Moja europejska rodzina. Pierwsze 54 000 lat
- Kategoria:
- popularnonaukowa
- Tytuł oryginału:
- My European Family: The First 54,000 Years
- Wydawnictwo:
- Insignis
- Data wydania:
- 2018-05-23
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-05-23
- Liczba stron:
- 448
- Czas czytania
- 7 godz. 28 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365743947
- Tłumacz:
- Urszula Gardner
- Tagi:
- badania naukowe człowiek pierwotny ewolucja genealogia genetyka literatura popularnonaukowa ludzkość
Karin Bojs dorastała w małej, niepełnej rodzinie, co niezwykle silnie odczuła w dniu pogrzebu matki. Aby ukoić ból po stracie, postanowiła dowiedzieć się czegoś więcej o sobie i swoich korzeniach. Wykorzystała w tym celu możliwości, jakie daje nowoczesna genetyka.
Zagłębiła się w genealogię swojej rodziny na wiele pokoleń wstecz. Dzięki archiwom oraz badaniom genetycznym prześledziła dzieje swojej rodziny zarówno w okresie historycznym, jak i przedhistorycznym. Odkryła nie tylko wiele informacji o swych przodkach, lecz również to, że prawie wszyscy ludzie są ze sobą w jakimś stopniu spokrewnieni.
W badaniach pomagali jej liczni naukowcy: genetycy i antropolodzy.
W swojej książce Karin Bojs zabiera czytelnika w fascynującą podróż po Europie w czasie i w przestrzeni. Przemierzymy z nią tereny północnych Niemiec z czasów neandertalczyków i poznamy kromaniończyków z Francji. Moja europejska rodzina pełna jest zdumiewających faktów. Zwiedzając starożytne jaskinie, autorka dowiedziała się, że jej przodkowie żyli w ich okolicy wtedy, gdy powstawały malowidła naskalne. Ponowna, dokładniejsza analiza DNA wykazała, że genom Karin Bojs zawiera geny Lapończyków, a ona sama jest potomkinią łowców zbieraczy z epok brązu i żelaza oraz żyjących w późniejszych czasach wikingów.
Moja europejska rodzina to niezwykłe, nowatorskie, a zarazem osobiste spojrzenie na genetykę i geny, które w zdumiewający sposób odsłania dzieje pewnej rodziny oraz dowodzi wspólnej historii wszystkich europejskich narodów.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Skąd się wzięliśmy?
Prehistoria i pochodzenie Europejczyków bywa drażliwym tematem. Są tacy, którzy chcieliby widzieć w odległej przeszłości samych aryjskich przodków. Inni marzą o Wielkiej Lechii. Dla wielu nie do pomyślenia jest, że rewolucja rolnicza w Europie to wynik działań imigrantów. Jeszcze inni są ciężko oburzeni na myśl, że ludzie mogliby krzyżować się z neandertalczykami czy denisowianami.
Wydaje się to absurdalne, bo mówimy o czasach niezwykle odległych, które mają minimalne przełożenie na to kim dzisiaj jesteśmy, zwłaszcza że większość z nas, zwłaszcza w Polsce, ma niezwykle międzynarodową galerię przodków. Jednak historia, także prehistoria, zawsze należała do nauk najbardziej narażonych na ingerencję polityczną. Na szczęście od kilkudziesięciu lat w analizie materiałów kopalnych pomaga genetyka, a badania genetyczne praeuropejczyków przyspieszyły w ostatnich kilkunastu latach z upowszechnieniem tańszych metod analizy kopalnego DNA.
Stan tych badań, a także płynące z nich wnioski, przedstawia w swojej książce „Moja europejska rodzina” szwedzka dziennikarka Karin Bojs. Bojs to szefowa działu naukowego „Dagens Nyheter”, jednego z największych szwedzkich dzienników. Genetyka i prehistoria to jej zainteresowania wynikające z poszukiwań własnych korzeni.
Na kartach książki autorka prowadzi nas przez historię Europy, począwszy od momentu, gdy 54 tys. lat temu na nasz kontynent dotarli pierwsi homo sapiens, których potomkowie żyją do dziś, aż po czasy Wikingów, czyli średniowiecze. Nie jest to jednak klasyczny, chronologiczny wykład. Zamiast tego Bojs zabiera nas w podróż śladami jej przodków.
Dziennikarka podała dokładnej analizie swój genom, a także genomy najbliższych krewnych od strony ojca. Genetycy, dzięki pewnym mutacjom w kodzie DNA, są w stanie dzięki temu określić z jakich prehistorycznych grup wywodzą się jej przodkowie. Wraz z autorką podróżujemy po całej Europie, szukając śladów trzech wielkich fal prehistorycznych migracji: łowców sprzed 54 tys. lat, którzy krzyżowali się z neandertalczykami, rolników z Bliskiego Wschodu, którzy dotarli do Europy ok. 8 tys. lat temu i pasterzy ze stepów Azji Środkowej, którzy ok. 4 tys. lat temu przynieśli do Europy języki indoeuropejskie, którymi mówi większość mieszkańców naszego kontynentu.
Bojs opisuje kluczowe odkrycia oraz wnioski wyciągane przez archeologów i genetyków. Wspomina również o konfliktach w środowisku naukowym, bo nie wszyscy naukowcy przyjmują koncepcje „migracjonistów”, jakoby rolnictwo i hodowla zostały sprowadzone do Europy z zewnątrz. Autorka opisuje nie tylko badania DNA ludzi prehistorycznych, ale także ich upraw czy domowego inwentarza. Z kart książki wyłania się fascynująca historia rozwoju ludzkości oraz stosunkowo szerokich kontaktów między pierwotnymi społecznościami, oddalonymi nieraz o setki kilometrów, co dla prehistorycznych ludzi stanowiło niebagatelną odległość.
Autorka śledzi migracje swoich przodków i dochodzi do wniosku, że choć często migracje stanowiły siłę napędową rozwoju społeczeństw, to jednak nie były one powszechne, bo migrowały znikome odsetki populacji. Nie zawsze były też dobrowolne. Autorce udało się z dużym prawdopodobieństwem ustalić, że w jej żyłach płynie krew branki uprowadzonej przez Wikingów gdzieś z północnej Szkocji lub Irlandii.
Nie przypominam sobie, by ktoś w Polsce pisał o prehistorii tak ciekawie, a jednocześnie z szacunkiem dla aktualnego stanu wiedzy. Warto też pochwalić wydawnictwo Insignis. Książka wydana jest w pięknej, twardej oprawie, w bardzo dobrym tłumaczeniu. Dodatkowo, co rzadkie w książkach popularnonaukowych autorstwa dziennikarzy, polskie wydawnictwo zatrudniło redaktor naukową (antropolog dr Małgorzatę Bonar z Uniwersytetu Wrocławskiego),która w kilku miejscach dopowiada szczegóły, które Bojs pominęła lub gdzie pomyliła pewne fakty.
Naturalnie książka nie jest bez wad. Największą jest sam sposób narracji, czyli podążanie za przodkami autorki. Po pierwsze powoduje to zawężenie perspektywy. Autorkę interesują głównie te fale migracji, które docierały do Szwecji, znacznie mniej to, co działo się na innych obszarach kontynentu. Po drugie od czasów Wikingów do współczesności Bojs zamyka się w Szwecji, odnosząc się do rejonów i wydarzeń z historii tego kraju, które niewiele będą mówiły polskiemu czytelnikowi. Stąd końcówka książki jest znacznie mniej ciekawa niż początek traktujący o prehistorii.
Niemniej „Moja europejska rodzina” stanowi znakomite wprowadzenie w prehistorię Europy oraz losy człowieka w czasach sprzed nadejścia państwowości. Każdy kto chce wiedzieć więcej o naszych odległych przodkach powinien zapoznać się z tą książką.
Krzysztof Krzemień
Oceny
Książka na półkach
- 369
- 140
- 58
- 12
- 9
- 9
- 9
- 6
- 5
- 4
OPINIE i DYSKUSJE
"Moja europejska rodzina" to książka ciekawa, ale dość specyficzna, którą trudno mi było jednoznacznie ocenić. Autorka wychodzi tutaj od osobistych doświadczeń i faktu, że jej własna rodzina była nieduża - zaczęła więc patrzeć wstecz i szukać swoich przodków. Nie tylko tych kilka pokoleń wstecz, gdzie dało się poznać imiona, nazwiska i miejsce zamieszkania, ale też zainteresowała się swoim "ogólnym" pochodzeniem na podstawie badań DNA. Poznając różne szczegóły, podróżowała po Europie, rozmawiała z badaczami, układała w całość historię ludów, które w pewnym momencie dziejów zasiedliły jej rodzinną Szwecję. Są tu naprawdę wciągające fragmenty, wiele bardzo ciekawych rozmów z naukowcami, pozwalających stworzyć sobie w głowie obraz tych wydarzeń. Z drugiej strony było tu dla mnie za dużo autorki - i nie mam na myśli jej własnych poszukiwań, bo wiem, że taka przecież była idea książki. Ale raziło mnie, gdy Bojs odnosiła się do jakichś badań, które nie dawały konkretnej odpowiedzi na dane zagadnienie, więc autorka sama sobie wybierała odpowiedź. "Dla mnie było tak..." i opisywała dalszy ciąg historii - strasznie mi to zgrzytało ;). W gruncie rzeczy lektura "Mojej europejskiej rodziny" nie wniosła nic szczególnego do mojego życia, ale dobrze mi się ją czytało i przypadł mi do gustu pomysł Bojs na tę książkę.
"Moja europejska rodzina" to książka ciekawa, ale dość specyficzna, którą trudno mi było jednoznacznie ocenić. Autorka wychodzi tutaj od osobistych doświadczeń i faktu, że jej własna rodzina była nieduża - zaczęła więc patrzeć wstecz i szukać swoich przodków. Nie tylko tych kilka pokoleń wstecz, gdzie dało się poznać imiona, nazwiska i miejsce zamieszkania, ale też...
więcej Pokaż mimo toSwoją opinię zacznę od odrobiny prywatnych zwierzeń. Jako mała dziewczynka chciałam zostać bibliotekarką, nauczycielką (to się sprawdziło :D),a także przez pewien czas również i archeologiem. Uważałam kopanie w ziemi i szukanie skarbów minionych cywilizacji za wielce interesujące. Książka Karin Bojs – szwedzkiej dziennikarki naukowej traktuje właśnie o takich poszukiwaniach swoich korzeni w ramach własnego drzewa genealogicznego, a także idąc szerzej i czerpiąc ze zdobyczy i osiągnięć genetyki, o zgłębianiu początków kultury europejskiej. Od epoki neandertalczyków, przez kulturę pucharów lejkowatych, ceramikę sznurową, od Szwecji poprzez Syrię, Cypr, Niemcy czy Polskę autorka próbuje rozwikłać zagadkę swojego pochodzenia za pomocą łańcucha DNA. Bardzo dużo informacji naukowych z dziedzin genetyki, pierwsza część książki zeszła mi najdłużej ze względu na przesyt wiadomości, z którymi na co dzień nie miałam do czynienia. Szczególnie przypadła mi natomiast do gustu część druga mówiąca o kulturze rolniczej wykluwającej się na terenach obecnej Europy, gdzie przekazano już wiele informacji na temat codziennego życia ówczesnych ludzi, znalezisk archeologicznych czy miejsc wartych odwiedzenia. Największe odkrycie tej książki dla mnie to znalezisko nie stricte genetyczne, lecz archeologiczne – tzw. Dysk z Nerby, co coś robi na mnie ogromne wrażenia na zdjęciach i co chciałabym zobaczyć kiedyś na żywo. Ciekawym posumowaniem książki są wskazówki autorki dla osób chcących zagłębić się we własną genealogię.
Swoją opinię zacznę od odrobiny prywatnych zwierzeń. Jako mała dziewczynka chciałam zostać bibliotekarką, nauczycielką (to się sprawdziło :D),a także przez pewien czas również i archeologiem. Uważałam kopanie w ziemi i szukanie skarbów minionych cywilizacji za wielce interesujące. Książka Karin Bojs – szwedzkiej dziennikarki naukowej traktuje właśnie o takich...
więcej Pokaż mimo toDla mnie to świetna książka. Szwedzka dziennikarka postanowiła prześledzić linię swoich przodków sięgając do początków zaludnienia Europy. Nie jest to tylko historia człowieka, ale także zwierząt, które człowiek udomowił. Książkę czyta się bardzo dobrze, a wielość informacji w niej zawartych sprawia, że czyta się książkę dosłownie, jako powieść sensacyjną.
Okazuje się, że badając DNA można dojść do bardzo ciekawych spostrzeżeń. Koń, na przykład, ma swojego „Adama”, od którego pochodzą wszystkie konie domowe, no „Ewy” niestety nie. Człowiek w Europie jeszcze 20 tys lat temu miał ciemny odcień skór. (Tak, więc zawołania nazioli Biała Europa, dalece mijają się z prawdą),ponadto wszyscy jesteśmy mieszańcami – włączając także około 2% DNA neandertalczyka. Autorka stawia też ciekawą tezę odnośnie osiadłego trybu życia. Stawia nie na wynalazek rolnictwa, a na umiejętność przygotowania piwa. No jak chłopki się napili, to okazuje się, że szwędacz im się wyłączał, nie jak współczesnemu człowiekowi. Człowiek udomowił psa, albo raczej pies się udomowił i ruszył z człowiekiem w wędrówkę na „podbój” nowych terenów, z kotem jakoś poszło słabiej, bo kot wiadomo swoimi Ścieszkami chadza. Dlatego też niektóre prehistoryczne osiedla były nawiedzane przez gryzonie.
Polecam książkę, która jest dobrym przykładem jak można w sposób ciekawy pisać o trudnych, wydawałoby się, tematach.
Dla mnie to świetna książka. Szwedzka dziennikarka postanowiła prześledzić linię swoich przodków sięgając do początków zaludnienia Europy. Nie jest to tylko historia człowieka, ale także zwierząt, które człowiek udomowił. Książkę czyta się bardzo dobrze, a wielość informacji w niej zawartych sprawia, że czyta się książkę dosłownie, jako powieść sensacyjną.
więcej Pokaż mimo toOkazuje się, że...
Biorąc tę książkę do ręki wydawało mi się, że będzie to co w rodzaju „Sapiens” Harariego – czyli krótka historia ludzkości. W rzeczywistości publikacja ta koncentruje się na czasach prehistorycznych, czyli dotyczy archeologii, a gwoli ścisłości archeogenetyki. Szwedzka dziennikarka, biorąc za punkt wyjścia badania genetyczne własnej rodziny cofa się właściwie do początków ludzkości. Opowiada o migracjach ludzi i mieszaniu się ówczesnych genów, o poszczególnych kulturach, o zmianach klimatycznych, jakie miały wpływ na nasz rozwój. Mowa o trzech wielkich falach napływowych: łowców, rolników oraz pasterzy. Oprócz materiału z własnych testów DNA autorka posługuje się rzecz jasna wieloma badaniami naukowymi, podróżuje po całej Europie, odwiedzając różnych badaczy oraz muzea i stanowiska archeologiczne. Omawia różne koncepcje, przy okazji konstatując, że archeologia wcale nie jest nauką tak obiektywną, jak mogłoby się wydawać, a uzależniona jest również od ideologii, tego, co kto chce udowodnić i narodowych interesów. Co wydatnie widać na przykładzie Wikingów.
To nie jest tak, że książka ta może być tylko interesująca dla mieszkańców Skandynawii, bo większa część tekstu opowiada po prostu o naszych przodkach w Europie. Okazuje się, że dzisiejszy Szwed, czy Polak może mieć przodków z terenów Półwyspu Iberyjskiego, równie dobrze jak z Wielkiej Brytanii oraz Bliskiego Wschodu. Wszyscy jesteśmy mieszańcami, dlatego absurdalne wydają mi się spory na tym polu i kłótnie o coś, co miało miejsce w tak odległej przeszłości. Tym, co mi trochę zaciemniało obraz, był brak konkretnie nakreślonych ram czasowych: miałam wrażenie, że Bojs skacze w tę i we wtę, a przytaczane przez nią nazwy kultur mieszały mi się ze sobą. Od połowy książki omawiane są czasy kilku tysięcy lat wstecz, co wydaje mi się bardzo nieodległą perspektywą czasową, biorąc pod uwagę rozwój cywilizacji takich jak grecka, egipska, czy państwa na Bliskim Wschodzie. Dosyć mnie to zastanawiało. Przydałby się jakiś appendix chronologiczny do tej publikacji. Natomiast zupełnie nie przeszkadzało mi, że autorka opowiada o tym, czego dowiedziała się o swojej rodzinie i swoich genach: w końcu to jej książka, to była jej motywacja do jej napisania, nie ukrywa ona tego (w opisie książki jest to wyraźnie napisane),a pisać każdy może o czym chce – nie rozumiem tu pretensji niektórych czytelników.
Biorąc tę książkę do ręki wydawało mi się, że będzie to co w rodzaju „Sapiens” Harariego – czyli krótka historia ludzkości. W rzeczywistości publikacja ta koncentruje się na czasach prehistorycznych, czyli dotyczy archeologii, a gwoli ścisłości archeogenetyki. Szwedzka dziennikarka, biorąc za punkt wyjścia badania genetyczne własnej rodziny cofa się właściwie do początków...
więcej Pokaż mimo toKsiążka napisana w niezwykle ciekawy sposób, narracja pradziejów opisywana jest przez pryzmat przodków autorki. Nie sposób jest też zarzucić Pani Bjons, braku obiektywizmu w przedstawianiu faktów I pokazywaniu obydwu stron medalu, nawet jeśli wiąże się to z jedną logiczną i spójną stroną, a drugą naciąganą i zwyczajnie głupią (stąd też, jedno oczko w dół).
Książka napisana w niezwykle ciekawy sposób, narracja pradziejów opisywana jest przez pryzmat przodków autorki. Nie sposób jest też zarzucić Pani Bjons, braku obiektywizmu w przedstawianiu faktów I pokazywaniu obydwu stron medalu, nawet jeśli wiąże się to z jedną logiczną i spójną stroną, a drugą naciąganą i zwyczajnie głupią (stąd też, jedno oczko w dół).
Pokaż mimo tociekawa dla kogoś kto pochodzi ze Szwecji, ewentualnie Skandynawii. dziwi mnie trochę fakt wydania jej w Polsce. język toporny, powtarzalność zwrotów typu domorosły genealog... bez rewelacji, niemniej jeśli ktoś chce rozpocząć przygodę z genealogią to można po nią sięgnąć.
ciekawa dla kogoś kto pochodzi ze Szwecji, ewentualnie Skandynawii. dziwi mnie trochę fakt wydania jej w Polsce. język toporny, powtarzalność zwrotów typu domorosły genealog... bez rewelacji, niemniej jeśli ktoś chce rozpocząć przygodę z genealogią to można po nią sięgnąć.
Pokaż mimo toJest trochę ciekawych informacji, ale czy na Zachodzie i w USA nie umieją już pisać normalnych książek popularnonaukowych? Czy konieczne jest wplatanie co chwila wynurzeń ekshibicjonistyczno-pamiętnikarskich? Sięgając bo książkę dotyczącą genetyki i archeologii oczekuję informacji z tych właśnie dziedzin, a nie opowieści kiedy autorce spociły się nogi albo z czego słynny był jej pradziadek w szwedzkiej wiosce.
Jest trochę ciekawych informacji, ale czy na Zachodzie i w USA nie umieją już pisać normalnych książek popularnonaukowych? Czy konieczne jest wplatanie co chwila wynurzeń ekshibicjonistyczno-pamiętnikarskich? Sięgając bo książkę dotyczącą genetyki i archeologii oczekuję informacji z tych właśnie dziedzin, a nie opowieści kiedy autorce spociły się nogi albo z czego słynny...
więcej Pokaż mimo toKsiążka ma dwojaką strukturę. Jest opatrzona niezwykle ciekawymi informacjami na drodze ewolucyjnego rozwoju człowieka, zahaczając o kultury epoki kamienia, brązu, żelaza. Głównym aspektem branym pod uwagę jest migracja ludów, mieszanie się ich, koegzystencja. Wartym uwagi jest fakt diety różnych pierwotnych ludzi, którzy nie byli stricte mięsożerni. Jest to miła wyprawa w naszą historię, również przeplatając ją z kulturą naszych przodków.
Drugim poziomem książki jest niewytłumaczalna egocentryczność. Autorka ma dziwne przeświadczenie, że jej czytelników będzie interesowała szczegółowa analiza genetyczna jej rodziny. Z tego względu mamy co rusz jakieś wstawki z jej poszukiwań, a pod koniec rozdział w całości poświęcony tylko jej przodkom. Nie rozumiem obranego celu.
Denerwujące staje się również, gdy autorka próbuje wynieść na wyżyny własną inteligencję i sposób analizowania, w momencie, gdy podaje tezy/hipotezy proponowane przez profesorów archeologii, antropologii i kwestionuje to w stylu nonszalanckim: "wydaje mi się, że nie jest to dobra teoria", "według mojej wiedzy etc."
Niezwykły tupet, jak na dziennikarkę z zawyżonymi ambicjami.
Książka miała potencjał, gdyby nie wpleciona została prywatna historia, z dziwnych pobudek ambicjonalnych.
Książka ma dwojaką strukturę. Jest opatrzona niezwykle ciekawymi informacjami na drodze ewolucyjnego rozwoju człowieka, zahaczając o kultury epoki kamienia, brązu, żelaza. Głównym aspektem branym pod uwagę jest migracja ludów, mieszanie się ich, koegzystencja. Wartym uwagi jest fakt diety różnych pierwotnych ludzi, którzy nie byli stricte mięsożerni. Jest to miła wyprawa w...
więcej Pokaż mimo toTo moje odkrycie ostatnich miesięcy <3
Nie wiem czemu ta książka jest tak mało popularna w naszym kraju, jest bowiem ciekawa i wciągająca a jej zwieńczenie doprowadza autorkę do bardzo mądrych konkluzji dotyczących badania swojego pochodzenia (głównie za pomocą badań DNA).
Wraz z autorką (szwedzką dziennikarką) wyruszamy w podróż w poszukiwaniu jej korzeni, sięgających aż do pierwszych homo sapiens którzy wyszli z Afryki. A pomagają nam w głównej mierze badania DNA oraz wielu profesorów którzy wspomagają autorkę konsultacjami.
Książka ta zauroczyła mnie przez widoczne gołym okiem żywe zamiłowanie autorki do tematu którym się zajęła. Nie zatrzymuje się ona bowiem tylko i wyłącznie na swoich przodach, ale opisuje możliwy wygląd życia codziennego różnorakich kultur prehistorycznych w Europie i na Bliskim Wschodzie. Zwiedza wiele miejsc (w tym Kraków) by odwiedzić tamtejsze muzea lub zabytki. Ciekawym wątkiem jest również opis społeczności archeologów i biologów, ich odnoszenia się wzajemnie do siebie i swoich odkryć oraz do stosunku do nich ludzi z zewnątrz (tutaj oczywiście następuje pochylenie się nad problemem badań genetycznych w poszukiwaniu genów „aryjskich”)
Uważam więc, że jest to książka przede wszystkim bardzo ciekawa i mądra. A to, że autorka nie jest archeologiem ani historykiem czy biologiem nie przeszkadza, WRĘCZ PRZECIWNIE pomaga. Ponieważ wraz z nią zagłębiamy się w temat badań genetycznych i zaczynamy go rozumieć.
To moje odkrycie ostatnich miesięcy <3
więcej Pokaż mimo toNie wiem czemu ta książka jest tak mało popularna w naszym kraju, jest bowiem ciekawa i wciągająca a jej zwieńczenie doprowadza autorkę do bardzo mądrych konkluzji dotyczących badania swojego pochodzenia (głównie za pomocą badań DNA).
Wraz z autorką (szwedzką dziennikarką) wyruszamy w podróż w poszukiwaniu jej korzeni, sięgających aż...
Autorka koncentruje się na badaniach genetycznych starych znalezisk i wyciąga z nich daleko idące wnioski. Zbyt daleko idące moim zdaniem, ale kto dziennikarce zabroni?
Na podstawie rozmieszczenia haplogrup żeńskiego mtDNA buduje koncepcję społeczeństw Europy zbudowanych na wielkich migracjach, które uzupełniały się i dzieliły swoim kulturowym dziedzictwem. I tak np., z faktu, że owe haplogrupy wraz z kulturą rolnictwa przemieściły się nawet do Skandynawii wyciąga pochopne wnioski, o migracji rolników na tereny północnej Europy aż z Syrii. Nie zauważa sprzeczności płynącej z historii jej własnego rodu. Otóż badania jej przodków na podstawie męskiego DNA wykazały ich bardzo małą mobilność (zaledwie kilkadziesiąt kilometrów na kilkaset lat),natomiast żeńskie mtDNA okazało się pochodzić z rejonu Szkocji sprzed około 1000 lat. W tym przypadku autorka bogatsza w wiedzę o wyczynach wikingów wyciąga prawidłowy wniosek o prawdopodobnym pochodzeniu przodkini z handlu niewolnikami. Dziwne, że takie podejrzenie nie powstaje u niej przy owych wcześniejszych owianych mgłą przemieszczeniach DNA.
Mimo to zaletą książki, jest sporo informacji o najnowszych osiągnięciach archeogenetyki. Ciąży na niej niestety polityczny bagaż współczesnych uprzedzeń związanych z migracjami i niewypowiedziana chęć udowodnienia ich kulturotwórczej roli. Być może, patrząc globalnie, tak to w historii ludzkiej bywało. Lokalnie patrząc, wzbogacanie kultur czy to przez Hunów, Węgrów czy Mongołów wygląda na ogół inaczej ale o tym paleoantropologia nam nie powie z braku źródeł.
Styl pisarski autorki mi nie podszedł. Lubię konkrety, a pompowanie książki opisami swoich wojaży czy anegdotami o naukowych animozjach nijak się miało do meritum, ale może dla innych czytelników będzie to zaletą.
Autorka koncentruje się na badaniach genetycznych starych znalezisk i wyciąga z nich daleko idące wnioski. Zbyt daleko idące moim zdaniem, ale kto dziennikarce zabroni?
więcej Pokaż mimo toNa podstawie rozmieszczenia haplogrup żeńskiego mtDNA buduje koncepcję społeczeństw Europy zbudowanych na wielkich migracjach, które uzupełniały się i dzieliły swoim kulturowym dziedzictwem. I tak np., z...