Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , ,

"Nie słyszę cię, kochanie" autorstwa Magłorzaty Starosty to jak możemy przeczytać na okładce kryminał psychologiczny, tym aspektem psychologicznym się na zrażajcie to opis trochę na na wyrost ;)
Książka przez swój nie banalny pomysł na fabułę wciąga od razu! Magda pewnego dnia budzi się rano i odkrywa, że cos jest nie tak. Całkowita cisza powoduje ataki paniki, a niemożność przypomnienia sobie poprzedniego dnia nie poprawia sytuacji. W dodatku jej nowo poślubiony maż znika i nie można się z nim skontaktować. Kobieta ze wszystkich sił próbuje rozwikłać tę zagadkę zanim będzie za późno.
Pomysł wydaje się być ciekawy, ale im dalej w las tym bardziej się sypie. Trochę wszystko grubymi nićmi szyte i naciągnięte do granic. Za dużo wyjaśniania gdzie pracuje mąż Magdy-nikt nic nie wie i koniec, nie drążmy. Była żona była znaną pisarką- Magda nigdy nic o niej wcześniej nie słyszała.
Najbardziej jednak nienaturalne wydawały mi się dialogi. Przez to, że główna bohaterka nie słyszy odbywały się przez karteczki/ komunikatory i wyobrażam sobie, że w takiej sytuacji przekaz jest dosyć uproszczony, aby zaoszczędzić czas. Nasi bohaterowie piszą jednak pełnymi wielokrotnie złożonymi zdaniami, jakby nie zależało mi na szybkim znalezieniu zaginionego. Miałam ochotę krzyknąć bohaterowi podpowiedź- nie musisz pisać zdania "tak, oczywiście rozumiem, twój tok myślenia i się z nim zgadzam" wystarczy, że kiwniesz głową, będzie szybciej ;)
Podsumowując- słuchało się go całkiem przyjemnie, wciągał mimo swoich kilku wad nie było najgorzej. Jeśli chcecie coś lekkiego do poczytania w weekend to akurat ta pozycja :)

https://www.instagram.com/co_bylo_dalej/

"Nie słyszę cię, kochanie" autorstwa Magłorzaty Starosty to jak możemy przeczytać na okładce kryminał psychologiczny, tym aspektem psychologicznym się na zrażajcie to opis trochę na na wyrost ;)
Książka przez swój nie banalny pomysł na fabułę wciąga od razu! Magda pewnego dnia budzi się rano i odkrywa, że cos jest nie tak. Całkowita cisza powoduje ataki paniki, a niemożność...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Niewidzialne życie Addie LaRue" to kolejna z tych książek, które wyskakiwały na każdym kroku niemal, że z lodówki. Długi czas zabierałam się za przeczytanie jej i kiedy w końcu nadszedł ten dzień bardzo się rozczarowałam...
Adeline żyje w małej wiosce we Francji gdzie jej życie obraca się w okól codziennych obowiązków. Dziewczyna marzy jednak o życiu pełnym przygód, o zwiedzaniu świata, o wolności! Niestety na wsi w roku 1714 jedyne co na nią czeka to ślub z przypadkowym mężczyzna i rodzenie dzieci. Addie przerażona taka wizja ucieka sprzed ołtarza i w desperacji zawiera pakt z diabłem- nieśmiertelność w zmian za duszę i życie w zapomnieniu. Od tej nocy każdy kto spotyka Addie zapomina ją po kilku chwilach. Nie ma ona szans na normalne życie z rodzina i domem, może jedynie snuć się niczym duch po ulicach miast. Czy to jest przyszłość o jakiej marzyła?
Pomysł na fabułę bardzo mi się spodobał i liczyłam na ciekawą opowieść pełną moralnych rozterek. Po kilkudziesięciu stronach zaczęłam się nudzić, a do końca książki miałam już trochę jej dość. Historie spotykanych ludzi są powtarzalne i po kolejnej takiej samej scenie nie byłam już ciekawa dalszego ciągu. Z zachowania Addie ciężko jest wywnioskować, że żyje kilka setek lat, nadal mam wrażenie, że została na poziomie rozwoju dwudziestolatki. Dwaj główni, męscy bohaterowie są dosyć płaskimi postaciami i trochę nie konsekwentnymi w działaniach.
Nie wiem czy przez moje wysokie oczekiwania książka mi się nie podobała czy po po prostu jest średnia. Może gdyby ja trochę skrócić? Może wtedy nie przeszkadzał by mi tak rozwoju emocjonalnego bohaterów?

https://www.instagram.com/co_bylo_dalej/

"Niewidzialne życie Addie LaRue" to kolejna z tych książek, które wyskakiwały na każdym kroku niemal, że z lodówki. Długi czas zabierałam się za przeczytanie jej i kiedy w końcu nadszedł ten dzień bardzo się rozczarowałam...
Adeline żyje w małej wiosce we Francji gdzie jej życie obraca się w okól codziennych obowiązków. Dziewczyna marzy jednak o życiu pełnym przygód, o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Jeżeli szukacie przyjemnej przygotówki dla młodzieży to zdecydowanie polecam książkę "Nevermoor. Przypadki Morrigan Crow", której autorką jest Jessica Townsend. Osobliwi bohaterowie powieści zabierają w nas w pełną magii przygodę w świecie, gdzie nic nie jest oczywiste.
"To wina Morrigan Crow!" to słowa, które padały zawsze kiedy w mieście wydarzyło się coś złego. Pęknięta rura zalała szkołę? Pani woźna poślizgnęła się na chodniku? Zgubiła się ulubiona zabawka? To wina Morrigan! Wszyscy wiedza, że jest ona PRZEKLETYM DZIECKIEM, a takie dzieci przynoszą pecha samym tylko spojrzeniem. Na szczęście dla mieszkańców (trochę mniej dla samej Morrigan) przeklęte dzieci umierają w swoje 11 urodziny. Czy da się coś zrobić żeby odwrócić klątwę czy nie ma już ratunku dla naszej pechowej bohaterki?
Oczywiście, że się da inaczej nie byłoby książki (a nawet całej serii ;)).
W opisie książki możemy przeczytać, porównanie do Harrego Pottera i moim zdaniem nie jest to korzystne, bo poprzeczka jest wysoko i od razu wystawia na porównanie do klasyka. Nie mniej jeżeli lubicie magiczne klimaty, fantastyczne stworzenia i klimatycznie wykreowany świat to ta książka to wszystko ma. Moja ulubienica jest dosyć osobliwa i zrzędliwa opiekunka hotelu. Dodatkowo książka napisana jest bardzo dowcipnie, przez co czyta się bardzo przyjemnie i lekko.
Części o naszej pechowej Morysi powstało już kilka i ja zdecydowanie przeczytam kolejne! :)

https://www.instagram.com/co_bylo_dalej/

Jeżeli szukacie przyjemnej przygotówki dla młodzieży to zdecydowanie polecam książkę "Nevermoor. Przypadki Morrigan Crow", której autorką jest Jessica Townsend. Osobliwi bohaterowie powieści zabierają w nas w pełną magii przygodę w świecie, gdzie nic nie jest oczywiste.
"To wina Morrigan Crow!" to słowa, które padały zawsze kiedy w mieście wydarzyło się coś złego. Pęknięta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

"Idź i czekaj mrozów" autorstwa Marty Krajewskiej to zdecydowanie książka z mojej czytelniczej strefy komfortu. Stara osada, a w niej hulające słowiańskie demony to jest dla mnie właśnie to po co sięgam z przyjemnością.
Verda to młodziutka dziewczyna, która wbrew swojej woli została opiekunka wsi. Nowa funkcja w osadzie jest jest łatwa, bo dziewczyna musi leczyć mieszkańców, chronić ich przed urokami, odprawiać odpowiednie rytuały aby nie narażać na gniew słowiańskich bóstw. Sprawy komplikuje dodatkowo fakt, że w okolicy zaczął pojawiać się dziwny przybysz. DaWern jest ostatnim z rodu Wilkarów, którzy to zostali wybici lata temu. Wilkar jednak ma plan jak przywrócić swój ród do życia i dokonać zemsty na oprawcach.
Wszystkim, którzy jak jak uwielbiają czytać o słowiańskich wierzeniach i rytuałach na pewno poleciłabym tę książkę. Oprócz głównej fabuły jest tu dużo pobocznych wątków, które ciekawie rozwijają świat w którym bogowie żyją wraz z ludźmi. Możemy śledzić nie łatwy związek Jady z specyficznym chmurnikiem lub układy Atry zawarte na Cmentarzu Wyklętych. Nie brakuje też głównego wątku romantycznego, który trochę w pewny momencie przejmuje fabułę, ale na szczęście nie dominuje jej do tego stopnia, żeby starło się to ckliwe romansidło.
Książkę czyta się szybko i sprawnie, a fabuła wciąga niczym utopce w odmęty wody. ;)

https://www.instagram.com/co_bylo_dalej/

"Idź i czekaj mrozów" autorstwa Marty Krajewskiej to zdecydowanie książka z mojej czytelniczej strefy komfortu. Stara osada, a w niej hulające słowiańskie demony to jest dla mnie właśnie to po co sięgam z przyjemnością.
Verda to młodziutka dziewczyna, która wbrew swojej woli została opiekunka wsi. Nowa funkcja w osadzie jest jest łatwa, bo dziewczyna musi leczyć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książka "Paryski lipiec" której autorem jest Bernard G. Murray jeżeli miałabym przypisać do gatunku to powieść polityczno-sensacyjna. Jest to debiut literacki autora, co zawsze powoduje, że z ciekawością siadam do lektury. Akcja książki dzieje się w Paryżu i słysząc magiczne słowo -Paryż, miałam nadzieję, że będzie więcej klimatu paryskich uliczek i zakamarków, jednak nie o spacerowaniu wzdłuż pięknej Sekwany to książka. Opowieść jest z goła o czym innym.
Grupa młodych mężczyzn po zakończeniu roku szkolnego postanawia wybrać się na wycieczkę do Francji, żeby tam porządnie poimprezować, poderwać dziewczyny i dobrze się bawić. Kiedy przyjaciele- Michael, Hans, John i Alvaro docierają do swego celu okazuje się, że na Polach Elizejskich jest protest z związku z niekorzystnymi ustaleniami którymi zakończył się miniony szczyt klimatyczny. Młodzi mężczyźni są bardzo zaangażowani w sprawy polityczno-socjalne, więc zanim udadzą się na swój melanż życia postanawiają zerknąć co dzieje się na Polach Elizejskich. Nie wiedzą jednak, że podczas tego protestu ma odbyć się zamach terrorystyczny, który ma na celu zmianę układu sił politycznych na całym świecie. Przez swoja nieuwagę chłopcy zostają wciągnięci w sam środek niebezpiecznej intrygi.
Cały pomysł na historię w książce wydaje się bardzo ciekawy jednak mam wrażenie, że ilość polityczno-historycznych wstawek jest zdecydowanie za duża. Nie naturalne jest dla mnie prowadzenie dialogów przez chłopaków. Używają oni sformułowań, których nie umiem sobie wyobrazić w ustach młodych ludzi jadących na alkoholową imprezę i podrywanie dziewczyn. Rozumiem, że chłopcy są zaangażowanymi, świadomymi obywatelami, ale większość ich rozmów to były długie monologi odnoszące się do filozofów, historycznych przywódców i aktualnej sytuacji geopolitycznej. To bardzo wybijało z rytmu czytania, bo kiedy akcja zaczynała wciągać zjawiał się ktoś kto przez długie linijki tekstu musiał opowiedzieć swój pogląd na dany temat.
Czwórka głównych bohaterów różni się miedzy sobą od względem charakterów i poglądów przez co ich dyskusje na różne tematy są długie i wyczerpujące. Mężczyźni jednak mimo dzielących ich różnic starali się zawsze słuchać nawzajem swoich argumentów i znaleźć kompromis. To cenna umiejętność, która wiele razy w realnym życiu przydałaby się zarówno w relacjach z przyjaciółmi jak i na najwyższych szczeblach polityki. W czasach dużej polaryzacji społeczeństwa umiejętność prowadzenia dyskusji to cenna umiejętność.
Dużym plusem dla mnie był główny temat wokół którego dzieje się historia- szczyt klimatyczny. Dużo tutaj jest informacji jak wygląda sytuacja na świecie i uświadamia czytelnikowi, że dobro klimatu to powinna być dla nas sprawa priorytetowa. Chciałabym, aby w realnym świecie ludzie byli tak świadomi zagrożenia i zaangażowani w ratowanie planety jak bohaterowie "Paryskiego lipca". Książka unaocznia nam do czego może doprowadzić bierność i tolerowanie zachłannych, niezrównoważonych szaleńców dla których liczy się tyko pieniądz i władza.
Książkę "Paryski lipiec" mogłabym polecić fanom opowieści z pogranicza sensacji i polityki z naciskiem na to drugie. Jeżeli boicie się, polityki w literaturze to może ta pozycja trochę zmieni Wasze nastawienie, bo intryga jest nieco szalona, ale potrafi wciągnąć i ten aspekt książki uważam za najbardziej udany. Jeżeli na dodatek interesuje was historia to na pewno będzie to dla Was gratka i pewnie wyniesiecie z lektury, więcej niż ja. ;)
https://www.instagram.com/co_bylo_dalej/

Książka "Paryski lipiec" której autorem jest Bernard G. Murray jeżeli miałabym przypisać do gatunku to powieść polityczno-sensacyjna. Jest to debiut literacki autora, co zawsze powoduje, że z ciekawością siadam do lektury. Akcja książki dzieje się w Paryżu i słysząc magiczne słowo -Paryż, miałam nadzieję, że będzie więcej klimatu paryskich uliczek i zakamarków, jednak nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

"Zanim wystygnie kawa" autorstwa Toshikazu Kawaguchi to kolejna książka, która wyskakiwała z każdego zakątka Internetu i wszystkich witryn księgarni. Ostatnio nie miałam dobrych wspomnień z literaturą azjatycka, ale skoro wszyscy tak chwalili to postanowiłam dać tej pozycji szansę i teraz ja również jestem w gronie polecaczy ;)
W pewnej małej kawiarni w Tokio dzieją się dziwne rzeczy! Plotka głosi, że można przenosić się tam w czasie! Brzmi dobrze, no nie? Nie jest to jednak takie proste, bo można się zobaczyć tylko z osobą, która była już w tej kawiarni i spotkanie nie może trwać dłużej niż stygniecie kawy. Do tego dochodzi jeszcze kilka zasad i przenosiny czyni trochę bardziej skomplikowanym procesem. Jednak czego się nie zrobi aby jeszcze raz móc porozmawiać z kimś kogo nam brakuje...
W książce poznajemy cztery historie ludzi, którzy z rożnych powodów chcieli się przenieść w czasie. Jak możemy się spodziewać są one bardzo smutne i pełne tęsknoty. Przez to, że taka podróż nie może zmienić teraźniejszości do naszych bohaterów często jest to często forma ostatniego pożegnania i pomocy sobie w przeżyciu straty.
Jeżeli lubicie takie smutne, ale jednocześnie tętniące miłością książki to sięgajcie po tą pozycje koniecznie!

https://www.instagram.com/co_bylo_dalej/

"Zanim wystygnie kawa" autorstwa Toshikazu Kawaguchi to kolejna książka, która wyskakiwała z każdego zakątka Internetu i wszystkich witryn księgarni. Ostatnio nie miałam dobrych wspomnień z literaturą azjatycka, ale skoro wszyscy tak chwalili to postanowiłam dać tej pozycji szansę i teraz ja również jestem w gronie polecaczy ;)
W pewnej małej kawiarni w Tokio dzieją się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Tam, gdzie las spotyka się z niebem" autorstwa Glendy Vanderah wyskakiwała z każdego kąta internatu. Wszyscy zachwalali tę opowieść, więc miałam wobec niej bardzo wysokie wymagania.
Joanna po zakończonym leczeniu raka piersi rzuca się w wir pracy nad doktoratem z ornitologii i chwilowo zatrzymuje się w chacie pod lasem żeby prowadzić badania nad lokalnym ptactwem. Pewnego dnia jednak rutynę pracy zaburza mała dziewczynka, która niespodziewanie pojawiła się w jej ogródku. Dziecko jest posiniaczone, bose, ma na sobie tylko piżamkę, a ponadto upiera się, że jest z kosmosu i ma na imię Ursa. Jo razem ze swoim sąsiadem Garielem chcą pomóc małej i bezpiecznie odstawić ją do domu jednak nasuwa się pytanie czy jest on gdzieś tu na ziemi czy faktycznie Ursa pochodzi z gwiazd.
Jeżeli szukacie pokrzepiającej, pięknej historii o miłości, wsparciu i walce o siebie nawzajem to jest właśnie ta pozycja! Ze strony na stronę widzimy rodzące się uczucia pomiędzy naszymi bohaterami i bardzo mi się podobało, że relacje były budowane w oparciu o przeżycia, a nie jak w dużej części romansideł- od pierwszego wejrzenia. Przez to są wiarygodne i nie tak naiwne. Każdy z bohaterów ma swój problem, przez co brak plastikowego fałszu. A Ursa... kradnie serducho i zabiera w gwiazdy!
Jeżeli, więc chcecie coś ciepłego do poczytania na święta to odłóżcie na bok wszelkie "miłość na stoku" czy "całowanie na Krupówkach" i sięgnijcie po "Tam, gdzie las spotyka się z niebem" nie pożałujecie! :)
https://www.instagram.com/co_bylo_dalej/

"Tam, gdzie las spotyka się z niebem" autorstwa Glendy Vanderah wyskakiwała z każdego kąta internatu. Wszyscy zachwalali tę opowieść, więc miałam wobec niej bardzo wysokie wymagania.
Joanna po zakończonym leczeniu raka piersi rzuca się w wir pracy nad doktoratem z ornitologii i chwilowo zatrzymuje się w chacie pod lasem żeby prowadzić badania nad lokalnym ptactwem. Pewnego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

"Papierowy mag" autorstwa Charlie N. Holmberg to pozycja niemal idealna dla mnie. Interesujący świat z ciekawym systemem magicznym, watek szkolenia magicznego i stara ukryta posiadłość. Wszystko to co lubię, a jednak nie bardzo mi ta książka podeszła...
Dla Ceony Twill właśnie nastąpiła najważniejsza chwila w życiu, bo oto po skończonej edukacji ma zostać Wytapiaczem- magiem, który włada metalem. Coś jednak nie idzie po myśli dziewczyny i jako swoje medium dostaje jej się... papier! Czy istnieje nudniejsza magia niż magia papieru? Zrezygnowana trafia do posiadłości swojego mentora- papierowego maga Emery’ego Thane’a. Nie dane jest jednak długo nacieszyć się praktykami, bo jej nauczyciel zostaje zaatakowany. Dziewczyna robi wszystko co w jej mocy aby go uratować.
Jeżeli czytaliście jakąkolwiek książkę o uczennicy i jej młodym przystojnym nauczycielu to możecie przewidzieć w jaką stronne to wszystko zmierza. Szkoda, bo początek i pomysł na świat wydawał mi się szalenie ciekawy i czekałam na więcej magii papieru. Gdyby dać tej książce trochę więcej objętości i rozbudować główna historię, to też by trochę zmieniło, fabuła nie byłaby tak prosta, a nasz bohaterka zyskała trochę głębi. Przez to, że wszystko dzieje się szybko mam wrażenie, że Ceony mimo dorosłego już wieku jest wstrząśnięta, że ludzie mają swoje jasne jak i ciemne strony. Może już mam za dużo lat na tego typu książki, ale dla mnie jest trochę za mało i uważam, że jest tu zmarnowany potencjał.
https://www.instagram.com/co_bylo_dalej/

"Papierowy mag" autorstwa Charlie N. Holmberg to pozycja niemal idealna dla mnie. Interesujący świat z ciekawym systemem magicznym, watek szkolenia magicznego i stara ukryta posiadłość. Wszystko to co lubię, a jednak nie bardzo mi ta książka podeszła...
Dla Ceony Twill właśnie nastąpiła najważniejsza chwila w życiu, bo oto po skończonej edukacji ma zostać Wytapiaczem-...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Kiedy za oknem plucha, zimno i pogoda nie nastraja na wędrówki nie wpadaj w przygnębienie, bo to znakomity czas aby sięgnąć po powieść drogi! Kiedy bohaterowie męczą się, pocą i brudzą, a my siedźmy wygodnie w cieple pod kocykiem to idealnie spędzony jesienno-zimowy wieczór. "Drzewo życia", którego autorem jest Marcin Słoniec nadaje się na taką okoliczność wręcz idealnie!
Maksymilian to typowy włóczykij- nie potrafi nigdzie zagrzać miejsca, więc podróżuje po świecie, a przygodny ze swoich wojaży spisuje w księgach. Właśnie taka książka pewnego dnia trafiła do rąk samej królowej siedmiu krain- Łucji. Nad jej królestwem od jakiegoś czasu ciążyła okrutna klątwa i władczyni po lekturze wymyśliła plan jak odczynić zły urok. Maksymilian został wytypowany do wyruszenia w poszukiwanie Drzewa Życia, którego owoce mogłyby uratować królestwo, w zamian miał otrzymać rękę monarchini. Wędrowiec długo się nie zastanawiał. Postanowił zebrać drużynę i ruszyć w drogę. Drużyna jaka udała się na wyprawę była co najmniej... osobliwa. Każdy jej uczestnik oczekiwał po Drzewie czego innego. Jedni chcieli przeżyć przygodę, inni odzyskać miłość czy odczynić zły urok.
Ze strony na stronę historia staje się coraz bardziej ciekawa. Początek może się trochę dłużyć, bo autor przedstawia nam bohaterów, a jest ich kilku, ale jak już wiemy kto jest kim to lektura zaczyna wciągać. Przez to myślę, że każdy może wybrać sobie swego ulubieńca i mu kibicować. Dla mnie to był Drwal- gnuśny, marudny i wiecznie nie zadowolony karzeł, który marzył aby wrócić z wyprawy w blasku chwały. Czy mu się to udało musicie sami sprawdzić. Uważam też, że niektóre postaci jak na przykład Belladonna były w książce zbędne i nie wnosiły do historii zbyt wiele. Tak samo jak niektóre przygody-wydarzyły się i koniec- nie ma później już wzmianki, a fajnie jakby wszystko się na końcu połączyło. Jeżeli jednak chodzi o główna fabułę to zakończenie było satysfakcjonujące. Przez większość książki wydawało mi się, że wiem do czego zmierzamy jednak, okazało się, że nie do końca i to mi się bardzo spodobało.
Bardzo podobał mi się też motyw chaty pod lasem- Arki w której mieszkali ludzie, którzy przez swoja niepełnosprawność były wykluczeni społecznie. Panowała jednak tam taka miłość, troska, tolerancja i wzajemny szacunek, że chętnie wróciłabym w to miejsce w jakiejś następnej książce czy opowiadaniu autora.
W opowieści tej jest trochę miasz-masz z znanych nam motywów. Pojawią się czarownice, rusałki czy sam motyw chaty nie odzownie kojarzący się z królewną Śnieżką. Każdy czytelnik może na własna rękę próbować wyłapać inspiracje autora i doszukiwać się podobieństw do mitologii, wierzeń czy nawet popkultury.
Jednym z mankamentów książki dla mnie jest sposób jej napisania. Trochę miałam ważnienie, że to streszczenie opowieści i ciężej było wsiąknąć w klimat. Jednak po przyzwyczajeniu czytało się bardzo dobrze i lekko.
Poleciłabym "Drzewo Życia" Marcina Słońca wszystkim fanom fantastyki, niezależnie od stopnia zaznajomienia z gatunkiem. Starzy wyjadacze znajdą tu swoje ulubione motywy, magiczne krainy i istoty z innego świata, a świeży narybek nie zderzy się ze zbyt wysokim progiem wejścia w gatunek.
Polecam przekonać się samemu czy Drzewo Życia nagrodziło naszych niestrudzonych wędrowców magicznymi owocami, spełniającymi wszystkie marzenia.


https://www.instagram.com/co_bylo_dalej/

Kiedy za oknem plucha, zimno i pogoda nie nastraja na wędrówki nie wpadaj w przygnębienie, bo to znakomity czas aby sięgnąć po powieść drogi! Kiedy bohaterowie męczą się, pocą i brudzą, a my siedźmy wygodnie w cieple pod kocykiem to idealnie spędzony jesienno-zimowy wieczór. "Drzewo życia", którego autorem jest Marcin Słoniec nadaje się na taką okoliczność wręcz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Idealny kryminał powienien mieć ciekawą intrygę, wartką akcję i bohatera/ów, którym możemy kibicować. W "Gabinecie luster" Przemysława Żarskiego to wszystko jest!
Korzystając ze słonecznej pogody rodzina Rezlerów postanawia wybrać się na wycieczkę do lasu. Nastoletni Igor wpada na pomysł zabawy w chowanego i okazuje się, że jego kryjówka jest tak dobra, że znika bez śladu. Ostatnią osobą, która wydziała chłopca jest czteroletnia siostrzyczka- Ada. Wiele lat później dorosła już Ada wraca do koszmaru z dzieciństwa za sprawą tajemniczej koperty, która trafia w jej ręce.
Dziewczyna postanawia kolejny raz zrozumieć co stało się tamtego dnia na leśnej polanie.
Akcja książki toczy się dwutorowo w teraźniejszości i w czasach zaginięcia Igora przez co kawałek po kawałku odkrywamy zagmatwaną tajemnicę małej, lokalnej społeczności. Kiedy już wydaje nam się, że rozwikłaliśmy sprawę, autor funduje nam nie mały twist i musimy na nowo układach element tej układanki. Na szczęście pióro pana Żarskiego jest lekkie i pomimo zawiłości fabularnych książkę czyta się szybko i sprawnie.
Ostatnio mam ochotę na kryminało-thrillery i po przeczytaniu kilku pod rząd i "Gabinet luster" wydaje mi się jednym z lepszych.

https://www.instagram.com/co_bylo_dalej/

Idealny kryminał powienien mieć ciekawą intrygę, wartką akcję i bohatera/ów, którym możemy kibicować. W "Gabinecie luster" Przemysława Żarskiego to wszystko jest!
Korzystając ze słonecznej pogody rodzina Rezlerów postanawia wybrać się na wycieczkę do lasu. Nastoletni Igor wpada na pomysł zabawy w chowanego i okazuje się, że jego kryjówka jest tak dobra, że znika bez śladu....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Czy macie czasami oglądając straszny film ochotę krzyknąć do bohatera: "nie idź tam! uciekaj w lewo!"? Ja właśnie tak mam i tym razem mogłam sprawić, aby bohaterowie robili dokładnie to co postanowię. Podczas lektury "Świrowni" Łukasza Radeckiego to właśnie czytelnik podejmuje decyzje jak mają postąpić bohaterowie i jest w tym dużo ekscytacji, zwłasza, że miejsce akcji jest upiorne.
Pewnego dnia grupa nastolatków nudząc się śmiertelnie postanawia wprowadzić w swoje życie nieco adrenaliny i udać się do podmiejskich ruin szpitala psychiatrycznego. O miejscu krążą legendy i przez co co jakiś czas ściąga w swoje mury grupki ciekawskich małolatów. Zdarzało się jednak, że była to dla nich ostatnia wyprawa w życiu.
Wstęp do głównej fabuły wydawał mi się trochę przydługi i kiedy moi bohaterowie trafili już w mury Świrowni to szybko łapała mnie policja i kończyłam się grę bez żadnych strasznych przygód. Jednak wystarczyło skręcić w inny korytarz, zerknąć za inne drzwi aby zaczęło się dziać! I działo się dużo! Polecam trochę nie mieć litości dla naszych nastolatków i pokierować ich w ciemne zaułki. Może wtedy uda się Wam rozwikłać mroczną zagadkę murów szpitala?
"Świrownia" jest fajna na początki z grami paragrafowymi, można wgryźć się w system ich działania i nie zrazić ilością zasad. Jednak dla tych, którzy już grali w tego typu gry czegoś brakuje. Przydało by się może więcej zagadek, akcji, która jest bardziej złożona niż bieganie po korytarzach lub więcej używania przedmiotów z ekwipunku?
Niemniej jak już fabuła się rozkręciła całkiem dobrze się bawiłam i polecam fanom grozy, horrorów i urbexu.

https://www.instagram.com/co_bylo_dalej/

Czy macie czasami oglądając straszny film ochotę krzyknąć do bohatera: "nie idź tam! uciekaj w lewo!"? Ja właśnie tak mam i tym razem mogłam sprawić, aby bohaterowie robili dokładnie to co postanowię. Podczas lektury "Świrowni" Łukasza Radeckiego to właśnie czytelnik podejmuje decyzje jak mają postąpić bohaterowie i jest w tym dużo ekscytacji, zwłasza, że miejsce akcji jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

"Zimne ognie" autorstwa Simona Becketta to książka dosyć nie równa. Przez ponad połowę jest to opowieść bardziej romantyczno-obyczajowa niż trzymający w napięciu thriller.
Kate Powell jest kobieta sukcesu. Jej prężnie działająca firma wygrywa kolejne przetargi i wszyto wydaje sie być idealnie, gdbyby nie to, że kobieta w głebbi duszy czuje się bardzo samotna. Niedawne rozstanie z przemocowym partnerem spowodowało, że Kate przestała wierzyć w miłość, jednak bardzo chciałaby założyć rodzinę. Kobieta, aby osiągnąć swój cel udaje się do kliniki in vito, jednak rozczarowana tym, ze nie może wybrać sobie dawcy idealnego postanawia wziąć sprawy w swoje ręce...
Przez pierwszą część opowieść o zachodzeniu w ciążę Kate bardzo się ciągnie. Jej znajomość z przyszłym "dawcą" jest napisana w taki sposób, że możemy w dużej mierze przewidzieć jak to wszytko się potoczy. Niestety liczyłam na bardziej wciągająca lekturę, ale na długi jesienny wieczór może być. Plusem jest to, że czyta się lekko i szybko, jeżeli dało by radę lekko podkręcić tępo to było by zdecydowanie lepiej. Mam nadzieję, że kolejne spotkanie z autorem będzie trochę bardziej ekscytujące ;)

https://www.instagram.com/co_bylo_dalej/

"Zimne ognie" autorstwa Simona Becketta to książka dosyć nie równa. Przez ponad połowę jest to opowieść bardziej romantyczno-obyczajowa niż trzymający w napięciu thriller.
Kate Powell jest kobieta sukcesu. Jej prężnie działająca firma wygrywa kolejne przetargi i wszyto wydaje sie być idealnie, gdbyby nie to, że kobieta w głebbi duszy czuje się bardzo samotna. Niedawne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bezimienna wyspa na której dzieją się bardzo dziwne sytuacje- raz na jakiś czas coś znika. Przedmioty zostają całkowicie wymazane z pamięci i niby wszytko jest tak jak było, ale z dnia na dzień świat zaczyna być coraz mniejszy. Czasem są to perfumy, czasem pocztówki, róże czy ptaki. Większość mieszkańców wyspy traci pamięć i nie odczuwa stat, ale zdarzają się jednostki, którym wspomnienia nie zanikają. Na takich ludzi poluje tajna policja. Wyspiarze żyjąc w tak opresyjnym systemie staja się coraz bardziej bierni i pogodzeni z losem.
Yōko Ogawa w swojej książce "Podziemie pamięci" porusza wiele ważnych kwestii. Jak dużą częścią nas są wspomnienia? Czy da się żyć powoli wymazując ważne elementy z naszego życia? Ile jesteśmy w stanie poświecić aby przetrwać? Książka ta po lekturze pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi.
Mimo, że akcja toczy się powoli i niespiesznie cały czas czujemy narastające napięcie. Czując ciągle zagrożenie ze strony tajnej policji i zanikających wspomnień kibicujemy bohaterom chociaż z góry wiemy, że ta historia nie może mieć szczęśliwego zakończenia.
"Podziemie pamięci" teoretycznie ma wszystkie elementy, które lubię- dystopijne, opresyjne społeczeństwo, ciekawą tajemnicę do rozwikłania i dużą dawkę refleksji... a jednak jakoś nie do końca do mnie trafiła. Jest trochę zbyt powolna i w niektórych momentach mnie nudziła. Ciężko znudzić się książką, która ma tak niewielka objętość, jednak tutaj się udało ;)

Bezimienna wyspa na której dzieją się bardzo dziwne sytuacje- raz na jakiś czas coś znika. Przedmioty zostają całkowicie wymazane z pamięci i niby wszytko jest tak jak było, ale z dnia na dzień świat zaczyna być coraz mniejszy. Czasem są to perfumy, czasem pocztówki, róże czy ptaki. Większość mieszkańców wyspy traci pamięć i nie odczuwa stat, ale zdarzają się jednostki,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Sen o okapi" autorstwa Mariana Leky to bardzo piękna opowieść o miłości, wparciu i przywiązaniu. Taka idealna lektura na chłodne wieczory.
Pewnego dnia na mieszkańców małej wioseczki padł blady strach! Selma miała sen o okapi, a to zawsze wróży czyjaś śmierć! To była pełna napięcia doba i każdy z mieszkańców odliczał godziny zagrożenia. Sen Selmy jest dopiero początkiem opowieści o ludziach pozornie zwyczajnych. Każdy z mieszkańców jest inny, a mimo to tworzą razem jedna piękna całość. Jak tytułowe okapi pozornie składające się z wielu różnych zwierząt na raz tworzy jeden niesamowity organizm.
"Sen o okapi" jest napisana pięknym językiem, pełnym metafor, skłaniającym do przemyśleń.
W sposób bardzo wyważony porusza wiele ciężkich tematów jak śmierć, odrzucenie, alkoholizm, depresja. Mimo trudnych kwestii płynie z niej ciepło i poczucie wsparcia.
Bohaterowie zostali napisani bezbłędnie, każdy ma swój charakter i bardzo łatwo zyskują naszą sympatię. Myślę, że każdy chciałby mieć takich dziadków jak Selma i Optyk.

"...Chyba, rzeczywiście nie należymy do siebie. To nic złego. W takim okapi tez nic do siebie nie pasuje, a jednak to niewiarygodnie piękne."

"Sen o okapi" autorstwa Mariana Leky to bardzo piękna opowieść o miłości, wparciu i przywiązaniu. Taka idealna lektura na chłodne wieczory.
Pewnego dnia na mieszkańców małej wioseczki padł blady strach! Selma miała sen o okapi, a to zawsze wróży czyjaś śmierć! To była pełna napięcia doba i każdy z mieszkańców odliczał godziny zagrożenia. Sen Selmy jest dopiero początkiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Brandon Sanderson jest ulubionym pisarzem fantasy wielu ludzi. Przyznam, że chciałam się zapoznać z jego twórczością, ale wielkie gabaryty niektórych serii mnie trochę onieśmielały. Aby jednak nie rzucać się na tak głęboką wodę sięgałam po jednotomowe i nie przesadnie opasłe "Elantris". Jeżeli jak ja zastanawiacie się od czego zacząć przygodę z pisarzem to polecam ten wybór.
Tytułowe Elantris to miasto wykluczone, oddzielone murem i odizolowane od normalnego społeczeństwa. Wtrącani tam są ludzie dotknięci tajemnicza chorobą. Miasto niegdyś uważane za miasto bogów, olśniewające pięknem i magią z dnia na dzień stało się pokrytym szlamem gettem pełnym cierpienia. Nieopodal w stolicy- Kea starają się ignorować istnienie niewygodnego sąsiada i udawać, że Elantris nie istnieje. Wszytko zmienia się wraz z przybyciem księżniczki Sarene Z Ted, która ma poślubić księcia Kea, lecz ten nagle umiera...
"Elantris" ma dobre proporcje pomiędzy światem magicznym, politycznymi intrygami, a watkami społecznymi. Księżniczka Serene jest bardzo fajnie napisana postacią "babki z jajami", ale nie jest nieskazitelna i nieomylna, co dodaje jej bardzo ludzki rys.
Wykreowany świat magiczny jest dla mnie czymś nowym i niesztampowym, więc tu też duży plus. Bardzo to zachęca do sięgania po inne książki Sandersona.
Jedynym minusem jest to, że momentami opowieść się dłuży, ale za to kiedy zaczyna się dziać to już wciąga jak szlam w Elantris ;)

https://www.instagram.com/co_bylo_dalej/

Brandon Sanderson jest ulubionym pisarzem fantasy wielu ludzi. Przyznam, że chciałam się zapoznać z jego twórczością, ale wielkie gabaryty niektórych serii mnie trochę onieśmielały. Aby jednak nie rzucać się na tak głęboką wodę sięgałam po jednotomowe i nie przesadnie opasłe "Elantris". Jeżeli jak ja zastanawiacie się od czego zacząć przygodę z pisarzem to polecam ten...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Jeśli lubicie konkretne, krwawe i mocne kryminały to zdecydowanie polecam serie o Igorze Brudnym, która rozpoczyna się od książki "Piętno".
Igor Brudny zawodowo jest warszawskim policjantem, a prywatnie średnio lubianym gburem. Pewnego dnia w Zielonej Górze dochodzi do brutalnego morderstwa. Okazuje się, że kamery monitoringu miejskiego zarejestrowały to zdarzenie i ewidentnie jego sprawcą jest właśnie Brudny. Jak to możliwe skoro był wtedy w innym mieście? Sprawa robi się dosyć skomplikowana kiedy okazuje się, że we wszytko zamieszane są siostry zakonne, którym daleko do świętości.
Książka pana Piostrowskiego wciąga! Im bardziej Igor Brudny stara się nie ujawniać prawdy o swojej młodości tym bardziej jesteśmy jej ciekawi i z niecierpliwością przewracamy kolejne kartki. Nie ma tu miejsca na przydługie opisy i nudę, zamiast tego dostajemy szybka akcję i krwawe i brutalne morderstwa. Prawdziwe zło jednak czai się tam gdzie nikt się go nie spodziewa!

Jeśli lubicie konkretne, krwawe i mocne kryminały to zdecydowanie polecam serie o Igorze Brudnym, która rozpoczyna się od książki "Piętno".
Igor Brudny zawodowo jest warszawskim policjantem, a prywatnie średnio lubianym gburem. Pewnego dnia w Zielonej Górze dochodzi do brutalnego morderstwa. Okazuje się, że kamery monitoringu miejskiego zarejestrowały to zdarzenie i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Za sprawą tajemniczej choroby w szkole dla dziewcząt Raxter kwarantanna trwa już kilkanaście miesięcy. Dziewczyny zostały odcięte od świata na wyspie gdzie za sprawą tajemniczego Toxu przyroda mutuje i każde wyjście poza bramy szkoły jest śmiertelnie niebezpieczne. W murach placówki również nie jest bezpiecznie, gdyż wirus też nie oszczędza dziewcząt. Hatty w wyniku paroksyzmu straciła oko, które pewnego dnia po prostu zaczęło zarastać,a jej przyjaciółka Byatt ma drugi kręgosłup. Dziewczyny nie dość, że walczą z mutacją, to przymierają głodem, gdyż dostawy żywności dostarczane przez wojsko są mniej niż skromne. Kiedy Hatty zostaje wytypowana aby wyruszyć po paczki z jedzeniem odkrywa, że wyspa skrywa dużo więcej tajemnic niż jej się wydawało. Do tego jej przyjaciółka znika w tajemniczych okolicznościach i razem ze swoją sympatią Byatt postanawiają dotrzeć do prawdy i uratować dziewczynę.
"Toxyczne dziewczyny" Rory Power to nie jest książka dla wrażliwych na brutalne sceny. Opisy paroksyzmów są szczegółowe i nie dla każdego będzie to komfortowe. Mimo jednak brutalności choroby szybko okazuje się, że największymi potworami, nie są zmutowane zwierzęta lecz ludzie.
Relacje w bardzo hermetycznej społeczności, wystawionej na ciągłe niebezpieczeństwo są opisane bardzo trafnie. Przyjaźń, miłość czy nienawiść i strach-wszytko wymierzone w punkt i nie potrzeba było opasłych tomiszczy, aby było klarownie.
Co do fabuły to tu niestety jest trochę chaotycznie i dosyć przewidywalnie. Książka napisana jest też nie równomiernie. W niektórych momentach wciagała bardzo, a w niektórych musiałam się trochę przemęczyć.

Za sprawą tajemniczej choroby w szkole dla dziewcząt Raxter kwarantanna trwa już kilkanaście miesięcy. Dziewczyny zostały odcięte od świata na wyspie gdzie za sprawą tajemniczego Toxu przyroda mutuje i każde wyjście poza bramy szkoły jest śmiertelnie niebezpieczne. W murach placówki również nie jest bezpiecznie, gdyż wirus też nie oszczędza dziewcząt. Hatty w wyniku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Znacie to uczucie kiedy traficie na imprezę i wszyscy, absolutnie wszyscy się znają i tylko wy jesteście nowi? Bardzo chcecie załapać kto jest kim, zrozumieć anegdotki i połapać się w ploteczkach, ale to misja skazana na porażkę? Takie właśnie uczucie towarzyszyło mi podczas czytania "Afery na tuzin rysiów" czyli najnowszej książki Anety Jadowskiej.
Nikita regeneruje się po walce w swoim domu w magicznym Warsie. Mieszkańcy miasta żywią wobec niej niechęć i jedynie Michaś- mały zmiennokształtny ryś z sąsiedztwa postanawia zostać jej przyjacielem. Kiedy ojciec i wujkowie Michała znikają w tajemniczych okolicznościach podejmuje decyzje, że wynajmie nieustraszona sąsiadkę do odnalezienia rodziny za oszczędności ze skarbonki i szarlotkę. Nikita pragnąc pomóc małemu rysiowi podejmuje wyzwanie i rusza na ratunek.
Rozwiązywanie zagadki polega trochę na jeżdżeniu od jednego znajomego do drugiego i ciężko połapać się kto jest kim bez znajomości serii o Nikicie. Z każdym bohaterem nasza niezniszczalna bohaterka ma jakaś przeszłość, która pokrótce jest opowiedziana, jednak nie jest to rozwiązanie.
Trochę dałam się nabrać, ze jest to początek nowej serii o rysiach, jednak mam wrażenie, że jest to kolejna część serii o Nikicie. Rysiów na moje rozczarowanie też jest niewiele, bo starsi są uwiezieni, a młodsi są jeszcze dziećmi, więc występują tylko w tych "uroczych" scenach.
Jeżeli jesteście fanami serii o Nikicie to na pewno książka wam się spodoba, jeżeli jeszcze nie czytaliście to polecam zacząć od niej. Jeżeli jednak macie uczulenie na bohaterki niezniszczalne, najgroźniejsze i najsprytniejsze to odpuście Nikitę całkowicie ;)

https://www.instagram.com/co_bylo_dalej/

Znacie to uczucie kiedy traficie na imprezę i wszyscy, absolutnie wszyscy się znają i tylko wy jesteście nowi? Bardzo chcecie załapać kto jest kim, zrozumieć anegdotki i połapać się w ploteczkach, ale to misja skazana na porażkę? Takie właśnie uczucie towarzyszyło mi podczas czytania "Afery na tuzin rysiów" czyli najnowszej książki Anety Jadowskiej.
Nikita regeneruje się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

"Miedzy falami" Sarah Moss zyskuje dla mnie tytuł najnudniejszej książki przeczytanej w tym roku... Niestety pomysł na fabułę, został położony przez styl.
Adam mąż i ojciec dwóch córek, na codzień zajmuje się domem, a na swoje "kieszonkowe" jako wykładowca na uniwersytecie. Pewnego dnia jego poukładane życie przewraca się do góry nogami. Jego starsza córka Miriam przestała oddychać na szkolnym boisku. Dziewczynę udaje się uratować, jednak nie wiadomo co było przyczyną ataku i czy może się on powtórzyć. Od tego momentu rodzina żyje w nieustannym napięciu i strachu o Mimi.
Nie brzmi tak źle prawda? ;) Niestety... większość książki to są powtórzenia. Adam boi się o swoje córki i to zrozumiałe, ale co chwilę jego przemyślenia krążą wokół "co będzie jak to jest jej ostatnia kanapka/film/dzień w szkole". Po kilka razach to zaczyna być frustrujące, bo wydaje mi się, że na temat nagłej śmierci można mieć dużo więcej refleksji... Oprócz historii choroby Miriam są jeszcze dwa wątki poboczne. Pierwszy to historia architektury sakralnej, a drugi opowieść o życiu ojca Adama, który wychował się w kilku Żydowskich komunach. Wątek dziadka był ciekawy i chciałabym aby było o im więcej.
Nie wiem czy po pierwszym spotkaniu z autorką miałam zbyt wysokie wymagania czy ta książka naprawdę była średnia.

https://www.instagram.com/co_bylo_dalej/

"Miedzy falami" Sarah Moss zyskuje dla mnie tytuł najnudniejszej książki przeczytanej w tym roku... Niestety pomysł na fabułę, został położony przez styl.
Adam mąż i ojciec dwóch córek, na codzień zajmuje się domem, a na swoje "kieszonkowe" jako wykładowca na uniwersytecie. Pewnego dnia jego poukładane życie przewraca się do góry nogami. Jego starsza córka Miriam przestała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

W życiu Stana i Charmaine nie wiedzie się dobrze... Małżeństwo lewo wiąże koniec z końcem utrzymując się z lichych zarobków Charmaine, mieszkają w samochodzie i co noc drża o swoje bezpieczeństwo. Kiedy dowiadują się o tajemniczym Projekcie Pozytron w mieście Consilience nie zastanawiają się długo. Pozytron jest cudownym remedium na wszelkie problemy społeczno-gospodarcze. Dzięki niemu znika przestępczość, głód, bezrobocie. Każdy dostaje dom i pracę i żyje mu się dostatnio. Czy aby na pewno pozorny dobrobyt jest wart wolności?
W swojej książce "Serce umiera ostatnie" Margaret Atwood po raz kolejny roztacza przed nami dystopijną wizję świata w którym jednostka jest odgórnie kontrolowana i pozbawiana własnej woli. Muszę przyznać, że pomysł na zasady panujące w Pozytronie bardzo mi się spodobał. Miesiąc korzystania z uroków życia na zmianę z miesiącem odsiadki w więzieniu to wizja ciekawa i dosyć absurdalna. Ta książka właśnie taka jest- absurdalna, lekko ironiczna i pełna zwrotów akcji, których się nie spodziewamy.
Głowni bohaterowie- Stan i Charmaine są jednak trochę męczący. Ich karykaturalnie nakreślone osobowości powodują, że ciężko ich lubić i im kibicować, wręcz przeciwnie często łapałam się na tym, że liczyłam na brak szczęśliwego zakończenia tej historii ;)
Polecam książkę tym, którym nie przeszkadza spojrzenie z przymrożeniem oka na poważne dylematy życiowe.

https://www.instagram.com/co_bylo_dalej/

W życiu Stana i Charmaine nie wiedzie się dobrze... Małżeństwo lewo wiąże koniec z końcem utrzymując się z lichych zarobków Charmaine, mieszkają w samochodzie i co noc drża o swoje bezpieczeństwo. Kiedy dowiadują się o tajemniczym Projekcie Pozytron w mieście Consilience nie zastanawiają się długo. Pozytron jest cudownym remedium na wszelkie problemy społeczno-gospodarcze....

więcej Pokaż mimo to