Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Jeżeli ktoś potrzebuje czegoś lekkiego do przeczytania na wieczór, to bardzo polecam tą lekturę. Akcja nie jest specjalnie wybitna - pełna typowych dla tego gatunku frazesów, ale opowiedziana jest w tak zabawny, "lekki" sposób, że ciężko się oderwać od lektury, a ciągłe przekomarzanie się głównych bohaterów jest niewątpliwie najlepszą częścią książki.

Jeżeli ktoś potrzebuje czegoś lekkiego do przeczytania na wieczór, to bardzo polecam tą lekturę. Akcja nie jest specjalnie wybitna - pełna typowych dla tego gatunku frazesów, ale opowiedziana jest w tak zabawny, "lekki" sposób, że ciężko się oderwać od lektury, a ciągłe przekomarzanie się głównych bohaterów jest niewątpliwie najlepszą częścią książki.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Przyjemna, lekka opowieść na weekend - pewnego rodzaju zakończenie poprzednich 3 części - domyka pewne wątki, ale zostawia też miejsce na te nowe. Tych, którzy spodziewali się fajerwerków może zawieść (choć nie wiem czego takiego oczekiwali po przeczytaniu opisu, który już na początku informuje o tym, że jest to tylko i wyłącznie "companion tale" do serii), aczkolwiek moim zdaniem świetnie spełnia swoją rolę - historia Feyre i Rhys'a znalazła swoje szczęśliwe zakończenie, lecz przed Prythian i jego mieszkańcami jeszcze długa droga do pełnej rekonwalescencji, o czym pani Maas z pewnością opowie w kolejnych częściach sagi.

Przyjemna, lekka opowieść na weekend - pewnego rodzaju zakończenie poprzednich 3 części - domyka pewne wątki, ale zostawia też miejsce na te nowe. Tych, którzy spodziewali się fajerwerków może zawieść (choć nie wiem czego takiego oczekiwali po przeczytaniu opisu, który już na początku informuje o tym, że jest to tylko i wyłącznie "companion tale" do serii), aczkolwiek moim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nie mogę pozbyć się wrażenia, że w opowieściach pani Roth czegoś mi brakuje. Dostaję mistrzowsko stworzony świat przedstawiony, bohaterów ze znakomicie wykreowanymi charakterami i ciężką przeszłością, która tłumaczy dlaczego postępują w taki a nie inny sposób - jednym słowem, wszystko dopięte na ostatni guzik. Jednak tak jak w przypadku "Niezgodnej", kompletnie nie potrafiłam się z nimi "połączyć" emocjonalnie. Owszem, ich historia mnie zaciekawiła, ale nie czytałam jej z zapartym tchem, bojąc się o to co stanie się dalej z owymi postaciami. Zapewne przeczytam kolejną część, ale raczej tylko dlatego, że ciekawi mnie jak pani Roth rozegra dalszą akcję (czytaj: myślę, że domyśliłam się tej wielkiej "tajemnicy" dotyczącej tożsamości głównych bohaterów i chcę się przekonać, czy miałam rację), nie dlatego, że w jakiś sposób przywiązałam się do postaci.

Duży plus za przedstawienie codzienności osób zmagających się z chronicznym bólem.

Nie mogę pozbyć się wrażenia, że w opowieściach pani Roth czegoś mi brakuje. Dostaję mistrzowsko stworzony świat przedstawiony, bohaterów ze znakomicie wykreowanymi charakterami i ciężką przeszłością, która tłumaczy dlaczego postępują w taki a nie inny sposób - jednym słowem, wszystko dopięte na ostatni guzik. Jednak tak jak w przypadku "Niezgodnej", kompletnie nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Ogromnie się bałam, że po całkowitym zakochaniu się w drugiej części następna nie sprosta moim (wysoko postawionym) oczekiwaniom. A jednak pani Maas spisała się znakomicie - "ACOWAR" było wszystkim czego oczekiwałam pod KAŻDYM względem. Wątki polityczne, wojenne, miłosne (te ze szczęśliwym zakończeniem i te skazane na klęskę), powolna i bolesna droga do samoakceptacji, przebaczenie, ważna rola rodziny - nie tylko tej z krwi. Podczas czytania przeżywałam wszelkie emocje - począwszy od radości, na smutku skończywszy. W ciągu tych trzech części ogromnie zżyłam się z bohaterami, nie tylko głównymi i z zapartym tchem czytałam o ich losach, a kiedy doszłam do ostatniego zdania ogarnęło mnie to uczucie kompletnej pustki po zakończeniu świetnej opowieści, a jest to uczucie którego (niestety) nie doświadczyłam od bardzo dawna. Serię polecam gorąco i z czystym sercem każdemu, nie tylko miłośnikom fantasy!

Wybaczcie, ale moja wewnętrzna "fangirl" nie może się powstrzymać - TEAM RHYSAND ALL THE WAY!!! :)

Ogromnie się bałam, że po całkowitym zakochaniu się w drugiej części następna nie sprosta moim (wysoko postawionym) oczekiwaniom. A jednak pani Maas spisała się znakomicie - "ACOWAR" było wszystkim czego oczekiwałam pod KAŻDYM względem. Wątki polityczne, wojenne, miłosne (te ze szczęśliwym zakończeniem i te skazane na klęskę), powolna i bolesna droga do samoakceptacji,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Spodziewałam się szału. Dostałam "typową" (jak na tego typu książki) historię. Nie chodzi nawet o to, że była źle napisana, bo nie była, portety psychologiczne bohaterów, a zwłaszcza Rachel były dobrze poprowadzone. Po prostu po wysłuchaniu wszechobecnych ochów i achów na ten temat (ba, nawet porównania tej lektury do Hitchcock'a naszych czasów, jak również tytuł "książki roku" na Goodreads) liczyłam na wielkie "WOW, TEGO SIĘ NIE SPODZIEWAŁAM, CÓŻ TO ZA ZWROT AKCJI". Czy to dostałam? Niestety nie. Dlatego też jestem trochę zawiedziona.

Spodziewałam się szału. Dostałam "typową" (jak na tego typu książki) historię. Nie chodzi nawet o to, że była źle napisana, bo nie była, portety psychologiczne bohaterów, a zwłaszcza Rachel były dobrze poprowadzone. Po prostu po wysłuchaniu wszechobecnych ochów i achów na ten temat (ba, nawet porównania tej lektury do Hitchcock'a naszych czasów, jak również tytuł...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Pani Clare jak zawsze trzyma poziom! Trochę obawiałam się, że zżyłam się z poprzednimi bohaterami tak mocno, że nie będę w stanie "przyzwyczaić się" do nowych, ale jednak pokochałam Nocnych Łowców z L.A. prawie tak samo mocno. Prawie... Moje serce dalej jest (i pozostanie!) wierne mojej wielkiej książkowej miłości - Jace'owi. Wybacz, Jules... :)

Pani Clare jak zawsze trzyma poziom! Trochę obawiałam się, że zżyłam się z poprzednimi bohaterami tak mocno, że nie będę w stanie "przyzwyczaić się" do nowych, ale jednak pokochałam Nocnych Łowców z L.A. prawie tak samo mocno. Prawie... Moje serce dalej jest (i pozostanie!) wierne mojej wielkiej książkowej miłości - Jace'owi. Wybacz, Jules... :)

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Odejmuję jedną gwiazdkę za bardzo uderzające (i irytujące) podobieństwo do Akademii Wampirów. Mam tylko nadzieję, że autorka w drugiej części wykazała się większą kreatywnością i nie będę znowu się czuć tak, jakbym drugi raz czytała "W Szponach Mrozu" pani Mead.

Odejmuję jedną gwiazdkę za bardzo uderzające (i irytujące) podobieństwo do Akademii Wampirów. Mam tylko nadzieję, że autorka w drugiej części wykazała się większą kreatywnością i nie będę znowu się czuć tak, jakbym drugi raz czytała "W Szponach Mrozu" pani Mead.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Cierpliwie czekałam na to, aż powieść ta "wbije mnie w fotel" tak jak naczytałam się w wielu recenzjach Angelfall. Więc czytałam i czekałam na to wielkie "bum". I czekałam. I czekałam. I czekałam... I w końcu kiedy (nareszcie!) fabuła zaczęła mnie wciągać, zorientowałam się, że do zakończenia powieści zostało mi raptem kilka rozdziałów. To by było na tyle, jeśli chodzi o wbicie mnie w fotel.

Nie wiem, być może to wina moich zbyt wysokich oczekiwań względem tej powieści i ochów i achów wokół niej, przez które zawyżyłam moją poprzeczkę. Przez 3/4 książki byłam po prostu znudzona, a pomimo iż jej końcowa część zaprezentowała się całkiem dobrze, niestety nie jest wystarczającym powodem żeby podwyższyć moją ocenę. Cieszę się jednak z długości powieści (można przeczytać ją w jeden dzień), bo chyba tylko dlatego nie poddałam się w połowie. Lub może po prostu tyle naczytałam się już o dystopiach, które ostatnimi czasy są rozchwytywanym przez pisarzy tematem, że pora zrobić sobie od nich małą przerwę.

Żeby jednak nie być całkowitą zrzędą, znalazło się też parę rzeczy, które bardzo mi się spodobały!
-Pokochałam sarkastyczne rozmowy między główną bohaterką a Raffem, szkoda tylko, że nie było ich więcej,
-Główna bohaterka, która potrafi skopać tyłki i radzić sobie sama, książkowy świat potrzebuje takich więcej,
-Pomimo iż czytając w niektórych momentach byłam mocno obrzydzona, to jednak spodobała mi się taka kreacja rzeczywistości, stworzyła świetny klimat!

Chociaż Angelfall nie do końca sprostało moim wymaganiom, nie wykluczam lektury kolejnej części, ponieważ zakończenie zostawiło mnie w tym niezwykle irytującym stanie niepewności i zaciekawienia (znanemu zresztą wszystkim czytelnikom), które zaspokoić może chyba tylko dalsza lektura.

Cierpliwie czekałam na to, aż powieść ta "wbije mnie w fotel" tak jak naczytałam się w wielu recenzjach Angelfall. Więc czytałam i czekałam na to wielkie "bum". I czekałam. I czekałam. I czekałam... I w końcu kiedy (nareszcie!) fabuła zaczęła mnie wciągać, zorientowałam się, że do zakończenia powieści zostało mi raptem kilka rozdziałów. To by było na tyle, jeśli chodzi o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Już dawno żadna książka mnie tak nie wciągnęła, zdecydowanie było warto sięgnąć po tą serię, choć przyznam, że kiedy przeczytałam o typowym trójkącie miłosnym "ten dobry-główna bohaterka-ten zły" byłam bliska zrezygnowania z lektury. Cieszę się jednak, że tego nie zrobiłam, ponieważ ten wątek jest świetnie poprowadzony, ani razu (co nie zdarza mi się często podczas czytania tego typu lektur - dlatego też z reguły wolę ich nie czytać) nie byłam zirytowana postawą głównej bohaterki. Sama akcja również jest bardzo ciekawa, każdy wątek dobrze wytłumaczony, ale zdarzają się również momenty kompletnego zaskoczenia. Zdecydowanie polecam każdemu miłośnikowi dobrego romansu połączonego z fantastyką. A jeżeli po przeczytaniu pierwszej części ktoś miał wątpliwości co do czytania kolejnej - zróbcie to koniecznie, nie zawiedziecie się (zwłaszcza jeśli ktoś już zdążył pokochać Rhysa - ale dla zachęty nic więcej nie dodam ;))!!

Już dawno żadna książka mnie tak nie wciągnęła, zdecydowanie było warto sięgnąć po tą serię, choć przyznam, że kiedy przeczytałam o typowym trójkącie miłosnym "ten dobry-główna bohaterka-ten zły" byłam bliska zrezygnowania z lektury. Cieszę się jednak, że tego nie zrobiłam, ponieważ ten wątek jest świetnie poprowadzony, ani razu (co nie zdarza mi się często podczas...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Takich książek się nie zapomina.

Takich książek się nie zapomina.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Mistrzostwo.

Mistrzostwo.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka bardzo poruszająca i dająca do myślenia. Niestety nie widziałam filmu, więc nie jestem w stanie ich porównać, ale po lekturze "Stowarzyszenia umarłych poetów" z wielką chęcią obejrzę również wersję ekranową.
W Akademii Weltona, elitarnej, ale także bardzo surowej szkole dla chłopców pojawia się nowy nauczyciel języka angielskiego, który ma nietuzinkowe sposoby nauczania - pan Keating. Piątka przyjaciół - Neil Perry, Todd Anderson, Knox Overstreet, Charlie Dalton i Richard Cameron odkrywa wkrótce jego sekret. Podczas jego młodzieńczych lat, gdy sam był jeszcze uczniem Akademii Weltona wraz ze swoimi przyjaciółmi należał do tajemniczego "Stowarzyszenia umarłych poetów". Spotykali się oni potajemnie w jaskini i deklamowali poezję - swoją, bądź też innych poetów. Nasi bohaterowie postanawiają więc reaktywować Stowarzyszenie. Ten pomysł w skutkach okazał się równie pozytywny, co i niestety tragiczny. Dlaczego? Tego możecie dowiedzieć się, zagłębiając się w dalszej lekturze "Stowarzyszenia".
Tematyka porusza wiele spraw - począwszy od braku wiary w siebie i pokonywania lęku, poprzez nieodwzajemnioną miłość, na wybieraniu między tym, czego oczekują od ciebie inni, a tym, czego pragniesz ty skończywszy. Mimo tego, iż skierowana jest ona głównie do młodzieży, uważam, że nadaje się równie doskonale dla rodziców, którzy oczekują od swoich dzieci spełniania ich "ambicji". Ta lektura z pewnością dałaby im wiele do myślenia.
Książkę oceniam jak najbardziej na plus. Już dawno nie miałam w rękach tak dobrej lektury.

Książka bardzo poruszająca i dająca do myślenia. Niestety nie widziałam filmu, więc nie jestem w stanie ich porównać, ale po lekturze "Stowarzyszenia umarłych poetów" z wielką chęcią obejrzę również wersję ekranową.
W Akademii Weltona, elitarnej, ale także bardzo surowej szkole dla chłopców pojawia się nowy nauczyciel języka angielskiego, który ma nietuzinkowe sposoby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Muszę przyznać, iż do tej książki zabrałam się z większymi oczekiwaniami niż w stosunku do jej poprzedniczek-od wielu ludzi nasłuchałam się o tym, jaka jest wspaniała i w końcu mamy szansę zobaczyć rozwijający się wątek Damona i Eleny, których jestem wielką fanką zarówno w serialu jak i w książce. Po ostatniej części byłam naprawdę negatywnie nastawiona do twórczości Pani Smith, która z bardzo dobrze prosperującej historii stworzyła coś na granicy surrealizmu. Na dzień dzisiejszy, moje odczucia co do książki są mieszane.

W "Duszach Cieni" wraz z Eleną, Damonem, Meredith i Bonnie przenosimy się do innego wymiaru, by odnaleźć 2 połówki klucza, który mógłby uwolnić Stefano z więzienia Schi no Schi. Jednak zasady i obyczaje panujące w tym demonicznym świecie mogą nas bardzo zaskoczyć... Czy Elenie i jej przyjaciołom uda się znaleźć klucz i wyzwolić jej ukochanego? Tego zdradzić nie mogę, ale możecie dowiedzieć się zagłębiając się w lekturze 3 tomu "Pamiętników Wampirów".

Moje prywatne odczucia?

Owszem, może i możemy znaleźć tutaj kilka dosyć "pikantnych" scen między główną bohaterką a starszym Salvatore, ale... No właśnie. Zawsze znajdzie się jakieś "ale". Prócz tych kilku scen, lub napiętych wymian zdań, pomiędzy bohaterami nie dochodzi praktycznie do niczego. Elena w kółko rozmyśla tylko o Stefano, ewentualnie ponarzeka na jej biedną egzystencję, lub to, jaki Damon jest okropny. Jej postać wręcz doprowadzała mnie do szału. Bywały momenty, że miałam ochotę po prostu rzucić tą książką, lub wykrzyczeć do niej kilka niemiłych słów.

Sam wątek Matta i pani Flowers uważam tu za zbędny-nie wnieśli do książki nic poza dodatkowymi, nudnymi stronami i tak już przydługawej książki.

Czasami miałam również odczucie, że autorka miała jakąś wizję, ale niespecjalnie potrafiła obrać ją w słowa, przez co czasami musiałam główkować nad tym, co takiego Pani Smith mogła mieć na myśli, co czasem bywało niezmiernie irytujące.

Teraz pora na pozytywy, aczkolwiek nie jest ich zbyt wiele.

Jednym z nich było to, iż ta część nie jest aż tak mocno pogmatwana jak poprzednia, która przeszła wręcz wszystkie granice absurdu. Nie musimy (tak często) czytać niektórych zdań po 10 razy, by zorientować się, co tak naprawdę się wydarzyło.

Spodobała mi się również postać Sage'a- wampira-gentelmana, który pomaga naszym bohaterom, choć sam nie należy do niewiniątek. Czy tylko mi przypominał on drugą wersję Damona? :) Mam nadzieję, że autorka rozwinie jakoś jego wątek w kolejnych częściach.

Zakończenie było również niebanalne i interesujące. Ach, biedak z tego naszego Damona... (nie, nie, więcej zdradzić nie mogę). Prawdę powiedziawszy, tylko ono skłoniło mnie do tego, że sięgnę po kolejną książkę. Z wielkim bólem serca muszę ogłosić iż "Pamiętniki Wampirów" z części na część coraz bardziej zaniżają swój poziom.

Muszę przyznać, iż do tej książki zabrałam się z większymi oczekiwaniami niż w stosunku do jej poprzedniczek-od wielu ludzi nasłuchałam się o tym, jaka jest wspaniała i w końcu mamy szansę zobaczyć rozwijający się wątek Damona i Eleny, których jestem wielką fanką zarówno w serialu jak i w książce. Po ostatniej części byłam naprawdę negatywnie nastawiona do twórczości Pani...

więcej Pokaż mimo to