Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Fantastyczny wiktoriański klimat zmieszany z gotycką grozą. Ta książka nie rozczarowuje. Jest absolutną klasyką gatunku.

Fantastyczny wiktoriański klimat zmieszany z gotycką grozą. Ta książka nie rozczarowuje. Jest absolutną klasyką gatunku.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Mocno przereklamowana. Akcja wolna, nużąca. Wszystkie zachwyty - w mojej ocenie dość dziwne.

Mocno przereklamowana. Akcja wolna, nużąca. Wszystkie zachwyty - w mojej ocenie dość dziwne.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam wrażenie, że z każdą kolejną książką autorka stawia nas przed coraz mocniejszymi wrażeniami operując przy tym coraz bardziej oszczędnym językiem. Dzięki temu zabiegowi forma staje się adekwatna do treści i powoduje, że nie tylko zanurzamy się w świecie, który nam pokazano (patrząc na niego oczami bohaterki), ale stajemy podatni na wszelkie emocje, które Marta (główna bohaterka) ma w sobie. Opowieść nie traci przy tym nic ze swojej mroczności i głębi. Przeciwnie, staje się jeszcze bardziej sugestywna i wyczerpuje nas emocjonalnie.

Opis książki na okładce i tutaj nie oddaje treści powieści. To już nie jest historia stalkingu i strachu jak "Witaj w domu, kochanie!". Co więcej bohaterką wcale nie jest Anka z poprzedniej powieści. Tym razem mamy do czynienia z mocnym psychologicznym thrillerem. Jest strach ale też krew, przemoc, intryga, w końcu również śmierć jednego z bohaterów. Jest niejednoznaczne zakończenie i przerażenie, z którym zostaje czytelnik: jak to możliwe?!

Książka jest nie tylko thrillerem psychologicznym ale również serią "pocztówek ze szpitala psychiatrycznego". Nieliniowa fabuła sprawia, że przeczuwamy co stanie się pod koniec powieści (nie do końca nam się to jednak udaje) a nasze emocje są jeszcze bardziej wystawione na próbę. Skoro strach doprowadził Martę do charakterystycznego budynku szpitala w Tworkach, to co jeszcze musi przeżyć, żeby wylądować w tym miejscu? Perspektywa nieprzewidywalnego rozwoju wydarzeń sprawia więc, że czujemy się jeszcze bardziej napięci.

Książka jest znakomicie napisana, zaskakuje zakończeniem i skłania do myślenia. O własnym bezpieczeństwie oraz skutkach efektu motyla - gdy jedna zrobiona rzecz staje się powodem dalszej eskalacji wydarzeń. I nie mówię w tym momencie tylko o podstawowej fabule ale również o osobistej historii Marty. Karma wraca? Jesteśmy kowalami własnego losu? W zasadzie oba te twierdzenia wydają się być prawdziwe.

Mam wrażenie, że z każdą kolejną książką autorka stawia nas przed coraz mocniejszymi wrażeniami operując przy tym coraz bardziej oszczędnym językiem. Dzięki temu zabiegowi forma staje się adekwatna do treści i powoduje, że nie tylko zanurzamy się w świecie, który nam pokazano (patrząc na niego oczami bohaterki), ale stajemy podatni na wszelkie emocje, które Marta (główna...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Krótki opis fabuły znajdujący się na stronie oraz okładce nie oddaje tego, co kryje się w środku. Sięgając po książkę spodziewałam się, że autorka nie zawiedzie i znów skupi się mocno na warstwie psychologicznej, "Witaj w domu..." mnie jednak zaskoczyło. To nie jest kryminał - jak mogłoby wynikać z opisu. To dość przerażająca historia metamorfozy pogodnej, cieszącej się życiem kobiety w psychologiczny wrak, którym staje się pod wpływem długotrwałego strachu. Bardzo żywy opis emocji, które mieszczą się pomiędzy syndromem sztokholmskim a posttraumatycznym syndromem długotrwałego stresu. Na rozbudowaną i znakomicie opisaną warstwę psychologiczną głównej bohaterki nakłada się fabuła. Nie spojlerując: całość tworzy mroczny thriller psychologiczny, którego czytanie sprawia, że wstajesz w nocy, by sprawdzić, czy wszystkie okna masz w domu zamknięte. Ja w każdym razie się bałam. Potem pożyczyłam książkę mamie, która jest w trakcie i ma dokładnie to samo: wstaje w nocy, by upewnić się, że nikt jej nie chodzi po mieszkaniu. Ojciec się z niej nabija ale już wpisał się do kolejki czytających :-) Podsumowując: ta książka działa. Nie tylko trzyma znakomicie w napięciu ale również otwiera oczy.

Krótki opis fabuły znajdujący się na stronie oraz okładce nie oddaje tego, co kryje się w środku. Sięgając po książkę spodziewałam się, że autorka nie zawiedzie i znów skupi się mocno na warstwie psychologicznej, "Witaj w domu..." mnie jednak zaskoczyło. To nie jest kryminał - jak mogłoby wynikać z opisu. To dość przerażająca historia metamorfozy pogodnej, cieszącej się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Poruszająca serca wszystkich kobiet z nadwagą historia dorastającej grubaski, która w imię miłości postanawia ująć sobie obroku. Typowa historia z gatunku "anorektyczki mają lepiej" utrwalająca przekonanie, że żeby zasłużyć na miłość trzeba koniecznie być szczupłym i pięknym.

Osobiście wolałabym historię o nastolatce, która odnajduje szczęście POMIMO swojej otyłości a nie kolejną, powielającą stereotyp historyjkę o odchudzaniu.

Rozumiem, że ta książka trafia do wszystkich niezadowolonych ze swojej figury kobiet, ale czy poza tym jest literackim odkryciem? Wątpię. Zanim dacie kolejne 8-10 gwiazdek zastanówcie się, czy przypadkiem ta powieść nie jest jak Kate Moss w świecie literackich wzorców.

Poruszająca serca wszystkich kobiet z nadwagą historia dorastającej grubaski, która w imię miłości postanawia ująć sobie obroku. Typowa historia z gatunku "anorektyczki mają lepiej" utrwalająca przekonanie, że żeby zasłużyć na miłość trzeba koniecznie być szczupłym i pięknym.

Osobiście wolałabym historię o nastolatce, która odnajduje szczęście POMIMO swojej otyłości a nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na pewno niezwykła literacko, choć przyznaję bolesna w swej dosadności. Wielkie brawa dla tłumacza, któremu udało się oddać cyniczny, brutalny, fizjologiczny wręcz język Jedlinek.

Znakomite studium toksycznych relacji z matką oraz tego, co pozostaje z kobiety, gdy zbyt długo tkwi w samotności i zmaga się ze swoją niezaspokojoną seksualnością. Odpowiadające na nurtujące nas niekiedy pytania kim są tajemnicze kobiety, które mimo iż przekroczyły czterdziestkę wciąż chodzą na niedzielne spacery ze swoimi matkami. Wyglądając jak ich klony a równocześnie szczerze ich nienawidząc.

Wielki plus za obrazowy język, dosadność przekazu oraz znakomite studium psychologiczne starej panny. Jedlinek nie zawodzi.

Na pewno niezwykła literacko, choć przyznaję bolesna w swej dosadności. Wielkie brawa dla tłumacza, któremu udało się oddać cyniczny, brutalny, fizjologiczny wręcz język Jedlinek.

Znakomite studium toksycznych relacji z matką oraz tego, co pozostaje z kobiety, gdy zbyt długo tkwi w samotności i zmaga się ze swoją niezaspokojoną seksualnością. Odpowiadające na nurtujące...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ważkie, poważne, smutne tematy, które dobremu pisarzowi powinny dawać prawdziwe pole do popisu i dramaturgii. Niestety, po raz kolejny autorka udowadnia, że jej styl pisarski to latynoska soap-opera. Wątki i poważne kwestie poruszane są pobieżnie, bez pogłębienia. Język jest boleśnie prosty, miejscami knajacki. Nie zrozumcie mnie źle - uważam, że są literacko uzasadnione przypadki użycia wulgaryzmów, bo nie każda kurwa jest kurtyzaną - ale lubię jednak, gdy prostota literacka nie jest aż tak bolesna. Mega minus za brak jakichkolwiek walorów językowych oraz powierzchowność opisów i ocen.

Ważkie, poważne, smutne tematy, które dobremu pisarzowi powinny dawać prawdziwe pole do popisu i dramaturgii. Niestety, po raz kolejny autorka udowadnia, że jej styl pisarski to latynoska soap-opera. Wątki i poważne kwestie poruszane są pobieżnie, bez pogłębienia. Język jest boleśnie prosty, miejscami knajacki. Nie zrozumcie mnie źle - uważam, że są literacko uzasadnione...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

O ile "Diabeł... u Prady" jest tylko irytujący, to ta pozycja jest jeszcze odtwórczą próbą zarobienia więcej na identycznym niemalże scenariuszu. Nie wiem, czy autorka jest aż tak cyniczna, czy może tak nisko ocenia intelekt swoich czytelników.

O ile "Diabeł... u Prady" jest tylko irytujący, to ta pozycja jest jeszcze odtwórczą próbą zarobienia więcej na identycznym niemalże scenariuszu. Nie wiem, czy autorka jest aż tak cyniczna, czy może tak nisko ocenia intelekt swoich czytelników.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna pozycja, dla której szkoda niszczyć paznokcie na klawiaturze. Jeśli ktoś nie rozumie przyczyn mojej jedynki, to zachęcam do przeczytania innych krytycznych recenzji - wyczerpały temat.

Kolejna pozycja, dla której szkoda niszczyć paznokcie na klawiaturze. Jeśli ktoś nie rozumie przyczyn mojej jedynki, to zachęcam do przeczytania innych krytycznych recenzji - wyczerpały temat.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dość irytujące są w tej pozycji próby przekonania czytelnika, że istnieje w dzisiejszych czasach ktoś (nawet gdyby był to mężczyzna), kto nie rozpoznaje nazwiska Prada albo Armani. Książkę czyta się w związku z tym z pewną dozą irytacji - bohaterki są aż nazbyt czarno-białe. Bidulka Andy i smoczyca Miranda. Żadnych szarości i wątpliwości, co do tego, kto tu jest szwarccharakterem. Rozumiem potrzebę przerysowania celem uzyskania efektu komicznego, ale niestety tu subtelna granica została przekroczona.

Dość irytujące są w tej pozycji próby przekonania czytelnika, że istnieje w dzisiejszych czasach ktoś (nawet gdyby był to mężczyzna), kto nie rozpoznaje nazwiska Prada albo Armani. Książkę czyta się w związku z tym z pewną dozą irytacji - bohaterki są aż nazbyt czarno-białe. Bidulka Andy i smoczyca Miranda. Żadnych szarości i wątpliwości, co do tego, kto tu jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Fabuła jest tak dramatycznie naciągana, że zdumienie odbiera siły na analizowanie innych elementów powieści. Zwyczajnie czytasz z otwartymi ustami nie wierząc, że ktoś jeszcze porywa się na tak karkołomne pomysły jak "niespodziewany spadek - dom w Kalifornii", kowboj jako kandydat na męża czy - last but not least - "romantyczna programiska". Gdy już zaczynasz otrząsać się z szoku czytanie idzie szybciej - najpierw zaczynasz przerzucać kartki a potem przerzucasz całą książkę. Ze stolika przy łóżku do kosza na śmieci :D

Fabuła jest tak dramatycznie naciągana, że zdumienie odbiera siły na analizowanie innych elementów powieści. Zwyczajnie czytasz z otwartymi ustami nie wierząc, że ktoś jeszcze porywa się na tak karkołomne pomysły jak "niespodziewany spadek - dom w Kalifornii", kowboj jako kandydat na męża czy - last but not least - "romantyczna programiska". Gdy już zaczynasz otrząsać się z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Co za dużo to nie zdrowo. Zwłaszcza jeśli mówimy o lukrze, słodzeniu, rozszerzających się szczęściem miodowych oczach oraz nudnych, niekończących wręcz, rozwlekłych jak jelita w oleju 300 stronach. Przez całą książkę czekasz aż wreszcie coś się wydarzy. Na minimalny choćby zwrot akcji, ale nic. Bohaterka przeżywa swoje wyolbrzymione problemy i irytuje Cię coraz bardziej. Gdy dochodzisz do końca (i wciąż się nic nie wydarzyło), odczuwasz ulgę. Po prostu.

Mam wrażenie, że Pani Ficner-Ogonowska po swoim całkiem przyzwoitym (może dlatego, że nie pisanym dla komerchy) debiucie, zaczyna tłuc na przysłowiowe kilogramy - jak dziennikarz rozliczany za wierszówkę. Co gorsza jest przekonana, że jej grupą docelową są podobne do niej kobiety. Nudne i - pardon my French - pierdzące fiołkami. Takich kobiet już nie ma, Droga Autorko. Mamy krew w żyłach, nie lukier.

Co za dużo to nie zdrowo. Zwłaszcza jeśli mówimy o lukrze, słodzeniu, rozszerzających się szczęściem miodowych oczach oraz nudnych, niekończących wręcz, rozwlekłych jak jelita w oleju 300 stronach. Przez całą książkę czekasz aż wreszcie coś się wydarzy. Na minimalny choćby zwrot akcji, ale nic. Bohaterka przeżywa swoje wyolbrzymione problemy i irytuje Cię coraz bardziej....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Bohaterowie (nieco drętwi i papierowi) uprawiają seks.
On ma amnezję.
Ona nie ma amnezji.
Obiecywanego przez wydawcę "dreszczyka" brak.
Koniec recenzji

PS. Jeśli mnie pytacie o zdanie, to w tej książce nie ma również erotyki (seks jest równie papierowy, co reszta). Ale może mam w tej mierze wyższe wymagania niż wielbicielki pięćdziesięciu twarzy Greja...

Bohaterowie (nieco drętwi i papierowi) uprawiają seks.
On ma amnezję.
Ona nie ma amnezji.
Obiecywanego przez wydawcę "dreszczyka" brak.
Koniec recenzji

PS. Jeśli mnie pytacie o zdanie, to w tej książce nie ma również erotyki (seks jest równie papierowy, co reszta). Ale może mam w tej mierze wyższe wymagania niż wielbicielki pięćdziesięciu twarzy Greja...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przez jakiś czas poszukiwałam tej pozycji bardzo chcąc przeczytać pierwowzór dla ekranizacji. Byłam pewna, że sposób pisania Blocha musi być niezwykły jeśli udało się tak zekranizować tą powieść. Niestety, jedyną obserwacją, jaką udało mi się poczynić jest to, że zdania w tej książce są bardzo ale to bardzo krótkie, co w pewnym sensie podnosi u czytelnika napięcie. Nie możecie jednak liczyć ani na literacką finezję ani nawet na to, że przez krótki moment będziecie się bać o bohaterkę. Owszem, zakończenie jest zaskakujące ale książka jest wstrząsająco słabsza od filmu. Jednym słowem: rozczarowanie.

Przez jakiś czas poszukiwałam tej pozycji bardzo chcąc przeczytać pierwowzór dla ekranizacji. Byłam pewna, że sposób pisania Blocha musi być niezwykły jeśli udało się tak zekranizować tą powieść. Niestety, jedyną obserwacją, jaką udało mi się poczynić jest to, że zdania w tej książce są bardzo ale to bardzo krótkie, co w pewnym sensie podnosi u czytelnika napięcie. Nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna z pozycji o uciekajacej w przyslowiowe Bieszczady bidulce-rozwodce. Sztampa, ktora dosiega nawet tytulu (rozlewisko, uroczysko, klepisko? - czy tylko mnie sie wydaje, ze to wszystko juz bylo?).

Nie doczytalam do konca, bo to powiesc dla naprawde malo wymagajacych.

Kolejna z pozycji o uciekajacej w przyslowiowe Bieszczady bidulce-rozwodce. Sztampa, ktora dosiega nawet tytulu (rozlewisko, uroczysko, klepisko? - czy tylko mnie sie wydaje, ze to wszystko juz bylo?).

Nie doczytalam do konca, bo to powiesc dla naprawde malo wymagajacych.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wzruszeniem szkli się wzrok - chciałoby się napisać. Bidulka hinduska trafia na służbę! Pierwsze auć i łza w oku! Gdzie, drodzy moi? Do pałacu! Cóż za tragedia! Toż przecież w Indiach mogłaby wieść słodkie życie na brzegu Gangesu w ramach swojej uprzywilejowanej inaczej kasty. A tu pałac! Wszystko po to, by bogaty szejk mógł ją upokorzyć świadomością dystansu. Lecz idźmy dalej. A dalej robi się coraz lepiej: służący nie mogą jeść kiedy chcą! Łzy zalały mi twarz, bo jak wiadomo inni jedzą w pracy kiedy tylko tego zapragną.

Reszty Wam oszczędzę, bo szkoda mi paznokci na bicie w klawiaturę...

Wzruszeniem szkli się wzrok - chciałoby się napisać. Bidulka hinduska trafia na służbę! Pierwsze auć i łza w oku! Gdzie, drodzy moi? Do pałacu! Cóż za tragedia! Toż przecież w Indiach mogłaby wieść słodkie życie na brzegu Gangesu w ramach swojej uprzywilejowanej inaczej kasty. A tu pałac! Wszystko po to, by bogaty szejk mógł ją upokorzyć świadomością dystansu. Lecz idźmy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli ktoś przeszedł przez pierwszą część tego koszmaru ("Piękną katastrofę") i przeżył, to ma teraz szansę - zamiast oczami dziewicy - spojrzeć na sprawę z punktu widzenia brutala-osiłka. Co, uwierzcie, jest jeszcze gorsze. Pierwszej części dałam jedną gwiazdkę, na sequel powinna być skala ujemna.

Jeśli ktoś przeszedł przez pierwszą część tego koszmaru ("Piękną katastrofę") i przeżył, to ma teraz szansę - zamiast oczami dziewicy - spojrzeć na sprawę z punktu widzenia brutala-osiłka. Co, uwierzcie, jest jeszcze gorsze. Pierwszej części dałam jedną gwiazdkę, na sequel powinna być skala ujemna.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka to katastrofa, choć niestety nie ma w niej nic pięknego. Tandetny pomysł z dziewicą z patologicznej rodziny ratującą brutala i (o dziwo!) studiującą (w Stanach!). Czy potrzebujecie czegoś więcej aby zrozumieć poziom dramatu? Jeden absurd goni drugi i nawet byłoby pewnie śmiesznie, gdyby autorka zdecydowała się na formę pastiszu z mitów amerykańskiej popkultury. Niestety, jej wątpliwy talent i ciężki język nie byłyby pewnie w stanie wznieść się na takie wyżyny. Omijać szerokim łukiem (cd w recenzji do "Chodzącej katastrofy", która jest kontynuacją tego wiekopomnego dzieła. Jeszcze gorszą (choć trudno to ogarnąć umysłem).

Ta książka to katastrofa, choć niestety nie ma w niej nic pięknego. Tandetny pomysł z dziewicą z patologicznej rodziny ratującą brutala i (o dziwo!) studiującą (w Stanach!). Czy potrzebujecie czegoś więcej aby zrozumieć poziom dramatu? Jeden absurd goni drugi i nawet byłoby pewnie śmiesznie, gdyby autorka zdecydowała się na formę pastiszu z mitów amerykańskiej popkultury....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zaczyna się nieźle ale po jednej trzeciej poziom łzawej słodyczy staje się nie do zniesienia. Są jakieś granice, prawda? Ta pozycja zdaje się ich nie znać. Fabuła jest dość miałka a ustawiczne PS. Kocham Cię! doprowadzało mnie do rozpaczy. Od książek - nawet tych mających być wyłącznie relaksem - oczekuję jednak czegoś więcej.

Zaczyna się nieźle ale po jednej trzeciej poziom łzawej słodyczy staje się nie do zniesienia. Są jakieś granice, prawda? Ta pozycja zdaje się ich nie znać. Fabuła jest dość miałka a ustawiczne PS. Kocham Cię! doprowadzało mnie do rozpaczy. Od książek - nawet tych mających być wyłącznie relaksem - oczekuję jednak czegoś więcej.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie stoi na półce, bo trafiła do kosza (na papier, żeby nie było, że nie segreguję). Opis był intrygujący ale autorka niestety nie podołała i nie była w stanie wejść w buty i umysł mężczyzny. Jej Adam jest równie bezpłciowy co żałosny, ale nie wzbudza w czytelniku empatii. Raczej mordercze instynkty, którymi wiedziona z przyjemnością przebiłabym książkę kłem bazyliszka. By ostatecznie zabić to zło i uchronić innych przed wydaniem pieniędzy na coś równie miałkiego, tendencyjnego i - co najgorsze - napisanego drewnianym, nie sprawiającym ani krzty przyjemności językiem.

Może i miało łamać stereotyp, ale tylko go utrwaliło. Pana Dulskiego już wszyscy znamy. Ale on jest przynajmniej sympatyczny.

Nie stoi na półce, bo trafiła do kosza (na papier, żeby nie było, że nie segreguję). Opis był intrygujący ale autorka niestety nie podołała i nie była w stanie wejść w buty i umysł mężczyzny. Jej Adam jest równie bezpłciowy co żałosny, ale nie wzbudza w czytelniku empatii. Raczej mordercze instynkty, którymi wiedziona z przyjemnością przebiłabym książkę kłem bazyliszka. By...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to