-
Artykuły
Plenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać2 -
Artykuły
W świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać4 -
Artykuły
Zaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać2 -
Artykuły
Ma 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant7
Biblioteczka
2016-07-16
2016-02-16
2015-05-09
2015-08-23
2015-07-24
2015-03-09
2015-02-22
Huxley niczym Wergiliusz w "Boskiem Komedii" prowadzi czytelnika przez zakamarki piekła duszy ludzkiej. Majstersztyk.
Huxley niczym Wergiliusz w "Boskiem Komedii" prowadzi czytelnika przez zakamarki piekła duszy ludzkiej. Majstersztyk.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-02-19
Wydaje mi się, że takiej książki nie mogę nie skomentować. Cóż, epopeja. Wszystkie postaci dokładnie opisane (nie mówię, że realistycznie), wszystkie miejsca scharakteryzowane do najdrobniejszego szczegółu, doskonała fabuła. Właściwie chyba ten ogrom mnie przytłoczył. Gdy doszłam do miejsca, gdzie 6 rozdziałów poświęconych było kanałom, zdębiałam. Przeszkadzał mi również nieco ten patetyczny ton - ja wiem, że taka epoka, że taki już urok tych czasów, ale trzeba umieć dozować patos w odpowiednich ilościach. Niestety, sceny z barykady niekiedy mnie wręcz nużyły, zamiast zachwycać. Poza tym? Poza tym wszystko na medal!
Wydaje mi się, że takiej książki nie mogę nie skomentować. Cóż, epopeja. Wszystkie postaci dokładnie opisane (nie mówię, że realistycznie), wszystkie miejsca scharakteryzowane do najdrobniejszego szczegółu, doskonała fabuła. Właściwie chyba ten ogrom mnie przytłoczył. Gdy doszłam do miejsca, gdzie 6 rozdziałów poświęconych było kanałom, zdębiałam. Przeszkadzał mi również...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-06-06
Podróż wraz z Wiktorem Hugo w średniowiecze to piękna, niekończąca się baśń. Cóż mnie obchodzi, że postaciom brakuje głębi psychologicznej, że są niekiedy skończenie zepsute, lub skończenie dobre? Autor cudownie odmalował klimat XV wieku, charakter ówczesnego tłumu, osobliwości i wspaniałości Paryża.
A tak swoją drogą to podziwiam ogromny talent literacki Hugo, któremu udało się tak pięknie odmalować obłęd Klaudiusza. Serce się rwało, gdy czytałam jego wyznania.
I do tego tak wszystko było tak pięknie zrównoważone. Brak przeładowania dygresjami jak w "Nędznikach". Brak zadęcia jak w "Nędznikach". Brak wszechogarniającego patosu. Sceny dramatyczne zostały zgrabnie zrównoważone opisami miasta i ówczesnych zwyczajów, a postacie tragiczne uzupełnił Gringoire, który doprowadzał mnie do dzikiego śmiechu swoim specyficznym zachowaniem i miłością do Dżali.
Po stokroć ukochana i uwielbiona historia. Panie Hugo, chylę czoła przed jednym z największych geniuszów literatury romantycznej.
Podróż wraz z Wiktorem Hugo w średniowiecze to piękna, niekończąca się baśń. Cóż mnie obchodzi, że postaciom brakuje głębi psychologicznej, że są niekiedy skończenie zepsute, lub skończenie dobre? Autor cudownie odmalował klimat XV wieku, charakter ówczesnego tłumu, osobliwości i wspaniałości Paryża.
A tak swoją drogą to podziwiam ogromny talent literacki Hugo, któremu...
2013-08-16
2014-10-22
2013-12-02
2006-01-01
2008-01-01
2010-01-01
2011-01-01
2014-03-14
Łódź - miasto moloch, miasto maszyn, fabryk. Ogromna siła, dziki pęd, "wielka sarabanda przed ołtarzem złotego cielca". Wywołuje wstręt, przerażenie, a jednocześnie przyciąga jakąś siłą nieodpartą, wciąga i nie chce wypuścić ze swych potężnych objęć.
Mogę śmiało stwierdzić, że jestem Łodzianką. Tam się urodziłam i choć mieszkam w pewnym oddaleniu to cały czas jestem związana z tą Łodzią. Wiele razy przyciągały mój wzrok te stare kamienice, rozsypujące się fabryki, ta przygnębiająca atmosfera i szare bruki. Łódź ma swój specyficzny klimat, jest niepodobna do innych polskich miast. Także historia Łodzi intryguje. Rozwój w szalonym tempie, wielkie nadzieje, wielkie szanse, wielkie przegrane i sromotny upadek wszelkich wartości i jakiegokolwiek człowieczeństwa.
Reymont idealnie odmalował ten obraz Łodzi, ukazując warstwy społeczne, jakie tworzyły miasto. Przez karty powieści przewija się niezliczona ilość postaci, a mimo tego pozornego zamętu czytelnik doskonale się w tym odnajduje. Reymont odmalowuje wielki obraz fabrycznej Łodzi, tworząc charaktery realistyczne w najwyższym stopniu.
Po przeczytaniu "Chłopów" nie byłam skłonna uznać Reymonta za geniusza słowa. Teraz zmieniłam zdanie. To jest wręcz nieprawdopodobne, aby na 500 stronach pokazać całe wielkie miasto, wszystkie jego nadzieje, pragnienia, zawody. Chylę czoło przed geniuszem.
Łódź - miasto moloch, miasto maszyn, fabryk. Ogromna siła, dziki pęd, "wielka sarabanda przed ołtarzem złotego cielca". Wywołuje wstręt, przerażenie, a jednocześnie przyciąga jakąś siłą nieodpartą, wciąga i nie chce wypuścić ze swych potężnych objęć.
Mogę śmiało stwierdzić, że jestem Łodzianką. Tam się urodziłam i choć mieszkam w pewnym oddaleniu to cały czas jestem...
2014-02-11
2013-06-19
To, co najbardziej lubię w czytaniu książek to odnajdywanie w nich części siebie. Pewnie i innym czytelnikom często wydawało się, że postacie fikcyjne są im bliższe, niż prawdziwi ludzie. I nie ma w tym chyba nic niezwykłego.
Pokochałam "Idiotę" właśnie za postać księcia Myszkina. Bo chyba każdy z nas (takich całkiem sztampowych i przeciętnych ludzi) ma w sobie coś z Lwa Nikołajewicza. Właściwie to nasunęła mi się w pewnym momencie myśl, że każdy z bohaterów miał w sobie jakąś dobroć - potrafiła się ona przebić przez ich "zaczadzoną" duszę w nawet najmniej spodziewanym momencie. Tylko książę był skończenie dobry i w swojej prostocie ducha umykał wszelkim konwenansom i prawom tego świata. Potrafił szczerze otworzyć swoje wnętrze przed innymi ludźmi. I to jedna z wielkich tragedii tej powieści - nagle okazuje się, że człowiek taki, jakim jest głębi duszy, jest po prostu śmieszny. Przynajmniej ja to odczułam. Jeśli chcemy być tak po prostu, bez złości, bez dąsów i bez zawiłości - stajemy się śmieszni.
I z tego zaraz kolejna myśl - samotność człowieka. Utkwił mi w pamięci monolog Myszkina, kiedy siedział na ławce, czekając na Agłaję. O górze i o dalekich tęsknotach i o obcości wobec świata.
Właściwie to świadomie nie zaczęłam od najważniejszego przesłania utworu, ale chciałam sobie zostawić to na koniec, żeby w napływie myśli nie przeoczyć i innych spostrzeżeń.
Bo jak można być człowiekiem wśród niegodziwców? Każdy przejaw dobroci jest odbierany jako głupota i słabość, wszystkie dobre uczynki są podejrzliwe, a sama osoba jest odbierana jako idiota. Świat nie może żyć bez ułudy, bez gierek, bez oszustw i kłamstw. I nie można być po prostu, bez udawania.
Powieści Dostojewskiego są najprościej mówiąc niezwykłe. Nagle odsłania się przed czytelnikiem cała straszna prawda o świecie, ludziach i wszystkich okropieństwach, które czają się w naszych duszach.
To, co najbardziej lubię w czytaniu książek to odnajdywanie w nich części siebie. Pewnie i innym czytelnikom często wydawało się, że postacie fikcyjne są im bliższe, niż prawdziwi ludzie. I nie ma w tym chyba nic niezwykłego.
Pokochałam "Idiotę" właśnie za postać księcia Myszkina. Bo chyba każdy z nas (takich całkiem sztampowych i przeciętnych ludzi) ma w sobie coś z Lwa...
2013-06-12
Jakbym miała powiedzieć, o czym jest "Lot nad kukułczym gniazdem" to po chwili namysłu stwierdziłabym, że o odwadze bycia sobą. No właśnie. Tylko takie 3 krótkie słowa. Można oczywiście powiedzieć coś więcej, rozwinąć, albo po prostu odczytać te nic nie znaczące słowa z tyłu książki. Ale powiedzieć po prostu, że to o szpitalu psychiatrycznym z wredną siostrą Ratched i rudym Irlandczykiem McMurphym to zdecydowanie niedopowiedzenie.
To może króciutko się rozwinę o tej odwadze. Bo w pewnym momencie czytelnik musi zadać sobie pytanie, jak to jest z tymi "wariatami". Czy oni są naprawdę chorzy? Czemu siedzą w psychiatryku? I nagle zdziwienie - oni są w sumie całkiem normalni. Nie są bardziej odchyleni niż każdy przeciętny człowiek. Ale nie mają odwagi bronić swojej odmienności. Chcą ukryć się we mgle i pozwolić innym objąć stery swojego życia. I w tym momencie spotyka ich McMurphy - bezwolne króliki napotykają wilka.
I nie mogę zapomnieć o Wodzu Bromdenie. Pokochałam tę postać, jego spostrzeżenia i "wizje". Czy on był szalony? Nadwrażliwy, to na pewno. Ale czy to już jest szaleństwem? Gdzie właściwie jest ta granica? Też nie wiem. Nieważne. Liczy się to, że Kombinat jest wszechpotężny, jest wielki i nieogarnięty. Wódz widział jak działa Ameryka. Ogarniał swoimi oczami szeregi takich samych domków, takich samych ludzi i maszyny wbudowane w ich głowy i schematy, w które byli wpychani. Widział cały system, który zbudowano na ziemi jego przodków. I przeraziło go to do tego stopnia, że postanowił ukryć się we mgle. Milczeć i nie słuchać, schować się przed całym światem. Wydaję mi się, że w postaci Wodza każdy może odnaleźć cząstkę siebie. Ja na pewno odnalazłam cieniutki drucik łączący nasze serca i oczy. Miedziany, prawie niewidoczny, który pozwala nam się zrozumieć. Bo nikt nie potrafi być zawsze odważny. Każdy chce się czasami ukryć we mgle i skryć przed siłami wielkiego Kombinatu.
Chciałabym teraz jakoś ładnie zakończyć, rzucić jakąś efektowną puentę, lecz jak na złość nic nie przychodzi mi do głowy. Pozostaje mi scalić to tym, co chyba najważniejsze w całej książce: dystans i śmiech.
"Trzeba się śmiać z wszystkiego, co boli, aby zachować równowagę i nie dać się zwariować."
Jakbym miała powiedzieć, o czym jest "Lot nad kukułczym gniazdem" to po chwili namysłu stwierdziłabym, że o odwadze bycia sobą. No właśnie. Tylko takie 3 krótkie słowa. Można oczywiście powiedzieć coś więcej, rozwinąć, albo po prostu odczytać te nic nie znaczące słowa z tyłu książki. Ale powiedzieć po prostu, że to o szpitalu psychiatrycznym z wredną siostrą Ratched i rudym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Dalej nie mogę uwierzyć, że debiutant był w stanie napisać tak genialną książkę. Gdybym mogła spełnić jedno swoje życzenie to cofnęłabym się w czasie do czwartkowego popołudnia, kiedy zaczęłam przygodę z tą niezwykłą powieścią i znów weszłabym w świat szachowego arcymistrza z historią upadającego imperium w tle.
Dalej nie mogę uwierzyć, że debiutant był w stanie napisać tak genialną książkę. Gdybym mogła spełnić jedno swoje życzenie to cofnęłabym się w czasie do czwartkowego popołudnia, kiedy zaczęłam przygodę z tą niezwykłą powieścią i znów weszłabym w świat szachowego arcymistrza z historią upadającego imperium w tle.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to