-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać445
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2016-02-26
2016-01-11
2015-08-14
Pozycja jest niezwykle interesująca. Przedstawia sto lat epoki romantyzmu, świętej i szalonej wiary w wolność, równość i braterstwo. Ponadto przedstawia nam pełną plejadę rozentuzjazmowanych bojowników Sprawy i niezauważalnie wciąga czytelnika w nurt wydarzeń.
Zamoyski w swoim monumentalnym dziele o epoce romantycznych rewolucji nie uniknął niestety kilku, moim zdaniem, poważnych błędów, które popełniają historycy przy pisaniu książek. Przy opisach zdarzeń autor nie wyrzuca z siebie potoku dat, ale za zalewa czytelnika potokiem nazwisk, które nic mu nie mówią i które niewiele wnoszą do całości. Do tego krótka biografia nowej postaci i nagle trzeba zaglądać parę stron wcześniej, żeby wiedzieć, na jakim etapie jest kolejna rewolucja.
Jeśli chodzi o pozostałe składowe książki historycznej to jestem pod wrażeniem zachowanej równowagi. Autor znalazł złoty środek pomiędzy relacjonowaniem faktów, a ich komentowaniem. Dzięki temu czytelnik dostał realną szansę zrozumienia fenomenu rewolucyjnych zrywów i tego, jakimi ludźmi byli sami bojownicy o wolność.
Spodobał mi się również obiektywizm autora w kwestii przedstawienia postaci. Nie gloryfikował rewolucjonistów, ale też nie obdzierał ich z wszelkiej świętości. Opisywał ich wiarę w Sprawę, ale także ich megalomanie, niekiedy okrucieństwo i brak racjonalnego myślenia.
Zamoyski napisał naprawdę dobrą książkę, prezentując się zarówno jako dobry historyk, jak i człowiek, który umie wynieść z historii pewną lekcję i dostrzec korzenie nowoczesności w przeszłości.
Pozycja jest niezwykle interesująca. Przedstawia sto lat epoki romantyzmu, świętej i szalonej wiary w wolność, równość i braterstwo. Ponadto przedstawia nam pełną plejadę rozentuzjazmowanych bojowników Sprawy i niezauważalnie wciąga czytelnika w nurt wydarzeń.
Zamoyski w swoim monumentalnym dziele o epoce romantycznych rewolucji nie uniknął niestety kilku, moim zdaniem,...
2013-02-19
Wydaje mi się, że takiej książki nie mogę nie skomentować. Cóż, epopeja. Wszystkie postaci dokładnie opisane (nie mówię, że realistycznie), wszystkie miejsca scharakteryzowane do najdrobniejszego szczegółu, doskonała fabuła. Właściwie chyba ten ogrom mnie przytłoczył. Gdy doszłam do miejsca, gdzie 6 rozdziałów poświęconych było kanałom, zdębiałam. Przeszkadzał mi również nieco ten patetyczny ton - ja wiem, że taka epoka, że taki już urok tych czasów, ale trzeba umieć dozować patos w odpowiednich ilościach. Niestety, sceny z barykady niekiedy mnie wręcz nużyły, zamiast zachwycać. Poza tym? Poza tym wszystko na medal!
Wydaje mi się, że takiej książki nie mogę nie skomentować. Cóż, epopeja. Wszystkie postaci dokładnie opisane (nie mówię, że realistycznie), wszystkie miejsca scharakteryzowane do najdrobniejszego szczegółu, doskonała fabuła. Właściwie chyba ten ogrom mnie przytłoczył. Gdy doszłam do miejsca, gdzie 6 rozdziałów poświęconych było kanałom, zdębiałam. Przeszkadzał mi również...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-10-22
Pomysł fabuły - ciekawy, ale mało odkrywczy.
Wykonanie - zaskakujące.
Język - trudny, zagmatwany, ale często wywołujący wewnętrzne salwy śmiechu (o dziwo z rzeczy, które mnie najbardziej śmieszą, śmieję się w środku).
Postaci - dziwaczne, coś co mógł stworzyć tylko nieprzeciętny umysł.
Niełatwo mi ocenić 'Szewców', ale z przyzwyczajenia napiszę jeszcze parę słów wyjaśnienia do powyższej opinii(bo wyjątkowo lubię się wypowiadać nt książek).
Najbardziej uderzył mnie język, tak odmienny od wszystkiego, co do tej pory czytałam. Nigdy nie spotkałam się z takim niepohamowanym strumieniem neologizmów, słowotworów niepokornych i różnej maści. Któż byłby w stanie odmówić formie Witkacego uroku? 'Odpowiadaj, sturba twoja suka, bo ci ośrodek sumienia sparaliżuję fluidem skupionej we mnie woli milionów.' Do tego prześmieszne wypowiedzi bohaterów, przekoloryzowanie postaci i zabawa didaskaliami. I jeszcze ten całkowity brak zadęcia - czytając widziałam przed sobą Witkacego rozsiadającego się na fotelu z papierosem w ręku i niepokornym błyskiem w oku. Cudo, cudeńko!
No i niestety pierwsze, co przychodzi na myśl - toż to zbrodnia! Przerost formy nad treścią! Jakby nie patrzeć, jest to zazwyczaj odbierane jako negatywna cecha dzieła sztuki (podkreślam, że jakiejkolwiek sztuki - teatr i malarstwo też nie uciekną przed tym). A jednak po chwili zdałam sobie sprawę, że o to właśnie chodziło. Znaczy się celowy zabieg i Witkacy wykonał swój zamiar i przeforsował w swoim dziele Czystą Formę.
I dlaczego tylko 7? No właśnie ten nieszczęsny przerost formy nad treścią. Bo cała ta otoczka, te zabawy językiem spowodowały, że trudno było się w ogóle połapać o co w tym wszystkim chodzi. Przyznam się szczerze, że do jakiejś połowy 'Szewców' nie byłam do końca pewna, kto jaką opcję polityczną reprezentuje. Więc, cóż... Dla mnie to jednak kompletne zamazanie treści i nikt się żadną wspaniałą teorią nie wykręci.
Pomysł fabuły - ciekawy, ale mało odkrywczy.
Wykonanie - zaskakujące.
Język - trudny, zagmatwany, ale często wywołujący wewnętrzne salwy śmiechu (o dziwo z rzeczy, które mnie najbardziej śmieszą, śmieję się w środku).
Postaci - dziwaczne, coś co mógł stworzyć tylko nieprzeciętny umysł.
Niełatwo mi ocenić 'Szewców', ale z przyzwyczajenia napiszę jeszcze parę słów...
2012-11-17
Ze wszystkich przeczytanych dotychczas dzieł Żeromskiego to spodobało mi się najbardziej. W porównaniu do "Ludzi Bezdomnych" fabuła jest dużo lepiej skonstruowana, bohater ma dużo ciekawsze życie, a problematyka jest ukazana w sposób zdecydowanie mniej irytujący.
Ze wszystkich przeczytanych dotychczas dzieł Żeromskiego to spodobało mi się najbardziej. W porównaniu do "Ludzi Bezdomnych" fabuła jest dużo lepiej skonstruowana, bohater ma dużo ciekawsze życie, a problematyka jest ukazana w sposób zdecydowanie mniej irytujący.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-09-24
2013-12-02
2014-07-11
Oj Felek, Felek... mam ja przez ciebie zamęt w duszy!
Urodziłam się już po upadku komunizmu w Polsce, ba! nawet Związek Radziecki już się zdążył zwinąć. Ale pamięć o Dzierżyńskim jako o czerwonym kacie Rosji jest jednak wiecznie żywa wśród Polaków. O Dzierżyńskim wiedziałam od dzieciństwa tyle, że to był zły człowiek - tak samo jak Stalin, jak Lenin, jak Hitler. Koniec - krwawy Feliks mówiło samo za siebie.
I właśnie z takim nastawieniem podchodziłam do książki pani Frołow. Na usta cisnęły mi się słowa utworu Kaczmarskiego "Rehabilitacja komunistów". Od pierwszych stron spodziewałam się niezgrabnych prób ukazania Dzierżyńskiego jako wielkiego człowieka, który zboczył z dobrej ścieżki, przyrównywania go do całego szeregu nieszczęśliwych kochanków, którzy przewijali się przez literaturę. Do tego jeszcze tytuł, zdjęcie autorki - już od pierwszych stron formułowałam w myślach krytyczną opinię.
W połowie książki miałam już poważne problemy z oceną Feliksa - no jak to może być, polubiłam tego krwawego kata. Zaczęłam odczuwać to tak jak autorka, Feliks jawił mi się jak postać z Dostojewskiego. Skomplikowana, wrażliwa natura, zawirowania w duszy. Pod koniec książki już nie zżymałam się na to, że autorka nie używała strasznego a okrutnego "Dzierżyński", a tytułowała bohatera po prostu Feliksem. Bo i dla mnie Felek stał się kimś w jakiś sposób bliskim, przeżywałam razem z nim te boje, współczułam mu. I pojawiały się przerażające myśli - Feliks nie był złym człowiekiem. Feliksa można podziwiać. Ale Feliks był odpowiedzialny za śmierć tylu ludzi, tworzył zbrodniczy system. Co w końcu było dobre, a co nie?
Pani Frołow wykonała według mnie wspaniałą pracę - nie napisała swojej książki, aby wywołać skandal, wzbudzić sensację. Ona przez postać Feliksa pokazała czytelnikom, że historia nie jest czarno-biała. Że nie sposób wskazać palcem i powiedzieć - ten był nieskazitelnym wzorem do naśladowania, temu pomniki. A ten kat, zło wcielone.
Oj Felek, Felek... mam ja przez ciebie zamęt w duszy!
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toUrodziłam się już po upadku komunizmu w Polsce, ba! nawet Związek Radziecki już się zdążył zwinąć. Ale pamięć o Dzierżyńskim jako o czerwonym kacie Rosji jest jednak wiecznie żywa wśród Polaków. O Dzierżyńskim wiedziałam od dzieciństwa tyle, że to był zły człowiek - tak samo jak Stalin, jak Lenin, jak Hitler. Koniec -...