-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2023-02-07
Matko, co tutaj się stało, Pani Maas?
Powiem szczerze, że jestem tą książką dość zawiedziona. A zapowiadała się naprawdę fantastycznie; wątek kryminalny oraz romantyczny pomiędzy ciekawie zapowiadającą się bohaterką, a mrocznym, siejącym postrach aniołem w świecie przepełnionym fantastyką? No po prostu miodzio. Byłam tak nakręcona na tą pozycję, ponieważ wydawało mi się, że jeśli będzie stylem podobna do innych książek autorki, na pewno mi się spodoba. Cóż, prawda okazała się być zupełnie inna.
Rzeczywiście, wątek kryminalny jest bardzo interesujący i to jest chyba jedyna rzecz, która zachęciła mnie do sięgnięcia po drugą część. Wszystko inne dość mocno leży; bohaterowie są tak jednowymiarowi, że to aż boli - Bryce, nie dość, że w każdym możliwym zdaniu przedstawiana jako chodząca bogini, piękność nad pięknościami, seksowna, zmysłowa oraz ta, za którą uganiał się każdy facet, to w dodatku jest tak wulgarna, że aż momentami nieprzyjemnie książkę się czytało. Opisana jako wieczna imprezowiczka, Bryce jest wysoce irytującą osobą, przez to, jak traktuje innych, przez jej ciągłe, niesmaczne przekleństwa oraz mentalność na poziomie pomiędzy 5 latkiem, a zbuntowaną, rozkapryszoną 13 latką.
Z drugiej strony mamy Hunta aka Umbra Mortis, który jest Aniołem (autorka zdecydowanie ma coś do facetów ze skrzydłami ;) ) Początkowo bardzo intrygująca osoba; tajemnicza, twarda, pozbawiona jakichkolwiek emocji, okazuje się tak naprawdę ciepłą kluchą, która ugania się za Bryce, niczym zagubiony szczeniak. Raz Hunt próbuje być mroczny oraz stanowczy, zaraz jest "śmieszkiem", który rzuca dość słabe teksty (do dialogów zaraz również przejdę), a poźniej jest czymś pomiędzy i nigdy jakoś to nie wychodzi ani dobrze, ani ze sobą nie współgra. A jest to wielka szkoda, ponieważ był on chyba najciekawiej zapowiadającą się postacią.
Tak, jak już wspomniałam, dialogi. Oh, matko, to chyba leży najbardziej ze wszystkich komponentów książki. Teksty oraz dialogi w tej opowieści są tak infantylne, a za razem tak wulgarne, że większość czasu byłam niesamowicie zażenowana i musiałam na moment przerwać czytanie, po czym westchnąć niczym zawiedziona matka.
Jeszcze jedną rzeczą, która mi przeszkadzała, były dziwne proporcje pomiędzy opisami; tam, gdzie powinny być one skrócone ( na przykład opisy ubrań bohaterów, opisów krajobrazów czy Domów), były niepotrzebnie wydłużane, a tam gdzie rzeczywiście powinny być dłuższe ( opisy przeżyć bohaterów ) były zdecydowanie za krótkie. Bo jeśli Hunt pała sympatią do Bryce po parunastu wypowiedzianych zdaniach... coś jest nie tak. I tego zupełnie nie kupuję.
Tak fajna relacja, enemies to lovers oraz slow burn została tak mocno zaprzepaszczona, a miała tak duży potencjał.
Jest też dużo powtórzeń, które zupełnie nie są potrzebne i tak dużo nawiązań do seksu, że człowiekowi aż oczy wznosiły się ku niebu, gdyż ile razy można czytać o tym, że "powietrze ma zapach seksu oralnego"? Pomijając już fakt, że to porównanie w ogóle nie ma żadnego sensu.
Podsumowując, książka jest taka sobie. Ma swoje dobre momenty, ale ma też dużo słabych i sądzę, że jej potencjał został zaprzepaszczony dość mocno. Mimo wszystko dam drugiej części szansę i mam nadzieję, że będzie lepsza.
Matko, co tutaj się stało, Pani Maas?
Powiem szczerze, że jestem tą książką dość zawiedziona. A zapowiadała się naprawdę fantastycznie; wątek kryminalny oraz romantyczny pomiędzy ciekawie zapowiadającą się bohaterką, a mrocznym, siejącym postrach aniołem w świecie przepełnionym fantastyką? No po prostu miodzio. Byłam tak nakręcona na tą pozycję, ponieważ wydawało mi się,...
2019-02-22
Pierwsza część After rzeczywiście zaskakuje; koniec zachęca do tego, aby sięgnąć po następną część i pomimo faktu, że bohaterowie są nieziemsko irytujący, postanowiłam tej serii dać jeszcze jedną szansę.
Na próżno. W tej książce naprawdę nic się nie dzieje. Przez ponad 700 stron mamy opisy kłótni i godzenia się bohaterów seksem, humorki Tessy, wybuchy złości Hardina i jedną, wielką dziurę w fabule.
Cóż, ona niby tam jest. Fabuła, mam na myśli. Ale przy tak ogromnej ilości kłótni prowadzonych przez bohaterów, ona gdzieś spada na dalszy plan i gdybyście mnie teraz spytali, co się w tej książce działo, nie umiałabym wam jednoznacznie odpowiedzieć.
Ale wiecie co jest w tym wszystkim najgorsze?
Że ta książka miała potencjał, bo historia na nią była naprawdę dobra, ale charaktery bohaterów, ale przede wszystkim ogromna ilość absurdów w niej zawartych naprawdę wszystko psuje.
Męczyłam się, czytając tę cegłę. Wręcz bardzo się namęczyłam. Kocham powieści new adult, ale ta tutaj jest tak okropnie napisana i przedstawiona, że aż się odechciewa. Nie ma tutaj dramatycznych zwrotów akcji, czy interesujących wątków. Nawet ci drugoplanowi bohaterowie zeszli na... zupełnie najdalszy plan. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Nic nowego, nic świeżego. Mało tego; Tessa, która w pierwszej części również irytowała, to jednak robiła to mniej. Cóż, była jaka była, ale w dużej mierze te zachowanie wywodziło się z tego, jak dorastała i jakie miała wpajane idee. Dobrze, to jestem w stanie zrozumieć. Ale tutaj? To jest chyba jakiś żart. Zachowanie Tessy jest do granic możliwości irytujące, zachowuje się ona jak rozwydrzone, 5 letnie dziecko. Najpierw robi, potem myśli. I tak w kółko. Matko, chyba dawno żadna bohaterka mnie tak nie zmęczyła. I mogę to śmiało powiedzieć - Tessa jest doprawdy okropna.
Jeżeli więc chcecie to przeczytać, to bardzo proszę. Ale ja niezbyt dobrze się bawiłam przy płaczącej, jęczącej na wszystko Tessie. I jedynie Hardin, który też ma swoje wady, jakkolwiek ratuje tę część
Pierwsza część After rzeczywiście zaskakuje; koniec zachęca do tego, aby sięgnąć po następną część i pomimo faktu, że bohaterowie są nieziemsko irytujący, postanowiłam tej serii dać jeszcze jedną szansę.
Na próżno. W tej książce naprawdę nic się nie dzieje. Przez ponad 700 stron mamy opisy kłótni i godzenia się bohaterów seksem, humorki Tessy, wybuchy złości Hardina i...
2019-01-18
Gra o Tron, średniowiecze, Niezgodna, Igrzyska Śmierci, X-Meni; to właśnie Czerwona Królowa.
Muszę przyznać, że z tą książką mam dość duży problem, ponieważ sam pomysł na osadzenie królewskich rodów w dystopijnym świecie jest bardzo ciekawy. Tak samo, jak na podzielenie ich ze względu na krew. Jednak przedstawienie samej historii już jest gorsze. Tematyka sama w sobie jest prosta i jasna do zrozumienia, jednak autorka gmatwa to w niezrozumiały dla mnie sposób i momentami się po prostu gubię. Moim zdaniem tego wszystkiego jest po prostu za dużo i czuję przesyt. Jest zbyt dużo obszernych, nudnawych opisów, a zdecydowanie zbyt mało dialogów między bohaterami. Jakże więc duże było moje zaskoczenie, kiedy dowiedziałam się, że właśnie ten konkretny bohater pała sympatią do tej konkretnej bohaterki, skoro zamienili ze sobą może z 4 zdania?
Czytając to miałam wrażenie, że gdzieś już te motywy zostały zawarte i przemielone i naprawdę lepiej byłoby, gdyby autorka trzymała się mniej więcej jednego głównego wątku, jak na przykład supermoce bohaterów, lub sam królewski ród i zdrada, lub wątek z krwią. Łącząc to wszystko dała nam świat, w który po prostu trudno uwierzyć, pomimo, że jest to fantastyka. Dajmy na to Igrzyska Śmierci; mają jeden główny wątek, a całość poprowadzona jest w tak świetny sposób, że aż jesteśmy w stanie w to uwierzyć i za to właśnie cenię takie powieści. Że mogę się wręcz przebić do ich świata. Tutaj nie odczuwałam czegoś takiego. Niestety, pomimo, że sam pomysł naprawdę jest dobry, nie czuję emocjonalnego związku z bohaterami, czy światem przedstawionym, ani nie korci mnie aby sięgnąć po kolejną część.
Gra o Tron, średniowiecze, Niezgodna, Igrzyska Śmierci, X-Meni; to właśnie Czerwona Królowa.
Muszę przyznać, że z tą książką mam dość duży problem, ponieważ sam pomysł na osadzenie królewskich rodów w dystopijnym świecie jest bardzo ciekawy. Tak samo, jak na podzielenie ich ze względu na krew. Jednak przedstawienie samej historii już jest gorsze. Tematyka sama w sobie jest...
2019-02-18
Niestety, pomimo, mogę powiedzieć, dość wielu szansach, danych tej książce, zupełnie mnie ona nie wciągnęła. Opis, jak i sam tytuł nie do końca odnosi się do historii prezentowanej w książce. A przynajmniej ja odczułam takie wrażenie. Lektura jest zbyt "idealna" (chodzi mi tutaj o zachowanie bohaterów, jeżeli przeczytacie, pewnie będziecie wiedzieć o co mi chodzi), a jej wątki są zbyt potraktowane po łebkach. Niektóre z nich kończą się zaledwie jednym, góra dwoma zdaniami, co, szczerze powiedziawszy, strasznie mnie irytowało. Po skończonej lekturze nie wracam do niej myślami. I mogę śmiało powiedzieć, że trochę czuję się oszukana. Bardzo nakręciłam się po jej opisie i sposobie prezentacji, a w rezultacie dostałam coś innego.
Niestety, pomimo, mogę powiedzieć, dość wielu szansach, danych tej książce, zupełnie mnie ona nie wciągnęła. Opis, jak i sam tytuł nie do końca odnosi się do historii prezentowanej w książce. A przynajmniej ja odczułam takie wrażenie. Lektura jest zbyt "idealna" (chodzi mi tutaj o zachowanie bohaterów, jeżeli przeczytacie, pewnie będziecie wiedzieć o co mi chodzi), a jej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-02-13
Oh, cholera.
Dawno nie odczuwałam tak wielkiej satysfakcji z przeczytanej książki. Owszem, może i książka jest momentami schematyczna i owszem, może i niektóre wątki są przewidywalne, ale czegóż możemy się spodziewać po literaturze new adult? Albo się to akceptuje, albo nie i tych książek się zwyczajnie nie czyta.
Wracając; książka jest naprawdę dobra. Wątek, historia, miłość, bohaterowie (których absolutnie pokochałam), ale przede wszystkim humor. Nie pamiętam, żebym ostatnio tak się śmiała przy jakiejkolwiek powieści. Humor w niej zawarty jest po prostu mistrzowski i wprost nie mogłam jej odłożyć na półkę. Musiałam wiedzieć, co będzie dalej. Tak więc książkę skończyłam w cały jeden dzień i z jednej strony żałuję, że to koniec, z drugiej, cieszę się, że przeżyłam z nią tak fajną przygodę.
Oh, cholera.
Dawno nie odczuwałam tak wielkiej satysfakcji z przeczytanej książki. Owszem, może i książka jest momentami schematyczna i owszem, może i niektóre wątki są przewidywalne, ale czegóż możemy się spodziewać po literaturze new adult? Albo się to akceptuje, albo nie i tych książek się zwyczajnie nie czyta.
Wracając; książka jest naprawdę dobra. Wątek, historia,...
Mieliśmy Zmierzch, mieliśmy Grey'a, mieliśmy...
A czego to my w zasadzie nie mieliśmy, może powinnam zapytać?
No właśnie, wszystkie te wątki bezgranicznej miłości i namiętnego romansu już były. Zostały porwane, przemielone i wyplute. Wattpad (bo stąd pochodzi ta powieść) jak i półki w księgarniach pękają od nich w szwach. Tak, więc, czy jest to nudne? Czy miłość staje się przereklamowana?
Ależ oczywiście, że nie! Wystarczy tylko mieć pomysł na historię - to już jest połowa sukcesu.
Czy Todd miała takowy pomysł?
A i owszem, miała.
Jednak jego wykonanie spaliło na panewce z chwilą, gdy czyta się chociażby pierwsze strony w książce.
Powiem szczerze; pomysł jest dość ciekawy, a finał kusi czytelnika do sięgnięcia po kolejną część. Nie będę tutaj nikogo oszukiwać. Mamy pewien zwrot akcji, który obraca nam całą historię o 180 stopni.
Tylko dlaczego, powtarzam, dlaczego, Todd wykreowała tak okropnych bohaterów?
Cała ta słodko - gorzka historia kręci się wokół Tessy i Hardina, których biografii nie będę wam przedstawiać, bo nie ma to najmniejszego sensu. Krótko mówiąc, zarówno jeden, jak i drugi wkurzają - a nie przepraszam - nieziemsko irytują (z chęcią użyłabym tutaj innego słowa) swoim prostackim i niewytłumaczalnym zachowaniem jak i charakterem.
Tessa to zwykła, szara myszka, prymuska, która marzy, aby pracować w wydawnictwie.
Hardin to typowy BAD BOY z ciężką przeszłością.
Na tę chwilę, wszystko powinno być w porządku, prawda?
No właśnie, tylko, że nie jest.
Autorka postanowiła dowalić to pieca i podkręcić na maksa cechy naszych słodkich gołąbeczków.
W rezultacie dostajemy Tessę - dziewczynę wywodzącą się z dobrego domu, ze świrniętą Matką na czele (i to tak naprawdę ostro, ostro świrniętą). Tessa jest wybitną, powtarzam, wybitną uczennicą, która robi plan dosłownie na każdy aspekt jej życia. Jest nieśmiała do granic możliwości i nie lubi kryminalistów - czyli ludzi w tatuażach. Obsmarowuje wszystkich w myślach, lecz później nazywa ich swoimi przyjaciółmi. Kiedy poznajesz Tessę, masz ochotę dosłownie walnąć jej głową w jakiś zlew, aby więcej nie gadała.
No i Hardin - jak wspomniałam BAD BOY. Tylko taki, który ma niesamowite problemy z agresją i zazdrością i jest takim bucem i kretynem, że czasem aż trudno w to uwierzyć.
No cóż, mała biografia się przydała.
I tak, praktycznie całą książkę, główni bohaterowie się kłócą i godzą seksem. I tak w kółko przez prawie 100 rozdziałów.
Zupełny brak jakiegokolwiek ciągu przyczynowo - skutkowego, a o drugoplanowych bohaterach już nie wspomnę, bo to żart.
Chociaż nie, może warto o jednym z nich.
Tessa ma przyjaciółkę (kryminalistkę, pamiętajcie, tatuaże. Owa przyjaciółka ma na imię Steph i Tessa dzieli z nią pokój. Todd tak to sprytnie zrobiła, że przez większość czasu Steph nie ma w książce, aby Tessa i Hardin wyprawiali nie wiadomo co w tym pokoju, a jak już jest to z jej chłopakiem Tristanem, który i tak za wiele nie mówi. W zasadzie to w ogóle nie mówi. Tylko się uśmiecha. To wszystko.
Podsumowując - pomysł na historię był, ale Todd go zupełnie zaprzepaściła wykreowanymi bohaterami. I naprawdę nie polecam spędzenia z nimi około 500 stron książki.
Mieliśmy Zmierzch, mieliśmy Grey'a, mieliśmy...
A czego to my w zasadzie nie mieliśmy, może powinnam zapytać?
No właśnie, wszystkie te wątki bezgranicznej miłości i namiętnego romansu już były. Zostały porwane, przemielone i wyplute. Wattpad (bo stąd pochodzi ta powieść) jak i półki w księgarniach pękają od nich w szwach. Tak, więc, czy jest to nudne? Czy miłość staje się...
2019-02-09
Cóż, powiem szczerze. Mam pewien problem z tą książką. Historia jest, jeśli mogę to tak nazwać "ciepła" i przyjemna, a sami bohaterowie wykreowani naprawdę dobrze. W szczególności oczywiście Tessa, którą polubiłam wraz z pierwszymi stronami tej powieści, jak i zarówno Cole. Widać, że ta część, jak i cała seria, są zrobione z pomysłem i przede wszystkim pasją, ale...
No właśnie, ale.
Jeżeli chodzi o mnie, książki young adult swoją historią i bohaterami (a w szczególności dialogami między nimi) muszą mnie po prostu porwać. Muszą sprawić, że nie będę mogła, ani chciała odłożyć książki z powrotem na półkę. Będę przeżywała razem z nimi, kochała i nienawidziła. Krótko mówiąc, chcę, aby książka sprawiła, że wręcz nie będę się mogła pozbierać jak ją skończę, albo będę o niej jeszcze długo myślała.
Tutaj nie mam czegoś takiego, niestety, choć starałam się, aby było inaczej. Z łatwością mogłam powieść odłożyć na półkę i powiedzieć "dokończę jutro", a po skończonej lekturze, nie odczuwałam wewnętrznej potrzeby, aby lecieć do księgarni, na łeb, na szyję, po kolejną część.
Książka jest naprawdę fajna, nie mogę się przyczepić do czegoś konkretnego, lecz zwyczajnie nie porwała mnie tak bardzo jak się tego spodziewałam. Nie wzdychałam z zachwytów, nie przeżywałam, ani nie wzruszałam się. Naprawdę kocham, kiedy książki z gatunku young adult wręcz "robią coś ze mną", kiedy czuję się psychicznie zmęczona po przeczytaniu jej, bo tyle się w niej działo, a dialogi dwójki zakochanych doprowadzają mnie do istnego szaleństwa.
Cóż, powiem szczerze. Mam pewien problem z tą książką. Historia jest, jeśli mogę to tak nazwać "ciepła" i przyjemna, a sami bohaterowie wykreowani naprawdę dobrze. W szczególności oczywiście Tessa, którą polubiłam wraz z pierwszymi stronami tej powieści, jak i zarówno Cole. Widać, że ta część, jak i cała seria, są zrobione z pomysłem i przede wszystkim pasją, ale...
No...
2019-02-06
Ta książka dogłębnie mnie wciągnęła, z chwilą, gdy wpadła mi w ręce. W zaledwie jeden wieczór (co prawda siedziałam do późnej nocy) udało mi się przeczytać ją całą. Od razu polubiłam bohaterów, historię, jak i język, którym autorka się posłużyła. Kończąc rozdział, nie mogłam tak po prostu odstawić jej na półkę, musiałam wiedzieć, co zdarzy się dalej. Historie bohaterów nie są wcale takie kolorowe i to mi się podoba. Autorka nie poszła na łatwiznę, co więcej, nie wymyśliła im jakiś motywów od czapy, lub zupełnie pozbawionych sensu. Pewnie, być może książka jest schematyczna, ale czytelnik musi się z tym w większości liczyć, jeżeli sięga po young adult (oczywiście nie twierdzę, że wszystkie książki z tego gatunku takie są)
Mam tylko jedno ale; po skończonej lekturze odczułam pewien brak. Niedosyt. Chciałam więcej, chciałam przeżyć więcej z tymi bohaterami. Szkoda, że nie ma o nich kolejnych części. To jest moja jedyna uwaga, ponieważ w ponad 300 stronicowej powieści, naprawdę trudno zawrzeć wiarygodną historię o miłości, która na końcu jest trwała i mocna. Trudno opisać przemiany wewnętrzne bohaterów i pokazać ich proces zakochania się w drugiej osobie. Czy Kasten się to udało? Owszem udało, jednak pewien niedosyt wciąż pozostaje.
Co nie zmienia faktu, że historia Allie i Kadena zajmie wyjątkowe miejsce w moim sercu
Ta książka dogłębnie mnie wciągnęła, z chwilą, gdy wpadła mi w ręce. W zaledwie jeden wieczór (co prawda siedziałam do późnej nocy) udało mi się przeczytać ją całą. Od razu polubiłam bohaterów, historię, jak i język, którym autorka się posłużyła. Kończąc rozdział, nie mogłam tak po prostu odstawić jej na półkę, musiałam wiedzieć, co zdarzy się dalej. Historie bohaterów nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Naprawdę dawno nie namęczyłam się tak, czytając jakąkolwiek książkę. Już od momentu, gdy Bella po tym pamiętnym, jakże smutnym zdarzeniu, zaczęła gapić się bez sensu w okno, albo szukać adrenaliny, która pozwoli jej znów zobaczyć Edwarda, miałam ochotę odłożyć lekturę na półkę. A raczej walnąć nią w ścianę i nigdy do niej nie wracać. Nie zrozumcie mnie źle. Uwielbiam wręcz książki młodzieżowe, chłonę je dosłownie jak gąbka, ale ja zwyczajnie momentami nie dawałam rady. W wielu lekturach, która ma więcej niż jeden tom, para kochanków musi się rozstać. No po prostu musi. Jest to wręcz nieodłączny element fabuły, ale nadmierne rozpaczania Belli przez 400 stron, płacze, krzyki i wielkie nieszczęście, dawały mi nieźle w kość. Byłam po prostu zmęczona tą ciągłą denną atmosferą i czekaniem, cóż to się naszej bohaterce stanie, po tym, jak skoczyła z klifu, albo przejechała się motorem. Jasne, rozumiem, że rozstanie z chłopakiem boli, ale cała książka jest tak opisana, że nie dość, że ciągnie się jak flaki o olejem, to nic tam ciekawego nie występuje. Przynajmniej moim zdaniem. Pierwsza część prezentowała się trochę lepiej niż ta. Ale w mojej ocenie te dalsze, w ogóle są coraz nudniejsze. No ale to temat na inną dyskusję.
Ja wobec Zmierzchu odczuwam lekki sentyment, gdyż jako 10 latka byłam zakochana w tym świecie. Teraz, nie wiem, co tak naprawdę mnie urzekło. Jeżeli lubicie narzekanie, występujące w każdym rozdziale, domowe przedmioty, które przypominają Belli Edwarda, jednym słowem wielką kupę rozpaczy, to książka dla was, lecz ja po pierwszym rozdziale miałam już dość
Naprawdę dawno nie namęczyłam się tak, czytając jakąkolwiek książkę. Już od momentu, gdy Bella po tym pamiętnym, jakże smutnym zdarzeniu, zaczęła gapić się bez sensu w okno, albo szukać adrenaliny, która pozwoli jej znów zobaczyć Edwarda, miałam ochotę odłożyć lekturę na półkę. A raczej walnąć nią w ścianę i nigdy do niej nie wracać. Nie zrozumcie mnie źle. Uwielbiam wręcz...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Cóż, nie jest to nic innego, jak gender swap. I powiem wam szczerze, że sam pomysł był dość ciekawy, aby przedstawić dziewczynę jako wampira, a chłopaka, jako zwykłego śmiertelnika, ale... nie w taki sposób. To jest Zmierzch, ale ze zmianą imion. I tyle. Fabuła i dialogi są takie same. I nie, one nie są podobne, one są dosłownie takie same. Słowo w słowo, kropka w kropkę. I to jest naprawdę bardzo zabawne, bo ja Życie i śmierć zaczęłam czytać od razu po zakończeniu lektury zmierzchu i muszę przyznać, że przeżyłam chwilowy szok i myślałam, że ktoś sobie ze mnie zrobił jaja. Nie wierzę, że Meyer przepisała swoją książkę na 10 rocznicę zmierzchu. Dla mnie to jest po prostu szczyt. Zwłaszcza, że o wiele większą frajdę mieliby fani, gdyby pisarka na przykład napisała tę książkę z perspektywy Edwarda, co sądzę, że chyba miało wejść w życie, prawda?
No cóż mówić, nic nowego, nic świeżego i tyle.
Cóż, nie jest to nic innego, jak gender swap. I powiem wam szczerze, że sam pomysł był dość ciekawy, aby przedstawić dziewczynę jako wampira, a chłopaka, jako zwykłego śmiertelnika, ale... nie w taki sposób. To jest Zmierzch, ale ze zmianą imion. I tyle. Fabuła i dialogi są takie same. I nie, one nie są podobne, one są dosłownie takie same. Słowo w słowo, kropka w kropkę. I...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążkę kupiłam na szybko i w dodatku w ciemno. Zaintrygowała mnie okładka, a że nie było dużo czasu, od razu popędziłam do kasy. Dopiero w domu przeczytałam o czym jest.. ale i tak odłożyłam ją na półkę. Leżała tam kilka miesięcy, aż łaskawie po nią sięgnęłam i się zakochałam. Mi nie potrzeba dużo do szczęścia, ja lubię powieści młodzieżowe. Poważnie, nie spodziewałam się czegoś takiego. Po dziś dzień, książkę przeczytałam kilkanaście razy, tak bardzo mi się spodobała ;)
Książkę kupiłam na szybko i w dodatku w ciemno. Zaintrygowała mnie okładka, a że nie było dużo czasu, od razu popędziłam do kasy. Dopiero w domu przeczytałam o czym jest.. ale i tak odłożyłam ją na półkę. Leżała tam kilka miesięcy, aż łaskawie po nią sięgnęłam i się zakochałam. Mi nie potrzeba dużo do szczęścia, ja lubię powieści młodzieżowe. Poważnie, nie spodziewałam się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Wiecie co, trochę się o tym zmierzchu rozpiszę XD
No więc tak.
Tak naprawdę, to byłam fanką zmierzchu kiedy miałam 11 lat. Oczywiście widziałam tylko filmy i nawet przez myśl nie przeszło mi, aby przeczytać książki, ponieważ w tamtym okresie nienawidziłam czytać. Byłam absolutnie oczarowana aktorami i fabułą i tak na prawdę wszystkim co tam się wydarzyło. Oczywiście z biegiem czasu, kiedy wyszłam z okresu "CHCĘ CHŁOPAKA WAMPIRA" (tak, tak miałam taki okresXD) uświadomiłam sobie jakie te filmy są słabe. Boże dopomóż. Tak więc w wieku 12 lat przestałam byś fanką zmierzchu i poszłam za tłumami osób, które to krytykowały. Moi znajomi tak strasznie nie cierpieli zmierzchu, że sama się do niego zraziłam.
No więc?... Jak zaczęła się moja przygoda ze zmierzchem?
W skrócie, kiedy byłam u babci (mieszka ona na takim troszkę odludziu) postanowiłam, że pójdę do księgarni i kupię sobie jakąś książkę. Dużego wyboru nie było, więc wpadł mi w ręce zmierzch. Stwierdziłam "Czemu nie, zakładam, że książka jest tak samo słaba jak i film, przynajmniej się pośmieję" Więc ją kupiłam i zaczęłam czytać. Zaskoczyłam się pozytywnie, jeśli mam być szczera. W sensie. Bella w filmie niezmiernie mnie irytowała, a w książce ją polubiłam. Tak samo Edward. W filmie ma minę zbolałego szczeniaka, a w książce jest zupełnie inny, ma inny charakter, co jest na plus. Ogólnie książka mi się podobała, serio. Nie jestem jej fanką, i pewnie, były momenty w którym chciałam ją odłożyć na półkę, ale finalnie spodobało się :). Pewnie, ta książka nie jest dla wszystkich. Powiedzmy sobie otwarcie- nie jest to lektura wysokich lotów. Ale ja jestem dziewczyną, która kocha powieści młodzieżowe, wiecie, miłość, fantastyka i te sprawy XD. Pomimo tego, że na zmierzch jest fala hejtu, lubię ją. Nie kocham, nie jestem fanką, po prostu lubię ;)
Wiecie co, trochę się o tym zmierzchu rozpiszę XD
No więc tak.
Tak naprawdę, to byłam fanką zmierzchu kiedy miałam 11 lat. Oczywiście widziałam tylko filmy i nawet przez myśl nie przeszło mi, aby przeczytać książki, ponieważ w tamtym okresie nienawidziłam czytać. Byłam absolutnie oczarowana aktorami i fabułą i tak na prawdę wszystkim co tam się wydarzyło. Oczywiście z...
TA KSIĄŻKA JEST WSPANIAŁA POD KAŻDYM WZGLĘDEM. Piękna historia, tyle emocji, tyle akcji. Pamiętam, że czytając ją strasznie się popłakałam:) Naprawdę jest cudowna. Jest w niej tyle magii i klimatu <3 I ci bohaterowie; Tessa, Will, Jem, Magnus i inni. Pokochałam ich całym sercem i trudno było mi się rozstać z Diabelskimi Maszynami. Strasznie dziękuję autorce za napisanie takiej serii <3
TA KSIĄŻKA JEST WSPANIAŁA POD KAŻDYM WZGLĘDEM. Piękna historia, tyle emocji, tyle akcji. Pamiętam, że czytając ją strasznie się popłakałam:) Naprawdę jest cudowna. Jest w niej tyle magii i klimatu <3 I ci bohaterowie; Tessa, Will, Jem, Magnus i inni. Pokochałam ich całym sercem i trudno było mi się rozstać z Diabelskimi Maszynami. Strasznie dziękuję autorce za napisanie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZakochałam się w tej książce! Kupiłam wczoraj, a dzisiaj rano skończyłam czytać :D Książka moim zdaniem świetna. Uzależnia. Bardzo wciągająca. Nie mogłam się od niej oderwać :)
Zakochałam się w tej książce! Kupiłam wczoraj, a dzisiaj rano skończyłam czytać :D Książka moim zdaniem świetna. Uzależnia. Bardzo wciągająca. Nie mogłam się od niej oderwać :)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Powiem szczerze, że przeczytawszy całą serię o Feyrze, daję naprawdę mocną siódemkę. Świat przedstawiony jest muszę przyznać bardzo ciekawy, fabuła ogromnie wciągająca a większość bohaterów wprost cudowna; najbardziej do gustu przypadli mi Mor, Kasjan oraz Azriel; moi zdecydowani ulubieńcy. Ale mam jeden minusik, a może bardziej taką niewiadomą, którą muszę tej książce przypiąć, ponieważ nie wiem do końca co zrobić z Feyrą. Mam do niej naprawdę mieszane uczucia; z jednej strony jest bohaterką, która poświęciła dużo, aby uratować swój świat i ludzi, których kocha, ale z drugiej strony…. jest dla mnie postacią bez charakteru. Niestety dla mnie większość książki Feyra była zwyczajnie… nudna. I przykro mi to mówić, ale taka jest prawda. Osoba, którą każdy wychwala pod niebiosa, która przez całą serię nie ma widocznych wad, sprawia, że kiwam z dezaprobatą głową. I oczywiście rozumiem wielką miłość Rhysa oraz Feyri, ale jak czytałam, że na kolejnej stronie książki, Rhys nie ma do zachowania Feyri żadnych zastrzeżeń i mówi, jak to ona nigdy nie mogłaby zrobić nic złego, to ciśnienie lekko mi się potrafiło podnieść. Oczywiście ich związek był piękny, ale jak już się zeszli ze sobą, byli wręcz tak przesłodzeni, że człowiek potrafił dostać cukrzycy. Podsumowując, seria jest naprawdę bardzo dobra, ale niestety Feryi troszkę brakuje charakteru.
Powiem szczerze, że przeczytawszy całą serię o Feyrze, daję naprawdę mocną siódemkę. Świat przedstawiony jest muszę przyznać bardzo ciekawy, fabuła ogromnie wciągająca a większość bohaterów wprost cudowna; najbardziej do gustu przypadli mi Mor, Kasjan oraz Azriel; moi zdecydowani ulubieńcy. Ale mam jeden minusik, a może bardziej taką niewiadomą, którą muszę tej książce...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to