Grzęzawisko Przemysław Żarski 7,9

ocenił(a) na 92 tyg. temu 𝗡𝗮 𝗱𝗻𝗶𝗲 𝗽𝗮𝗺𝗶ę𝗰𝗶
𝐶𝑧𝑎𝑠 𝑛𝑖𝑒 𝑙𝑒𝑐𝑧𝑦 𝑟𝑎𝑛. 𝑃𝑟𝑎𝑤𝑑𝑎 𝑘𝑛𝑒𝑏𝑙𝑢𝑗𝑒 𝑢𝑠𝑡𝑎 𝑓𝑎ł𝑠𝑧𝑦𝑤𝑦𝑚 𝑝𝑜𝑑𝑠𝑧𝑒𝑝𝑡𝑜𝑚, 𝑘𝑡ó𝑟𝑒 𝑘𝑎𝑟𝑚𝑖ą 𝑛𝑎𝑠 𝑧ł𝑢𝑑𝑛ą 𝑛𝑎𝑑𝑧𝑖𝑒𝑗ą.
Przemysław Żarski stworzył niesamowity kryminał, którym bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Wszystko mi się w nim podobało, fabuła, kreacja postaci i język. Odnalezienie kości na grzęzawisku przez przypadkowego obserwatora ptactwa jest preludium do wstrząsającej historii z przeszłości, która zmieniła życie wielu osób. To nie wątek kryminalny i prowadzone śledztwo są tu najważniejsze, a doskonała analiza mechanizmu wyparcia, który pozwala na chronienie się przed prawdą niczym w skorupie. 𝐺𝑟𝑧ę𝑧𝑎𝑤𝑖𝑠𝑘𝑜 to mroczna historia pełna tajemnic, niedopowiedzeń i zagadek. Kryminał ze świetnie skonstruowaną fabułą, w której autor naprzemiennie przeplata wątek współczesnego śledztwa, z historią z 1996 roku, gdy bez śladu zaginął nastoletni chłopiec.
Życie rodziców zaginionego chłopca zatrzymało się dwadzieścia trzy lata temu. 𝑊𝑠𝑘𝑎𝑧ó𝑤𝑘𝑖 𝑧𝑒𝑔𝑎𝑟𝑘𝑎 𝑢𝑡𝑘𝑛ęł𝑦 𝑤 𝑚𝑎𝑟𝑡𝑤𝑦𝑚 𝑝𝑢𝑛𝑘𝑐𝑖𝑒, ś𝑤𝑖𝑎𝑡, 𝑘𝑡ó𝑟𝑦 𝑖𝑐ℎ 𝑜𝑡𝑎𝑐𝑧𝑎ł, 𝑜𝑑𝑐ℎ𝑜𝑑𝑧𝑖ł 𝑤𝑟𝑎𝑧 𝑧 𝑛𝑖𝑚𝑖. Niepewność rodziny zaginionego jest gorsza od wiedzy. Udręką, która towarzyszy im od lat.
Los Szymona był tragiczny. Chłopak od dawna nosił się z zamiarem opuszczenia domu, w którym był terroryzowany przez brutalnego ojca, ufającemu jedynie dyscyplinie. Tyran swoje frustracje odbijał na żonie i synu, a stłamszona matka nie była w stanie ochronić swego dziecka przed despotycznym ojcem. Ten trzymał syna krótko, wymuszał na nim bezwzględne posłuszeństwo przy pomocy wojskowego pasa. Chciał syna wychować po swojemu, zrobić z niego prawdziwego mężczyznę, zdanie Szymona zupełnie go nie obchodziło. Szymon miał ochotę uciec, ale bał się, bo wiedział, że w razie niepowodzenia nie miałby do domu, po co wracać. Nie miał do kogo się zwrócić, bo swojego dobrego kumpla poświęcił na rzecz przypodobania się szkolnym troglodytom.
Wkrótce okazuje się że śledcza Aleksandra Lazar ma sporo wspólnego z tamtą sprawą. Była jedną z nastolatek biorących udział w biwaku bez nadzoru rodziców, gdy doszło do zaginięcia Szymona. Co faktycznie wydarzyło się tamtej feralnej nocy na biwaku i co stało się z Szymonem Sulimą? Dlaczego wszyscy nastolatkowie przemilczeli pewien incydent z udziałem Szymona i Blachy? Walki z demonami nie da się wygrać. 𝐽𝑒𝑗 𝑛𝑖𝑒 𝑑𝑎ł𝑜 𝑠𝑖ę 𝑤𝑦𝑔𝑟𝑎ć. 𝑀𝑜ż𝑛𝑎 𝑜𝑔𝑟𝑎𝑛𝑖𝑐𝑧𝑦ć 𝑠𝑡𝑟𝑎𝑡𝑦. 𝐼 𝑧𝑛𝑖𝑒𝑐𝑧𝑢𝑙𝑖ć 𝑟𝑎𝑛𝑦.
𝐺𝑟𝑧ę𝑧𝑎𝑤𝑖𝑠𝑘𝑜 trzeba czytać w skupieniu i z uwagą, gdyż każda z występujących tu postaci i każdy wątek mają ogromne znaczenie dla fabuły. Zazębiają się ze sobą i tworzą stopniowo spójny obraz. Bardzo podobał mi się język, jakim ta książka jest napisana. 𝐺𝑟𝑧ę𝑧𝑎𝑤𝑖𝑠𝑘𝑜 to doskonale skonstruowany kryminał, w którym przeszłość miesza się z teraźniejszością. Autor zręcznie balansuje pomiędzy dwoma płaszczyznami czasowymi, stopniowo odsłaniając kolejne elementy układanki, wyjmuje z pudelka puzzle z przeszłości i zgrabnie łączy z tymi z teraźniejszości, tworząc obraz, z którego powoli wyłania się prawda. Doskonale wykreowani bohaterowie, którzy wszyscy bez wyjątku ukrywają swoje prawdziwe oblicza, noszą maski. 𝐾𝑎ż𝑑𝑦 𝑧 𝑛𝑎𝑠 𝑚𝑎 𝑑𝑤𝑎 𝑜𝑏𝑙𝑖𝑐𝑧𝑎: 𝑡𝑜, 𝑤 𝑘𝑡ó𝑟𝑦𝑚 𝑤𝑦𝑐ℎ𝑜𝑑𝑧𝑖𝑚𝑦 𝑑𝑜 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖, 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑙𝑒𝑔𝑎𝑗ą𝑐𝑒 𝑐𝑖𝑎𝑠𝑛𝑜 𝑛𝑖𝑐𝑧𝑦𝑚 𝑓𝑟𝑎𝑘, 𝑖 𝑑𝑟𝑢𝑔𝑖𝑒, 𝑘𝑡ó𝑟𝑒 𝑠𝑡𝑎𝑟𝑎𝑚𝑦 𝑠𝑖ę 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑑 ś𝑤𝑖𝑎𝑡𝑒𝑚 𝑢𝑘𝑟𝑦ć. Przemysław Żarski skupia się na losach ludzi, którzy musieli szybko dorosnąć, bo stracili matkę, bo muszą opiekować się niedołężnym ojcem. Nie mają czasu, by zastanawiać się, czy zasługują na lepsze życie. Gdy pojawi się ktoś, kto okaże im zainteresowanie, wchodzą w związki z nimi bezrefleksyjnie i ponoszą potem konsekwencje niewłaściwych decyzji. Lęk przed odrzuceniem i samodzielnością jest silniejszy od duszenia się w związku i chęci uwolnienia się z niego. Najbardziej w takiej sytuacji cierpią dzieci, które nie rozumieją, co się dzieje. 𝐵ę𝑑ą𝑐 𝑑𝑧𝑖𝑒𝑐𝑘𝑖𝑒𝑚, 𝑡𝑟𝑢𝑑𝑛𝑜 𝑤𝑛𝑖𝑘𝑛ąć 𝑤 ś𝑤𝑖𝑎𝑡 𝑑𝑜𝑟𝑜𝑠ł𝑦𝑐ℎ 𝑖 𝑛𝑖𝑒 𝑠ą 𝑤 𝑠𝑡𝑎𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑟𝑜𝑧𝑢𝑚𝑖𝑒ć 𝑧𝑎𝑏𝑢𝑟𝑧𝑜𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑟𝑒𝑙𝑎𝑐𝑗𝑖 𝑟𝑜𝑑𝑧𝑖𝑐ó𝑤. Robi wrażenie znakomicie utkana intryga, a na szczególną uwagę zasługuje świetnie opisany wątek z wyparciem wspomnień. Ludzie mogą wypierać pewne wspomnienia, a także tworzyć fałszywe. One często zmieniają się na przestrzeni lat, dojrzewają wraz z nami, bywają odbiciem naszych potrzeb i usprawiedliwieniem życiowych porażek.
Lazar zależy na szybkim zamknięciu sprawy raz na zawsze. 𝑊𝑦𝑚𝑎𝑧𝑎ć 𝑡𝑟𝑢𝑑𝑛ą 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑠𝑧ł𝑜ść, 𝑛𝑖𝑚 𝑘𝑡𝑜ś 𝑗ą 𝑧 𝑛𝑖ą 𝑝𝑜𝑤𝑖ąż𝑒. 𝐴𝑙𝑒𝑘𝑠𝑎𝑛𝑑𝑟𝑎 𝑁𝑖𝑒 𝑤𝑖𝑒𝑑𝑧𝑖𝑎ł𝑎, 𝑐𝑧𝑦 𝑜𝑑𝑘𝑟𝑦𝑐𝑖𝑒 𝑘𝑜ś𝑐𝑖 𝑠𝑝𝑟𝑎𝑤𝑖, ż𝑒 𝑝𝑜𝑐𝑧𝑢𝑗𝑒 𝑢𝑙𝑔ę, 𝑐𝑧𝑦 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑐𝑖𝑤𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑎𝑘𝑜𝑝𝑖𝑒 𝑠𝑖ę 𝑤 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑠𝑧ł𝑜ś𝑐𝑖 𝑖 𝑧𝑎𝑐𝑧𝑛𝑖𝑒 𝑠𝑧𝑢𝑘𝑎ć 𝑜𝑑𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒𝑑𝑧𝑖 𝑛𝑎 𝑤ł𝑎𝑠𝑛ą 𝑟ę𝑘ę. 𝑃𝑜 𝑜𝑚𝑎𝑐𝑘𝑢. Wmówiła sobie, że zatrudniła się w policji, by poznać prawdę, o tym, co się wtedy przed laty stało się na tej przeklętej polanie, gdy była nastolatką. Chce uciec przed samą sobą, lecz nie jest to łatwe, bo wszystko jej się sypie. Nic nie idzie po jej myśli. Nie układa jej się życie osobiste, w pracy uzależniona jest od szefa, który ma swoje nieugięte zasady, dodatkowo jeszcze powrócił koszmar, który odcisnął piętno na jej młodości. Tkwi w zawieszeniu pomiędzy dwoma mężczyznami i nie potrafi zdecydować, z którym chce być. Męża nie może zostawić, bo straciłaby także córkę, z relacji z kochankiem nie może zrezygnować, gdyż zgodziłaby się na życie, które przeciekałoby jej między palcami. Ż𝑦𝑐𝑖𝑒 𝑛𝑖𝑒 𝑏𝑦ł𝑜 𝑠𝑧𝑡𝑢𝑘𝑎 𝑤𝑦𝑏𝑜𝑟𝑢, 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑧𝑔𝑛𝑖ł𝑦𝑚 𝑘𝑜𝑚𝑝𝑟𝑜𝑚𝑖𝑠𝑒𝑚. […] 𝑍𝑎 𝑝óź𝑛𝑜 𝑠𝑡𝑎𝑟𝑎𝑚𝑦 𝑠𝑖ę 𝑤𝑦𝑔𝑟𝑎ć 𝑧 𝑢𝑝ł𝑦𝑤𝑎𝑗ą𝑐𝑦𝑚 𝑐𝑧𝑎𝑠𝑒𝑚, 𝑛𝑎𝑖𝑤𝑛𝑖𝑒 𝑤𝑖𝑒𝑟𝑧ą𝑐, ż𝑒 𝑛𝑖𝑒 ś𝑐𝑖ś𝑛𝑖𝑒 𝑛𝑎𝑠 𝑧𝑎 𝑔𝑎𝑟𝑑ł𝑜 𝑖 𝑛𝑖𝑒 ś𝑐𝑖ą𝑔𝑛𝑖𝑒 𝑛𝑎𝑠 𝑛𝑎 𝑑𝑛𝑜. Znalezione w lesie szczątki uruchomiły w jej głowie lawinę pytań, odezwały się wyrzuty sumienia. 𝑇𝑜 𝑤𝑐𝑖ąż […] 𝑤 𝑛𝑖𝑒𝑗 […] 𝑠𝑖𝑒𝑑𝑧𝑖, 𝑢𝑤𝑖𝑒𝑟𝑎 𝑔𝑑𝑧𝑖𝑒ś 𝑝𝑜𝑑 𝑠𝑘ó𝑟ą. Chce zrobić wszystko by dotrzeć do prawdy. Wtedy góra zdecydowała o przerwaniu akcji, całą sprawę zamieciono pod dywan. Tylko matka przez te wszystkie lata czekała i łudziła się, że syn żyje i wróci.
𝐺𝑟𝑧ę𝑧𝑎𝑤𝑖𝑠𝑘𝑜 jest perfekcyjnym kryminałem, napisanym wspaniałym językiem, na bardzo wysokim poziomie, który czyta się go z ogromną przyjemnością, jednym tchem. Bardzo podobała mi się dbałość autora o każdy detal, o każdy szczegół. Wrażenie robią retrospekcje i świetnie napisane wątki poboczne, które doskonale uzupełniają całość. Na uwagę zasługuje kreacja postaci, zarówno pierwszo, jak i drugoplanowych. 𝐺𝑟𝑧ę𝑧𝑎𝑤𝑖𝑠𝑘𝑜 to znakomity koktajl gatunkowy, w którym wszystko współgra idealnie, jak w szwajcarskim zegarku. Wciągająca warstwa obyczajowa, świetny wątek kryminalny i doskonale portrety psychologiczne bohaterów, to powieść pełna niedomówień, tajemnic i ludzkich tragedii. Kryminał z klasą, napisany z ogromnym wyczuciem i smakiem. Przemysław Żarski po mistrzowsku przedstawił małomiasteczkowy klimat i relacje społeczne między mieszkańcami. Prowadza czytelnika po zakamarkach ludzkiej psychiki, krążąc wokół najważniejszych wydarzeń, cofając się do przeszłości, aby ukazać ich szersze tło.
Zakończenie zupełnie mnie zaskoczyło. Teoretycznie śledztwo zostało zamknięte i wszystko się wyjaśniło, ale zostało jedno małe niedomówienie. Czyżby autor celowo pozostawił uchylone drzwi, bo zamierza kontynuować tę historię?
Na koniec mała dygresja. W powieści znajdziecie kryptoreklamę książki kolegi i nie jest to nic nowego, bo w powieści innego autora już się z czymś podobnym spotkałam.
Podobno człowiek uczy się na błędach. 𝑇𝑜 𝑛𝑖𝑒𝑝𝑟𝑎𝑤𝑑𝑎 𝐶𝑧𝑎𝑠 𝑤𝑦𝑔ł𝑎𝑑𝑧𝑎 𝑖𝑐ℎ 𝑘𝑟𝑎𝑤ę𝑑𝑧𝑖𝑒, 𝑠𝑝𝑟𝑎𝑤𝑖𝑎, ż𝑒 𝑛𝑖𝑒 𝑤𝑟𝑧𝑦𝑛𝑎𝑗ą 𝑠𝑖ę 𝑤 𝑠𝑘ó𝑟ę 𝑖 𝑛𝑖𝑒 𝑟𝑎𝑛𝑖ą 𝑗𝑎𝑘 𝑑𝑎𝑤𝑛𝑖𝑒𝑗. 𝐴𝑙𝑒 𝑤𝑐𝑖ąż 𝑢𝑤𝑖𝑒𝑟𝑎𝑗ą 𝑏𝑜𝑙𝑒ś𝑛𝑖𝑒.
_________________
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl