-
Artykuły
Plenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać2 -
Artykuły
W świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać4 -
Artykuły
Zaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać2 -
Artykuły
Ma 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant7
Biblioteczka
2023-01-02
Ja nie wiem czy to Sparks czy to ja... ale jak dla mnie to książka stała się troszkę patetyczna... Może ze względu na to, że kiedyś mi to imponowało a teraz w zderzeniu z rzeczywistością traci blask... nie wiem.. ale myślę, że Sparks stracił... i mówię to ja.. jego chyba największa fanka... bo mam chyba wszystkie książki... a przynajmniej tą lepszą większość...
W tracie czytania historię się urywają a potem bohaterowie rzadko do nich wracają.... po drugie Spraksowskie miłości były zawsze takie... nie powtarzalne, takie niewiarygodne i to miało swój urok... a w tej książce taką miłością jest tylko związek Iry i Ruth.... Sophi i Luke są mało zachwycający, mało zapierający dech w piersiach... a może Sprkas poświęcił i za mało w tej książce.. ale ja mam wrażenie, że oni bez siebie mogli żyć i funkcjonować tak jak ze sobą.. natomiast miłość Iry były piękna i namacalna w każdym słowie, każdym opisie....
Ksiażka podobała mi sie... ale... nie zachwiciła niestety:(( powiem, szczerze, że aż mi się przykro zrobiło... bo uwielbiam Sparksa.. i wracam do każdej jego książki nie raz i nie dwa i w każdej się zakochuje.. a ta... jest taka, że nie wiem czy chce ją mieć na półce...
Ja nie wiem czy to Sparks czy to ja... ale jak dla mnie to książka stała się troszkę patetyczna... Może ze względu na to, że kiedyś mi to imponowało a teraz w zderzeniu z rzeczywistością traci blask... nie wiem.. ale myślę, że Sparks stracił... i mówię to ja.. jego chyba największa fanka... bo mam chyba wszystkie książki... a przynajmniej tą lepszą większość...
W tracie...
Powiem szczerze, że bardzo czekałam na tą książkę bo zapowiadała się bardzo przyjemnie i koniecznie chciałam ją mieć w swojej biblioteczce....
Wczoraj w nocy skończyłam... Powiem wam, że bardzo się zawiodłam. Nie wiem czy to wina tłumaczenia (chyba przeczytam to w oryginale) czy autorki... ale bardzo ubogi warsztat pisarski. Zdania, historie urywane, nieskończone, zero opisów, zero uczuć... czułam się jakbym na serio czytała tą samą ustawę co bohaterka. Same czyste fakty. Po drugie jak dla mnie bohaterka jest troszkę pusta - jeśli chodzi o życie osobiste - którego wprawdzie nie ma. Jak tylko ma jakieś wolne to zaraz baluje po NY klubach. Mimo tego, że ma chłopaka to tańczy z innym i pozwala mu, żeby na środku parkietu rozpinał jej koszulę.... No proszę!
Po drugie zaraz jakoś po zerwaniu z J. nie cierpiała jakoś wybitnie dużo bo zaraz trafiła w ramiona innego. Nie wiem ile czasu dzieli każdy rozdział ale wiem, że jak dla mnie to wszystko dzieje się za szybko i przez to myśli człowiek, że bohaterka jest dziwna.
Tym bardziej nie potrafię zrozumieć dlaczego taki facet jak A. chce się w niej zakochać. - opis tej jego miłości jest bardzo płytki i ubogi.
Jeszcze jedną rzecz na jaką zwróciłam uwagę to, że tak bardzo chciałam pracować w NY,tak bardzo chciała pracować w tej kancelarii tyle podobno wyrzeczeń i pracy ją to kosztowało.. a teraz potrafi dla faceta i innej firmy odpuścić wszystko.
Podsumowując uważam, że książka jest słaba. Styl pisania zostawia wiele do życzenia. widać po prostu, że to pierwsza książka tej autorki. Zadnia są proste, nie posiadające żadnych konkretów. Perypetie kończą się szybko i są banalne i głupie.
Wiedziałam, że ta książka nie będzie jakaś głęboka, wiedziałam, że to będzie miły przerywnik ale nie wiedziałam że aż tak niedokończony i aż tak niedoskonały.
Czytam bardzo dużo... i powiem, że w swoim towarzystwie uchodzę za osobę która wszystkim poleca dobre książki - niestety tej nie polecę nikomu.
Powiem szczerze, że bardzo czekałam na tą książkę bo zapowiadała się bardzo przyjemnie i koniecznie chciałam ją mieć w swojej biblioteczce....
Wczoraj w nocy skończyłam... Powiem wam, że bardzo się zawiodłam. Nie wiem czy to wina tłumaczenia (chyba przeczytam to w oryginale) czy autorki... ale bardzo ubogi warsztat pisarski. Zdania, historie urywane, nieskończone, zero...
Jego najlepsza książka! Dorosła, mądra i perfidna.
O niespełnionej miłości, o poczuciu winy, o drodze do szczęścia a wreszcie o sprawiedliwości.
Dobra.
Jego najlepsza książka! Dorosła, mądra i perfidna.
O niespełnionej miłości, o poczuciu winy, o drodze do szczęścia a wreszcie o sprawiedliwości.
Dobra.
Macie czasami takie coś, że czytacie czytacie i nagle macie takie uczucie, że książka was nuży i czujecie, że zaraz zaśniecie a gdy tylko oderwiesz się od papierowych stron to bohaterowie nie potrafię wyjść z twojej głowy i ciągle się zastanawiasz co się nadal z nimi dzieje??
Ja tak miałam właśnie z tą. Czytając czasami nawet chciałam ją odłożyć i już w sumie lądowała na półce ale Anne, Hanna i Anny cały czas były w mojej głowie. Nie potrafiłam o nich zapomnieć i w sumie znowu brałam ją do ręki.
W sumie to moje pierwsze spotkanie z autorem (przyznaje szczerze, że nie przeczytałam nigdy Oskara i pani Róży) i może nie byłam przyzwyczajona to jego stylu pisania i ciężko mi było się do niego przekonać. Uważam, że niektóre opisy są za bardzo przewlekłe, za dużo w nich szczegółów, w niektórych momentach ogrom użytych słów przytłaczał mnie ale na finiszu stwierdziłam, że gdyby nie te słowa to nie zrozumiałam bym do końca każdej bohaterki z osobna ani razem.
Trzy kobiety. Trzy osoby żyjące w innej epoce, w innym czasie, w innym środowisku. Pierwsza nie posiada tego co ma już druga a trzecia ma nadmiar tego czego nie miała ani druga ani pierwsza. Każda toczy swoje życie nie zależnie od innych (czy do końca? ). Każda ma swoje problemy, każda ma swoje pragnienia i marzenia (ale czy naprawdę aż tak się różnią od siebie? ). Pierwsze strony opisują nam świat w jakim żyją. Ich szklana kulę w której są zamknięte i tkwią jak rośliny. Są nieszczęśliwe i nie potrafią się odnaleźć w otaczającej jej rzeczywistości. w ich głowach kiełkuje tylko jedna główna myśl - jestem po niewłaściwej stronie lustra. Co z tym zrobią? Co sprawi, że staną po tej właściwej i wydostana się ze swoich "szklanych kul" - będziecie musieli się sami przekonać.
Chciałam jeszcze tylko nawiązać do samego opisu kobiety. Długo się zastanawiałam nad tym czy mężczyzna wg powinien opisywać życie, uczucia, myśli, zachowania kobiet. Odpowiedź znalazłam w tej książce. Kobiety w niej opisane są z jednej strony słabe a z drugiej to one same wiedzą, że nie jest im pisana rola matki, żony czy kochanki. Tak dużo ostatnio mówi się o nowej kulturze "dżender" - zmianie roli kobiety w życiu. Kobiety które wybierają zamiast ciepłego ogniska domowego karierę i pracę są potępiane i gardzone jednak jak tak pomyśle to nie mogę pojąć czemu dopiero teraz jest ten problem wywlekany na światło dzienne. Przecież każda z kobiet jest inna. Jedna wybieram dom, dzieci, męża inne wolą karierę, pracę i szybki seks - ale czy należy je za to potępiać? Nie. To jest każdej z nas osobisty wybór. Powiem tylko jedno: "Bo SIŁA jest kobietą".
Macie czasami takie coś, że czytacie czytacie i nagle macie takie uczucie, że książka was nuży i czujecie, że zaraz zaśniecie a gdy tylko oderwiesz się od papierowych stron to bohaterowie nie potrafię wyjść z twojej głowy i ciągle się zastanawiasz co się nadal z nimi dzieje??
Ja tak miałam właśnie z tą. Czytając czasami nawet chciałam ją odłożyć i już w sumie lądowała na...
hmmm... usiadałam właśnie z kubkiem zielonej po dwu dniowej lekturze.... i jak obiecałam muszę skomentować...
Grey lub inaczej PAN Grey bogaty, przystojny, czarujący a przede wszystkim posiadający taki urok osobisty który sprawia, że miękną nam kolana i ona Anastasia do której wszyscy mówią Ana niezdarna, wstydliwa, cicha i urocza....
Zakochują się w sobie bez pamięci.... tzn. Ona się w nim zakochuje a on jej wiecznie powtarza, że nie jest facetem dla niej lecz mimo tego nie potrafi o niej zapomnieć.....
hmmm...
Przypomina wam to coś????
Tak! Staphenie Mayer powinna się domagać odszkodowania i posądzić o plagiat!
Głównym wątkiem jedynie tutaj jest coś czego stanowczo brakuje w Zmierzchu jest sex. Ta urokliwa czynność jest opisana przez ponad połowę książki. Każdy szczegół, każda czynność, każdy obrót, każdy ruch! Wszystko!
Perwersyjne upodobania Gerya spotkają się jednak z aprobatą czytelników gdyż porusza to do głębi. Porusza pod jednym względem. Sex zawsze był tematem tabu. Nigdy się o nim na głos nie mówiło, w towarzystwie gdy tylko ktoś bardziej otwarty poruszał ten temat zaraz był zbesztany(już nawet pisze jak Grey) czy obdarzony specyficznym spojrzeniem. Tak, sex jest tematem ogólnym w sumie od niedawna.... dlatego to tak porusza....
Patrząc na tytuł myślimy że będzie to kryminał czy coś podobnego do serii MILENIUM leczy czytając pojawia się ZONK!
Na siłę próbowałyśmy się doszukać drugie dna w zachowaniu głównych bohaterów bo chciałyśmy nadać jakiś wartości, jakiegoś sensu ich historii. Jednak w końcu dzisiaj stwierdziłam, ze to bez sensu bo ona po prostu nie ma drugiego dna!
Jest to "czysty pornol" jeśli mogę się tak wyrazić co pewnie niektórzy uznają za nieodpowiedni komentarz lecz właśnie tak o tym myślę....
Kończąc stwierdzam, że mimo iż PAN Grey jest tu postacią niekonwencjonalną w społeczeństwie to tak naprawdę doszukujesz się absurdu w jej zachowaniu.
hmmm... usiadałam właśnie z kubkiem zielonej po dwu dniowej lekturze.... i jak obiecałam muszę skomentować...
Grey lub inaczej PAN Grey bogaty, przystojny, czarujący a przede wszystkim posiadający taki urok osobisty który sprawia, że miękną nam kolana i ona Anastasia do której wszyscy mówią Ana niezdarna, wstydliwa, cicha i urocza....
Zakochują się w sobie bez pamięci.......
2013-11-20
"Jeśli tego doświadczyłeś, wiesz, że nie ma słów, którymi można ująć to choć powierzchownie.
A jeśli nie doświadczyłeś, nie zrozumiesz...."
niech tylko to zdanie będzie znakomitą recenzja książki...
"Jeśli tego doświadczyłeś, wiesz, że nie ma słów, którymi można ująć to choć powierzchownie.
A jeśli nie doświadczyłeś, nie zrozumiesz...."
niech tylko to zdanie będzie znakomitą recenzja książki...
Siedzę opatulona kocem w ogródku. W okół mnie czuje zapach ciepła... zapach wiosny...
Zaczytana nie wiem która jest godzina, nie wiem jaki mamy dzień...
Nie chce się powtarzać, nie chce się powielać... ale alibi na szczęście jest taką książką, do której powinna sięgnąć każda z nas.
Jakbym miała ją określić jednym słowem powiedziała bym, że jest ciepła. Jest ciepła na wiele sposobów.
Jest ciepła bo Hania jest wrażliwą polonistką, która w życiu przeszła ogromną makabrę ( jak to się wyraziła Dominika.
Jest ciepła po gdy zamykam oczy to potrafię sobie wyobrazić biegającą pani Irenkę, która ma zawsze przygotowana herbatkę z cytryną, szarlotkę i dobre słowo.
Jest ciepła bo uśmiech Aldonki zaraża dogłębnie. Jej rymowani skruszą nawet najtwardszą skorupę.
Jest ciepła ( a wręcz gorąca) bo jest w niej Dominika. Ten wulkan energii, pozytywnego myślenia, szaleństwa jest niepowtarzalny. Jej stanowczość i charyzma nie raz postawiły Hanię na nogi.
Jest ciepła bo mama Mikołaja to anioł. To anioł pod każdym względem. Jej przesadyzm, jej wołanie do Boga, jej myśli, jej podejście do synów czy męża sprawiło, że ukradła mi serce - chyba o takiej teściowej marzy każdy!
Jest ciepła przede wszystkim przez miłość Mikołaja. Przez jego dobroć, jego spokój, jego determinacje, jego walkę (wręcz heroiczną - bo czy można walczyć z wiatrakami).
Urzekła mnie...
urzekła mnie swoja prostotą. Swoim humorem,Swoją dobrą radą. Kubkiem ciepłej herbaty z cytryną.
Powiem, szczerze, że nie chciałam jej czytać. Myślałam, że to kolejna opowieść o przeżywające kryzys wieku średniego kobiecie - którą zostawił mąż dla młodszej a ona musi się teraz pozbierać - czyt. kolejna podróba Nigdy w życiu czy coś tego typu. Ale jak bardzo się myliłam.
Czytając te ok 600 str. czekasz... czekasz na to co ma się wydarzyć. Od pierwszego akapitu wiesz, że nie jest to kolejny amerykański romans, który po trzech rozdziałach zakończy się seksem i po opowieści. Nie... I to jej chyba dodaje uroku. To, że ciągle czekasz.. cięgle jesteś tym sterczącym pod Hani domem Mikołajem i strasz się zrozumieć - dlaczego ona się go boi, dlaczego się od niego oddala, dlaczego nie chce oddać mu się cała skoro go kocha. I powiem wam, że to czekanie jest piękne. Pokazuje, że dla miłości czasami można wszystko. Nawet poczekać. Nie działać, nie "kuć żelazo, póki gorące" tylko czekać.
Ta opowieść daje nadzieje... dla nadzieje, każdemu kto przeżył ciężkie chwile w życiu, każdemu komu brak wiary w to, że jeszcze kiedyś może być "dobrze".
Jestem w trakcie czytania drugiej części.... ale powiem wam...
że pierwszy raz czytając jakąś serie... i kończąc pierwszą część.. nie do końca jestem pewna czy zakończy się happy endem.
Bo happy end jest tutaj praktycznie, co rozdział... kiedy błękit oczu wygrywa nad złymi duchami przeszłości.
Siedzę opatulona kocem w ogródku. W okół mnie czuje zapach ciepła... zapach wiosny...
Zaczytana nie wiem która jest godzina, nie wiem jaki mamy dzień...
Nie chce się powtarzać, nie chce się powielać... ale alibi na szczęście jest taką książką, do której powinna sięgnąć każda z nas.
Jakbym miała ją określić jednym słowem powiedziała bym, że jest ciepła. Jest ciepła na...
Po powrocie z pracy, posprzątałam całe mieszkanie, umyłam naczynia, puściłam pralkę ( oh jakże prozaiczna rzeczywistość, któż tego nie przeżywa).... Piękne słońce dzisiejszego dnia zawitało nad Szkocją zatem wykorzystując jego uroki postanowiłam wziąć koc i pójść na łąkę poczytać... otwieram pdf ( niestety minusy przebywania za granicą - nie można wziąć dużej ilości książek do samolotu) iiiii....
I przenoszę się w świat mojej magi... Słońce grzeje niemiłosiernie, psy biegają wkoło mnie, ludzie przechodzą a ja nic nie widzę, nic nie słyszę oprócz Toma, Mila, Carol i Billie...
Historia jaką oczarował mnie Musso po raz kolejny przemówiła do mnie nie z tego świata. Już tak się obawiałam, że mój zachwyt tym autorem był tylko chwilowym uniesieniem który minął wraz z ostatnim słowem Uratuj mnie. Jednak nie....
Papierowa dziewczyna choć może nie zajęła bym miejsca w moich 10 najbardziej ulubionych książkach.. ale zachwyciła mnie... Napisałam przed chwilą zdanie, które było by spojlerem a jak wiecie nie lubię tego robić.. zatem wybaczcie ale CENZURA.... ;)
Nie opowiadać historii bohaterów, nie będę pisać o ich przeżyciach, o ich rozterkach, o tym co ich czeka na kartkach tej powieści... Opowiem wam o tym jak autor umieścił świat... mój świat realny w czymś co mogę nazwać metafizyką rzeczywistą... może to was zachęci do poznania jakże przepięknych opisów owoców, potyczek słownych bohaterów, zmagań przyjaciół, a przede wszystkim nakłoni do stwierdzenia, że przyjaciel zawsze podniesie cię z dołka - za każdą cenę.
Dzięki tej książkę mogę stwierdzić, że Musso jest pisarzem XXIw., który potrafi sprawić że śmieje się pośrodku miasta, że płaczę w poduszkę ale przede wszystkim, jest autorem takiego na jakiego ostatnimi czas czekam...
Po powrocie z pracy, posprzątałam całe mieszkanie, umyłam naczynia, puściłam pralkę ( oh jakże prozaiczna rzeczywistość, któż tego nie przeżywa).... Piękne słońce dzisiejszego dnia zawitało nad Szkocją zatem wykorzystując jego uroki postanowiłam wziąć koc i pójść na łąkę poczytać... otwieram pdf ( niestety minusy przebywania za granicą - nie można wziąć dużej ilości książek...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to