rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Pierwszą rzeczą, dzięki której zwróciłam w ogóle uwagę na tę serię, był tytuł. Zapewne większość z Was się tutaj nie zdziwi, bo w końcu, kto nie czyta tytułów. Dla mnie jednak nadrzędną sprawą jest opis oraz zamysł na fabułę, a nie na odwrót. Kończąc tą małą dygresję, wróćmy do istoty sprawy. Niepowszedni – coś innego, niecodziennego, odmiennego, przeciwnego do rutyny, i właśnie ten ostatni zwrot przemówił do mnie ostatecznie. Jak myślicie, udało się Justynie Drzewickiej przełamać moją szarość dnia? Jeżeli jesteście ciekawi, to czytajcie dalej.

Fabuła, bohaterowie co prawda czasem irytujący, ale, świat wykreowany, w ogóle sam pomysł na Niepowszednich i ich magiczne, ukryte zdolności było jak na najlepszej drodze ku sukcesowi, więc to zostawiamy i tego się nie czepiamy. Natomiast, jeżeli chcieć się tutaj do czegoś przyczepić, bo przecież krytyka to ukochana praca blogerów, to należy wspomnieć o wykonaniu i innych zjawiskach, które za tym idą. Jak ja to lubię mówić – chęci były dobre, ale troszkę coś nie poszło. W Niepowszednich nie do końca, moim zdaniem, udał się sposób przedstawienia dalszych losów bohaterów i styl pisania. Rozumiem, że jest to książka kierowana do młodszego grona czytelników, więc nie musi posiadać trudnego i poetyckiego języka, jednak lepiej by się czytało, gdyby było tu więcej opisów, szczegółów i innych podobnych ubarwień. Zaś druga sprawa tyczy się motywu i akcji. W trzech książkach, gdzie naprawdę można niesamowicie rozbudować fabułę, tutaj nie zostało to wykorzystane. Każdy tom niby o czym innym, a opierający się na tym samym – ucieczka/pogoń za Welesem, ratowanie kogoś i tak w kółko Macieju. Tego, czego mi również bardzo zabrakło to mocny i dobitny zwrot akcji lub po prostu jakieś dramatyczne wydarzenie. Książki bez tego wydają się takie ni dobre ni nijakie – czegoś im brak, chociaż wydają się w porządku. Brak im ewidentnego wyróżnika z tłumu wielu książek – mam nadzieję, że Wiecie, co mam na myśli, gdyż niezmiernie ciężko się to tłumaczy, pisząc.

Ujmę to tak: Niepowszedni nie są zwykłymi wypocinami, ale rewelacją również nie. Do tego wyższego progu zabrakło im czegoś „olśniewającego”.

Podsumowując moje trochę chaotyczne myśli, stwierdzam, że Niepowszedni to spoko goście. A tak na poważnie, to trylogia, przy której można sobie trochę odpocząć, spędzić miło czas, mimo że książki raczej nie należą do tych bardzo ambitnych. Prosty język i wartka akcja ma w tym przypadku plusy i minusy. Fabuła nie do końca spełniająca oczekiwania spragnionego wielbiciela fantasy, jednak tylko czasem irytujący bohaterowie to nadrabiają, gdyż na ogół są to bardziej sympatyczne niż drażniące postacie. Nie żałuję czasu przeznaczonego na tę serię, bo byłam ciekawa dalszych losów Niepowszednich.
Przeczytałam, oceniłam, a teraz odłożę spokojnie na półeczkę, jednak nie wiem, czy pod nadmiarem wielu innych książek, zwyczajnie o niej nie zapomnę.

Dla kogo:
- Dla młodszej młodzieży
- Dla osób lubiących gatunek fantasy
- Dla niewymagających czytelników
- Dla osób szukających odskoczni od ciężkich książek

http://filizanka-ksiazkoholika.blogspot.com

Pierwszą rzeczą, dzięki której zwróciłam w ogóle uwagę na tę serię, był tytuł. Zapewne większość z Was się tutaj nie zdziwi, bo w końcu, kto nie czyta tytułów. Dla mnie jednak nadrzędną sprawą jest opis oraz zamysł na fabułę, a nie na odwrót. Kończąc tą małą dygresję, wróćmy do istoty sprawy. Niepowszedni – coś innego, niecodziennego, odmiennego, przeciwnego do rutyny, i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwszą rzeczą, dzięki której zwróciłam w ogóle uwagę na tę serię, był tytuł. Zapewne większość z Was się tutaj nie zdziwi, bo w końcu, kto nie czyta tytułów. Dla mnie jednak nadrzędną sprawą jest opis oraz zamysł na fabułę, a nie na odwrót. Kończąc tą małą dygresję, wróćmy do istoty sprawy. Niepowszedni – coś innego, niecodziennego, odmiennego, przeciwnego do rutyny, i właśnie ten ostatni zwrot przemówił do mnie ostatecznie. Jak myślicie, udało się Justynie Drzewickiej przełamać moją szarość dnia? Jeżeli jesteście ciekawi, to czytajcie dalej.

Fabuła, bohaterowie co prawda czasem irytujący, ale, świat wykreowany, w ogóle sam pomysł na Niepowszednich i ich magiczne, ukryte zdolności było jak na najlepszej drodze ku sukcesowi, więc to zostawiamy i tego się nie czepiamy. Natomiast, jeżeli chcieć się tutaj do czegoś przyczepić, bo przecież krytyka to ukochana praca blogerów, to należy wspomnieć o wykonaniu i innych zjawiskach, które za tym idą. Jak ja to lubię mówić – chęci były dobre, ale troszkę coś nie poszło. W Niepowszednich nie do końca, moim zdaniem, udał się sposób przedstawienia dalszych losów bohaterów i styl pisania. Rozumiem, że jest to książka kierowana do młodszego grona czytelników, więc nie musi posiadać trudnego i poetyckiego języka, jednak lepiej by się czytało, gdyby było tu więcej opisów, szczegółów i innych podobnych ubarwień. Zaś druga sprawa tyczy się motywu i akcji. W trzech książkach, gdzie naprawdę można niesamowicie rozbudować fabułę, tutaj nie zostało to wykorzystane. Każdy tom niby o czym innym, a opierający się na tym samym – ucieczka/pogoń za Welesem, ratowanie kogoś i tak w kółko Macieju. Tego, czego mi również bardzo zabrakło to mocny i dobitny zwrot akcji lub po prostu jakieś dramatyczne wydarzenie. Książki bez tego wydają się takie ni dobre ni nijakie – czegoś im brak, chociaż wydają się w porządku. Brak im ewidentnego wyróżnika z tłumu wielu książek – mam nadzieję, że Wiecie, co mam na myśli, gdyż niezmiernie ciężko się to tłumaczy, pisząc.

Ujmę to tak: Niepowszedni nie są zwykłymi wypocinami, ale rewelacją również nie. Do tego wyższego progu zabrakło im czegoś „olśniewającego”.

Podsumowując moje trochę chaotyczne myśli, stwierdzam, że Niepowszedni to spoko goście. A tak na poważnie, to trylogia, przy której można sobie trochę odpocząć, spędzić miło czas, mimo że książki raczej nie należą do tych bardzo ambitnych. Prosty język i wartka akcja ma w tym przypadku plusy i minusy. Fabuła nie do końca spełniająca oczekiwania spragnionego wielbiciela fantasy, jednak tylko czasem irytujący bohaterowie to nadrabiają, gdyż na ogół są to bardziej sympatyczne niż drażniące postacie. Nie żałuję czasu przeznaczonego na tę serię, bo byłam ciekawa dalszych losów Niepowszednich.
Przeczytałam, oceniłam, a teraz odłożę spokojnie na półeczkę, jednak nie wiem, czy pod nadmiarem wielu innych książek, zwyczajnie o niej nie zapomnę.

Dla kogo:
- Dla młodszej młodzieży
- Dla osób lubiących gatunek fantasy
- Dla niewymagających czytelników
- Dla osób szukających odskoczni od ciężkich książek

http://filizanka-ksiazkoholika.blogspot.com

Pierwszą rzeczą, dzięki której zwróciłam w ogóle uwagę na tę serię, był tytuł. Zapewne większość z Was się tutaj nie zdziwi, bo w końcu, kto nie czyta tytułów. Dla mnie jednak nadrzędną sprawą jest opis oraz zamysł na fabułę, a nie na odwrót. Kończąc tą małą dygresję, wróćmy do istoty sprawy. Niepowszedni – coś innego, niecodziennego, odmiennego, przeciwnego do rutyny, i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwszą rzeczą, dzięki której zwróciłam w ogóle uwagę na tę serię, był tytuł. Zapewne większość z Was się tutaj nie zdziwi, bo w końcu, kto nie czyta tytułów. Dla mnie jednak nadrzędną sprawą jest opis oraz zamysł na fabułę, a nie na odwrót. Kończąc tą małą dygresję, wróćmy do istoty sprawy. Niepowszedni – coś innego, niecodziennego, odmiennego, przeciwnego do rutyny, i właśnie ten ostatni zwrot przemówił do mnie ostatecznie. Jak myślicie, udało się Justynie Drzewickiej przełamać moją szarość dnia? Jeżeli jesteście ciekawi, to czytajcie dalej.

Fabuła, bohaterowie co prawda czasem irytujący, ale, świat wykreowany, w ogóle sam pomysł na Niepowszednich i ich magiczne, ukryte zdolności było jak na najlepszej drodze ku sukcesowi, więc to zostawiamy i tego się nie czepiamy. Natomiast, jeżeli chcieć się tutaj do czegoś przyczepić, bo przecież krytyka to ukochana praca blogerów, to należy wspomnieć o wykonaniu i innych zjawiskach, które za tym idą. Jak ja to lubię mówić – chęci były dobre, ale troszkę coś nie poszło. W Niepowszednich nie do końca, moim zdaniem, udał się sposób przedstawienia dalszych losów bohaterów i styl pisania. Rozumiem, że jest to książka kierowana do młodszego grona czytelników, więc nie musi posiadać trudnego i poetyckiego języka, jednak lepiej by się czytało, gdyby było tu więcej opisów, szczegółów i innych podobnych ubarwień. Zaś druga sprawa tyczy się motywu i akcji. W trzech książkach, gdzie naprawdę można niesamowicie rozbudować fabułę, tutaj nie zostało to wykorzystane. Każdy tom niby o czym innym, a opierający się na tym samym – ucieczka/pogoń za Welesem, ratowanie kogoś i tak w kółko Macieju. Tego, czego mi również bardzo zabrakło to mocny i dobitny zwrot akcji lub po prostu jakieś dramatyczne wydarzenie. Książki bez tego wydają się takie ni dobre ni nijakie – czegoś im brak, chociaż wydają się w porządku. Brak im ewidentnego wyróżnika z tłumu wielu książek – mam nadzieję, że Wiecie, co mam na myśli, gdyż niezmiernie ciężko się to tłumaczy, pisząc.

Ujmę to tak: Niepowszedni nie są zwykłymi wypocinami, ale rewelacją również nie. Do tego wyższego progu zabrakło im czegoś „olśniewającego”.

Podsumowując moje trochę chaotyczne myśli, stwierdzam, że Niepowszedni to spoko goście. A tak na poważnie, to trylogia, przy której można sobie trochę odpocząć, spędzić miło czas, mimo że książki raczej nie należą do tych bardzo ambitnych. Prosty język i wartka akcja ma w tym przypadku plusy i minusy. Fabuła nie do końca spełniająca oczekiwania spragnionego wielbiciela fantasy, jednak tylko czasem irytujący bohaterowie to nadrabiają, gdyż na ogół są to bardziej sympatyczne niż drażniące postacie. Nie żałuję czasu przeznaczonego na tę serię, bo byłam ciekawa dalszych losów Niepowszednich.
Przeczytałam, oceniłam, a teraz odłożę spokojnie na półeczkę, jednak nie wiem, czy pod nadmiarem wielu innych książek, zwyczajnie o niej nie zapomnę.

Dla kogo:
- Dla młodszej młodzieży
- Dla osób lubiących gatunek fantasy
- Dla niewymagających czytelników
- Dla osób szukających odskoczni od ciężkich książek

http://filizanka-ksiazkoholika.blogspot.com

Pierwszą rzeczą, dzięki której zwróciłam w ogóle uwagę na tę serię, był tytuł. Zapewne większość z Was się tutaj nie zdziwi, bo w końcu, kto nie czyta tytułów. Dla mnie jednak nadrzędną sprawą jest opis oraz zamysł na fabułę, a nie na odwrót. Kończąc tą małą dygresję, wróćmy do istoty sprawy. Niepowszedni – coś innego, niecodziennego, odmiennego, przeciwnego do rutyny, i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Goodbye Days już od samego początku wydało mi się książką godną uwagi. Jej mroczny i przygnębiający opis, a także prosta okładka i przynależność do kategorii młodzieżowej, zmusiły mnie do jej przeczytania. Na wstępie pragnę zaznaczyć, że jest to książka poruszająca temat śmierci, żałoby i odpowiedzialności za własne czyny, dlatego postanowiłam ją potraktować nieco inaczej.

Na samym początku książki zostajemy postawieni w takiej samej sytuacji, co główny bohater Carver. W sytuacji, w której dowiadujemy się o śmierci najlepszych przyjaciół. Wypadek samochodowy, który spowodował ten stan, został nieumyślnie zapoczątkowany poprzez wysłanie SMSa. Chciałabym tu rzec: „Nieźle, co?”, ale raczej nie wypada. Tak właśnie wygląda wstęp do długiej i żmudnej wędrówki po ludzkiej psychice i ludzkim cierpieniu.

Myślę, że Jeff Zentner wywiązał się z sytuacji całkiem zgrabnie, ponieważ stworzył nawet udany obraz młodego człowieka w obliczu tragedii. Co prawda, zabrakło mi tutaj odrobiny więcej przeżyć głównego bohatera, ale i bez tego Goodbye Days radzi sobie nieźle. Kiedy Carver zastanawia się nad swoją rolą i winą w tym całym nieszczęsnym wydarzeniu, My sami – czytelnicy – musimy podjąć decyzję, czy jesteśmy za lub przeciw głównemu bohaterowi, a zatem ta książka jest w jakimś znaczeniu wymagająca. Podczas czytania kolejnych rozdziałów poznajemy zwariowane losy nieżyjącej już Brygady SOS (grupy przyjaciół) i historie ich członków, przez co nie jest Nam trudno zżyć się z głównym bohaterem i mu współczuć.

W książce oprócz głównego wątka znajdziemy również problemy miłosne, rozterki i losy członków rodziny zmarłych, chęć rozwiązania napiętych relacji rodzicielskich, a także rozmyślania nad własnym życiem, kiedy nie znajdujemy w nim sensu.

Podsumowując, Goodbye Days to dobra i całkiem niezła lektura dla nastolatków, opowiadająca o tym, jak ciężkie jest uporanie się ze śmiercią najbliższych osób i dalsze życie. Książka podejmuje, co najważniejsze, trudne i bardzo ważne wątki, które powinny być przestrogą dla młodych ludzi, ale i nie tylko. Odpowiedzialność, przewidywanie skutków własnych decyzji, radzenie sobie z otoczeniem, izolacja i samotność to gama, którą znajdziesz Drogi Czytelniku właśnie w tej książce.
Jeżeli zamierzasz ją przeczytać, to spróbuj zwrócić uwagę na przekazywane przez Jeffa Zentnera wartości i prawdy moralne.

Dla kogo:
·Przede wszystkim dla nastolatków
·Dla osób lubiących kategorię obyczajową i młodzieżową
·Dla osób wrażliwych
·Dla osób lubiących „ciężką” tematykę w książkach.

http://filizanka-ksiazkoholika.blogspot.com

Goodbye Days już od samego początku wydało mi się książką godną uwagi. Jej mroczny i przygnębiający opis, a także prosta okładka i przynależność do kategorii młodzieżowej, zmusiły mnie do jej przeczytania. Na wstępie pragnę zaznaczyć, że jest to książka poruszająca temat śmierci, żałoby i odpowiedzialności za własne czyny, dlatego postanowiłam ją potraktować nieco...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Już po pierwszym zetknięciu się z twórczością autora wiedziałam, że ta książka w pewnym sensie będzie wyjątkowa i być może mnie zaskoczy. Oczekiwania te okazały się słusznymi.

Peter Wohlleben w swojej drugiej książce zabiera Nas do świata zwierząt i przedstawia nam sekrety z ich życia. Duchowe życie zwierząt zawiera tyle naprawdę intrygujących faktów, że czasem ciężko w nie uwierzyć, ale niekiedy skłaniają również czytelnika do głębszej refleksji, a zwłaszcza nad bolączką naukowców, czyli „Czy zwierzęta czują i myślą”. Poznajemy życie tych istot z całkiem innej strony i w niektórych momentach zaczynamy patrzeć inaczej, podejrzliwej na naszych czworonogów.

Dodatkowym plusem książki jest to, że czyta się ją dosyć szybko, a sama w sobie nie jest długa. Duchowe życie zwierząt to książka, która potrafi zaskoczyć i mocno zainteresować. Szczerze polecam!

Dla kogo:
miłośników przyrody i zwierząt,
dla ciekawych świata.

http://filizanka-ksiazkoholika.blogspot.com

Już po pierwszym zetknięciu się z twórczością autora wiedziałam, że ta książka w pewnym sensie będzie wyjątkowa i być może mnie zaskoczy. Oczekiwania te okazały się słusznymi.

Peter Wohlleben w swojej drugiej książce zabiera Nas do świata zwierząt i przedstawia nam sekrety z ich życia. Duchowe życie zwierząt zawiera tyle naprawdę intrygujących faktów, że czasem ciężko w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwsza część słynnej serii Andrzeja Sapkowskiego składa się z kilku opowiadań, a jedno z nich jest kontynuowane z przerwami. Początkowo byłam niechętnie nastawiona do tego zabiegu, lecz potem zmieniłam zdanie, ponieważ takie rozmieszczenie sprawia, że książkę czyta się o wiele szybciej. Nie musimy się też męczyć z zapamiętywaniem różnych szczegółów wiedźmińskiego świata, bo każde opowiadanie (oprócz tego, które wymieniłam wcześniej) przedstawia odrębną historię z życia Geralta, a jest ich naprawdę wiele (szczegółów, rzecz jasna).
No właśnie, co z elementami świata przedstawionego? Jak dla mnie, nic dodać nic ująć. Andrzej Sapkowski stworzył tak klimatyczny i magiczny świat fantasy oparty na mitologii słowiańskiej, że czytelnik z łatwością wciągnie się w wir wydarzeń. Sprzyja temu również szybka i wartka akcja, czyli nieodłączny warunek opowiadań. Fabuła zaś, co prawda nie ciągnie się na tyle długo, aby się nad nią rozpisywać, ale jest naprawdę ciekawa i tajemnicza, a to z kolei w połączeniu z wyjątkowym charakterem Geralta tworzy mieszankę doskonałą. Główny bohater jednocześnie jest tak intrygujący i zagadkowy, że póki nie dowiemy się wszystkiego o jego przeszłości, nie odetchniemy spokojnie.


Wiedźmin: Ostatnie życzenie to książka, która nie bez powodu zyskała taką sławę. Po pierwsze, wyrazisty i jedyny w swoim rodzaju główny bohater. Po drugie, tajemniczy i klimatyczny świat. Po trzecie, szybka akcja i dużo wydarzeń. Książkę czyta się w mgnieniu oka i jest ona bez wątpienia warta uwagi.

Dla kogo:
miłośników fantasy i mitologii słowiańskiej,
tych, co lubią formę opowiadania,
tych, co pragną przeczytać coś porządnego,
tych, co lubią książki z wyrazistym/-mi bohaterem/-rami

Moja ocena:
Pozostaje mi tylko zabrać się za pozostałe części serii.

http://raven-and-books.blogspot.com

Pierwsza część słynnej serii Andrzeja Sapkowskiego składa się z kilku opowiadań, a jedno z nich jest kontynuowane z przerwami. Początkowo byłam niechętnie nastawiona do tego zabiegu, lecz potem zmieniłam zdanie, ponieważ takie rozmieszczenie sprawia, że książkę czyta się o wiele szybciej. Nie musimy się też męczyć z zapamiętywaniem różnych szczegółów wiedźmińskiego świata,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Szamanka od umarlaków, czyli typowa polska książka humorystyczna, o ile można ją tak w ogóle nazwać. Mówiąc konkretniej, oznacza to, że posiada denny, słaby humor, główna bohaterka chciała rozpocząć normalne życie, ale jak to zwykle bywa, wszystko poszło inaczej, a „coś”, co kieruje losem postaci zostało przedstawione jako osoba, która siedzi w kącie i knuje coś niedobrego. A zatem mieszanka, której szczerze nienawidzę. Książka w większej części bardzo przewidywalna, bohaterowie irytujący, a o Idzie to szkoda nawet pisać – jest tak denerwująca. Akcja momentami bywa tak smętna, że można przysnąć podczas czytania. Fabuła właściwie niczym mnie nie zaskoczyła i porwała, sprawia wrażenie wręcz bardzo schematycznej.


Książka przypomina mi w pewnym sensie książki Marty Kisiel pt. „Dożywocie” i „Siła Niższa”, ale one były o niebo od niej lepsze i w takim zestawieniu Szamanka traci sporo na ocenie.

Szamanka od umarlaków Martyny Raduchowskiej to książka, która ginie w tłumie. Niczym się nie wyróżnia i nie zaskakuje czytelnika, jest wręcz czasami bardzo schematyczna. Bohaterowie okropnie denerwujący i słabo wykreowani, a humor trochę nieudany. Myślę, że lekturę mogę spokojnie określić mianem „trochę gorszej od książek średnich”, czyli takich ni dobrych ni złych. Niestety, po takiej książce odechciewa mi się czytać (na jeden dzień).

Jedna z tak wielu podobnych, że aż nie chce się pisać.

http://raven-and-books.blogspot.com

Szamanka od umarlaków, czyli typowa polska książka humorystyczna, o ile można ją tak w ogóle nazwać. Mówiąc konkretniej, oznacza to, że posiada denny, słaby humor, główna bohaterka chciała rozpocząć normalne życie, ale jak to zwykle bywa, wszystko poszło inaczej, a „coś”, co kieruje losem postaci zostało przedstawione jako osoba, która siedzi w kącie i knuje coś niedobrego....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Okładka przykuwająca wzrok, opis zachęcający, fabuła podejmująca ważne, współczesne problemy – innymi słowy Dziwna i taki jeden zapowiadała się bardzo ciekawie i z tego względu miałam co do niej wielkie oczekiwania. Niestety, jak to czasem bywa, pomyliłam się i to nie mało.

Zamiast poruszającej i niezwykłej książki otrzymałam kolejną zwyczajną młodzieżówkę, z tym wyjątkiem iż „jest spod znaku LBGT”, chociaż wydaje mi się, że i ten temat jest dosyć często poruszany. Główni bohaterowie, a tym samym narratorzy, czyli Lula i Rory to chyba postacie, które zaliczę do działu „Najbardziej irytujący bohaterowie literaccy”, bo są oni nikim więcej jak tylko wiecznie niezdecydowanymi i zwyczajnymi nastolatkami z problemami dotyczącymi dorosłej przyszłości. Nic nowego.

Podczas czytania przewijają się takie wydarzenia jak ucieczka z domu, kłótnia najlepszych przyjaciół, czy niewłaściwie ulokowane uczucia i błędne zauroczenia. Po raz kolejny nic nowego. Oczekiwałam, że książka będzie zawierać raczej jakieś mądrości, przekazy, prawdy moralne dla młodzieży, ale Dziwna i taki jeden to kolejna wyblakła i niczym się niewyróżniająca młodzieżówka. Są w niej nastoletnie problemy, chęć zyskania akceptacji, szukanie własnego „ja”, ale bądźmy szczerzy, w której książce dla młodzieży tego nie ma (obejmując oczywiście książki obyczajowe). Po raz trzeci – nic nowego.

Dziwna i taki jeden to książkowa premiera, na którą czekałam od dłuższego czasu i miałam naprawdę na nią chęć. Nie liczyłam, jednak, że aż tak się rozczaruję. Lektura do bólu schematyczna. Kolejna z wielu młodzieżówka. Jedynymi plusami książki jest to, że czyta się ją szybko i nie jest wymagająca, ale na pewno nie mogę powiedzieć o niej tego, że jest poruszająca i poważna.

http://raven-and-books.blogspot.com

Okładka przykuwająca wzrok, opis zachęcający, fabuła podejmująca ważne, współczesne problemy – innymi słowy Dziwna i taki jeden zapowiadała się bardzo ciekawie i z tego względu miałam co do niej wielkie oczekiwania. Niestety, jak to czasem bywa, pomyliłam się i to nie mało.

Zamiast poruszającej i niezwykłej książki otrzymałam kolejną zwyczajną młodzieżówkę, z tym wyjątkiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka, która mogłaby posłużyć nieco jako obraz współczesnego świata. Spytacie: „Dlaczego?”. Dlatego, że wątek Poszukiwaczy, choć nie został do końca wyjaśniony, niezwykle prawdziwie odzwierciedla obecną sytuację świata i tego, co się z nim dzieje, a także poniekąd przedstawia jedną z wielu koncepcji przyszłości cywilizacji ludzkiej.
Może zacznijmy od początku. Podróżniczka to drugi tom trylogii „Poszukiwaczy” Arwen Elys Dayton. Pierwsza część serii wprowadza czytelnika do całkiem nieźle wykreowanego świata. Początkowo książkę (1 tom) oceniłam jako bardzo dobrą i udaną, ale patrząc z perspektywy czasu, zmieniłam zdanie i stwierdziłam, że owszem elementy świata przedstawionego są całkiem w porządku, jednak reszta, czyli bohaterowie, fabuła i wydarzenia już nie do końca. W Poszukiwaczce wiele tematów, wątków było niedopowiedzianych i niewyjaśnionych. Bohaterowie byli bardzo irytujący, a fabuła skupiała się raczej na przeżyciach głównej bohaterki i opisie jej trudnego życia niż na „fantastycznym” wątku.
Pod tym względem drugi tom jest o niebo lepszy, ponieważ w przeciwieństwie do swojego poprzednika nie zawiera tylu opisu uczuć, przeżyć, a głównymi wątkami są tajemnice świata Poszukiwaczy oraz dzieje klanów z nim związanych. Bohaterowie nie są już tak denerwujący, aczkolwiek miałam z nimi pewną, śmieszną sytuację, ponieważ w pierwszym tomie serii uwielbiałam Shinobu, a nienawidziłam Johna, zaś w drugim było na odwrót – John w końcu zmądrzał, ale to co zrobił Shinobu, przekroczyło wszelkie granice mojej cierpliwości. Jeżeli chodzi o główną bohaterkę Quin, to w mojej ocenie wypadła przeciętnie, gdyż momentami bywa bardzo naiwna i roztrzepana, ale potrafi być czasami całkiem rozsądna.
Co do fabuły i akcji nie mam większych zarzutów, może jedynie to, że książka powinna być dłuższa i bardziej rozbudowana. Podróżniczkę czytało mi się dosyć szybko, gdyż zawiera tyle tajemnic i sekretów, a akcja jest w miarę dynamiczna, że książka pomimo trudnego początku potrafi wciągnąć i zainteresować.
Podróżniczka – książka, nad którą krążą podzielone opinie. Pierwszy tom miał trochę minusów i wad, ale drugi utrzymuje lepszy poziom i jeżeli miałabym je porównywać, to powiedziałabym, że Podróżniczka jest o niebo lepsza od Poszukiwaczki. Lektura zawiera dużo wydarzeń, dużo zwrotów akcji, trochę tajemnic, sekretów. W końcu możemy nacieszyć się wykreowanym światem oraz profesją tytułowych Poszukiwaczy i tym, czym właściwie oni się zajmują. Książkę oceniłam jako w miarę dobrą – solidne 7/10, gdyż nie jest to pozycja rewelacyjna, ale jest trochę lepsza niż „średniaki”. Uważam, że warto poświęcić jej czas, ponieważ niektórym fabuła może jak najbardziej się spodobać.

http://raven-and-books.blogspot.com

Książka, która mogłaby posłużyć nieco jako obraz współczesnego świata. Spytacie: „Dlaczego?”. Dlatego, że wątek Poszukiwaczy, choć nie został do końca wyjaśniony, niezwykle prawdziwie odzwierciedla obecną sytuację świata i tego, co się z nim dzieje, a także poniekąd przedstawia jedną z wielu koncepcji przyszłości cywilizacji ludzkiej.
Może zacznijmy od początku....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka została podzielona na dwie historie dziejące się w odrębnym czasie. Obie bohaterki tych zdarzeń miały w pewnym sensie styczność z „szaleństwem” i szpitalem psychiatrycznym. Obie próbują uporać się z traumatyczną przeszłością. Opowieść Izzy, czyli nastolatki, której matka zastrzeliła własnego męża, stwarza pozory wręcz schematycznej literatury młodzieżowej. Opowieść zaś Clary jest niczym powieść obyczajowo-psychologiczna. Połączenie tych dwóch nurtów sprawiło, że To, co zostawiła ma zarówno tajemniczy jak i mroczny klimat. Ellen Wiseman stworzyła przejmującą książkę o próbach walki z przeszłością, podejmowaniu ważnych decyzji dotyczących przyszłości, ale przede wszystkim o szukaniu wolności i szczęścia, a także zrozumieniu wnętrza drugiego człowieka. W trakcie czytania poznajemy również mroczne sekrety o XX-wiecznych szpitalach psychiatrycznych i trudach nastoletniego życia.

Wspomnę tutaj tak jak i przy Świetle, które utraciliśmy, że książka To, co zostawiła nie jest jakimś odkryciem czy przełomem, ale pomimo tego czytało mi się ją dosyć szybko, gdyż nie jest to wymagająca lektura. Uważam, że jest idealna na jakąś przerwę w gatunkach książkowych, długi letni wieczór, ponieważ zawiera prosty styl pisania i może poruszyć swoją historią niektórych czytelników.

http://raven-and-books.blogspot.com

Książka została podzielona na dwie historie dziejące się w odrębnym czasie. Obie bohaterki tych zdarzeń miały w pewnym sensie styczność z „szaleństwem” i szpitalem psychiatrycznym. Obie próbują uporać się z traumatyczną przeszłością. Opowieść Izzy, czyli nastolatki, której matka zastrzeliła własnego męża, stwarza pozory wręcz schematycznej literatury młodzieżowej. Opowieść...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Matt Rees opierając się na tajemniczej i wciąż stanowiącej dla historyków zagadkę śmierci Wolfganga Amadeusza Mozarta, stworzył nietypową fikcję literacką z nutką intrygi. Na główną bohaterkę tej powieści autor wybrał siostrę kompozytora, czyli Nannerl. Kobieta pomimo trzyletniej rozłąki z bratem nadal za nim tęskni, a kiedy dowiaduje się o jego śmierci, postanawia wyruszyć do Wiednia i odkryć przyczynę jego odejścia z tego świata. Tak właśnie rozpoczyna się historyczna przygoda z udziałem Masonów, muzyków, władców i ludzi, którzy są owiani mrokiem. Książka zdawałaby się – miód malina, ale już w trakcie czytania pierwszych stron Ostatniej Arii Mozarta zrozumiałam, że raczej nie będzie to typowa powieść historyczna, gdyż główny nurt akcji skupia się na przeżyciach Nannerl i opisie jej życia, zaś wątek kryminalny stanowi tylko mały dodatek do książki. Samych dziejów z epoki oświecenia nie ma również dużo, stały się one jedynie tłem dla tej historii. Do książki został ponadto wpleciony wątek miłosny, romantyczny i to on właściwie zmienia charakter Ostatniej Arii Mozarta. Gdyby nie osadzenie akcji w XVIII wieku, można by uznać, że jest to kolejna historia kobiety, która pragnie wolności i miłości, gdyż tak naprawdę na tym głównie skupia się fabuła.

Ostatnia Aria Mozarta pomimo ciekawego opisu i tego, że dobrze się zapowiadała, trochę mnie rozczarowała. Mając tę książkę przed oczami, liczyłam raczej na dobrą powieść historyczną z dodatkiem sensacji. W zamian uzyskałam powieść trochę obyczajową, trochę romantyczną z namiastką z historii, ale z doświadczenia wiem, że niektóre osoby w takich książkach właśnie gustują, dlatego postanowiłam umieścić Ostatnią Arię Mozarta w tym zestawieniu.

http://raven-and-books.blogspot.com

Matt Rees opierając się na tajemniczej i wciąż stanowiącej dla historyków zagadkę śmierci Wolfganga Amadeusza Mozarta, stworzył nietypową fikcję literacką z nutką intrygi. Na główną bohaterkę tej powieści autor wybrał siostrę kompozytora, czyli Nannerl. Kobieta pomimo trzyletniej rozłąki z bratem nadal za nim tęskni, a kiedy dowiaduje się o jego śmierci, postanawia wyruszyć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Historia z niczym epoki Belle Epoque, a w niej historia obłąkanej i błyskotliwej Grace, która wbrew swojej woli została zamknięta w szpitalu psychiatrycznym. Główna bohaterka w przeszłości przeżyła wielką traumę, a w nowym miejscu pobytu również nie zapowiada się na szczęśliwe zakończenie. W środku tej dziewczyny kryje się jednak bystry i spostrzegawczy umysł, który pewnego dnia dostrzega doktor Thornhollow – lekarz z kontrowersyjnymi sposobami leczenia. Dyskretne Szaleństwo to historia o krzywdzie, obłąkaniu, ale i o wrażliwości ludzkiej. Powieść nie szczędzi nam okrutnych szczegółów traktowania pacjentów szpitala przez służbę. Wszystko zostaje doprawione wątkiem kryminalnym i tajemniczymi zabójstwami. Nietuzinkowa para, czyli Grace i Thornhollow będzie musiała rozwiązać tę zagadkę. Po połączeniu swoich umiejętności te dwa umysły stają się duetem doskonałym. W trakcie czytania Dyskretnego Szaleństwa poznajemy tajniki ludzkiego umysłu i zagłębiamy się w duszach pełnych szaleństwa.
Książka z kategorii nietypowych thrillerów, trzymająca w napięciu i bez wątpliwości posiadająca swój unikatowy klimat, doprawiona szczyptą mroczności, a wszystko to ukryte w XIX-wiecznym ? mieście.

Jeżeli szukacie ciekawego, tajemniczego i okrytego pewnego rodzaju grozą thrillera to, czym prędzej sięgnijcie po Dyskretne Szaleństwo.

Historia z niczym epoki Belle Epoque, a w niej historia obłąkanej i błyskotliwej Grace, która wbrew swojej woli została zamknięta w szpitalu psychiatrycznym. Główna bohaterka w przeszłości przeżyła wielką traumę, a w nowym miejscu pobytu również nie zapowiada się na szczęśliwe zakończenie. W środku tej dziewczyny kryje się jednak bystry i spostrzegawczy umysł, który pewnego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka została napisana narracją drugoplanową, co nie jest zjawiskiem dość częstym w literaturze, a przynajmniej jeżeli chodzi o moje doświadczenia. Lucy, czyli główna bohaterka zwraca się do swojego ukochanego Gabe’a. Oboje są w sobie szaleńczo zakochani i planują wspólną przyszłość, jednak los postanowił inaczej. Światło, które utraciliśmy podejmuje ciężki temat: „Miłość czy marzenia?”. Nie zawsze można połączyć jedno z drugim. I tak jest w przypadku Lucy i Gabe’a. Bohaterowie zatraceni w swojej pracy próbują odnaleźć szczęście i ułożyć sobie życie na nowo, lecz nie przychodzi im to łatwo. Ich drogi są usłane wieloma problemami. Światło, które utraciliśmy to przepiękna książka opowiadająca o sile miłości i o tym, jakie trzeba pokonać trudy, aby do niej dotrzeć. Nieustanna walka, ciężkie wybory i nie lada dylematy to zjawiska, które stanowią tło dla tej powieści. Historia dwójki ludzi, którzy pomimo oddzielnych dróg życiowych nadal żywią do siebie wielką miłość to właśnie hasło przewodnie Światła, które utraciliśmy. Nie jest to kolejne nudne „romansidło” i nie ma tu szczęśliwego zakończenia, bo ta książka zawiera również żal, smutek i głęboką rozpacz, lecz jedno jest pewne - w taką miłość chce się wierzyć!
Może książka ta nie jest za wybitna i na pewno nie jest cudownym odkryciem, ale czyta się ją naprawdę lekko i moim zdaniem jest to dobra lektura, która pozwoli się zrelaksować i pomarzyć trochę o prawdziwej miłości.

Dlatego myślę, że niektórym Paniom może spodobać się jak najbardziej!

http://raven-and-books.blogspot.com

Książka została napisana narracją drugoplanową, co nie jest zjawiskiem dość częstym w literaturze, a przynajmniej jeżeli chodzi o moje doświadczenia. Lucy, czyli główna bohaterka zwraca się do swojego ukochanego Gabe’a. Oboje są w sobie szaleńczo zakochani i planują wspólną przyszłość, jednak los postanowił inaczej. Światło, które utraciliśmy podejmuje ciężki temat: „Miłość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mroczna Przepowiednia to kontynuacja serii pt. „Apollo i Boskie Próby” Ricka Riordana. Poprzednią część czyli Ukrytą Wyrocznię oceniłam jako genialną i prześwietną (link do recenzji). Drugi tom… Drugi tom zaś to istne szaleństwo! Jeżeli pokochaliście (nie)narcyzowego Apolla i jesteście zdania, że nic nie pobije Ukrytej Wyroczni, to musicie wiedzieć, że Mroczna Przepowiednia jest o niebo od niej lepsza i chociaż nie przepadam za tym stwierdzeniem, to wyjątkowo je tutaj zamieszczę, gdyż tylko ono oddaje moje wrażenia po przeczytaniu tej książki – „Ta książka rozwala system!”.

Nasz młody bóg Apollo po przejściu wewnętrznej metamorfozy jest całkiem innym człowiekiem/bogiem. Troszczy się o przyjaciół i stara się być odpowiedzialnym, ale równie często bywa lekkomyślny i nigdy nie zapomni o tym, żeby w najmniej spodziewanym momencie Nas rozbawić i wywołać uśmiech na naszych twarzach. Doprawdy powiadam Wam, kruczy czytelnicy, że nie ma nic lepszego na poprawę nastroju niż humor w stylu Ricka Riordana! UWAGA – POTĘŻNA DAWKA HUMORU W NADMIARZE! Oczywiście nie mogło tu zabraknąć czarującej Meg i jej przedziwnego stworka. Ci współtowarzysze magicznej podróży są niczym woda i ogień, dusza i ciało, pełni przeciwieństw i odmienności. Ich dopracowane cechy charakteru sprawiają, że obie postacie tak bardzo się równoważą i przyciągają, że bez siebie byliby tylko wyblakłymi kartkami papieru. Duet wspaniały! Ale, ale, nie zapominajmy o równie cudownych i walecznych bohaterach drugoplanowych, a zatem o innych prześwietnie wykreowanych herosach, cudownej Kalipso i przede wszystkim mrocznym rzymskim trio, bez którego Mroczna Przepowiednia bez wątpienia nie miałaby swojego tajemniczego klimatu.

Skoro wspomniałam już o klimacie, to znaczy, że pora na opowiedzenie tego, co ten czynnik wywołało, bo książka w końcu nie składa się tylko z samych bohaterów. Obok nich albo lepiej przed nimi znajduje się zawsze bolączka pisarzy i czytelników – fabuła. Muszę powiedzieć, że pod tym względem Mroczna Przepowiednia wygrywa bezkonkurencyjnie w starciu z poprzednim tomem. O ile w Ukrytej Wyroczni zdarzały się nieliczne nudzące momenty, o tyle zostały zastąpione tym razem mrocznymi tajemnicami i dużą ilością wydarzeń, gdyż w drugim tomie serii akcja jest naprawdę na bardzo dobrym poziomie. Myślę, że mogę tu spokojnie powiedzieć, iż wskoczyła na wartki i rwący nurt. Do tego należy dodać zagadki, sekrety, zaskakujące wydarzenia, zwroty akcji i wynik jest jak najbardziej na plusie. Książka wciąga bez reszty i trzeba ją przeczytać jednym tchem, bo inaczej ktoś może rzucić na nas klątwę. Kto wie, co może się wydarzyć, jeśli rozgniewany arcypotężnego boga słońca.

Mroczna Przepowiednia – książka porywająca i wciągająca, zawierająca nietuzinkowy świat i prześwietnych bohaterów, doprawiona niemałą szczyptą humoru. Zaś mitologiczne tło książki może nauczyć niejednego młodziana (i starszego) o greckim świecie. Moim zdaniem pozycja obowiązkowa!

Recenzja pochodzi z http://raven-and-books.blogspot.com

Mroczna Przepowiednia to kontynuacja serii pt. „Apollo i Boskie Próby” Ricka Riordana. Poprzednią część czyli Ukrytą Wyrocznię oceniłam jako genialną i prześwietną (link do recenzji). Drugi tom… Drugi tom zaś to istne szaleństwo! Jeżeli pokochaliście (nie)narcyzowego Apolla i jesteście zdania, że nic nie pobije Ukrytej Wyroczni, to musicie wiedzieć, że Mroczna Przepowiednia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moje odczucia przed przeczytaniem
Kiedy skończyłam czytać pierwszą część tej serii, czyli "Miecz Lata" towarzyszył mi niemały kac książkowy. Na szczęście miałam pod ręką "Młot Thora", a więc mogłam kontynuować moją przygodę z bogami Asgardu i twórczością Ricka Riordana. Po poprzedniej lekturze, a także po wcześniejszym zapoznaniu się z umiejętnościami tego pisarza po trochu wiedziałam co mnie czeka, ale nie oznacza to, że książka miała od razu ode mnie wysoką ocenę. Wręcz przeciwnie, poprzeczka była ustawiona bardzo wysoko, a moje oczekiwania były wygórowane. Towarzyszyła mi jednak także obawa, że książka nie okaże się niczym innym jak zwykłym rozczarowaniem.
Moje uczucia podczas czytania
No i proszę, już po pierwszym rozdziale, a nawet po pierwszej stronie okazało się, że mój lęk był niepotrzebny, ponieważ książka wciąga czytelnika już od samego początku tak, że może on się z nią zżyć i nie wypuścić ze swych książko-molowych szponów aż do ostatniej strony. Początek lektury jest jakby niepewny i wątpliwy co do tego, co się wydarzy i jaka będzie fabuła, lecz po raz kolejny moje wyobrażenia były mylne, bowiem te niepozorne wydarzenia to tylko wstęp do magicznej i humorystycznej przygody jaką jest "Młot Thora".
Kiedy akcja wkracza na właściwe tory, nagle staje się dynamiczna, wartka oraz szybka. Jedno zdarzenie po drugim. Pojawia się także wiele zwrotów wydarzeń i nie wiemy tak naprawdę, kiedy to wszystko przemknęło nam przed oczami. Czytając, nie skupiamy się na ilości stron czy czasie, jaki poświęciliśmy na książkę, bo jesteśmy tak mocno wciągnięci w wir mitologii nordyckiej, że zapominamy o tym i myślimy tylko o dotarciu do epilogu, aż nagle okazuje się, że właśnie jest środek nocy. Nie na tym jednak koniec, gdyż akcji towarzyszy przecież nic innego jak prześwietna fabuła. W całej książce roi się od fantastycznych zdarzeń, których czytelnik się nie spodziewa. Prawie zawsze kończą się one komiczną sytuacją. Humor odgrywa tutaj ważną rolę, ponieważ to dzięki niemu czyta się ją szybko, lekko i przyjemnie. Są to wielkie plusy dla Ricka Riordana za tak genialny plan. W ogóle już samo połączenie wątku mitologii nordyckiej i historii amerykańskiego nastolatka powinno być wielką zachętą dla miłośników książek. Świat przedstawiony oraz jego poszczególne elementy zostały dopięte na ostatni guzik. Z tej książki nie chce się "wychodzić"!
Natomiast kiedy docieramy do końca przekonujemy się, że to nie koniec tej przezabawnej serii. Czeka na Nas trzecia część, która mam nadzieję zostanie wydana szybko, ponieważ po takim zakończeniu, jakie zafundował Nam "Młot Thora", nie można po nią nie sięgnąć!
Kryjcie się, bo teraz na celownik bohaterowie! Bohaterowie to jeden z większych atutów zarówno "Młota Thora" jak i "Miecza Lata". Ciekawie wykreowani, wzbogaceni o różnorodne i odmienne charaktery, interesujące osobowości - to pierwsze określenia, które przyszły mi na myśl, ale mogłabym wymieniać je bez końca. Moim głównym faworytem w tej książce był Magnus Chase, który po prostu "rozwala system". Kocham go za wszystko, za to jaki jest! Zaraz po nim są genialnie przedstawieni bogowie, którzy po prostu doprowadzali mnie do łez (ze śmiechu rzecz jasna). Bogowie - istoty, które nic nie obchodzi, siedzące przed telewizorem i robiące sobie selfie. Nic dodać, nic ująć.
Moje odczucia po przeczytaniu
Z całą pewnością mogę stwierdzić, że "Młot Thora" to kolejna genialna książka Ricka Riordana, która utrzymuje, a nawet podnosi wysoki poziom poprzedniej części. Tym razem na czytelnika czeka mnóstwo trzymających w napięciu zdarzeń opowiadających o przygodach niezwykłego Magnusa i jego przyjaciół, wzbogaconych o potężną dawkę humoru, fantastyczne elementy mitologii nordyckiej, oprawionych w zaskakujący styl pisania Riordana. Książka posiada wszystko to, co dla miłośników gatunku fantasy jest wielką gratką, czyli prześwietni bohaterowie, dynamiczna akcja i przede wszystkim oryginalna fabuła, dlatego nie można oderwać od niej oczu!
Moja ocena: 9,5/10
Polecam tę książkę oraz poprzednią część serii z całego serca wszystkim molom książkowym!
Jeżeli lubisz tematykę bogów nordyckich lub twórczość tego pisarza, to ta książka jest właśnie dla Ciebie!
Recenzja pochodzi z http://ksiazka-ze-wsi.blogspot.com

Moje odczucia przed przeczytaniem
Kiedy skończyłam czytać pierwszą część tej serii, czyli "Miecz Lata" towarzyszył mi niemały kac książkowy. Na szczęście miałam pod ręką "Młot Thora", a więc mogłam kontynuować moją przygodę z bogami Asgardu i twórczością Ricka Riordana. Po poprzedniej lekturze, a także po wcześniejszym zapoznaniu się z umiejętnościami tego pisarza po trochu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejna już książka słynnego pisarza. Tym razem zawierająca elementy mitologii nordyckiej. Na początku pomyślałam, że na pewno będzie to ciekawe spotkanie, gdyż ja po prostu uwielbiam genialny styl pisania Ricka Riordana. I jak się okazało, nie pomyliłam się! Poczytajcie...

Magnus Chase po stracie matki od dwóch lat mieszka i tuła się po ulicach. Ma dwójkę przyjaciół i zdążył przyzwyczaić się do tego niezbyt przyjemnego trybu życia. Wkrótce odnajduje go jego dawno niewidziany wuj i okazuje się, że chłopak jest zamieszany w jakąś sprawę z bogami. Magnus w wyniku pewnych zdarzeń trafia do Walhalli, czyli nowoczesnego hotelu dla nordyckich wojowników, ale oczywiście akcja książki dzieje się w Ameryce (bo gdzież by indziej :'D). Tam poznaje walkirię Sam i odkrywa swoje przeznaczenie, jakim jest spętanie wilka Fenrira. I tak wszystko się zaczyna.
O, bogowie jak ja wam dziękuję za tę książkę! Bogowie - nowocześni "kolesie", których nic nie obchodzi. Zaświaty, które są budynkami na prąd, gdzie nadal można umrzeć! I przede wszystkim potężna doza humoru i śmiechu, gdzie czytelnik uśmiechnie się na pewno nie jeden raz!
Loki, Odyn, Thor - co tam się dzieje, zrozumie tylko ten, kto przeczyta.

Fabuła - na milion procent interesująca, ciekawa, wciągająca i zawierająca jeszcze więcej dobrych przymiotników. Podczas książki praktycznie zawsze coś się dzieje. Mnóstwo zdarzeń i zwrotów akcji, które nierzadko kończą się komiczną sytuacją - to chyba to, co najbardziej określa tę książkę. Sposób w jaki został połączony i przestawiony wątek mitologii nordyckiej, bogów, światów i całej przepowiedni jest po prostu nie-zwy-kły.

Magnus to "fajny gość", który nie dość, że jest odważny i waleczny, to jeszcze lekkomyślny i mało inteligentny, w tym dobrym znaczeniu oczywiście, o ile takie jest. Chłopak, który ma poczucie humoru i bardo niecodzienną rodzinkę. Zawsze stara się pomóc przyjaciołom i ma genialne plany, które niestety prawie zawsze odnoszą przeciwne skutki. Ja pokochałam go z całego serca i jest on niewątpliwie największym atutem tej książki.
Pozostali bohaterowie, czyli Hearth, Blitz, Sam, koledzy z Walhalli i przede wszystkim bogowie są naprawdę bardzo ciekawie wykreowani. Każdy z nich posiada swój unikatowy charakter, ciekawą przeszłość lub przyszłość, za które można go polubić bądź znienawidzić. Naprawdę postacie zasługują na wysoką ocenę i jest to kolejna wielka zaleta tej lektury.

Podsumowując moją poplątaną wypowiedź,
Magnus Chase i Miecz Lata to kolejna świetna książka Ricka Riordana. Mogłabym w nieskończoność wymieniać jej zalety, ale podam Wam tylko kilka z nich.
Sposób w jaki mitologia nordycka została przedstawiona, w taki humorystyczny, żartobliwy jest po prostu genialny! Świetni i przezabawni bohaterowie, całe mnóstwo wydarzeń i wciągająca fabuła to słowa, które najlepiej oddają istotę tej książki. Mnie porwała całkowicie (co możecie wywnioskować z dużej ilości pozytywnych przymiotników) i na pewno będzie to jedna z moich ulubionych serii!

Polecam z całego serca!

Recenzja pochodzi z http://filizanka-ksiazkoholika.blogspot.com

Kolejna już książka słynnego pisarza. Tym razem zawierająca elementy mitologii nordyckiej. Na początku pomyślałam, że na pewno będzie to ciekawe spotkanie, gdyż ja po prostu uwielbiam genialny styl pisania Ricka Riordana. I jak się okazało, nie pomyliłam się! Poczytajcie...

Magnus Chase po stracie matki od dwóch lat mieszka i tuła się po ulicach. Ma dwójkę przyjaciół i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Uwikłana to powieść trzymająca w napięciu. Uwikłana to powieść chwilami niemożliwa do wyobrażenia, ale za każdym razem prawdziwa. Uwikłana to powieść niezwykle interesująca.

Książka opowiada niecodzienną historię kobiety o imieniu Pilar (prawdziwe dane ze względu bezpieczeństwa zostały zmienione), która przez pewnego mężczyznę zostaje wciągnięta w narkotykowy handel. Tak zaczyna się jej nowe życie.
Fabuła - po prostu genialna. Ameryka Południowa, Kolumbia, narkotyki, mafie to czynniki, które sprawiają, że ta książka zyskuje atrakcyjne walory. Przy czym należy ciągle pamiętać, że jest to literatura faktu, a więc wszystkie zdarzenia działy się naprawdę. To zaś z kolei dodaje "Uwikłanej" szczególnego charakteru. Z jednej strony wiele niebezpieczeństw, które niewątpliwie trzymają czytelnika w napięciu, z drugiej świadomość, że ta jedna kobieta tyle wytrzymała i przeżyła. Czasami jest nawet ciężko uwierzyć w to wszystko, co przedstawia Nam książka, ponieważ wydarzenia i przeżycia głównej bohaterki, a także fabuła zostały przedstawione w taki sposób, że aż pokuszę się tutaj mianem niezwykłej.

Pilar, czyli główna bohaterka to kobieta, którą pod pewnym względem można by podziwiać i naśladować. Bez wątpienia jest ona odważna, nieustraszona oraz przebiegła na swój sposób. W tej książce pełni najważniejszą rolę, dlatego to w jaki sposób jej postać została przedstawiona jest bardzo ważny. Na szczęście został on wykonany należycie, a zatem "Uwikłana" posiada nie byle jaką bohaterkę, która na sto procent dodaje uroku właśnie tej książce i to dzięki niej ma ona znacznie lepszą ocenę.

Akcja w mojej ocenie wypadła jako umiarkowana. Wprawdzie nie jest ona wolna czy mozolna, ale w książce znajduje się wiele sytuacji pobocznych, takich jak wspomnienia czy rozmaite opisy. "Uwikłana" jest lekturą ciężką, lecz w tym dobrym znaczeniu, a chodzi mi tutaj o to, że czytając ją, trzeba się przyłożyć, skoncentrować i wytężyć umysł. Myślę, że książka jest bardziej kierowana do dojrzalszych (niekoniecznie starszych) czytelników.

Podsumowując,
Uwikłana Bruce Portera to książka na bardzo dobrym poziomie. Lektura opowiadająca o niezwykłej kobiecie, niebezpiecznym świecie wokół niej oraz o jeszcze większej sile kobiecości. Trzymająca w napięciu, momentami poruszająca, napisana dokładnym stylem, wzbogacona o mnóstwo szczegółów i opisów. Książka niezwykle wciągająca. Prawdziwa historia ubrana w słowa i przedstawiona w interesujący sposób.

Z pewnością polecam miłośnikom literatury faktu czy osobom, które lubią w książkach tematykę narkotyków.

Recenzja pochodzi z http://filizanka-ksiazkoholika.blogspot.com

Uwikłana to powieść trzymająca w napięciu. Uwikłana to powieść chwilami niemożliwa do wyobrażenia, ale za każdym razem prawdziwa. Uwikłana to powieść niezwykle interesująca.

Książka opowiada niecodzienną historię kobiety o imieniu Pilar (prawdziwe dane ze względu bezpieczeństwa zostały zmienione), która przez pewnego mężczyznę zostaje wciągnięta w narkotykowy handel. Tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Andrzej Dziurawiec w "Festiwalu" porusza wątki dotyczące nie zawsze dobrze odbieranych subkultur - homoseksualizm, drag queens oraz squatów. Sprawa zabójstwa obejmuje osoby związane z tym środowiskiem. Znane feministki zostają zamordowane. Ofiar przybywa. Szuman z Szubertem dwoją się i troją. O co w tym wszystkim chodzi?
Jeżeli miałabym oceniać książkę pod tym względem, czyli fabularnym i kryminalnym, to wahałaby się ona na granicy pomiędzy średnio-dobrą, a dobrą. O ile samo przestępstwo jest dosyć ciekawe i niewątpliwie skrywa jakieś mroczne tajemnice, o tyle obszar jaki został mu poświęcony jest trochę mały, zbyt mały. Znacznie więcej miejsca wypełniają prywatne i osobiste sprawy bohaterów książki, a także zbędne w moim mniemaniu historie i opisy, zwłaszcza uczuć. Zdawałoby się, że w kryminale, jak sama nazwa wskazuje, na pierwszy plan powinien wysunąć się wątek kryminalny, sprawa zabójstwa. Nie ma przecież dobrego kryminału bez dobrej sprawy śledczej. W "Festiwalu" nie odniosłam jednak tego wrażenia. Moim zdaniem jest za dużo wprowadzonych spraw pobocznych, przez co myśl przewodnia schodzi na drugi plan. W książce zabrakło mi także dynamicznych i silnie emocjonalnych scen. Miałam wrażenie, że to śledztwo ciągnie się i ciągnie, choć nie było mu poświęcone dużo uwagi. Za dużo myślenia, za mało działania.

Książka jest pisana dobrym stylem, dlatego trochę zaskarbiła sobie moje względy. Niemniej jednak wykonanie nie do końca mnie zadowoliło. Jak już wcześniej wspomniałam, w książce pojawia się dużo zdarzeń o charakterze pobocznym i niestety akcja oraz fabuła trochę na tym ucierpiała. Poziom dynamiki jest średni, czasem niski, wartkości oraz zwrotów akcji również nie ma za wiele, chociaż pojawia się ich tam sporadyczna liczba, to nadal jest za mało. Szczerze powiedziawszy, w niektórych momentach bardzo się nudziłam i ciężko było mi przebrnąć przez pierwszą połowę książki, ale na szczęście druga okazała się lepsza.

Cóż mogłabym napisać o bohaterach? Na pewno nie są oni postaciami z wyższej półki i raczej nie zagoszczą w mojej pamięci na długo, ale nie są kiepscy i byle jacy. W mojej ocenie wypadają na takich mocno "średnich". Jak dla mnie za dużo mają w sobie neutralności i szarości, a Szuberta to chciałam nawet zabić parę razy za ten jego charakter.

Podsumowując,
Festiwal Andrzeja Dziurawca to książka, która zasili szeregi najbardziej obleganej w tym roku półki, czyli lektury średnie, zwane przeze mnie "średniakami". Nie są złe, ale też i nierewelacyjne, a do "dobrych" trochę im brakuje. "Festiwal" ma dobrą i złą stronę. Z jednej strony dobry pomysł na fabułę, podjęcie ciekawego wątku subkultur, z drugiej kiepskie wykonanie i mnóstwo zbędnych elementów, które bardzo mnie zniechęciły. No i przede wszystkim samo wyjaśnienie sprawy, które mnie kompletnie rozczarowało. Kryminał to gatunek, w którym musi się coś dziać! Dynamika, napięcie i przede wszystkim tajemnice powinny sięgać zenitu, a czytelnik zastanawiać się jak? kto? dlaczego? Ta lektura niezbyt dobrze spełnia te oczekiwania i trochę mnie zawiodła. Nie chcę nikogo tutaj obrazić, ale muszę przyznać, że spotkałam wiele lepszych kryminałów, na tle których "Festiwal" wypada marnie.

Książka dobra w ocenach, więc pewnie niektórym się spodoba. Mnie rozczarowała i raczej nie polecam, ale odradzać, też nie odradzam.

Recenzja pochodzi z http://filizanka-ksiazkoholika.blogspot.com

Andrzej Dziurawiec w "Festiwalu" porusza wątki dotyczące nie zawsze dobrze odbieranych subkultur - homoseksualizm, drag queens oraz squatów. Sprawa zabójstwa obejmuje osoby związane z tym środowiskiem. Znane feministki zostają zamordowane. Ofiar przybywa. Szuman z Szubertem dwoją się i troją. O co w tym wszystkim chodzi?
Jeżeli miałabym oceniać książkę pod tym względem,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Akcja książki została osadzona w Lublinie, w mieście, w którym mieszka kobieta o imieniu Olga. Bohaterka ta nie ma lekko w życiu, ale pewnego dnia ratując bezpańskiego kota, odkrywa, że istnieje drugi, nowy świat zwany Zaświatem. Początek książki opowiada o tym, jak Olga uczy się żyć pomiędzy dwoma światami. Powoli poznajemy i przyzwyczajamy się do nowego miejsca, akcja zdaje się nabierać tempa i kiedy już wszystko jest na drodze ku pozytywnej ocenie, wszystko zostaje zaprzepaszczone. Fabuła i w ogóle cała lektura okazuje się być całkiem czymś innym niż miała być, przynajmniej w moim odbiorze. Mając przed sobą zapowiedź "Olgi i ostów" spodziewałam się po opisie historii, w której pewna kobieta przez przypadek trafia do magicznego świata, zostaje tam i wypełnia ważną misję lub robi coś innego. Niestety, moje oczekiwania były bardzo mylne, ponieważ książka (przepraszam, jeżeli komuś zaspoileruję) opowiada tak naprawdę o jakiejś podróży pomiędzy snami, wspomnieniami, o rozterkach bohaterów, a po magii nie ma ani śladu, gdyż to, co się wydarzyło, zaraz zniknie, potem to wszystko zniknie, jeszcze potem to będzie tylko sen, ale pamiętajmy, że jest to tylko jedna z możliwych opcji, które mogą się wydarzyć. Czyli innymi słowy, zagmatwane totalnie. Doprawdy cała książka jest usłana takimi wydarzeniami, co rusz dochodzą dziwaczne fakty. Zapewne wątki miały ukazać coś głębszego, wielowarstwowego, jednak świat fantasy kompletnie tu nie pasuje i nie powinien być wprowadzany. Dlatego muszę stwierdzić, że fabuła jest do bani, a nie ukrywajmy, że to ona jest najważniejsza w książce, więc ocena już mocno spada.

O samej akcji i wydarzeniach trochę już opowiedziałam i nie wiem, co mogłabym jeszcze dodać, nie robiąc z tego steku głupstw. Książka nie jest ani dynamiczna, ani powolna, ale są takie momenty, gdzie po prostu można usnąć. Gdyby nie to, że ciągle dawałam jej szansę na poprawę i musiałam ją przeczytać, to raczej już po stu stronach odpuściłabym sobie dalsze czytanie.

Książka pisana jest z czterech perspektyw. Mamy: Dominika, Olgę, Piotra oraz Królową Ostów, jednak bohaterowie nie są również plusem. Może ocena byłaby wyższa, gdyby nie okazało się to, co się okazało. Wkraczają tutaj oczywiście kolejne dziwne fakty, które już kompletnie zaburzyły ostatnie zalety tej książki. Główna bohaterka zaś jest nijaką, zwyczajną i biedną kobieciną. Jeżeli miałabym porównywać bohaterów słabszych książek, to wypadłaby ona bardzo nisko.

Podsumowując,
Olga i Osty to jedno z większych rozczarowań książkowych w tym roku. Mając książkę przed sobą, spodziewałam się dobrej historii o dziewczynie w magicznych świecie, co prawda nie oczekiwałam od niej zbyt wiele, ale w zamian dostałam dziwną, pogmatwaną i chaotyczną książkę o życiu, snach, decyzjach życiowych, przyszłości i przeszłości. Do tej pory zastanawiam się, co autorka właściwie chciała umieścić w tej książce, bo jedno z drugim niezbyt dobrze się łączy. Tajemnica Zaświatu jak i Tego wszystkiego nie została do końca wyjaśniona. Wątki są niedokończone, pozostawione same sobie. Fabuła niezachęcająca, akcja przynudnawa, bohaterowie nijacy - "Olga i Osty" raczej nie zasłużyła sobie na miano średnio-dobrej książki. W mojej ocenie wypada kiepsko. Bardzo się rozczarowałam.

Recenzja pochodzi z http://filizanka-ksiazkoholika.blogspot.com

Akcja książki została osadzona w Lublinie, w mieście, w którym mieszka kobieta o imieniu Olga. Bohaterka ta nie ma lekko w życiu, ale pewnego dnia ratując bezpańskiego kota, odkrywa, że istnieje drugi, nowy świat zwany Zaświatem. Początek książki opowiada o tym, jak Olga uczy się żyć pomiędzy dwoma światami. Powoli poznajemy i przyzwyczajamy się do nowego miejsca, akcja...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Akcja książki została osadzona na magicznej wyspie, w kraju Adarlan, gdzie magia została zakazana. Młoda Celaena zostaje skazana na dożywotnią pracę w kopalni. Wkrótce jednak otrzymuje propozycję od samego księcia na uzyskanie wolności. Musi tylko wygrać turniej na Obrońcę Króla. Generalnie próby polegają na sprawdzaniu różnych umiejętności zawodników, gdzie z każdej któryś odpada i wraca tam, skąd przybył. Po opisie można by się spodziewać, że to zawody są przewodnim wątkiem tej książki. Co prawda to one są przyczyną wszystkiego, ale w książce nie ma o nich za wiele, są opisane tylko dwie, trzy próby. To niestety trochę mi się nie spodobało Wydaje mi się, że powinny być bardziej uwzględnione. Na pierwszy plan wysuwa zaś się tajemnica dotycząca zabójstw uczestników turnieju. Okazuje się, że magia nie została jednak wytępiona, a główna bohaterka zostaje wciągnięta w coś większego.
Jeżeli chodzi o fabułę czy styl pisania to nie mam większych zastrzeżeń. Po wcześniejszych zetknięciach się z twórczością tej pisarki, zdążyłam się do niego już przyzwyczaić.

Książka nie jest ani nudna, ani przytłaczająca. Akcja jest w miarę wartka. Prawie zawsze coś się dzieje. Intrygi, oszustwa, tajemnice - na pewno sprawiają, że książka jest ciekawa i wciągająca. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić, to to, że zabrakło mi tutaj takich "większych" i dramatycznych wydarzeń, które miałyby ogromny wpływ na fabułę. Niestety, w seriach książek często tak bywa, że jeden tom jest nudny, tylko po to, żeby kolejny rozwinął to, co zostało tam zapoczątkowane.

Celaena jest zabójczynią. I za to kieruję dużego plusa do "Szklanego Tronu", ponieważ bardzo doceniam książki, w których główna postać nie jest idealna. Dziewczyna jest odważna, miła i zdeterminowana, ale zabrakło mi w niej takiej charyzmy, czegoś, dzięki czemu mogłabym ją zapamiętać na dłużej.
Inne zaś postacie są na mocno przeciętnym poziomie, niczym się nie wyróżniają. Chociaż muszę przyznać, że księcia Doriana bardzo polubiłam.

Podsumowując,
Szklany Tron to ciekawe danie z gatunku fantasy. Oryginalna fabuła, ciekawa akcja, styl pisania na dobrym poziomie. Chociaż książka sama sobą nie powala z nóg i na pewno spotkałam o wiele lepsze książki, to wciągnęła mnie i nawet mi się spodobała. Polubiłam ten świat i jestem bardzo ciekawa rozwiązania tajemnic. Jak najbardziej zamierzam zaopatrzyć się w kolejne tomy, zobaczymy co się okaże, ale mam nadzieję, że będę lepsze niż pierwszy tom i będą zawierały więcej wydarzeń, a mniej "spokojnego" życia głównej bohaterki.

Recenzja pochodzi z http://filizanka-ksiazkoholika.blogspot.com

Akcja książki została osadzona na magicznej wyspie, w kraju Adarlan, gdzie magia została zakazana. Młoda Celaena zostaje skazana na dożywotnią pracę w kopalni. Wkrótce jednak otrzymuje propozycję od samego księcia na uzyskanie wolności. Musi tylko wygrać turniej na Obrońcę Króla. Generalnie próby polegają na sprawdzaniu różnych umiejętności zawodników, gdzie z każdej któryś...

więcej Pokaż mimo to