-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać445 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2019-03-27
2018-12-24
2016-01-06
2013-03-27
2013-07-21
2013-10-01
Setki, a może nawet tysiące niezniszczalnych, pionowych lin. Bezkresne Niebo. I grupa powoli, mozolnie, lecz nieustannie wspinających się w górę samowystarczalnych miast. Każde z nich w swoim tempie latami dąży do Celu – jednak żaden z mieszkańców podniebnych konstrukcji nie wie, czym tak naprawdę miałby on być. Nikogo to również nie interesuje, każdy zajmuje się tym, co potrafi najlepiej – hodowlą, zielarstwem, przetwarzaniem śmieci – z dnia na dzień prowadząc swój monotonny żywot. Każdy, oprócz piętnastoletniego Murka, który coraz częściej zadaje sobie pytania o sens nieustannej wspinaczki miast i to, co czeka u jej kresu. Bardziej interesuje go jednak to, gdzie właściwie zaczęła się ta wielopokoleniowa podróż, jaka była jej przyczyna i kto zbudował te doskonale zaplanowane, zaawansowane technicznie miasta, których działania nikt już nie pojmuje. Kiedy rusza w drogę w dół, odkrywa rzeczy, których nawet nie śmiałby się spodziewać.
Na takim szkielecie osadza się Vertical – druga z trzech dotychczas wydanych odrębnych powieści Rafała Kosika. Świat całkowicie inny od tego, który znamy i czas, który zatacza kręgi to główne elementy sprawiające, że książkę czytać można łapczywie, rozdział za rozdziałem, nie mogąc się od niego oderwać. Nie tylko to jednak tworzy magię tej powieści – fascynujące, fantastyczno-naukowe uniwersum jest jedynie kanwą, na której autorowi udało się stworzyć powieść pełną niełatwych pytań ontologicznych i przede wszystkim krytyki społecznej. Na przykładzie świata Verticalu czytelnik ma okazję przekonać się, jakie skutki mogą nieść za sobą usilne, często hamujące naturalny postęp próby utrzymania status quo i jak absurdalne wydają się niektóre zachowania, kiedy obserwuje się je z zewnątrz.
Przemyślenia, do których skłania lektura tej powieści bywają mało optymistyczne, a nawet przygnębiające, mimo to Vertical czyta się bardzo szybko i przyjemnie – poważne treści opakowane są w naprawdę wartką i niebanalną akcję, a czytelnik raczony jest opisami miejsc i postaci tak niezwykłych, że bywa to prawdziwym wyzwaniem dla wyobraźni. A ponieważ bohaterowie są ludźmi młodymi i cechuje ich typowy dla wieku nieco idealistyczny, świeży sposób myślenia, sądzę, że Vertical może się spodobać nie tylko dorosłym czytelnikom, lecz również miłośnikom młodzieżowego cyklu Kosika Felix, Net i Nika.
Powieść jest doskonałym dowodem na świetną kondycję polskiej fantastyki i ciągle polepszający się warsztat literacki autora. To również jedna z wielu książek science fiction, którą można wręczyć sceptykowi gatunku, by pokazać, że nie chodzi w nim tylko o lasery, statki kosmiczne i wojny międzygwiezdne, lecz przede wszystkim o drugie dno – przemyślenia filozoficzne, socjologiczne, metafizyczne. Sky’s the limit.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Powergraph.
Recenzja dostępna również na: http://kapryfolium.pl/literatura/rafal-kosik-vertical/
Setki, a może nawet tysiące niezniszczalnych, pionowych lin. Bezkresne Niebo. I grupa powoli, mozolnie, lecz nieustannie wspinających się w górę samowystarczalnych miast. Każde z nich w swoim tempie latami dąży do Celu – jednak żaden z mieszkańców podniebnych konstrukcji nie wie, czym tak naprawdę miałby on być. Nikogo to również nie interesuje, każdy zajmuje się tym, co...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-11-07
2014-02-28
2014-03-26
2014-04-07
2014-05-20
2014-06-08
2014-07-16
2014-08-08
2014-08-18
2014-09-22
2015-01-14
2015-03-14
2015-02-26
Paweł Matuszek to autor znany głównie ze swoich dokonań publicystycznych – dawniej redaktor naczelny Nowej Fantastyki, a obecnie kwartalnika Fantasy & Science Fiction. Dlatego, mimo że Kamienna Ćma jest jego debiutancką powieścią, oczekiwania co do jej wysokiego poziomu są w pełni uzasadnione. Tym bardziej, że opis fabuły daje przedsmak czegoś naprawdę ciekawego…
Beddeos jest prawdopodobnie ostatnim strażnikiem w świecie zwanym Usimą. Pozbawiony pamięci, tkwi w otoczonej pustkowiem wieży, za jedyne towarzystwo mając Tyfona – robota będącego pomocą domową, obsługą techniczną i przyjacielem w jednym. Czytelnik wkracza w dziwaczny, pełen niezwykłych stworzeń świat, w którym nic nie jest tym, na co wygląda. Co gorsza, rodzaj ludzki znajduje się w stanie agonalnym i nawet nie wiadomo, na straży czego tak naprawdę stoi Beddeos, który sam wciąż zadaje sobie te same pytania o przyczynę swego położenia.
Akcja początkowo ciągnie się jak rozjechany przez walec jamnik – bohater snuje się z kąta w kąt, od czasu do czasu zdarzy się coś, co wywołuje u niego nową falę przemyśleń. Właściwie nie wiadomo, do czego to wszystko zmierza i znużony czytelnik ma ochotę rzucić książkę w kąt i zająć się czymś ciekawszym. W pewnym momencie wydarzenia nabierają jednak tempa i barw, pozwalając choć trochę zaangażować się powieść. Dzieje się to tak niespodziewanie, że wygląda niemal jak gdyby autor nagle całkowicie zmienił koncepcję tego, jak ma wyglądać jego dzieło, albo podjął wątek po długim czasie pozostawiania go odłogiem. Jakiekolwiek jednak przyczyny by za tym nie stały, w rezultacie dalszą część książki da się już czytać – mimo, że nadal pozostaje ona bardzo ciężkostrawna przez filozoficzny przesyt i myślowy chaos.
Nie oznacza to bynajmniej, że jest to powieść słaba – można w niej znaleźć ogrom wątków i pomysłów, które podane w nieco innej formie stanowiłyby prawdziwe perełki. Autorowi należy się również ogromny plus za kreację własnego uniwersum oraz wypełniających je postaci, którym nie można odmówić oryginalności. Opisy świata przedstawionego, a także rozgrywających się w nim wydarzeń są tak plastyczne i pełne treści, że pomimo swej lakoniczności i zdawkowości wywołują żywe emocje i pozwalają odnieść wrażenie bycia ich częścią.
Kamienna Ćma wzbudza mieszane uczucia – brnie się przez nią mozolnie, jest chaotyczna, przekombinowana i przefilozofowana, a jednak wymienione wcześniej pozytywne cechy sprawiają, że trudno byłoby po prostu odłożyć ją w kąt, puścić w zapomnienie. Jeśli więc ktoś jest ciekawy przygód i przemyśleń Beddeosa – radzę zaopatrzyć się w spore zapasy cierpliwości. Pozostaje nadzieja, że ten pierwszy, nieoszlifowany kamień na literackiej ścieżce Pawła Matuszka utoruje drogę kolejnym, lepszym.
Recenzja dostępna również na: http://kapryfolium.pl/?p=5587
Paweł Matuszek to autor znany głównie ze swoich dokonań publicystycznych – dawniej redaktor naczelny Nowej Fantastyki, a obecnie kwartalnika Fantasy & Science Fiction. Dlatego, mimo że Kamienna Ćma jest jego debiutancką powieścią, oczekiwania co do jej wysokiego poziomu są w pełni uzasadnione. Tym bardziej, że opis fabuły daje przedsmak czegoś naprawdę ciekawego…
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBeddeos...