamie i marce Wron. Szkoda.

No spore rozczarowanie, po rewelacyjnych Wronach spodziewałam się i zupełnie innej formy i treści. Owszem, jest ponuro, smutno, ale no nie kupiłam do końca tego pomysłu na listy przeplatane z pamiętnikiem o braku miłości matczynej, przemocowym małżeństwie, dysonansem poznawczym religijnym i postępującą chorobą, jaką jest anoreksja. Za mało było dla mnie sensu w tym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo mi się podobały Wrony, czułam ogromny niepokój czytając opowieść Basi, czytałam na Legimi na telefonie i nie mogłam się oderwać. Złowieszczy klimat, dysfunkcyjna rodzina, choć z zewnątrz wiadomo: "taka grzeczna była, dzień dobry zawsze mówiła", ale co się dzieje w głowie dziecka, gdy brakuje mu serca? Jak działa szkoła, zderzenie talentu z realnymi możliwościami rozwoju? Brak wsparcia Rodziców, kłopoty wychowawcze, a gdzie społeczeństwo? Ile jest takich dzieci? Z scisnietym sercem przyjęłam otwarte zakończenie. Czekam na kolejną część.

Bardzo mi się podobały Wrony, czułam ogromny niepokój czytając opowieść Basi, czytałam na Legimi na telefonie i nie mogłam się oderwać. Złowieszczy klimat, dysfunkcyjna rodzina, choć z zewnątrz wiadomo: "taka grzeczna była, dzień dobry zawsze mówiła", ale co się dzieje w głowie dziecka, gdy brakuje mu serca? Jak działa szkoła, zderzenie talentu z realnymi możliwościami...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

No żeby nie było, że tylko smęty, południowoamerykańskie rewolucje, żałoba i prześladowania, coś do odmóżdżenia totalnego 😅 #jørnlierhorst #szumowiny leżała ta książką i się kurzyła, jak 500 obok, no ale czułam potrzebę zrelaksowania się z kilkoma fikcyjnymi trupami na noc, więc kilka wieczorów i tak:

Znajdujesz odcięte stopy na plaży 🦶🔪, zawsze lewe, w retrospekcji ruch oporu z czasów IIWW , dom starców i typowy norweski 🇸🇯 raj 😀

No to bardzo prosta książka. Językowo, stylistycznie, sposobem prowadzenia narracji, ale generalnie przyzwoita pisarska robota. Nie czytałam wcześniejszych, ani późniejszych przygód Wistinga i córki, ale no, ale wspólne śledztwo z branży dziennikarstwa i policji często w książkach się udaje. 📰🕵️ Tu pomysł na fabułę wypalił. 👍

Jedyne, do czego mam zastrzeżenie, że no motywacja, dlaczego dokonano kilku morderstw, w sumie 5 czy 6, trochę potraktowana po macoszemu. Zabrakło pogłębienia psychologii zbrodniarza. 🤷
+ no takie sztampowe, że dziewczyny wolą złych chłopców 🤦‍♀️, ale żeby nie spojlerować 🙊 No ale co zrobić, za to jest opisanej dużo policyjnej roboty, biurokracji, dolegliwości zdrowotnych i wypalenia zawodowego i to się ceni.

To w sumie, powieść bardziej o cieniach bycia policjantem, niż łapaniem mordercy.

Czy polecam - raczej tak, na urlop, wolne pod palemką albo paprocią 🌴, nie na intelektualistyczne przepychanki i rozwój ducha 😉 ogólna ocena 6/10 ale odejmuję jedną gwiazdkę, w porównaniu do ostatnio czytanego Czubaja

No żeby nie było, że tylko smęty, południowoamerykańskie rewolucje, żałoba i prześladowania, coś do odmóżdżenia totalnego 😅 #jørnlierhorst #szumowiny leżała ta książką i się kurzyła, jak 500 obok, no ale czułam potrzebę zrelaksowania się z kilkoma fikcyjnymi trupami na noc, więc kilka wieczorów i tak:

Znajdujesz odcięte stopy na plaży 🦶🔪, zawsze lewe, w retrospekcji ruch...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Skończyłam czytać 12 lutego. No to 🎉 1000 lat, Gdynio z okazji 97-ych Urodzin! #gdyniamojemiasto ⛵ a jak inaczej celebrować niż czytając książkę z miastem w tle? Bardzo w tle, bo akcja dzieje się na transatlantyku na linii Gdynia - Buenos Aires 🇦🇷 w przededniu II wojny światowej? @czubaj.mariusz #półmistrz @wydawnictwoznakpl Sympatyczna rozrywka, dużo smaczków i odniesień kulturowych i historycznych. Spotkania głównego bohatera z Gombrowiczem, to świetna dawka humoru.
Z plusów ➕: trochę a la klasyczny kryminał Christie, są szachy ♟️, jak ktoś lubi, są tajni agenci
Z małych minusów ➖: brak pogłębienia motywow i genezy głównej "roli" kobiecej, a szkoda; trochę może za lekka lektura, jak na tak opisywane okoliczności, ale może czepiam się. Nie mówię, że nie. 😉

Skończyłam czytać 12 lutego. No to 🎉 1000 lat, Gdynio z okazji 97-ych Urodzin! #gdyniamojemiasto ⛵ a jak inaczej celebrować niż czytając książkę z miastem w tle? Bardzo w tle, bo akcja dzieje się na transatlantyku na linii Gdynia - Buenos Aires 🇦🇷 w przededniu II wojny światowej? @czubaj.mariusz #półmistrz @wydawnictwoznakpl Sympatyczna rozrywka, dużo smaczków i odniesień...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna pociągowa lektura 🚂 i nie taki mały zachwyt ❤️ przypadkiem w tym samym czasie wypozyczylam #pawilonmałychssaków i #całasiłajakączerpięnażycie to drugie to duże tomiszcze a la Encyklopedia Britannica, a 'Pawilon' jest osobnym pamiętnikiem z zebranych w 'Całej sile'. No, śliczna okładka, zieleń uspokaja 💚😅 i w ogóle mam słabość do literatury pamiętnikarskiej, epistolograficznej itd.

A tu #patrykpufelski ujął mnie wrażliwością, czułością 😊 z jaką opisuje swój świat. A jest to nie byle jaki świat, oryginalny dosyć. Książek o Żydach ✡️ trochę już jest, ale o tych żyjących, młodych członkach żydowskiej społeczności, będących otwartymi gejami 🏳️‍🌈, to już chyba mniej. Tak samo o zwierzątkach, no może i był dr Dolittle, ale o pracy opiekunów zwierzątek w zoo 🦁🦘🦒🦍, to raczej się mało wie.

Niebanalna lektura, wspominki ostatnich Dzieci Holocaustu, celna opinia na temat sytuacji politycznej ostatnich lat w Polsce i wyzwania bycia LGBT w tym kraju. #reelitfeelit 🤷🌈 Polecam! 🙌

Kolejna pociągowa lektura 🚂 i nie taki mały zachwyt ❤️ przypadkiem w tym samym czasie wypozyczylam #pawilonmałychssaków i #całasiłajakączerpięnażycie to drugie to duże tomiszcze a la Encyklopedia Britannica, a 'Pawilon' jest osobnym pamiętnikiem z zebranych w 'Całej sile'. No, śliczna okładka, zieleń uspokaja 💚😅 i w ogóle mam słabość do literatury pamiętnikarskiej,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

No i co, proszę państwa, @wydawnictwo_pauza już nie jest malutkim wydawcą, a jestem od skromnych początków, tej już teraz silnej marki Pauzy 🎉. Nie czytałam wszystkiego i pewnie życia mi już nie wystarczy, ale czasem coś mi wpada w ręce. 😉Tu wiadomo, potknęłam się w bibliotece o tę dość hipnotyzującą okładkę. I co zastałam w środku? #strega Oniryczną, przesyconą snami na jawie, marzeniami i fantazjami młodych kobiet w hotelu, w którym nie ma nigdy gości, na szczycie niedostępnej góry. Jest trochę kręgu przemocy a la sekta, trochę niepokoju, jak w Twin Peaks i trochę zabawy formą literacką pomiędzy satyrą na współczesne czasy a cringeowym pamiętnikiem young adult. 😅 Tak ja odczytałam te treści.

Nie rozumiem niskiej oceny na #lubimyczytać bo według mnie to niezła książka! ♀️💪 Zabrakło mi może bardziej rozbudowanego zakończenia, a nie spojleruję, co się stalo z Rafą, Albą i Cassie. 🤷 Można zatęsknić za młodością, można się przestraszyć poczucia wyobcowania. Emocje są wiarygodne, współodczuwałam z bohaterkami. Mi lektura sprawiała przyjemność i w sumie przeczytałabym coś jeszcze tej autorki. 6,5, a fragmentami 7/10 A gdybym miała znów 20 lat, to byłabym raczej zachwycona! #girlpower

No i co, proszę państwa, @wydawnictwo_pauza już nie jest malutkim wydawcą, a jestem od skromnych początków, tej już teraz silnej marki Pauzy 🎉. Nie czytałam wszystkiego i pewnie życia mi już nie wystarczy, ale czasem coś mi wpada w ręce. 😉Tu wiadomo, potknęłam się w bibliotece o tę dość hipnotyzującą okładkę. I co zastałam w środku? #strega Oniryczną, przesyconą snami na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Co jak co, ale rekomendacji jednego z moich ulubionych polskich psiarzy 🐕 (w sumie pasuje 😂, ale no pisarzy, pisarzy) @robertmalecki.autor (pozdrowienia! 💐) nie mogłam zostawić obojętnie. No i co, całkiem warto.

#twinfalls #miasteczkotwinfalls #lorethannewhite Jest to solidna przestroga dla nastolatek żeby nie włóczyły się nocą po ciemnych lasach 😅 + memento że #twinpeaks to serial nie tylko fikcyjny. W każdym razie:
➕ na plus szybka akcja, rasizm i ksenofobia oraz rola social media i internetu w ogóle (jeszcze bardziej nie mogę się przekonać do podcastów, niż przedtem xd);
➖ na minus - no trochę to przewidywalne, kto i co, znów mamy przeszłość szkolną, która kładzie długie cienie 🤷

Niemniej, jest to dobry kryminał, może nawet bardzo dobrze poprowadzony, choć wiadomo, że innych nie czytam 😜

Co jak co, ale rekomendacji jednego z moich ulubionych polskich psiarzy 🐕 (w sumie pasuje 😂, ale no pisarzy, pisarzy) @robertmalecki.autor (pozdrowienia! 💐) nie mogłam zostawić obojętnie. No i co, całkiem warto.

#twinfalls #miasteczkotwinfalls #lorethannewhite Jest to solidna przestroga dla nastolatek żeby nie włóczyły się nocą po ciemnych lasach 😅 + memento że #twinpeaks...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zabierałam się jak pies do jeża, bo zawsze obawy czy to literatura "nie dla idiotów" 🤷‍♀️(nie czytałam jeszcze nic Tokarczuk, stąd mnie śmieszyła ta inba jakiś czas temu ), ale na szczęście nie ma co się bać Noblistki!

Piękna proza, czułam jakbym mogła pisać zdania, całe akapity sama o sobie czy swoich własnych bliskich. Najbardziej podobała mi się cześć o ojcu, najmniej o siostrze - tu już było sporo dywagacji literackich, bardziej eseju i dydaktyki o klasiźmie.

Niemniej, czyta się szybko, wsiąka się w ten poetycki język, który paradoksalnie jest oszczędny i nieoceniający. Jako osoba pochodząca z naprawdę małej wsi 👩‍🌾, będąca w wielu mniejszościach od samego początku ze względu na status urodzenia, rozumiem te wyobcowanie Annie, wstyd jej Rodzicow i kurczowe trzymanie się czegokolwiek z czego można być dumnym.

Bo co to znaczy, że komuś się udalo? Obecnie? Że jest w stanie się utrzymać i odłożyć na przyjemności, wakacje? Nie mieszka w 10k mieścinie z Rodzicami? A może, że skończył studia? Ma męża /żonę/dzieci? Dla każdego coś innego, ale uniwersalne poczucie niższości znane nam wielu świetnie oddaje Ernaux.

Na pewno sięgnę po jej inne pozycje.

Zabierałam się jak pies do jeża, bo zawsze obawy czy to literatura "nie dla idiotów" 🤷‍♀️(nie czytałam jeszcze nic Tokarczuk, stąd mnie śmieszyła ta inba jakiś czas temu ), ale na szczęście nie ma co się bać Noblistki!

Piękna proza, czułam jakbym mogła pisać zdania, całe akapity sama o sobie czy swoich własnych bliskich. Najbardziej podobała mi się cześć o ojcu, najmniej o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

A to książka, którą zaczęłam jeszcze w 2022, zaintrygowała mnie okładka i chciałam sprawdzić pozytywne relacje w sieci o tej fantastyce #madeinukraine 🇺🇦 Muszę powiedzieć, że owszem widać, że to książka nacelowana na rozrywkę, a nie warsztat i "literackość".

Ma sporo tragicznie nielogicznych zdań (np. "Przepełniał ją strach, który powoli i niepewnie ustępował." 😂 kwestia przekładu? Wątpię.) i panuje kompletny chaos wydarzeń mniej lub bardziej odjechanych, ale no naprawdę wciąga i czyta się przyjemnie, dla odmóżdżenia i poprawy nastroju 🙌😅 Takie #guiltypleasure

Ale za to, że jest sporo o Kijowie, o historii Rusi i trochę słowiańskiego magicznego twistu (są gadające koty! 😸) duży plus.

I człowiekowi jednocześnie przy podśmie*ujkach z przygód Maszy, Katii czy Daszy, serce się kraje myśląc, co się obecnie naprawdę dzieje w tymże Kijowie... 🇺🇦💔 #slavaukraini 💙💛 #russiaisterroriststate 🤬

A to książka, którą zaczęłam jeszcze w 2022, zaintrygowała mnie okładka i chciałam sprawdzić pozytywne relacje w sieci o tej fantastyce #madeinukraine 🇺🇦 Muszę powiedzieć, że owszem widać, że to książka nacelowana na rozrywkę, a nie warsztat i "literackość".

Ma sporo tragicznie nielogicznych zdań (np. "Przepełniał ją strach, który powoli i niepewnie ustępował." 😂 kwestia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

No i pierwsza książka w 2023 przeczytana, tylko dlatego długie podróże pociągami są dobre ;). I zaczęłam z grubej rury, książka przejmująca, wstrząsająca. Gdybym była matką, chyba nie podołalabym zakończeniu. Kolumbijski debiut mojej równolatki (!), chapeau bas, drodzy Państwo. Na początku irytował mnie trochę język, odmienności kulturowe, że musiałam sprawdzać kilka słów w słowniku, a tylko do świętego Pacho, tłumaczka podała wyjaśnienie, a ja chciałam wiedzieć, w końcu co to ta selwa, pafalitowy dom czy jak wygląda owoc marangowca. Niemniej zdaje się, że Katarzyna Sosnowska dała radę przełożyć i wzruszenie i oschłość i czyta się z rosnącą gulą w gardle. Nie będę spojlerować o czym ta książka, warto przeczytać. Generalnie, Kolumbia i rzeka Atrato, trudy macierzyństwa i wszędzie brak pokoju, a to wiadomo nie są proste sprawy. Przepiękny, metaforyczny język, polecam! A dla Wydawnictwa Mova ukłony za śliczną, tłoczoną okładkę i w środku ryciny przy numerach rozdzialow.

No i pierwsza książka w 2023 przeczytana, tylko dlatego długie podróże pociągami są dobre ;). I zaczęłam z grubej rury, książka przejmująca, wstrząsająca. Gdybym była matką, chyba nie podołalabym zakończeniu. Kolumbijski debiut mojej równolatki (!), chapeau bas, drodzy Państwo. Na początku irytował mnie trochę język, odmienności kulturowe, że musiałam sprawdzać kilka słów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Marcin Meller, recenzując i polecając "Gdynię obiecaną" wspomina, że nie zna ludzi bardziej zakochanych w swoim mieście, niż Gdynianie! Potwierdzam, amen! Mieszkam tu raptem dwa lata, a zakochana w Gdyni byłam od zawsze. W końcu romantycznie się mówi "miasto z morza" no, ale Grzegorz Piątek w niezwykle interesujący sposób rozprawia się z tym mitem. Bibliografia i wierność przekazom źródłowym wskazuje na tytaniczną pracę autora i za to ukłony. W humorystyczny sposób (Polska to jedno wielkie zgromadzenie rodzinne i kółko kombatanckie) przedstawione są trudne początki tego najmłodszego z najważniejszych miast w Polsce. Czyta się szybko, przyjazna czcionka, krótkie rozdziały. Chcesz zrozumieć fenomen Gdyni, lektura obowiązkowa! Nie martw się, nie zanudzisz się historią czy modernistyczną architekturą - proporcje wiedzy, reportażu i hipotez są akurat w sam raz. Szukasz prezentu dla Gdynianin - idealna książka na prezent się kłania! Narzekam na komunikację w mieście, na drożyznę i tragiczny rynek mieszkaniowy, ale ta książka jeszcze bardziej podkręciła moją czułość, gdy myślę "Gdynia".

Marcin Meller, recenzując i polecając "Gdynię obiecaną" wspomina, że nie zna ludzi bardziej zakochanych w swoim mieście, niż Gdynianie! Potwierdzam, amen! Mieszkam tu raptem dwa lata, a zakochana w Gdyni byłam od zawsze. W końcu romantycznie się mówi "miasto z morza" no, ale Grzegorz Piątek w niezwykle interesujący sposób rozprawia się z tym mitem. Bibliografia i wierność...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

No czekałam 320 stron, żeby znaleźć odniesienie do tytułu, bo lubię ten research w każdej lekturze, aby rozumieć genezę tytulu. Tu ledwo cytat, ale doszłam do wniosku, że cała ta książka jest o zen, poszukiwaniu w relacjach rodzinnych, zawodowych, artystycznych, więc pasuje. Słuchałam w audycji u Nogasia w Radiu Nowy Świat niegdyś wywiadu z Janem i Maria i stąd zaciekawienie, czy są takie fajne vibes na papierze, jak wyniesione z tej rozmowy. Są, ale to nie jest taka do końca przyjemna czy wesoła lektura (pomimo prześwietnych wstawek humorystycznych), jest trochę kryzysu, trochę przeszłości rodziny, trochę uzależnienia (choć czy można być trochę?), ale jest też dużo nadziei na wolność, na zgodę na bycie sobą i niezgodę na to co nas otacza. Wartościowa lektura, nawet jak się nie zna na awangardzie w teatrze. Marię chciałoby się przytulić, a z Janem zagrać w scrabble (sic!)

No czekałam 320 stron, żeby znaleźć odniesienie do tytułu, bo lubię ten research w każdej lekturze, aby rozumieć genezę tytulu. Tu ledwo cytat, ale doszłam do wniosku, że cała ta książka jest o zen, poszukiwaniu w relacjach rodzinnych, zawodowych, artystycznych, więc pasuje. Słuchałam w audycji u Nogasia w Radiu Nowy Świat niegdyś wywiadu z Janem i Maria i stąd...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trochę więcej sobie obiecywałam, aniżeli dostałam. Chyba najbardziej rozczarowało mnie zakończenie, brak wyrazistej puenty, no ale w życiu też urywamy zdania i relacje w połowie. Smutna książka, skojarzenie z Łukaszem Barysiem słuszne, skrzywdzone współuzależnione dziecko w rodzinie alkoholowej, no nie jest lekko, a w tle manipulacje matki, ojca, poniemieckie wspominki babki. Blurb z tyłu okładki mówi, że jest to książka o zdumieniu światem. Nie zgodzę się, ja myślę, że raczej o rozczarowaniu nim od najmłodszych lat. Książeczka warta uwagi ze względu na kobiecą i dziewczyńską perspektywę, ale chciałam więcej nie wiem, pozytywniejszych emocji, nadziei? Nie jest dane, jest mi żal każdego i czytelnika dławi poczucie bezsilności.

Trochę więcej sobie obiecywałam, aniżeli dostałam. Chyba najbardziej rozczarowało mnie zakończenie, brak wyrazistej puenty, no ale w życiu też urywamy zdania i relacje w połowie. Smutna książka, skojarzenie z Łukaszem Barysiem słuszne, skrzywdzone współuzależnione dziecko w rodzinie alkoholowej, no nie jest lekko, a w tle manipulacje matki, ojca, poniemieckie wspominki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

No żeby nie było, że tylko tylko beletrystyka, to non-fiction też się zdarzy, a tu mamy reportaż, który serdecznie polecę. O bardzo ciekawym przypadku największego pożaru w postkomunistycznej Polsce z 1992 roku, o którym usłyszałam po raz pierwszy kilka miesięcy temu u Nogasia w #radionowyświat
No bo tak, ekscytujemy się legendą i historią Czarnobyla, wrocławskiej powodzi, bo Netflix bo HBO, ale nie znamy i innych własnych, ogromnych i przełomowych spraw. Kuźnia Raciborska, jej lasy, i tragiczny żywioł to byl chyba najpoważniejszy sygnał dla ówczesnej Polski, że polityka klimatyczna czy system państwowy straży pożarnej jest potrzebny. Jak wyszło po ponad 30 latach, wiemy sluchajac debilizmów rzadzacych o śniegu w górach. A język jest prosty, może miejscami oszczędny, relacja godzina po godzinie jak zawodzą instytucje - PSP, władza, PKP, a ludzka solidarność dała radę i jak trwa obecnie walka o zalesianie, pasy pożarowe przy torach kolejowych. Czyta się kilka godzin, ale zostaje w człowieku na dłużej. Polecam.

No żeby nie było, że tylko tylko beletrystyka, to non-fiction też się zdarzy, a tu mamy reportaż, który serdecznie polecę. O bardzo ciekawym przypadku największego pożaru w postkomunistycznej Polsce z 1992 roku, o którym usłyszałam po raz pierwszy kilka miesięcy temu u Nogasia w #radionowyświat
No bo tak, ekscytujemy się legendą i historią Czarnobyla, wrocławskiej powodzi,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ostatnio szukam krótszych form literackich, i och, naprawdę można się zaskoczyć, ile treści i emocjonalnego bogactwa jest w książeczce liczącej niespełna 90 parę stron! w fenomenalnym przekładzie Krzysztofa Cieślika to perełka literatury irlandzkiej, chyba każdy z nas jest takim Billem, widział jakieś zło i mierzył się z własnymi strachami, a "domy dla upadłych dziewcząt" prowadzone przez Kościół katolicki do 1996 r. (od XVIII w.) tym straszniejsze, im więcej pola do wyobraźni zostawia czytelnikowi autorka w tej mikropowieści o pewnym grudniu w latach 80-tych ubiegłego wieku na irlandzkiej prowincji. To czy na prezent pod choinkę, raczej nie, bo zbyt trudna to opowieść wigilijna, ale jak ktoś potrzebuje emocjonalnego wstrząsu czy katharsis, to jak najbardziej polecam

Ostatnio szukam krótszych form literackich, i och, naprawdę można się zaskoczyć, ile treści i emocjonalnego bogactwa jest w książeczce liczącej niespełna 90 parę stron! w fenomenalnym przekładzie Krzysztofa Cieślika to perełka literatury irlandzkiej, chyba każdy z nas jest takim Billem, widział jakieś zło i mierzył się z własnymi strachami, a "domy dla upadłych dziewcząt"...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

A mi się podobało, książka dla nastolatków i stylizowana na pisaną przez nastolatków. A o czym myślą amerykańscy chłopcy? Filmy typu "american pie" nie wzięły się z d.. mi nie przeszkadzał dosadny język, dodawał wiarygodności. Wiadomo, że Gaines trochę kokietuje czytelnika deprecjonując na każdym kroku co i kolejny akapit, ale ja to kupuję. Mile wstawki z kultury wysokiej i pisania scenariuszy. Książka nie oswaja śmierci młodych ludzi i ich problemów, ale daje wyrywkowe spojrzenie, że jakkolwiek przeżywamy czy przeżywaliśmy naszą młodość, mamy prawo do najróżniejszych emocji. A bycie przyjacielem jest trudne w każdym wieku, zderzenie ze stratą i żałobą także. Trochę przy szybko się skończyła powieść, w sumie przeczytałabym dalsze przygody Gainesa i Earla. Czy udaje im się uratować siebie, swoje pasje i zostawić rodzinę i "przeszłość" za sobą? Sympatyczna książeczka, dla dzieciaków 15+ w sam raz.

A mi się podobało, książka dla nastolatków i stylizowana na pisaną przez nastolatków. A o czym myślą amerykańscy chłopcy? Filmy typu "american pie" nie wzięły się z d.. mi nie przeszkadzał dosadny język, dodawał wiarygodności. Wiadomo, że Gaines trochę kokietuje czytelnika deprecjonując na każdym kroku co i kolejny akapit, ale ja to kupuję. Mile wstawki z kultury wysokiej i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyjemne czytadło, to i tak dobrze w mojej ocenie, bo z obawą sięgałam po śliczną okładkę tej książki - jestem nieufna wobec dużego hype na obecnie wydawane dziesiątkami tygodniowo kryminały. Tutaj zaciekawiła mnie Finlandia i meteoryt. Jest zimowy klimat, uparty pastor, zdradzający się ludzie, miejscowi plotkarze i źli także. Sprawnie poprowadzone wątki i ochrony meteorytu i tragedii jednostki tj. kierowcy rajdowego, no i wierności małżeńskiej. Ludziom przydarzają się różne rzeczy, kwestia jak będą reagować - tu reagowali wiarygodnie. Z chęcią w sumie bym przeczytała o dalszych przygodach Joaela. Jest sympatycznie, chwilami celne żarty, trochę gangsterki, nie bestseller moim zdaniem, ale porządna powieść, w której widać, że autor wie co robi i jak zadowolić przeciętnego czytelnika ;).

Przyjemne czytadło, to i tak dobrze w mojej ocenie, bo z obawą sięgałam po śliczną okładkę tej książki - jestem nieufna wobec dużego hype na obecnie wydawane dziesiątkami tygodniowo kryminały. Tutaj zaciekawiła mnie Finlandia i meteoryt. Jest zimowy klimat, uparty pastor, zdradzający się ludzie, miejscowi plotkarze i źli także. Sprawnie poprowadzone wątki i ochrony...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

No nie sądziłam, że będzie taki rozrzut oceny między debiutem, a drugą książką. "Niepokój przychodzi o zmierzchu" to arcydzieło, nie dyskutujcie. Tutaj, nie wiem do końca, co poszło nie tak. Może kwestia narratora, co innego perspektywa dziewczynki, dziecku wolno więcej, a co innego weterynarza w średnim wieku ze skłonnościami p*dofilskimi. Czytałam "Lolitę", rozumiem próbę przeniesienia na niderlandzki grunt opuszczonej i łaknącej jakiegokolwiek uczucia nieprzeciętnie inteligentnej nastolatki, no ale faceta i jego rodziny, którzy nawet po wydaniu się sekretu o schadzkach, nie ogarniają tematu, to ja nie wiem. Plus, ojciec i brat i utracony i opuszczona, są tak bardzo traktowani po macoszemu, że mogłoby ich nie być w powieści. Czyta się szybko ze względu na dynamiczny, dosłowny język, opisy s*eksualności ludzkiej i zwierzęcej nie są tak drastyczne, jak się obawiałam, ale sam klimat powieści - coś mi zgrzytało. Zakończenie rozczarowało, mam wrażenie, jakby autor może i dobrze się bawił pisząc, ale zabrakło chyba refleksji, jak spiąć te wszystkie wątki. Piosenki i angielskie tytuły są zbyt banalne dla tego, co się tam działo, jako klamra powieści. Czekam na kolejną powieść autora, wiadomo, ale tutaj, akurat tej książki niekoniecznie muszę posiadać na półce.

No nie sądziłam, że będzie taki rozrzut oceny między debiutem, a drugą książką. "Niepokój przychodzi o zmierzchu" to arcydzieło, nie dyskutujcie. Tutaj, nie wiem do końca, co poszło nie tak. Może kwestia narratora, co innego perspektywa dziewczynki, dziecku wolno więcej, a co innego weterynarza w średnim wieku ze skłonnościami p*dofilskimi. Czytałam "Lolitę", rozumiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To była dziwna książka, nie dość, że estońska, to jeszcze fantastyczna. Najpierw byłam zachwycona, językiem baśniowym, przedstawianiem kolejnych gości z piekła rodem, kratów, puuków, strzyg czy wilkołaków. Nie brakuje oczywiście i wiedźmy i innych paranormalnych zjawisk. Zapomniałam jednak, że na tej biednej zapadłej dziurze z dawnych czasów, jeśli mówimy o baśniach, to nie ma księżniczek i jednorożców, ale jest dużo krwi/porzeczek *hehe, śmierci i niesprawiedliwości. Nieszczęśliwa miłość, dysonans pomiędzy służącymi parobkami, a dworem niemieckim. Powieść jest uniwersalna, bo od razu nasuwa się skojarzenie z obecną spolaryzowaną politycznie Polską. I tak, jak obawiam się będzie u nas, tak w tej książce - nikt nie wygrywa. Na końcu, polubieni bohaterowie albo giną, albo piekielnicy robią z nimi co chcą. Czy zło zawsze zwycięża? Nie sądzę, aby autor miał to na myśli, raczej pokazując przez kalendarium zwyczajów i świętych w listopadzie, chciał powiedzieć, że życie jest, jakie jest. Nie bardzo mamy wpływ, gdzie się urodzimy i jaki mamy majątek, ale jak reagujemy na to co nam się przydarza, owszem. Tylko i aż tyle, czy zwycięży w nas chciwość, czy dobroć, to już inna kwestia. Rozczarowała mnie końcówka powieści. Tempo było równe, dzień za dniem, a na koniec, jakby rozwiązujac wszystkie supełki autorowi się spieszyło i ostatnie zdania, moim zdaniem, totalnie nie pasują. Odbierają wszelką nadzieję i są bardzo gorzkie. Czy o to chodziło? Nie wiem. Książka tylko dla koneserów, jeśli nie boicie się nie za dobrych istot z legend i jeszcze bardziej nie dobrych i głupich ludzi, w których widać czasami siebie, jak w lusterku. Nie jest dobrze, moi drodzy.

To była dziwna książka, nie dość, że estońska, to jeszcze fantastyczna. Najpierw byłam zachwycona, językiem baśniowym, przedstawianiem kolejnych gości z piekła rodem, kratów, puuków, strzyg czy wilkołaków. Nie brakuje oczywiście i wiedźmy i innych paranormalnych zjawisk. Zapomniałam jednak, że na tej biednej zapadłej dziurze z dawnych czasów, jeśli mówimy o baśniach, to nie...

więcej Pokaż mimo to