-
ArtykułySztuczna inteligencja już opanowuje branżę księgarską. Najwięksi wydawcy świata korzystają z AIKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyNie jestem prorokiem. Rozmowa z Nealem Shustermanem, autorem „Kosiarzy” i „Podzielonych”Magdalena Adamus9
-
ArtykułyEdyta Świętek, „Lato o smaku miłości”: Kocham małomiasteczkowy klimatBarbaraDorosz3
-
ArtykułyWystarczająco szalonychybarecenzent0
Biblioteczka
2019-03-20
2018-08-02
Teściowa to ulubiony cel dowcipów opowiadanych przez małżonków… Emily nie jest jednak do śmiechu… Z Pamie, matki Adama, się nie żartuje… Z Pamie nie ma żartów…
Rywalka Sandie Jones to opowieść o naiwności i ślepej miłości. To nie siląca się na ambitną literaturę – powieść ostrzeżenie. Powieść, która zapewni przyjemną i lekką rozrywkę po całym dniu pracy. Sandie Jones sprawnie, choć może nazbyt szablonowo, kreuje swoich bohaterów i prowadzi ich losy do wielkiego finału. Finału zaskakującego – przynajmniej z założenia, bo mnie niestety nie zaskoczyła, a Was?
Teściowa to ulubiony cel dowcipów opowiadanych przez małżonków… Emily nie jest jednak do śmiechu… Z Pamie, matki Adama, się nie żartuje… Z Pamie nie ma żartów…
Rywalka Sandie Jones to opowieść o naiwności i ślepej miłości. To nie siląca się na ambitną literaturę – powieść ostrzeżenie. Powieść, która zapewni przyjemną i lekką rozrywkę po całym dniu pracy. Sandie Jones...
2018-07-22
Michael Crichton był (zmarł bowiem 4 listopada 2008 r.) mistrzem technothrillerów. Trzymających w napięciu historii, w których zagrożenie niosła szeroko pojęta nauka (Jurassic Park, Andromeda znaczy śmierć, Kula, Kongo czy recenzowane już przez nas Micro – tu recenzja)… Ale Crichtona nie da się tak łatwo zaszufladkować. Spod jego pióra wyszła również świetna powieść przygodowa Pod piracką flagą, thrillery System i Wschodzące słońce, a także kryminalna historia z dziewiętnastego wieku Wielki napad na pociąg. Crichton wyreżyserował też kilka filmów, w tym Westworld (Świat Dzikiego Zachodu – na podstawie własnego scenariusza), który stał się podstawą popularnego serialu HBO. Mimo tak szerokiej i różnorodnej tematyki, jego twórczość zawsze jednak łączyły dwa elementy. Pierwszy to profesjonalne, drobiazgowe, naukowe wręcz podejście do problemu… Drugie – u Michaela Crichtona zawsze dużo się dzieje…
Pośmiertnie wydana (choć napisana już 30 lat temu) powieść Smocze kły stanowi niejako preludium czy zapowiedź jego późniejszej twórczości. Znajdziemy w niej i barwnie opisany Dziki Zachód, i dinozaury, a nadto rozległą wiedzę na temat paleontologii oraz emocjonującą przygodę. Praca paleontologa może wydawać się nudna, ale nie na Dzikim Zachodzie, gdzie Dakotowie podejmują walkę z bladymi twarzami, a słynni rewolwerowcy sięgają po broń pod byle pretekstem.
Smocze kły to lekko oparta na faktach powieść przygodowa w westernowym entourage‘u, w której stukot młotka paleontologa przeplata się z tętentem końskich kopyt, hukiem rewolwerów i świstem indiańskich strzał… Powieść łatwa i przyjemna, choć bogata w naukowo-historyczne dygresje… Idealna dla wszystkich, którzy uwielbiają Crichtona i westerny.
Michael Crichton był (zmarł bowiem 4 listopada 2008 r.) mistrzem technothrillerów. Trzymających w napięciu historii, w których zagrożenie niosła szeroko pojęta nauka (Jurassic Park, Andromeda znaczy śmierć, Kula, Kongo czy recenzowane już przez nas Micro – tu recenzja)… Ale Crichtona nie da się tak łatwo zaszufladkować. Spod jego pióra wyszła również świetna powieść...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-09-02
Pierre Lemaitre to mistrz. Mistrz kreacji, mistrz opowieści. Wirtuoz pióra. Sprawnie prowadzi narrację, w pięknym stylu kreuje postaci i w wysmakowany, emocjonalny sposób konstruuje intrygę.
Do zobaczenia w zaświatach to historia dwóch młodych, skrzywdzonych w czasie I wojny światowej francuskich weteranów, próbujących odpłacić za swoją krzywdę dawnemu dowódcy, a przy okazji odmienić swój los. Do zobaczenia w zaświatach to inteligentna, tragikomiczna powieść łotrzykowska z okresu międzywojnia. Nie jest to jednak historia lekka jak polski Va banque. Przeciwnie, ta fikcyjna historia jest do bólu prawdziwa. Cierpka. Naturalistyczna… Prawdziwa w oddaniu okrucieństwa wojny i ludzi, prawdziwa w kreacji postaci i ich losów. Życie to nie bajka, przynajmniej w oczach Pierre’a Lemaitre…
Do zobaczenia w zaświatach tego autora to moje pierwsze spotkanie z twórczością Pierre’a Lemaitre, ale na pewno nie ostatnie. Do zobaczenia!
Pierre Lemaitre to mistrz. Mistrz kreacji, mistrz opowieści. Wirtuoz pióra. Sprawnie prowadzi narrację, w pięknym stylu kreuje postaci i w wysmakowany, emocjonalny sposób konstruuje intrygę.
Do zobaczenia w zaświatach to historia dwóch młodych, skrzywdzonych w czasie I wojny światowej francuskich weteranów, próbujących odpłacić za swoją krzywdę dawnemu dowódcy, a przy...
2018-10-04
On mieszka w Wiedniu, ona w Krakowie. Dzielą ich kilometry, ale łączy przyjaźń i talent. Zarówno Stanisław Lem, jak i Ewa Lipska (bo o nich mowa) są spostrzegawczy i krytyczni wobec rzeczywistości… Oboje są wybitnymi obserwatorami współczesności… Oboje są mistrzami pióra. I to mistrzostwo widać nawet w ich korespondencji i rozmowach… Elokwentnych, dowcipnych, pełnych aluzji i humoru, choć czasem z przebłyskami smutku i przygnębienia…
Boli tylko, gdy się śmieję… Listy i rozmowy to zbiór błyskotliwych listów Stanisława Lema i jego syna Tomasza Lema z poetką Ewą Lipską, wzbogacony o trzy rozmowy/wywiady, które z mistrzem fantastyki przeprowadziła poetka. To perełka epistolografii, którą czyta się z niekłamaną przyjemnością i zazdrością… Warto…
On mieszka w Wiedniu, ona w Krakowie. Dzielą ich kilometry, ale łączy przyjaźń i talent. Zarówno Stanisław Lem, jak i Ewa Lipska (bo o nich mowa) są spostrzegawczy i krytyczni wobec rzeczywistości… Oboje są wybitnymi obserwatorami współczesności… Oboje są mistrzami pióra. I to mistrzostwo widać nawet w ich korespondencji i rozmowach… Elokwentnych, dowcipnych, pełnych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-08-04
Z lodowcami jest w uproszczeniu tak: mimo że na pozór tkwią nieruchomo niczym skała, to w istocie przemieszczają się wolno. Bardzo wolno. Średnio lodowiec grenlandzki porusza się z prędkością ok. 10 metrów rocznie (wyjątkiem jest np. lodowiec Jakobshavn, który w 2012 r. osiągnął rekordową prędkość 46 m dziennie. Wskutek tego powolnego ruchu dochodzi do spektakularnego zjawiska, jakim jest cielenie się lodowca, czyli odłamywania się fragmentów lodowca, z którego powstają góry lodowe...
Podobnie jest z Lodem Laline Paull. Akcja toczy się niespiesznie, kolejne puzzle intrygi odsłaniane są z prędkością lodowca, ale pod koniec powieści dochodzi do przyspieszenia, do zmiany tempa i efektownego finału.
Lód Laline Paull to thriller, w którym wielka polityka i wielkie pieniądze przeplatają się z kwestiami ochrony środowiska... A intryga miesza się z wiedzą na temat ekologii i historii zdobywania bieguna północnego... Idealny nie tylko na upalne lato...
Z lodowcami jest w uproszczeniu tak: mimo że na pozór tkwią nieruchomo niczym skała, to w istocie przemieszczają się wolno. Bardzo wolno. Średnio lodowiec grenlandzki porusza się z prędkością ok. 10 metrów rocznie (wyjątkiem jest np. lodowiec Jakobshavn, który w 2012 r. osiągnął rekordową prędkość 46 m dziennie. Wskutek tego powolnego ruchu dochodzi do spektakularnego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-08-02
Kto z nas nie słyszał o rodzinie Borgiów? Jej osławione dzieje i nietuzinkowi członkowie rodu od wieków fascynują twórców… Wspomina o nich Niccolo Machiavelli w Księciu. Pisze o nich Aleksander Dumas (Borgiowie). Lukrecja Borgia jest tytułową bohaterką dramatu Victora Hugo i opery Gaetano Dionizettiego. Są w końcu Borgiowie głównymi bohaterami filmów i seriali…
O Borgiach pisał też Mario Puzo, autor Ojca chrzestnego. Dodajmy, pisał ponad dwadzieścia lat, tyle bowiem czasu zajęło mu stworzenie sagi tego rodu… W jego powieści rodzina Borgiów jawi się niczym renesansowa rodzina mafijna… Tak jak w Ojcu chrzestnym mamy tu głowę rodziny (ojca świętego), consigliere (Duarte Brandão) i silnorękiego Michelotto. Podobnie jak w Ojcu chrzestnym jej bohaterowie nie budzą niechęci czy odrazy, lecz przeciwnie – sympatię i współczucie… Jednakże Rodzina Borgiów to powieść nie tylko o zbrodni…
Rodzina Borgiów to intrygujący obraz papiestwa za czasów Aleksandra VI Borgia, przedstawiający niechlubną kartę w historii tej instytucji. To również niemniej ciekawy traktat o rodzinie, miłości i nienawiści… I chyba właśnie jako takie studium, a nie powieść historyczną, należy ją odczytywać…
Kto z nas nie słyszał o rodzinie Borgiów? Jej osławione dzieje i nietuzinkowi członkowie rodu od wieków fascynują twórców… Wspomina o nich Niccolo Machiavelli w Księciu. Pisze o nich Aleksander Dumas (Borgiowie). Lukrecja Borgia jest tytułową bohaterką dramatu Victora Hugo i opery Gaetano Dionizettiego. Są w końcu Borgiowie głównymi bohaterami filmów i seriali…
O Borgiach...
2018-07-02
Helios – Bóg Słońca, piękny i potężny. Mogłoby się zdawać, że zrodzona z jego boskiej krwi córka Kirke będzie wielbiona przez wszystkie stworzenia Nieba i Ziemi. Tak jednak nie było. Wmówiono jej, że jest inna niż wszystkie dzieci Heliosa – brzydsza i pozbawiona jakichkolwiek boskich mocy. Być może trwałaby w tym przekonaniu gdyby nie miłość do śmiertelnika. To właśnie miłość, a potem nienawiść wyzwoliły w niej siły i zdolności zagrażające wszystkim Bogom.
Kirke Madeline Miller to imponująco przedstawiony obraz kobiety. Kobiety poniżanej i odtrąconej, która pomimo przeciwności nie poddaje się i walczy, prezentując przy tym siłę i mądrość…
Helios – Bóg Słońca, piękny i potężny. Mogłoby się zdawać, że zrodzona z jego boskiej krwi córka Kirke będzie wielbiona przez wszystkie stworzenia Nieba i Ziemi. Tak jednak nie było. Wmówiono jej, że jest inna niż wszystkie dzieci Heliosa – brzydsza i pozbawiona jakichkolwiek boskich mocy. Być może trwałaby w tym przekonaniu gdyby nie miłość do śmiertelnika. To właśnie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-06-18
Czy trzeba być mistrzem piekarstwa i cukiernictwa, żeby wyczarować szybko i prosto rumiane bułeczki czy smaczny deser? Sarah Rainey udowadnia, że nie. Wystarczy pomysł, szczypta talentu i 3 (słownie “trzy”) produkty, żeby przygotować chrupiący chleb lub kuszące słodkości. Tak, pieczenie z jej książką Trzyskładnikowe wypieki jest banalnie proste.
Trzyskładnikowe wypieki Sarah Rainey to zbiór prostych, banalnie prostych, przepisów na przepyszne ciasta, ciasteczka, bułeczki i chleby, desery, słone przekąski i lody. To idealna pozycja zarówno dla początkujących “cukierników”, dzieci zafascynowanych kolejną edycją Masterchef Junior, jak i bardziej zaawansowanych “szefów domowej kuchni”, którzy muszą przygotować śniadanie dla dziecka lub poczęstunek dla niespodziewanych gości, a lodówka świeci pustkami…
Czy trzeba być mistrzem piekarstwa i cukiernictwa, żeby wyczarować szybko i prosto rumiane bułeczki czy smaczny deser? Sarah Rainey udowadnia, że nie. Wystarczy pomysł, szczypta talentu i 3 (słownie “trzy”) produkty, żeby przygotować chrupiący chleb lub kuszące słodkości. Tak, pieczenie z jej książką Trzyskładnikowe wypieki jest banalnie proste.
Trzyskładnikowe wypieki...
2018-06-20
Nauka i poszerzanie wiedzy może być fascynujące… A że – jak wiemy – podróże kształcą, Karin Bojs zabiera nas w podróż do prehistorycznej Europy, do początków Homo sapiens, neandertalczyków i mieszkańców Cro-Magnon, mając za przewodnika helisę DNA oraz najnowsze badania archeologiczne.
Moja europejska rodzina. Pierwsze 54000 lat Karin Bojs to tytuł, przedstawiający w prosty, acz rzeczowy sposób historię człowieka na terenie Europy w świetle ostatnich badań genetycznych i archeologicznych. To książka popularnonaukowa, ale czyta się ją jak sagę rodzinną. I chyba tak właśnie należałoby określić tę pozycję… Moja europejska rodzina. Pierwsze 54000 lat to saga Homo sapiens… Saga każdego z nas. Fascynująca opowieść o życiu, kulturze, historii i sztuce pierwszych ludzi. O muzyce, towarzyszących ludziom zwierzętach, kopalnym mtDNA i nietolerancji laktozy… Słowem, o wszystkim, co miało wpływ na ukształtowanie człowieka współczesnego…
Nauka i poszerzanie wiedzy może być fascynujące… A że – jak wiemy – podróże kształcą, Karin Bojs zabiera nas w podróż do prehistorycznej Europy, do początków Homo sapiens, neandertalczyków i mieszkańców Cro-Magnon, mając za przewodnika helisę DNA oraz najnowsze badania archeologiczne.
Moja europejska rodzina. Pierwsze 54000 lat Karin Bojs to tytuł, przedstawiający w...
2018-06-05
Szmaragd morza, a nad nim bezchmurny błękit nieba. Idylla? Piękny pejzaż? Może dla nas…
David i jego jedenastoletnia córka Lou (bohaterowie powieści Błękit Mai Lunde) nie należą jednak do naszego pokolenia. To kolejne pokolenie. Żyją w nieodległej przyszłości, w świecie, który my ukształtowaliśmy swoją lekkomyślnością, zachłannością i ignorancją. I inaczej oceniają przedstawiony wyżej obraz. Wiedzą, że sól i słona woda to śmierć. Wiedzą też, że nie ma nic pięknego w nieskażonym choćby najmniejszą chmurką lazurze nieba. Takie niebo oznacza brak deszczu, a brak deszczu prowadzi do suszy i śmierci… Śmierci roślin, zwierząt i ludzi. ..
Żyjąca kilkadziesiąt lat wcześniej Signe też inaczej – inaczej niż my – ocenia nasze i swoje pokolenie. Widzi wszechobecną krótkowzroczność, dostrzega zagrożenie i zbliżający się koniec. Działa, lecz jej krzyk – w świecie, w którym liczy się tylko tu i teraz, w świecie, w którym najważniejszy jest nowy model Iphone’a – jest jak głos wołającego na pustyni…
Błękit Mai Lunde to powieść dwuwątkowa. Historia Davida i Lou w świecie głodu i suszy oraz dzieje Signe w czasach nam współczesnych. Dwie odrębne historie, które wbrew pozorom się łączą…
Błękit to – napisany pięknym, prostym, acz sugestywnym językiem – przerażający obraz teraźniejszości i nieodległej przyszłości… przyszłości, dla której – za sprawą naszego postępowania – nie ma już przyszłości… jest tylko koniec … koniec życia, cywilizacji, ludzkości i człowieczeństwa… To przejmująca historia ludzkości i świata… historia, która może się niestety zdarzyć…
Szmaragd morza, a nad nim bezchmurny błękit nieba. Idylla? Piękny pejzaż? Może dla nas…
David i jego jedenastoletnia córka Lou (bohaterowie powieści Błękit Mai Lunde) nie należą jednak do naszego pokolenia. To kolejne pokolenie. Żyją w nieodległej przyszłości, w świecie, który my ukształtowaliśmy swoją lekkomyślnością, zachłannością i ignorancją. I inaczej oceniają...
2018-05-31
Żyjemy w epoce odkryć naukowych. Niemal każdego dnia wydzieramy światu sekret za sekretem. Odkrywamy kolejne tajemnice różnych dziedzin wiedzy. Wydaje się, że nauka ma coraz mniej niewiadomych. Wiele pytań pozostaje jednak nadal bez odpowiedzi, a do poznania wielu sekretów nawet się nie zbliżyliśmy. Mimo to żyjemy w przeświadczeniu, że to tylko kwestia czasu. Problemem nie jest bowiem “czy je poznamy?”, tylko “kiedy?”. Czy jednak rzeczywiście wiedza absolutna stoi przed nami otworem? Czy możemy wiedzieć wszystko?
Marcus du Sautoy, brytyjski matematyk i popularyzator nauki, w książce To, czego się nie dowiemy. Badanie granic nauki zajął się właśnie tym nieznanym. Błyskotliwie przedstawia nam pytania, na które nie znamy jeszcze odpowiedzi. Wskazuje granice naszego poznania i – w towarzystwie fascynujących postaci nauki – zabiera nas w nie mniej fascynującą podróż do świata liczb niewymiernych, teorii chaosu, hazardu, muzyki, świadomości i … Boga.
Marcus Du Sautoy to idealny przewodnik po tych nie(po)znanych rubieżach nauki. Pełen pasji, elokwentny, inteligentny i dowcipny. Przywołuje rozmowy ze swoimi kolegami naukowcami, rzuca anegdotami i klarownie, prosto wyjaśnia skomplikowane teorie i problemy, przed którymi stoi dzisiejsza nauka. Intryguje… zaciekawia… Budzi żądzę poznania… Czy będziemy w stanie przewidzieć wynik gry w kości? Jaką liczbę oczek najlepiej obstawiać w tej grze? Czy prognozy pogody będą się sprawdzały? Czy stworzymy sztuczną świadomość? Czy poznamy strukturę wszechświata? …
Oto są pytania…
Żyjemy w epoce odkryć naukowych. Niemal każdego dnia wydzieramy światu sekret za sekretem. Odkrywamy kolejne tajemnice różnych dziedzin wiedzy. Wydaje się, że nauka ma coraz mniej niewiadomych. Wiele pytań pozostaje jednak nadal bez odpowiedzi, a do poznania wielu sekretów nawet się nie zbliżyliśmy. Mimo to żyjemy w przeświadczeniu, że to tylko kwestia czasu. Problemem nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-05-28
Depresja to jednostka chorobowa, jedna z głównych przyczyn niezdolności do pracy, ale nie tylko… To również synonim marazmu, niemocy twórczej oraz niechęci do jakiejkolwiek aktywności. Depresja berlińska Andy Rottenberg nijak się ma do tych definicji i – szczerze mówiąc – zazdroszczę jej tego… Mimo “depresji”, nie popada w apatię, omija ją twórczy letarg… Przeciwnie, podróżuje, uczestniczy w wystawach, spotyka się ze znajomymi, czyta książki i pisze … Pisze dużo i celnie…
"Berlińska depresja. Dziennik wrzesień 2015 – lipiec 2016" Andy Rottenberg to napisana piękną polszczyzną hybryda klasycznego dziennika (pamiętnika) i publicystyki, w której teraźniejszość przeplata się z przeszłością. Hybryda udana, płodna… bo błyskotliwa, mądra i elokwentna. Autorka pisze lekko, acz przejmująco. Odwołuje się do swoich (nie tylko) doświadczeń, przywołuje wspomnienia, analizuje i porównuje… Obserwuje Polskę po wyborach prezydenckich i parlamentarnych z 2015 r. Obserwuje otaczający ją świat i spotykane osoby… i punktuje zmieniającą się rzeczywistość,… W krótkich słowach, bezkompromisowo rozprawia się z ludźmi polityki, sztuki i nauki… Snuje refleksje, ale nie buja w obłokach, tylko twardo stąpa po ziemi, dostrzegając uroki życia i zagrożenia.
Zapraszam na www.thelksinoe.pl
Depresja to jednostka chorobowa, jedna z głównych przyczyn niezdolności do pracy, ale nie tylko… To również synonim marazmu, niemocy twórczej oraz niechęci do jakiejkolwiek aktywności. Depresja berlińska Andy Rottenberg nijak się ma do tych definicji i – szczerze mówiąc – zazdroszczę jej tego… Mimo “depresji”, nie popada w apatię, omija ją twórczy letarg… Przeciwnie,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-05-15
Po kilku nieudanych próbach zrozumienia pierwszego zdania powieści Golden Hill (ponad pół strony!), stwierdziłem „nie dam rady”, nie dam rady jej przeczytać… ale potem zrozumiałem zamysł autora i przeczytałem kolejne zdanie i kolejne… i wpadłem… Zanurzyłem się w uliczkach osiemnastowiecznego Nowego Jorku, by w towarzystwie barwnych nowojorczyków i tajemniczego Richarda Smitha z niemałą przyjemnością śledzić intrygę, obserwować życie Nowego Jorku i chłonąc zdanie za zdaniem, przerzucać stronę za stroną, aż do ostatnich słów powieści.
Golden Hill Francisa Spufforda to powieść dowcipna w formie i poważna w treści. Dowcipna, bo autor kpi z maniery powieści historycznej, z mody na archaizację języka, słownictwa i składni oraz z wszechwiedzącego narratora. Przede wszystkim, z rozmysłem rozbudowuje do granic absurdu początkowe zdania powieści, ośmieszając modny wśród pisarzy książek historycznych trend do przesadnej stylizacji języka powieści. Po drugie, jego narrator nie jest wszechwiedzący. Przeciwnie, mimo że opisuje pikietę czy pojedynek na rapiery, zasady zarówno tej gry karcianej jak i szermierki są mu obce. Dlaczego? To jedna z tajemnic powieści, na której odkrycie trzeba poczekać do ostatniego rozdziału. Tożsamość narratora to zresztą nie jedyny wątek, która skrywa powieść. Niemniej tajemniczy jest główny bohater powieści, Richard Smith. Wiemy tylko jedno, że przypłynął z Londynu do Nowego Jorku z wekslem opiewającym na niebotyczną – jak na połowę osiemnastego wieku – kwotę 1000 funtów. Ale kim jest? Jakie ma plany? Czy jest oszustem, szpiegiem czy – nie daj Bóg – katolikiem? Po co przypłynął do Ameryki? Co zamierza zrobić z tą niemałą fortuną? I czy w ogóle uda mu się spieniężyć weksel? – tego dowiemy się dopiero pod koniec książki. Francis Spufford umiejętnie bowiem posługuje się suspensem. Do ostatnich stron utrzymuje nas w niewiedzy co do zamiarów Smitha, skromnie – z aptekarską precyzją – dawkując ujawniane informacje. I w tym tkwi główny urok tej historii, choć niejedyny.
Golden Hill to nie tylko inteligentny pastisz powieści historycznej, ale również (a może przede wszystkim) fascynujący portret osiemnastowiecznego Nowego Jorku, czyli niewielkiego, bo liczącego zaledwie 7000 mieszkańców miasteczka. Miasteczka, które już intryguje, kusi i przywiązuje do siebie swoją magią i równie fascynującymi mieszkańcami.
Zapraszam na www.thelksinoe.pl
Po kilku nieudanych próbach zrozumienia pierwszego zdania powieści Golden Hill (ponad pół strony!), stwierdziłem „nie dam rady”, nie dam rady jej przeczytać… ale potem zrozumiałem zamysł autora i przeczytałem kolejne zdanie i kolejne… i wpadłem… Zanurzyłem się w uliczkach osiemnastowiecznego Nowego Jorku, by w towarzystwie barwnych nowojorczyków i tajemniczego Richarda...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-05-03
Peter Wohlleben, niemiecki leśnik, autor bestselerowego Sekretnego życia drzew, znowu zachwyca i zaraża swą pasją, ale tym razem przedszkolaków i ich trochę starszych kolegów.
O czym szumią drzewa to swoista kompilacja książek Petera Wohlebena Sekretnego życia drzew, Nieznanych więzi natury i Duchowego życia zwierząt przeznaczona dla młodszych miłośników przyrody i dostosowana językowo do ich potrzeb, wiedzy i oczekiwań. Peter Wohlleben z wielkim talentem, prosto i obrazowo opowiada o lesie i jego mieszkańcach. Niczym druh – zastępowy snuje opowieść o drzewach i zwierzętach, o ich życiu i zwyczajach. Zdradza tajemnice leśnego internetu i drzewnej edukacji. Dzieli się swoją ogromną wiedzą na temat matematycznych talentów buków i jabłoni, pamięci pszczół i wiewiórek, języka mieszkańców lasów, zmysłów drzew. I uczy. Uczy miłości do przyrody, do roślin i zwierząt. Uczy, jak wytropić sarny i oszacować ich liczebność, jak sprawdzić, które drzewo jest zdrowe, a które chore. Uczy i bawi, proponując quizy, zabawy i eksperymenty, mające pobudzić czytelnika do odkrywania tajemnic przyrody.
O czym szumią drzewa Petera Wohllebena to pełen pasji, mądry podręcznik młodego ekologa i odkrywcy. To źródło wiedzy i pomysłów do edukacyjnych zabaw w czasie leśnych spacerów...
Peter Wohlleben, niemiecki leśnik, autor bestselerowego Sekretnego życia drzew, znowu zachwyca i zaraża swą pasją, ale tym razem przedszkolaków i ich trochę starszych kolegów.
O czym szumią drzewa to swoista kompilacja książek Petera Wohlebena Sekretnego życia drzew, Nieznanych więzi natury i Duchowego życia zwierząt przeznaczona dla młodszych miłośników przyrody i...
2018-04-22
Życie jest magią. Magiczne są poranki w górach i nadmorskie zachody słońca. Magię kryją w sobie ludzie, ich uśmiechy, dobre uczynki i słowa. Magią przesiąknięte jest dzieciństwo i baśnie dla dzieci.
Pełna magii jest też powieść Kelly Barnhill Dziewczynka, która wypiła księżyc. To historia dziewczynki, którą mieszkańcy Miasta Smutków, jej sąsiedzi i rodzina, poświęcają Wiedźmie, w celu uratowania własnego miasta. Historia, w której wprawdzie poznajemy Wiedźmę, Bestię i smoka, ale zło odkrywamy w człowieku. To emocjonująca baśń o dojrzewaniu i barwna apoteoza miłości, współczucia i odpowiedzialności za innych, ucząca, że dla tych wartości trzeba podjąć walkę z marazmem, status quo i obezwładniającym smutkiem.
Dziewczynka, która wypiła księżyc, choć z założenia jest powieścią dla uczniów szkół podstawowych, wolna jest od dziecięcej naiwności, stereotypowych rozwiązań i postaci oraz nachalnych morałów. Przeciwnie, jest to złożona, logiczna, wielowątkowa i wielopłaszczyznowa opowieść, którą z przyjemnością odkryją również dorośli. Po prostu magia…
Magiczny jest również język powieści. Liryczny i baśniowy. Kelly Barnhill z dużą ekspresją snuje opowieść, kreując barwny świat czarów i dziwnych stworzeń, latających ptaków origami i ludzi, z ich słabościami, wadami i zaletami. Bawi się słowem, maluje obrazy, budzi wyobraźnię i zmusza do myślenia oraz zadawania pytań. Koniecznie!
Życie jest magią. Magiczne są poranki w górach i nadmorskie zachody słońca. Magię kryją w sobie ludzie, ich uśmiechy, dobre uczynki i słowa. Magią przesiąknięte jest dzieciństwo i baśnie dla dzieci.
Pełna magii jest też powieść Kelly Barnhill Dziewczynka, która wypiła księżyc. To historia dziewczynki, którą mieszkańcy Miasta Smutków, jej sąsiedzi i rodzina, poświęcają...
2018-04-28
Ludzie od wieków boją się starości i towarzyszącej jej śmierci, marzą o nieśmiertelności lub choćby długowieczności i wiecznej młodości. Biblijny Matuzalem, olimpijski nektar i ambrozja, baśniowe źródła i eliksiry młodości, Dorian Gray, botoks i chirurgia plastyczna są przejawem tęsknoty za tymi właśnie marzeniami… Tylko czy warto o tym marzyć?
Tom Hazard, bohater powieści Matta Haiga Jak zatrzymać czas?, ma na ten temat własne zdanie. Urodził się w szesnastym wieku, pływał z Jamesem Cookiem, uczestniczył w wieczorze inauguracyjnym Carnegie Hall i wysłuchał Te Deum Hectora Berlioza pod batutą samego Piotra Czajkowskiego, ale ma wątpliwości, czy jego długowieczność i spowolnione starzenie się to rzeczywiście błogosławieństwo, bo czy za dar można uznać ciągłą samotność, wyobcowanie i konieczność ukrywania się.
Jak zatrzymać czas? to melancholijna, pełna nostalgii podróż w czasie. Podróż fascynująca, bo czyż nie budzi emocji możliwość spotkania Szekspira, Francisa i Zeldy Fitzgeraldów, czy nie wywołuje gęsiej skórki udział w otwarciu Carnegie Hall.
Matt Haig z wdziękiem wirtuoza przeplata współczesność z przeszłością. Lekko trącając struny emocji, z właściwym sobie humorem, kreuje intrygujący, przejmujący obraz długowieczności i ludzkiego życia. Szukając przy tym odpowiedzi na pytanie o szczęście i sens życia.
Ludzie od wieków boją się starości i towarzyszącej jej śmierci, marzą o nieśmiertelności lub choćby długowieczności i wiecznej młodości. Biblijny Matuzalem, olimpijski nektar i ambrozja, baśniowe źródła i eliksiry młodości, Dorian Gray, botoks i chirurgia plastyczna są przejawem tęsknoty za tymi właśnie marzeniami… Tylko czy warto o tym marzyć?
Tom Hazard, bohater powieści...
2018-04-27
Życie wyższych sfer, opera, brud, smród, nędza, pijaństwo i prostytutki. Oto schyłek XIX wieku. Oto Nowy Jork. Miasto, w którym ktoś brutalnie morduje prostytuujących się chłopców. Tylko kto?
Alienista Caleba Carra to niepokojąco ponury i inteligentny kryminał psychologiczny, nawiązujący do twórczości Arthura Conan Doyle’a, którego żywi, charakterystyczni bohaterowie – komisarz policji i przyszły prezydent Theodore Roosevelt, dziennikarz New York Timesa – John Moore, alienista (dziś powiedzielibyśmy psychopatolog) Laszlo Kreizler oraz pierwsza zatrudniona w policji kobieta – Sara Howard, próbują dociec kim jest morderca i co nim kieruje?
W Alieniście akcja nie mknie jak szalona do przodu, a czytelnik nie przerzuca stron z szybkością karabinu maszynowego, ale powieść czyta się z niezwykłą przyjemnością, zagłębiając się w mroczne zaułki Lower East Side, dzielnicy, „która niewiele wiedziała o prawach ludzkich czy boskich, która budziła radość gości i mieszkańców dopiero wtedy, gdy mogli oglądać jej upadek z oddali, po udanej ucieczce”. Bo Alienista to nie tylko kryminał, to nie tylko powieść o początkach kryminalistyki i profilowania psychologicznego, ale przede wszystkim żywy obraz martwego już miasta z przełomu wieków. Bardzo sugestywny.
Życie wyższych sfer, opera, brud, smród, nędza, pijaństwo i prostytutki. Oto schyłek XIX wieku. Oto Nowy Jork. Miasto, w którym ktoś brutalnie morduje prostytuujących się chłopców. Tylko kto?
Alienista Caleba Carra to niepokojąco ponury i inteligentny kryminał psychologiczny, nawiązujący do twórczości Arthura Conan Doyle’a, którego żywi, charakterystyczni bohaterowie –...
2018-04-18
"Na świecie jest tak wiele przerażających rzeczy (…). A co, jeśli przestalibyśmy tak bardzo się tego wszystkiego bać? Zamiast czuć się jak maleńki paproszek żyjący na Ziemi, skupilibyśmy się na tym, że wszystkie stworzenia powstały z takich właśnie drobinek gwiezdnego pyłu? I wśród tych wszystkich istot my, ludzie, jesteśmy jedynymi, którzy zdają sobie z tego sprawę.
O to właśnie chodzi z meduzami, że one nigdy tego faktu nie pojmą. Jedyne, co są w stanie robić, to po prostu niczego nieświadome dryfować w oceanach.
Ludzie są na tej planecie od niedawna. Tak delikatni i wrażliwi. A jednak to my jako jedyni mamy możliwość świadomie decydować o tym, że chcemy się zmienić."
Choć dzieciństwo i okres szkolny powinny być radosne, szczęśliwe, jak w powieściowym Bullerbyn Astrid Lindgren, nie rzadko jest inaczej. Nasze dzieci, tak jak my w ich wieku, borykają się z problemami, nie radząc sobie w szkole czy w kontaktach z rówieśnikami.
Dwunastoletnia Zuza Swanson też ma takie problemy. W jej uporządkowane, dotąd radosne dzieciństwo, wtargnął chaos. Jej przyjaciółka, znakomita pływaczka, Franny utonęła w morzu, a koledzy z klasy uważają ja za dziwadło. Próbując na powrót uporządkować swoje życie, tworzy hipotezę, wyjaśniającą przyczynę śmierci Franny, i próbuje ją dowieść. Wyjaśnienie „tak się czasem dzieje” jej nie wystarcza… Jej zdaniem nic nie dzieje się bez powodu.
„Serce meduzy” Ali Benjamin, której bohaterką jest właśnie Zuza, to pełna nostalgii mądra powieść o nastolatkach i ich problemach. O dorastaniu, wyobcowaniu, śmierci, rodzinie i przyjaźni. To przejmujące studium straty i smutku, a jednocześnie fascynująca podróż przez świat nauki, w której poznajemy meduzy i ich życie, mrówki-zombie i wiele innych faktów na temat otaczającego nas świata.
"Na świecie jest tak wiele przerażających rzeczy (…). A co, jeśli przestalibyśmy tak bardzo się tego wszystkiego bać? Zamiast czuć się jak maleńki paproszek żyjący na Ziemi, skupilibyśmy się na tym, że wszystkie stworzenia powstały z takich właśnie drobinek gwiezdnego pyłu? I wśród tych wszystkich istot my, ludzie, jesteśmy jedynymi, którzy zdają sobie z tego sprawę.
O...
2018-04-16
Tworzenie wierszy dla dzieci jest jak komponowanie, bo każdy taki utwór musi być jak muzyka. Rytmiczny, dźwięczny, melodyjny. Pan Poeta to wie i komponuje… Komponuje małe arcydziełka, frazy, perełki, które przy czytaniu same z siebie układają się w piosenkę… Tak jest też z krótką historyjką wierszowaną Kaczka, co przebrała miarkę. Czytanie tej miniatury ma w sobie coś ze słuchania muzyki, zwłaszcza, że jej muzyczność podkreśla powtarzana niczym refren fraza.
Kaczka co przebrała miarkę to krótka (licząca zaledwie 32 strony), zgrabnie i dowcipnie przedstawiona historia kaczki, która przedkłada własny wygląd i stroje ponad wszystko inne… Dodajmy do tego nienachalny morał i zabawne ilustracje Joanny Młynarczyk, które same niejako opowiadają i dopowiadają historię kaczki, a otrzymamy tomik idealny dla małego przedszkolaka i jego rodziców.
Ciąg dalszy na https://www.thelksinoe.pl/blog/2018/04/18/kaczka-co-przebrala-miarke-pan-poeta/
Tworzenie wierszy dla dzieci jest jak komponowanie, bo każdy taki utwór musi być jak muzyka. Rytmiczny, dźwięczny, melodyjny. Pan Poeta to wie i komponuje… Komponuje małe arcydziełka, frazy, perełki, które przy czytaniu same z siebie układają się w piosenkę… Tak jest też z krótką historyjką wierszowaną Kaczka, co przebrała miarkę. Czytanie tej miniatury ma w sobie coś ze...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
"Wszyscy jesteśmy bękartami naszego Pana. Nie wstydzimy się tego, bo bękarty niczego się nie wstydzą. To życie musi się wstydzić za nas."
Franciszek ma dziesięć lat, ale swoimi spostrzeżeniami, przemyśleniami i analizami zawstydziłby niejednego dorosłego. Nie stanowią dla niego tajemnicy ani stosunki międzyludzkie, ani sprawy eschatologiczne. Franek wie, co śni się Szatanowi. Wie, czym jest szczęście i zna sens życia. Bo Franciszek widzi świat takim, jakim on w istocie jest, a nie przez pryzmat szkieł korekcyjnych (wpajanych nam od najmłodszych lat) norm i schematów. Wie, bo widzi, myśli i analizuje umysłem dziecka, nieskażonym cudzymi poglądami i zasadami, niespaczonym przez polityczną poprawność i nieograniczonym przez żadne ramy. Wie, bo nie został (jeszcze) upupiony i nie przyprawiono mu gombrowiczowskiej gęby.
Franciszek to “dziecko z szuflady”, wychowanek prowadzonego przez siostry zakonne sierocińca. Samotny, niechciany, porzucony analizuje i komentuje rzeczywistość w swoim dzienniku. I ten właśnie dziennik przedstawia nam Filip Zawada, autor powieści „Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek”. Powieści, która ukazuje nie tyle życie głównego bohatera, co kreśli do bólu prawdziwy obraz świata i ludzi.
Filip Zawada pisze lekko, ze swadą, ale przy tym przejmująco i mądrze. Drąży wnikliwie otaczający nas świat, odziera go z łusek, by dotrzeć do prawdy. I tę prawdę ostatecznie serwuje nam ostro i odważnie, tworząc pełną cynizmu, błyskotliwego humoru i refleksji opowieść o otaczającej rzeczywistości. Opowieść, która doprowadza do łez… I tych wylewanych ze śmiechu, i tych zrodzonych przez smutek i zadumę… Tej książki nie można nie przeczytać…
www.thelksinoe.pl
"Wszyscy jesteśmy bękartami naszego Pana. Nie wstydzimy się tego, bo bękarty niczego się nie wstydzą. To życie musi się wstydzić za nas."
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toFranciszek ma dziesięć lat, ale swoimi spostrzeżeniami, przemyśleniami i analizami zawstydziłby niejednego dorosłego. Nie stanowią dla niego tajemnicy ani stosunki międzyludzkie, ani sprawy eschatologiczne. Franek wie, co śni się...