Rana pełna ryb

Okładka książki Rana pełna ryb Lorena Salazar Masso
Okładka książki Rana pełna ryb
Lorena Salazar Masso Wydawnictwo: Mova literatura piękna
192 str. 3 godz. 12 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Esta herida llena de peces
Wydawnictwo:
Mova
Data wydania:
2022-09-07
Data 1. wyd. pol.:
2022-09-07
Liczba stron:
192
Czas czytania
3 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788367335270
Tłumacz:
Katarzyna Sosnowska
Średnia ocen

7,3 7,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,3 / 10
88 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
464
85

Na półkach:

Książka, która wbiła mnie w fotel z powodu kilkunastu ostatnich stron. Pomimo tego, że była krótka, momentami dość się dłużyła, i brakowało mi nieco dokładniejszych opisów krajobrazów i rzeki (która poniekąd również była głównym bohaterem tej opowieści),to przez samo jej zakończenie całkowicie zmieniło się moje postrzeganie tej lektury. Zdecydowanie polecam i z zainteresowaniem będę śledzić nowe propozycje od tej autorki.

Książka, która wbiła mnie w fotel z powodu kilkunastu ostatnich stron. Pomimo tego, że była krótka, momentami dość się dłużyła, i brakowało mi nieco dokładniejszych opisów krajobrazów i rzeki (która poniekąd również była głównym bohaterem tej opowieści),to przez samo jej zakończenie całkowicie zmieniło się moje postrzeganie tej lektury. Zdecydowanie polecam i z...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
321
14

Na półkach:

Rana pełna ryb" to misterna podróż przez kolumbijską dżunglę, która staje się pretekstem do głębokich refleksji nad życiem, różnicami społecznymi i wieloma obliczami miłości. Mocno emocjonalna książka. Mimo tego, że to debiut to książka trzyma poziom. Warto przeczytać, tym bardziej, że książka nie jest długa i można ją połknąć na jeden raz.

Rana pełna ryb" to misterna podróż przez kolumbijską dżunglę, która staje się pretekstem do głębokich refleksji nad życiem, różnicami społecznymi i wieloma obliczami miłości. Mocno emocjonalna książka. Mimo tego, że to debiut to książka trzyma poziom. Warto przeczytać, tym bardziej, że książka nie jest długa i można ją połknąć na jeden raz.

Pokaż mimo to

avatar
182
74

Na półkach:

Złapałam w bibliotece tak na czuja. Wahałam się, żeby za cudną okładką nie szła pustota i nuda fabuły. Ale nie żałuję, że po nią sięgnęłam! Przepiękna. I wstrząsająca. Mocno polecam.

Złapałam w bibliotece tak na czuja. Wahałam się, żeby za cudną okładką nie szła pustota i nuda fabuły. Ale nie żałuję, że po nią sięgnęłam! Przepiękna. I wstrząsająca. Mocno polecam.

Pokaż mimo to

avatar
875
727

Na półkach:

Nie jestem szczególna fanką tego typu opowieści (stylistycznie) i nie potrafię poczuć imersji. Ciągle wiem, że czytam książkę. Niestety, Rana nie przełamała tego schematu. Do tego nieprzyjemnie zaskoczyła mnie końcówka. Może faktycznie miała dać czytelnikowi cios w brzuch, ale ja czułam jedynie chęć zaszokowania odbiorcy. Na pewno wielu osobom spodoba się takie zamknięcie, dla mnie było szybkim pójściem na łatwiznę.

Nie jestem szczególna fanką tego typu opowieści (stylistycznie) i nie potrafię poczuć imersji. Ciągle wiem, że czytam książkę. Niestety, Rana nie przełamała tego schematu. Do tego nieprzyjemnie zaskoczyła mnie końcówka. Może faktycznie miała dać czytelnikowi cios w brzuch, ale ja czułam jedynie chęć zaszokowania odbiorcy. Na pewno wielu osobom spodoba się takie zamknięcie,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
169
44

Na półkach: , , ,

mądra książka, daje do myślenia

mądra książka, daje do myślenia

Pokaż mimo to

avatar
510
510

Na półkach:

Jak zawsze książka wydawnictwa Mova już na pierwszy rzut oka zachwyca magiczną, pełną barw okładką. Przyciąga wzrok i po prostu musisz ją mieć. A później jest jeszcze lepiej. Sama egzotyka, nieokiełznana kolumbijska przyroda, nigdy nie zasypiająca w ciszy, mieniąca się kolorami, łaskocząca uszy dźwiękami, pełna życia i tajemnej mocy. To środowisko tak różne od naszego, że nie może nie pociągać, a opisy, malarsko impresjonistyczne, powodują, że widzimy i czujemy niemal to samo, co bohaterowie płynący łodzią po wzbudzającej respekt, nieprzewidywalnej rzece Atrato. „Łódź mknie do przodu. Rzeka się zwęża, liście drzew mangrowych i palm zasłaniają słońce, ptaki o niebieskich ogonach latają nad naszymi głowami. Inne obserwują nas z gałęzi.” Nie sądźcie jednak, że ta opowieść będzie malowniczą sielanką, o nie. Pamiętajcie, że Atrato to rana pełna ryb, zdradliwa i podstępna. Nie wszystko, co przyjmuje i czemu pozwala poruszać się po swojej powierzchni jest dobre, czasami niesie ludziom zniszczenie i kres.

Matka i syn. Dodajmy – druga matka i syn. Do tego biała matka i czarny syn. To nasi bohaterowie, na których skupia się cała uwaga. Na ich wzajemnych relacjach, które są powoli przed nami odsłaniane. Kolumbia to kraj, gdzie biały człowiek, będąc w uprzywilejowanej pozycji, czuje się jednak obco, wyróżniając się na tle większości kolumbijskiej ludności, śledzony przez nią nie zawsze przychylnym wzrokiem. A biała matka z czarnym dzieckiem nie może nie wywołać wścibskich pytań. Tym bardziej, że pasażerowie są coraz bardziej znużeni długą podróżą. Rozpoczynają więc nieśmiałe rozmowy, częstują się wzajemnie prowiantem. Kobiety zaplatają jedna drugiej warkocze, co stwarza dodatkową intymność do rozmowy. Rzeka wtrąca się swoim łagodnym pluskiem, zachęcając do zwierzeń. Krajobraz widoczny po obu brzegach kolumbijskiej selwy wyzwala fale wspomnień, którym i matka się poddaje.

Narracja czaruje, jest jednocześnie bardzo poetycka i prosta. Poetycka w malowaniu świata, tego specyficznego, latynoamerykańskiego klimatu, gdzie tak łatwo o spotkanie duchowości z realnym pragmatyzmem, cierpienia i smutku z ekscytacją i tańcem, krańcowego ubóstwa i przemocy z bogactwem dobrych uczuć. Natomiast minimalizm tkwi w dialogach, które niesamowicie zyskują przy tym na sile przekazu. Chłopcu rusza się ząb, zaniepokojony przychodzi do matki:

„Co robimy? – spytałam, patrząc przez lupę.
Ty jesteś mamą – odparł.”

Czy trzeba tutaj cokolwiek dodawać, upiększać, gmatwać? Zasada „im mniej, tym lepiej” zdaje się tutaj idealnie pasować. Każde słowo, spojrzenie i gest matki wyrażają bezgraniczne oddanie dla chłopca, nie ma dla niej nikogo i nic ważniejszego. Wiele w tym uważnej i mądrej czułości, cierpliwego tłumaczenia świata i rozkładania parasola ochronnego nad chłopcem, ilekroć tylko zachodzi taka potrzeba. Choć to wszystko przychodzi jej z naturalną łatwością, matka jednak nie jest nigdy do końca z siebie zadowolona: „Nie zawsze udaje mi się być silną i dzielną jak prawdziwe mamy. Staram się, przysięgam, że się staram. Być mamą, udawać, ze możesz pokonać strach i przegrywać w zabawach. Czasami czuję, że to on urodził mnie.” Jednak przecież matki mają prawo do słabości, wątpliwości. Najważniejsza jest miłość, a tej naszej matce akurat nie brakuje.

Atrato zdaje się nie mieć końca, opowieści kobiet podobnie. Wszystko toczy się leniwie, zgodnie z jej prądem. Przychodzi właściwy czas na posiłek i na sen. Zadziwia i wzrusza ludzka solidarność, która jest tym większa, im uboższy region. Bezinteresowna gościna, pomoc w razie pożaru, serdeczność. Rzeka zaś zbliża ludzi: „Rzeka jest świadkiem płaczu i krwi, narodzin i śmierci, przychodzenia i odchodzenia. Rzeki regionu Choco to inny sposób zamieszkiwania na ziemi: łódki są zarazem domami, miejscami pracy i schronieniem.” Niesamowite jest owo nieodparte wrażenie, że o ile do łodzi wsiadały obce sobie osoby, w trakcie rejsu stopniowo stawały się one dla siebie rodziną. Rodziną z rzeki. Czy tę solidarność człowieczą tworzy świadomość nie tylko jednakiej biedy, ale też podobnego zagrożenia, które przychodzi znienacka z selwy pod postacią mężczyzn w zielono-czerwonych ubraniach, wojskowych z ostrą bronią w ręku, którą w każdej chwili mogą wycelować w ludzi?. A może buduje ją humorzasta Atrato, zdolna w jednej chwili zabrać nie tylko dobytek, ale, wzburzona i żądna ofiar, także życie?

Ta powieść to sonet na cześć macierzyństwa, różnych jego odmian, lęków związanych z odpowiedzialną i mądrą miłością, zezwalającą na margines swobody i popełnianie błędów. Stale powraca pytanie dręczące główną bohaterkę: jak być dobrą matką? Wydaje mi się, że odpowiedź ,jaką usłyszała, powinna była ją uspokoić:

„Mama to ta, która czyści dziecku uszy, gdy ono bije ją rączkami po twarzy. Ale gdy chłopak dorośnie i wyjdzie w świat, nie będzie pamiętał, ile dla niego zrobiłaś, żeby mógł usłyszeć śpiew ptaków.”

Miłość matki nie jest bowiem zawłaszczająca, daje dziecku narzędzia, by mogło później iść samodzielnie przez życie.

Jak jednak równocześnie ta sama woda może ludzi łączyć i zabierać, pozwalać płynąć łodziom pełnym śmiechu i ciepłych historii, obok tych, w których rozsiadła się śmierć i nienawiść z odbezpieczoną bronią? To właśnie jest życie, gdzie sprzeczności i rzeczy niewyobrażalne stanowią nieodłączny składnik codzienności, z którą ludzie muszą się godzić, a gdy upadają, podnosić się i iść dalej. Doświadczeni kolejami losu nauczyli się podawać sobie przy tym podnoszeniu z nieszczęścia dłonie. Dźwigają się wspólnie.

W tej przejmującej opowieści, podobnie jak w trudnej kolumbijskiej rzeczywistości, pod pozorem spokoju i biernego poddania się biegowi spraw aż kipi od emocji, gwałtownych, dwubiegunowych, nie do pogodzenia, falujących w sinusoidalnej zmienności. A jednak mimo całego cierpienia i trudów, jakie muszą znosić dzień w dzień, ludzie tu pozostają dobrzy, współczujący i wielkoduszni, co może i dziwi, ale przede wszystkim pozostawia nadzieję.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

Jak zawsze książka wydawnictwa Mova już na pierwszy rzut oka zachwyca magiczną, pełną barw okładką. Przyciąga wzrok i po prostu musisz ją mieć. A później jest jeszcze lepiej. Sama egzotyka, nieokiełznana kolumbijska przyroda, nigdy nie zasypiająca w ciszy, mieniąca się kolorami, łaskocząca uszy dźwiękami, pełna życia i tajemnej mocy. To środowisko tak różne od naszego, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1372
873

Na półkach: , ,

Powieść niezwykle emocjonalna, wstrząsająca i pozostająca na długo w pamięci czytelnika.
Trudno uwierzyć, że to debiut kolumbijskiej pisarki młodego pokolenia.
Treścią książki jest podróż kobiety z kilkuletnim chłopcem o ciemnym kolorze skóry w trakcie której dzieli się swoimi przemyśleniami o życiu, macierzyństwie, przynależności społecznej, otaczającej biedzie, strachu i przemocy.
Kobieta z chłopcem odbywa podróż niewielką łódką wzdłuż rzeki będącej najważniejszą arterią kolumbijskiego regionu. Rzeka jest jednocześnie niemym świadkiem wielu brutalnych i tragicznych wydarzeń. Rana pełna ryb – tak określiła narratorka rzekę skrywającą okrucieństwo, przemoc i brutalne ataki na miejscową ludność kolumbijską. Cel podróży kobiety z chłopcem też jest bolesny, czytelnik poznaje go w połowie powieści. Sporo w powieści rozważań podróżującej kobiety z dzieckiem na temat uczuć macierzyńskich i to z punktu widzenia trzech osób – matki biologicznej, przybranej i samego dziecka, jego prawa wyboru miłości. Spodobało mi się określenie, że każda matka jest niczym łupina dojrzewającego owocu stanowiąca ochronę dziecka do czasu, kiedy będzie ono zdolne do całkowitej samodzielności.
Zakończenie historii jednak przeraża, wstrząsa do głębi serca każdego czytelnika.
Dla mnie była to wspaniała, niezapomniana lektura oparta na autentycznych wydarzeniach, o których warto przeczytać w posłowiu książki.

Powieść niezwykle emocjonalna, wstrząsająca i pozostająca na długo w pamięci czytelnika.
Trudno uwierzyć, że to debiut kolumbijskiej pisarki młodego pokolenia.
Treścią książki jest podróż kobiety z kilkuletnim chłopcem o ciemnym kolorze skóry w trakcie której dzieli się swoimi przemyśleniami o życiu, macierzyństwie, przynależności społecznej, otaczającej biedzie, strachu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
159
7

Na półkach:

Poruszająca.

Poruszająca.

Pokaż mimo to

avatar
561
161

Na półkach:

Przytłaczający ciężar emocji. Smutek, gniew, sprzeciw, niedowierzanie. Wszystko to otoczyło mnie po przeczytaniu tej książki.
"Rana pełna ryb" to historia podróży matki i jej ośmioletniego syna, kolumbijską rzeką Atrato. Główna bohaterka stopniowo odkrywa przed nami historię swoją i swojego dziecka oraz prawdziwy cel ich podróży. Trwająca trzy dni wędrówka wypełniona jest również krótkimi historiami innych pasażerów, często dramatycznymi i bolesnymi.
"Rana pełna ryb" to przede wszystkim historia matki i syna, próba zrozumienia istoty rodzicielstwa. To historia macierzyńskiej miłości, odpowiedzialności i poświęcenia. Jednocześnie integralną częścią tej historii jest obraz Kolumbii, piękna brutalnie bezsensowną przemocą.
Na pewno uwagę w powieści zwraca styl autorki. Jest on nieoczywisty, chwilami sprawia wrażenie poszarpanego, a nawet niepełnego. Jednak z każdą kolejną stroną nabiera on emocjonalnej wyrazistości i doskonale scala się z opowiadaną historią.
"Rana pełna ryb" to poruszająca i wymagająca powieść na pewno warta przeczytania.

Przytłaczający ciężar emocji. Smutek, gniew, sprzeciw, niedowierzanie. Wszystko to otoczyło mnie po przeczytaniu tej książki.
"Rana pełna ryb" to historia podróży matki i jej ośmioletniego syna, kolumbijską rzeką Atrato. Główna bohaterka stopniowo odkrywa przed nami historię swoją i swojego dziecka oraz prawdziwy cel ich podróży. Trwająca trzy dni wędrówka wypełniona jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3500
814

Na półkach: ,

Książka pani Masso nie zachwyciła mnie i nie za bardzo też rozumiem jej wysokie oceny na lubimyczytac. Rozumiem, że jest to debiut, który rządzi się swoimi prawami, jednak zbyt dużo mi tutaj zgrzytało.

Pomysł osadzenia akcji i sama historia przybranej matki podróżującej z przypadkowo "adoptowanym" synem, przepraszam "chłopakiem", jak najbardziej niósł ze sobą ogromny potencjał, który jednak runął w gruzach z kilku powodów.

Po pierwsze, nie wiem czy to wina tłumaczenia, czy autorka jednak sama podjęła taką decyzję, o tym aby o przybranym synu mówić bardzo bezosobowo, wyrażając się o nim "chłopak", co bardzo mnie odstręczało, nie wspominając o tym, że na początku to w ogóle myślałam, że chodzi o jakiegoś chłopaka głównej bohaterki.

Wydaje mi się, ba, wręcz jestem przekonana, że jeśli kocha się dziecko, nawet obce, nie swoje rodzone, to wyraża się o nim w dużo bardziej cieplejszy sposób, niż przedstawia nam to autorka "Rany...".

Uderza tutaj szorstkość wypowiedzi, bo niby mamy miłość kobiety do nieswojego dziecka, ale przedstawione jest to w tak obcesowy i bezkształtny sposób, że głowa boli.

Mamy tutaj taki bardzo suchy, zdawkowy, niemalże reporterski sposób wypowiedzi, który razi i jest nieprzyjemny w odbiorze. Opowieść czyta się jak sprawozdanie czy relację z zebrania w pracy, na które zostaliśmy zmuszeni pójść, a potem je zreferować.

Kolejną kwestią jest według mnie, takie siłowe i bardzo na wyrost umiejscowienie całej akcji w trudnych czasach kryzysu w Kolumbii, a ostatnie tragiczne wydarzenie to już w ogóle jakaś bujda na resorach. Co to miało na celu, wzbudzić w czytelniku współczucie? Uratować lichość fabuły? Wprowadzenie do fikcyjnej opowieści autentycznego wydarzenia pogrążyło opowieść Salazar doszczętnie.

Dla mnie książka jest bardzo słaba pod względem literackim i językowym. Według mnie pisana pod publiczkę, nie wnosi nic wartościowego, ani ciekawego do literatury, ale jak widać po ogólnym zachwycie, chyba się nie znam:)

Nie polecam

Ps. Twierdzenie, że książka została napisana "pięknym, poetyckim językiem" to już prawdziwa kpina z czytelnika.

Książka pani Masso nie zachwyciła mnie i nie za bardzo też rozumiem jej wysokie oceny na lubimyczytac. Rozumiem, że jest to debiut, który rządzi się swoimi prawami, jednak zbyt dużo mi tutaj zgrzytało.

Pomysł osadzenia akcji i sama historia przybranej matki podróżującej z przypadkowo "adoptowanym" synem, przepraszam "chłopakiem", jak najbardziej niósł ze sobą ogromny...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    162
  • Przeczytane
    98
  • Posiadam
    15
  • 2022
    12
  • 2023
    5
  • Przeczytane 2022
    4
  • Literatura piękna
    4
  • Legimi
    3
  • Biblioteka
    2
  • Teraz czytam
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Rana pełna ryb


Podobne książki

Przeczytaj także