-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2018-04-02
2010-06-07
W zasadniczych formułach i celach był program polityczny Heroda II bardzo prosty. Dążył on do władzy, a gdy została przez niego osiągnięta, umacniał ją przy każdej sprzyjającej okazji. W tymże klarownym i oczywistym modus operanti uwypuklone zostały, jednakowoż przebiegłość oraz niezwykły talent przywódczy króla Judei, który nieustannie lawirował pomiędzy podejrzliwym i chciwym złota Rzymem, a nieprzejednanym i ortodoksyjnym ludem żydowskim, tak zapalczywie broniącym własnych tożsamości oraz tradycji. Pomimo simplicystycznych pobudek, Herod był mistrzem dyplomatycznych fluktuacji w skomplikowanych czasach romańskiej wojny domowej po śmierci Juliusza Cezara. Znakomicie wykorzystywał własne wpływy dla realizacji trudnych przedsięwzięć, trafnie antycypował rozwój konfliktu o władzę pomiędzy zwaśnionymi wodzami punickimi II triumwiratu i adekwatnie do tej predykcji zmieniał strony, służąc każdej skutecznie za znaczne korzyści. We własnej domenie wzbudzał strach i posłuch, lecz zyskał również pewną popularność. Konstrukt społeczny został zorganizowany przez niego wyłącznie ku posłuszeństwie głowie państwa. Do końca życia wyznawał, nabytą od ojca, zasadę przymierza z potężnymi oraz pogardy dla słabszych.
Autor biografii Heroda rozłożył akcenty przede wszystkim na jego działalność polityczną oraz wewnętrzne intrygi poszczególnych członków rodziny królewskiej, którzy planowali zabójstwo despotycznego i znienawidzonego satrapy, bądź spiskowali z nieprzyjaciółmi w celu jego detronizacji. Podana przez Krawczuka deskrypcja postępowania władcy Judei w tak zawiłych i niebezpiecznych, a niejednokrotnie bolesnych okolicznościach, oferuje jednocześnie wgląd w jego osobiste przeżycia, cierpienia i zawody. Historia życia Heroda była pełna sukcesów na płaszczyźnie politycznej, lecz niezwykle tragiczna w najbardziej prywatnym wymiarze.
Wstęp do opowieści o judejskim królu poświęcony został postaci jego ojca, Antypatra, którego młody Herod bardzo często naśladował. W reminiscencji politycznych zabiegów Antypatra występuje wiele analogii z modus procedendi dążącego do władzy, a potem panującego z łaski Rzymu, syna. Po raz pierwszy ojciec Heroda, Idumejczyk z pochodzenia, wzmiankowany został, jako doradca Hirkana z hasmonejskiej, królewskiej dynastii Judei, zakorzenionej w okresie powstania Machabeuszy, czyli zbrojnej rebelii przeciwko hegemonii syryjskiego władcy Antiocha Seleucydy. Hirkan uzyskał wpływy w Judei na skutek podbojów punickich w czasach I triumwiratu. Chociaż władzę weń sprawowali Rzymianie, przyznane zostały mu tytuły etnarchy oraz najwyższego kapłana. Wiele zawdzięczał on Antypatrowi, którego talenty dyplomatyczne i polityczne znacznie poprawiały bilateralne stosunki z Pompejuszem. Na skutek doradztwa Antypatra osiągnął Hirkan m.in. większą autonomię dla swojego terytorium. Po śmierci zdobywcy Judei, wchodzi Hirkan, za namową Antypatra w alians z Cezarem, którego beneficjentem znów zostaje ojciec Heroda. Za zasługi w czynnej walce u boku Cezara, przeciwko bratu Kleopatry otrzymał Antypater znaczne przywileje, a mianowicie obywatelstwo rzymskie oraz silną pozycję w strukturze punickiego hegemona. Dalsze sukcesy po stronie Rzymu determinowały nowe łaski oraz eskalację znaczenia Antypatra oraz jego potomstwa. Synowie doradcy Hirkana również zostali Rzymianami.
Pierwszą istotną funkcję, która powierzona została Herodowi stanowiło namiestnictwo Galilei. Miał on podówczas dwadzieścia pięć lat, znakomicie władał włócznią, strzelał z łuku i jeździł konno. Wzorem swojego ojca zawsze współdziałał z Rzymianami, wbrew licznym przewartościowaniom w polityce, wynikającym z burzliwych przemian układu sił wewnątrz Imperium. W tym samym okresie poślubił Mariammę, wnuczkę Hirkana, potomkinię wielkiej dynastii Hasmoneuszy, którą kochał do końca swojego życia. Dalsze losy Heroda, uwieńczone jego intronizacją, autor poddał bardzo wnikliwej analizie.
Hirkan był zwaśniony ze swoim bratem, Arystobulem, dziedzicem Judei. Syn Arystobula, Antygon, wstąpił w sojusz z Partami, najsilniejszymi wrogami Rzymu, w celu detronizacji dotychczasowego władcy oraz unicestwienia Antypatra wraz z jego dziećmi. W konsekwencji tegoż aliansu pojmani zostali sam Hirkan oraz starszy brat Heroda, Fazael, zaś kontrolę nad Judeą przejęli sprzymierzeńcy Antygona. Rozprawa Partów z Hirkanem była okrutna - poddanego torturom i okaleczonego pozbawili godności arcykapłana. Fazel skazany został na samobójstwo. Rozbiwszy swoją głowę o mur nie poniósł jednak śmierci. Zmarł otruty na rozkaz syna Arystobula. Pomny ogromnego zagrożenia Herod podejmuje decyzję o ucieczce wraz z całą ludnością do twierdzy Masada. Fortyfikacje dowodzone przez młodszego brata namiestnika Galilei nie przyjęły, jednakże wszystkich zbiegów, przeto Herod z drużyną zbrojnych podjął wyprawę do Egiptu, uwieńczoną spotkaniem pomiędzy nim, a Kleopatrą oraz paktem z Markiem Antoniuszem.
W rezultacie przegranej Antoniusza w bitwie morskiej pod Akcjum zmianie uległa konfiguracja sił we wschodniej hemisferze Imperium. Pokonany triumwir znalazł schronienie w Aleksandrii. Tamże gromadził resztki swej armii, lecz sprzymierzeni z nim władcy wschodu teraz zrywali dawne sojusze i wiązali swe losy ze zwycięskim Oktawianem, który maszerował na czele legionów w kierunku stolicy Egiptu ku ostatniej konfrontacji z wrogiem. Rozmach klęski Antoniusza był przytłaczający. Herod obawiał się zemsty za lojalność i podległość przegranemu. żywił strach nawet o swoje życie. Przyjaciele Antoniusza, związani przerażeniem konsekwencjami swoich paktów z Antoniuszem zabiegali o łaski Oktawiana, zaś skutki burzliwego okresu wojen dotknęły również Judeę. Od pewnego czasu trwał konflikt z Nabatejczykami, który wzniecił sam Herod z polecenia swego zwierzchnika, nowe niebezpieczeństwo nadchodziło z samego Egiptu, gdyż ufna w triumf swego kochanka Kleopatra wyciągała ręce po domenę Heroda. Dążyła ona do separacji syna Antypatra od rzymskiego łaskawcy. W konsekwencji został przezeń uwikłany w wojnę z Nabatejczykami ku absencji pod Akcjum. Zdrada spadła na Heroda nawet w jego własnym domu. Oto matka Mariamme i córka Hirkana zawiązała spisek na życie zięcia z Nabatejczykami. W konspirację włączony został również Hirkan, pomimo początkowych obiekcji. Najeźdźcy udzielili mu schronienia, skąd powróciłby na czele armii, jako nowy władca Judei. Herod dowiedział się zawczasu o planowanym zamachu, oskarżył Hirkana o niewierność i skazał na śmierć, eliminując równocześnie poważnego rywala do tronu.
W 30 roku przed Chrystusem poznał Oktawiana Augusta, młodego pryncepsa, tworzącego fundamenty pod wielkie Cesarstwo Rzymskie. Wyznawszy synergię z Antoniuszem, złożył przysięgę na wierność i posłuszeństwo nowemu hegemonowi, po której włączony został do grona augustianów. Oktawian bardzo doceniał rezolutność i bystrość, a także odwagę Heroda. Nie należał on do osób mściwych i małostkowych. Świadectwo jego pragmatyzmu stanowi zdolność przebaczenia wielu książętom sprzyjającym rywalowi w Egipcie znacznie dłużej aniżeli Herod. Dzięki protekcji cesarza rzymskiego, a także własnym talentom dyplomatycznym, uporowi oraz walkom z mieczem w ręku, uzyskał potomek Antypatra, de clementi Rzymu, władzę nad Judeą. W tym, jednakże momencie był panem bez ziemi. Oktawian doskonale pojmował geopolitczne subtelności judejskiego regionu. Wiedział o sporach pomiędzy ugrupowaniami religijnymi oraz konfliktach z zewnętrznymi nieprzyjaciółmi. Inkorporacja tych ziem do administracji punickiej, niechybnie groziła wybuchem powstania, toteż Herod jawił się dlań najlepszą alternatywą.
Nominacja Heroda na króla Judei spadła nań nagle, a nawet wbrew jego własnej predykcji. Zapoznani przez namiestnika Galilei z sytuacją polityczną w kraju Hirkana, teraz rządzonego przez Antygona, Rzymianie powzięli decyzję o zbrojnym wyzwoleniu Judei spod panowania wrogich Cesarstwu Partów. Wyklarowana została przy tym kłopotliwa kwestia formalna. Syn Arystobula był pełnoprawnym władcą judejskich ziem, przedstawicielem ponad stuletniej dynastii królewskiej. Jego rodowód stanowił istotny czynnik legitymizacji władzy. Inicjacja wojny zależała, zatem od ingracjacji Heroda do godności równorzędnej Antygonowi, aby walczył on w swoim imieniu. Sam Herod optował za wyborem Arystobula, młodszego brata swej żony, Mariamme. Triumwirowie puniccy ufali, jednakowoż bardziej talentom Heroda, toteż "Roma locuta, causa finita". W chwili proklamacji na króla Judei nie posiadał Herod żadnej ziemi. Samodzielnie wywalczył tron.
Po długotrwałym oblężeniu Jerozolimy przekroczył Herod mury obronne i zdobył miasto. Zwycięstwo, wszakże ociekało krwią niewinnej ludności miasta, której rzezi dokonali wspólnie Rzymianie oraz żołnierze nowego władcy. Aresztowany Antygon został wywieziony do Egiptu i ścięty toporem na rozkaz Antoniusza. Dla Heroda jego śmierć była początkiem okresu świetności, którego nie ujrzeli jego bracia i ojciec.
Krawczuk w sposób interesujący i pogłebiony przedstawia proces eskalacji znaczenia Heroda na rzymskiej arenie politycznej oraz meandry konstytucji jego władzy w samej Judei. W rzeczywistości wielki triumf Heroda stanowił jedynie wstęp do smutnej, tragicznej i pełnej cierpienia egzystencji, której bolesne epizody autor przybliża Czytelnikom z erudycją i pewną dozą empatii.
Najbardziej dramatyczny, moim zdaniem, jest casus małżeństwa Heroda z Mariamme. Stanowi on równocześnie przykład destruktywnego wpływu żądzy władzy na najbardziej osobiste i profundalne uczucia ludzi. Swoją żonę i matkę pięciorga dzieci oskarżył przed radą królewską o próbę zamachu na jego życie. werdyktem tegoż gremium skazana została na śmierć. Mariamme szczerze kochała męża odwzajemnioną miłością, chociaż wielokrotnie ucierpiała od jego wyroków. Winien był on śmierci przynajmniej jej ojca i stryja. Afekty i uwielbienie Heroda dla Mariamme skażone zostały strachem przed zemstą z jej strony. Tej kontaminacji uczuć nie przezwyciężył aż do tragicznego końca.
Przed wyjazdem na Rodos w celu pertraktacji z nowym rzymskim princepsem, antycypował Herod wariant własnej śmierci. Na takową ewentualność polecił swej matce, siostrze Salome oraz młodszemu bratu Ferrorasowi ucieczkę do twierdzy Masada przed możliwą napaścią Rzymian. Mariammę oraz jej matkę, Aleksandrę odesłał do fortyfikacji Aleksandrejon. Komendant tego posterunku przewidywał zabójstwo Heroda, przeto wiązał nadzieje z żoną monarchy, która w tym ważnym momencie zyskałaby bardzo duże znaczenie, jako ostatnia Hasmoneuszka. Za istotne przez pryzmat własnej kariery uznał zabiegi o łaskę Mariamme, przeto została poinformowana przez niego o tajnym rozkazie, wydanym mu osobiście przez jej małżonka. Herod nakazywał w nim morderstwo zarówno Mariamme, jak i jej matki, w przypadku własnej śmierci. Zbrodniczy egoizm męża wypłynął z odrażającą mocą przed zakochaną w nim Mariamme. Po powrocie Heroda z Grecji narastała niechęć do niego po stronie żony, generująca coraz większy gniew i podejrzenia władcy. Prostacką wprost intrygę przeciwko Mariamme uknuła siostra króla Judei. Po jednej z kłótni małżeńskich przysłała bratu przekupionego podczaszego z napojem na restytucję miłości małżonki. Herod suponował truciznę w jego składzie.
Po śmierci żony władca Judei popadł w ciężką chorobę, niemalże brzemienną w jego śmierć. Bardzo przeżywał ten wyrok, a zarazę nękającą podówczas jego ziemie percypował, jako karę za zabójstwo niewinnej kobiety. Przez wiele dni pokutował i cierpiał. Aleksandra, matka Mariamme, wykorzystała fatalny stan zdrowia zięcia ku jego ponownej zdradzie. Tym razem wezwała żołnierzy herodowych do buntu, lecz tylko ich lojalność wobec suwerena ocaliła go przed zagładą. Rozkaz zabójstwa Aleksandry zapoczątkował długi korowód zbrodni Heroda na członkach swojej rodziny. W późniejszym czasie spiskowali przeciw niemu m.in. szwagier, brat i synowie. Pomny licznych zdrad w najbliższym otoczeniu, pełen wyrzutów sumienia po śmierci Mariamme, znienawidzony przez lud z racji idumejskich korzeni, nieufny wobec wszystkich ludzi wygłasza na kartach powieści "Cień Ojca" Dobraczyńskiego znamienne słowa: "Nikt już mnie nie kocha".
Krawczuk przedstawia, jednak zaskakujące, drugie oblicze władcy. Niepowetowanie charakteryzowały Heroda surowość i bezwzględność, wszelako zawsze pamiętał o ukochanych i poważanych osobach. Bywał zdolny do największego okrucieństwa w pragmatycznym dążeniu ku amplifikacji władzy, lecz paralelnie wywyższał rodzinę oraz drogich przyjaciół, a także pielęgnował ich pamięć. Trzy wieże jego pięknej twierdzy Antonia nosiły imiona umiłowanej żony oraz braci. Ponad to wyrażał szczerą troskę o materialny dobrobyt niższych warstw społecznych, zaś jego polityka finansowa niejednokrotnie drażniła arystokrację, na skutek licznych konfiskat.
Pomimo pomyślnego dla Judei okresu jego rządów nie słabła doń niechęć obywateli. Stanowiła ona w dużej mierze efekt despotyzmu oraz brzemiennej w zbrodnie podejrzliwości władcy. Herod korzystał z prężnego aparatu szpiegostwa i denuncjacji. Chociaż działalność polityczna tyrana była dla społeczeństwa Judei oczywistym pierwiastkiem rzeczywistości sui generis, to jego transparentna afiliacja do Rzymu ogniskowała nań szczególną antypatię.
Prawdziwą pasję Heroda stanowiło budownictwo. W czasach wojen wznosił on jedynie majestatycznie i użyteczne dla owych okoliczności historycznych twierdze. Najlepszymi egzamplifikacjami zdolności architektonicznych monarchy są fortyfikacje Aleksandrejon oraz Masada. W północno-zachodniej części Jerozolimy wybudowana została przezeń potężna, impresywna i wspaniała warownia. Skała, będąca fundamentem budowli, pokryta została warstwą kamiennych płyt. Samą twierdzę wzniósł na planie czworoboku i otoczył czterema wieżami. Nazwana została Antonia, ku czci Marka Antoniusza. Tutaj, w późniejszym czasie, mieszkał Poncjusz Piłat i sądzony był Jezus Chrystus.
Wielkie osiągnięcia architektoniczno-urbanistyczne Heroda stanowiły dwa słynne miasta: Samaria i Cezarea. Za panowania Hasmoneuszy Samaria została zburzona, wszakże ludność ocalała. Herod powziął zamiar odbudowy okazałego, wspaniałego i majestatycznego miasta na górze, jako daru dla swoich sojuszników, strategicznej lokacji na skrzyżowaniach ważnych szlaków handlowych, zaś nade wszystko - hołd złożony władcy Imperium Rzymskiego, Oktawianowi. O przeznaczeniu miasta świadczy najlepiej nowa nazwa, nadana temu ośrodkowi urbanistycznemu przez Heroda. Brzmi ona "Sebaste" i stanowi semantyczny odpowiednik łacińskiego "Augustus". Cezarea, olśniewający matecznik handlu morskiego, była przed Herodem zaledwie zapomnianą osadą i ziemią niczyją, której walory lokalizacyjne umykały możnym. Herod wzniósł na jej terenie osiedla z bogatego kamienia amfiteatr, hipodrom i porty, tchnąwszy weń wielką sławę.
Te wszystkie informacje przytacza pisarz, jako dowody na niejednoznaczność Heroda, wbrew wszelkiej antypatii, nazwanego Wielkim. Bez wątpienia był władcą okrutnym i nienawidzonym, lecz panował nad ludem, który pielęgnował własną odrębność i czcił swoją autentyczność, dostrzegając wielkie niebezpieczeństwo w zjawiskach romanizacji oraz hellenizacji. Zdumiewają opisane przez pisarza dyplomatyczne osiągnięcia króla Judei, wytrawnego polityka, który wyjednał swej domenie dużą frakcję suwerenności, zapewnił jej progresję gospodarczą, rozwój architektoniczno-urbanistyczny, a także rewitalizację ziem odzyskanych, wskutek łask Augusta. Krawczuk przestrzega nas przed pochopną oceną tej postaci historycznej, kojarzonej potocznie z biblijną rzezią niewiniątek. Okoliczności herodowych zbrodni nie stanowią o jego apologetyce, lecz ich rozumienie wymaga krytycznej analizy wszystkich subtelności polityczno-dyplomatyczno-społecznych w holistycznej historii Imperium Rzymskiego, którego Judea była zaledwie niewielkim ułamkiem. Narracja Aleksandra Krawczuka oferuje bardzo ciekawy i oryginalny pogląd na życie oraz działalność polityczną Heroda Wielkiego. Nie jest, w mojej ocenie, opowieścią o przemocy i zbrodni, lecz tragiczną historią człowieka, którego przerosła upragniona władza. Polecam tę książkę również czytelnikom zainteresowanym lekturą "Cienia Ojca" autorstwa Jana Dobraczyńskiego, wielokrotnie nawiązującego do postaci legendarnego króla Judei.
W zasadniczych formułach i celach był program polityczny Heroda II bardzo prosty. Dążył on do władzy, a gdy została przez niego osiągnięta, umacniał ją przy każdej sprzyjającej okazji. W tymże klarownym i oczywistym modus operanti uwypuklone zostały, jednakowoż przebiegłość oraz niezwykły talent przywódczy króla Judei, który nieustannie lawirował pomiędzy podejrzliwym i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-03-28
Wśród malarzy wszystkich epok Hieronim Bosch jest najbardziej enigmatyczną i tajemniczą postacią, zaś jego dzieła nieprzerwanie rodzą nowe interpretacje, inspirują nieznane dotychczas płaszczyzny refleksji, stanowią stymulanty coraz bardziej pogłębionych i bogatych w wielowymiarowe konotacje debat.
Temat główny wszystkich obrazów Boscha stanowi szaleństwo. Bynajmniej polega ono na osobistym obłąkaniu artysty, które imputowalibyśmy mu, obserwując hektyczne, groteskowe momentami, innym razem przerażające, niemal realistyczne i żywe w swej dynamice sceny rodzajowe piekła, pełnego wypaczonych, abominacyjnych stworzeń, o jakich nie śnili Poe, ni Lovecraft, lecz jego istotę stanowi genetyczne, pełne paradoksów, wypaczeń i wynaturzeń zwyrodnienie świata doczesnego. Pomimo proliferacji twórczej oraz pluralizmu interpretacyjnego ów motyw szaleństwa ziemskiego wpisany został trwale w treść semiotyki obrazów oraz światopoglądu malarza, uczynił je także Bosch pryncypialnym kanałem ekspresji holistycznego Zła, panoszącego się po świecie, którego dostępne percepcji reprezentacje i emblematy stanowią liczne ohydne, szepczące jakby złowróżbne inkantacje ku widzom, demony o atrybutach zwierząt i ludzi. Analogicznie do van Gogha, percypującego indywidualne szaleństwo, jako nowe źródło inspiracji, natchnienie Boscha wypływa z obserwacji frenetycznego, grzesznego, zmysłowego, nieokiełznanego rytmu życia pojedyńczego człowieka oraz całego społeczeństwa, uwikłanych w pościg za pieniądzem, władzą, znaczeniem i uciechą, spetryfikowanych w hektycznym pędzie ku śmierci.
Chociaż namalowanych zostało przez flamandzkiego artystę wiele słynnych dzieł, którymi gani oraz poucza odbiorców, najbardziej znamiennym dla poprawnych recepcji, interpretacji, rozumienia przekazu jego dorobku twórczego jest tryptyk "Wóz z sianem". Oto na centralnym panelu spostrzegamy dwoje ludzi oddanych biesiadzie. Po obu ich stronach, zaś stoją Anioł - duch Dobra, który zachęca do umiarkowania, refleksji nad efemeryczną naturą świata i płytkością ludycznej egzystencji, kontemplacji wieczności, modlitwy oraz diabeł, bawiący ich jakby somnambuliczną melodią swojego fletu. Wzrok wszystkich postaci już z dawna odwrócony został od Bożego posłańca, każdy zaślepiony jest uciechą chwili. Oto symptom powszechnej acedii - choroby duszy, polegającej na afirmacji stylu życia demonów. Obraz ów stanowi niesłychanie trafną metaforę świata, jaki znamy. Nie ustaje dionizyjski rytm egzystencji, w dramatycznym szaleństwie którego zanika pierwiastek sacrum - immanentne doznania, sprawy eschatologiczne, mistyczna percepcja, pozostaje jedynie ulotne i niepewne, lub mroczne i złowrogie profanum - śmiech Epikura, Teatr Goffmana, Symulakr Baudrillarda, show business, Facebook, ekonomiczne algorytmy, rynkowe spekulacje, społeczna inżynieria, Ultraliberalizm, Oko na wierzchołku piramidy i zagubiony w hektycznej konsumpcji, zintegrowanej z bezwarunkowym hedonizmem Utracjusz, uwięziony w grodzie Lucyfera-Disa.
Twórczość Hieronima Boscha stanowi wykładnię sztuki średniowiecznej, dramatyczną opowieść o metempsychozie, zakorzenioną głęboko w ówczesnym światopoglądzie. Znaczenie jej, jednakowoż jest niepowetowanie ponadczasowe, a konotacje pomiędzy metaforyką dzieł artysty, a wydarzeniami współczesnymi spostrzegamy z przerażającą wprost jasnością. Na obrazach flamandzkiego malarza przedstawiony został tragiczny odwrót ludzkiego rodzaju od rzeczywistości Chrystusa w efemeryczny, skończony i ograniczony świat zmysłów. W dzisiejszych czasach proces owej ucieczki ulega dalszemu zwyrodnieniu. Oto doznawszy wszystkich sensorycznych rozkoszy, poznawszy wszystkie miazmatyczne przyjemności somatycznego mikrokosmosu, wiecznie zblazowany, nienasycony, błagający o więcej człowiek pogłębia swój eskapizm, wstępuje w wymiar wirtualny, metauniwersum, które implikuje nieskończone możliwości. Sfera takowa stanowi nic innego, jak tylko konglomerat iluzji, mozaikę miraży, piękną i kolorową, w jakiej wykreowane zostały nawet pozory nieśmiertelności. Synchronicznie, jest ówże świat złudzeń letalnie niebezpieczny, niczym głęboka studnia, której dno ginie w nieprzeniknionej ciemności, albowiem ukonstytuowany został na fałszu i kłamstwie, tak upragnionych, gdyż atrakcyjnych. Proces substytucji rzeczywistości przez wirtualny Symulakr jest wartki, szybki, frenetyczny, jako iż właściwe są mu wszystkie atrybuty materialnego świata, osiągalne jeszcze łatwiej, bez żadnych kryteriów dostępu. Właśnie tutaj dochodzimy do meritum przesłania Boscha, zmaterializowanego w postaci szarego, obdarzonego muzycznym zacięciem diabła z "Wozu z sianem", fakultatywnie tajemniczego "Człowieka-drzewa" z "Ogrodu ziemskich rozkoszy" - współczesna egzystencja jawi się tragedią jednostki zatracającej siebie w intoksykacyjnym uniwersum iluzji, odartym z norm, bez punktów zaczepienia, pośród niezliczonych, niejednokrotnie sprzecznych identyfikacji, fikcji, które zaspokajają marzenia, czy zachcianki, pogłębiając duchową i tożsamościową pustkę. Człowiek stanowi metaforę doczesnego wymiaru. Przypomina, wszakże jabłko, którego piękna, dojrzała część barwy jasnej i głębokiej czerwieni rozświetlona została promieniem słońca, zaś Cień spowija jego przegnitą i robaczywą stronę. Ukazuje nam flamandzki malarz obłęd świata przez pryzmat życia w chaosie, wytrąconego z równowagi umysłu, dezintegracji ducha, zespolonej z orgiastyczną hegemonią zmysłów... i wzywa do zmiany.
Bosing od samego początku wstępuje w interesujący i głęboki dialog z dziełami średniowiecznego artysty, klarownie prezentując dialektykę Boscha. Poddany wieloaspektowej analizie semiotycznej został niemal każdy detal jego najważniejszych, tudzież osnutych najgęstszym nimbem tajemnicy obrazów. Książka jest w rezultacie niezmiernie satysfakcjonująca na poziomie jakościowym, wszelako dostrzegalne są pewne ilościowe dysfunkcje wydania, w szczególności zbyt mały format. Nie mniej zachęcam każdego do lektury tej bardzo wartościowej pozycji!
Wśród malarzy wszystkich epok Hieronim Bosch jest najbardziej enigmatyczną i tajemniczą postacią, zaś jego dzieła nieprzerwanie rodzą nowe interpretacje, inspirują nieznane dotychczas płaszczyzny refleksji, stanowią stymulanty coraz bardziej pogłębionych i bogatych w wielowymiarowe konotacje debat.
Temat główny wszystkich obrazów Boscha stanowi szaleństwo. Bynajmniej polega...
2010-03-28
Dla osób, które podzielają opinię "Och, ten demoniczny Neron, którym diabeł miotał jeszcze za życia, na pewno smaży się teraz w piekle, w jednym kotle z Aleksandrem VI i Ted'em Bundy" książka ta nie będzie komplentym rozczarowaniem. Wbrew zamysłowi autora, ujętemu transparentnie w podtytule, Neron został wybielony bardziej, aniżeli rozgrzeszony, jakkolwiek Holland przedstawia tę niejednoznaczną postać z kontradykcyjnej perspektywy wobec tendencyjnego i ukonstytuowanego na uprzedzeniach opisu Henryka Sienkiewicza w "Quo Vadis".
Neron pozostaje zbrodniarzem, przy czym korekcie uległa natura jego motywacji. Oto w książce Hollanda jawi się on człowiekiem zagubionym, któremu sprawiają wprawdzie radość sukcesy jego pryncypatu, wszelako afirmującym wartości, idee i postawy, które pozostają w sprzeczności z zasadniczymi formułami, założeniami oraz celami ustroju. Upada bez wątpienia mit sadystycznego błazna o zmiennych nastrojach, lecz nadal dostrzegamy w nim wyrazistą predylekcję do emfazy, a także świadomość pozycji najpotężniejszego człowieka na świecie, brzemienną w daleko posunięte nadużycia i pozbawioną zahamowań wolność osobistą.
Aberracja od ekspansywnego paradygmatu oktawiańskiego ustroju i zwrot ku pacyfistycznej polityce nie czynią jeszcze Nerona świętoszkiem, matricida pozostaje matkobójcą, przy czym, jeśli przywołamy casus okrytych niesławą prześladowań chrześcijan, w czasach punickich prawa naturalne człowieka nie były uznawane za aksjomaty, toteż stanowią raczej przywileje określonych klas w ściśle ustruktyryzowanym społeczeństwie. Autor rozkłada, zatem akcenty na konieczność holistycznej analizy uwarunkowań historycznych i refleksję nad mentalnością ludzi, niestety sam dokonuje jej w stopniu dość ogólnym i pobieżnym, aby wstąpić do stowarzyszenia Annales.
Nie został również wyświetlony w sposób pogłębiony i psychoanalityczny bardzo ważny proces przemiany Nerona, jego metanoia, z wysportowanego, oczytanego młodzieńca w pozbawionego skrupułów wieprza, zapoznawani jesteśmy zaś wyłącznie ze znamiennymi, lecz pojedyńczymi fragmentami tego nagłego przesilenia.
Poniższa książka stanowi zaledwie wstęp do dalszych studiów nad postacią Nerona. Niestety spostrzegamy ilościowy deficyt translacji prac zagranicznych badaczy w tej materii. Polecam wszystkim zainteresowanym "Nerona", autorstwa Michaela Granta.
Dla osób, które podzielają opinię "Och, ten demoniczny Neron, którym diabeł miotał jeszcze za życia, na pewno smaży się teraz w piekle, w jednym kotle z Aleksandrem VI i Ted'em Bundy" książka ta nie będzie komplentym rozczarowaniem. Wbrew zamysłowi autora, ujętemu transparentnie w podtytule, Neron został wybielony bardziej, aniżeli rozgrzeszony, jakkolwiek Holland...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-04-07
Jedyna znana mi monografia cesarza Gajusza Kaliguli, która przetłumaczona została na język polski. W historycznej deskrypcji tej wieloznacznej oraz otoczonej przepastną kurtyną stereotypów postaci autor ukazuje sylwetkę człowieka, która znacząco odbiega od romantycznego mitu szalonego potwora, wyeksponowanego choćby w "Kaliguli" Tinto Brassa.
Niejednokrotnie Kaligula oszkalowany został, choćby przez Tacyta, z racji osobistego dezyderatu historyka do prezentacji procesu zwyrodnienia władzy republikańskiej w absolutystyczną tyranię, tu opartą na modelu wschodnim. Auguet burzy, jednak wizerunek młodego cezara, jako zmiennego w nastrojach i chaotycznego w rządach, które oznaczały rzekomo nieszczęście dla poddanych. Echa słów Julii Augusty do syna, ówczesnego cesarza Tyberiusza o żmiji, którą hoduje dla Rzymu, nie wzbudzają w tej książce szczególnie donośnego echa. Nie jest Kaligula tym potworem, w jakiego postępowaniu nie spostrzegamy żadnego pierwiastka ludzkiego.
U Augueta widzimy młodego pryncepsa rozdającego pieniądze plebejuszom, reformującego różne dziedziny państwa, jak system fiskalny i wojsko, okrutnego raczej w rezultacie rygorystycznego wychowania, zogniskowanego na interesach państwa i sprawiedliwości. Nienawiść do niego pochodzi raczej z bezwarunkowego posłuszeństwa wobec racji władcy, do którego zmuszeni zostali jego najgorsi wrogowie - senatorowie rzymscy, przywykli do republikańskiej autonomii.
Podczas pryncypatu Kaliguli, naśladującego nieustępliwych Cezara i Germanika, Komedia Republiki przechodzi w Worst Case Scenario z dwudziestoletnim cesarzem, jako Bear'em Grylls'em.
Biografia napisana została przystępnym i klarownym językiem, stanowiąc syntezę, płytkiej niestety, psychoanalizy Kaliguli z dość lakonicznym opisem historycznego kontekstu.
Nacechowaną pewnym historyzmem tezę o powiązaniu dziejów rodziny cesarskiej z personalnym cynizmem młodego władcy Auguet podpiera, wprawdzie kilkunastoma trafnymi egzamplifikacjami, jakkolwiek ewaluacja Kaliguli jest uboga w bardziej szczegółowe ekspozycję i analizę tychże wydarzeń.
Bez wątpienia pozycja ta stanowi dobrą prolegomenę do bardziej pogłębionych studiów in spe nad postacią trzeciego rzymskiego cezara oraz tak potrzebny z pozytywistycznego punktu widzenia obraz kompensacyjny, w którym przewartościowana została percepcja tej osoby, przez wiele lat bazująca wyłącznie na powielanych przez pisarzy, jakby głośnym czarnym dytyrambem per se, stronniczych delacji. Nie wiem czy Auguet poszedłby z Kaligulą na senatorskie żony, jak również czy nie brałby udziału w spisku Cherei, wszelako ze wzbudzającej zainteresowanie maniery deskrypcyjnej pisarza wyklarowana została biografia daleka od potępienia i apologetyki.
Jedyna znana mi monografia cesarza Gajusza Kaliguli, która przetłumaczona została na język polski. W historycznej deskrypcji tej wieloznacznej oraz otoczonej przepastną kurtyną stereotypów postaci autor ukazuje sylwetkę człowieka, która znacząco odbiega od romantycznego mitu szalonego potwora, wyeksponowanego choćby w "Kaliguli" Tinto Brassa.
Niejednokrotnie Kaligula...
Jedna z ciekawszych, choć zapewne mało znanych, pozycji w dziedzinie beletrystyki historycznej, której fabuła osadzona została w realiach starożytnego Rzymu, w czasach panowania Gajusza Juliusza Cezara Augusta Germanika, zwanego niekoniecznie, choć zapewne także, dla oszczędności czasu Kaligulą.
Nieco ponad 1981 lat temu, 18 marca 37 r. n.e., w wieku 25 lat Gajusz wstąpił na tron cesarski w atmosferze wielkich nadziei, obiecujących perspektyw i powszechnej radości, które podzielali zarówno przedstawiciele arystokracji, jak też zwykli obywatele z niższych warstw społecznych. W międzyczasie ktoś najwyraźniej zmienił zdanie, gdyż niespełna cztery lata później, w wyniku spisku, został zamordowany.
Nakreślony przez autora portret cesarza Kaliguli bliższy jest orientacji akademickiej, aniżeli romantycznym, filmowym i literackim, przedstawieniom tej postaci, w której twórcy dostrzegali przede wszystkim szalonego potwora opętanego przez śmierć, okrucieństwo i cierpienie. Zaprezentowane przez Alana Massie ujęcie Gajusza jest znacznie bardziej zrównoważone i umiarkowane, wolne od fascynacji destruktywnymi skłonnościami cesarza, tak często determinującymi oraz przekłamującymi jego wizerunek, zwłaszcza wśród współczesnych.
Oczywiście autor nie przeczy zbrodniom popełnianym przez Kaligulę na arystokracji, a także nie neguje jego kapryśnej, zaburzonej natury, widocznej zwłaszcza w sardonicznym poczuciu humoru, która przydawała mu pewne odium niepoczytalności wśród senatorów i ekwitów. Z drugiej strony dostrzega w Gajuszu osobę nieszczęśliwą, zagubioną, samotną, pełną dobrych chęci, zapału do realizacji różnych twórczych, lub ambitnych przedsięwzięć architektonicznych, czy militarnych, jakkolwiek chwiejną i chimeryczną, niejednokrotnie działającą pod wpływem strachu. Równocześnie znane stereotypy, na których ukonsytuowana została swoista mitologia cesarza-potwora, cesarza-tyrana, prezentuje w dużej części, jako obiegowe opinie, bądź rezultaty nieuświadomionych błędów Gajusza, tak ochoczo powielane, przywoływane i wyolbrzymiane przez politycznych oponentów władcy, bądź osoby, z różnych powodów, wyczujące w nim zagrożenie.
W wizji tej, dalekiej od naiwnej apologetyki, nie brak pozytywnych aspektów rządów Kaliguli, korzystnych przede wszystkim dla zwykłych obywateli cesarstwa, którzy widzieli w tym cesarzu nie despotę i degenerata, lecz hojnego przyjaciela ludu, dobroczyńcę, mecenasa i budowniczego. W rzeczywistości opresywne posunięcia Gajusza, ukazane przez autora, wymierzone były wyłącznie w urzędową arystokrację i niejednokrotnie okraszone tym prowokacyjnym poczuciem humoru, które wyeksponowane zostało przez późniejszych biografów i historyków rzymskich.
Odpowiedź na pytanie o miejsce Kaliguli w historii cesarstwa rzymskiego, a w szerszej perspektywie w kulturze popularnej oraz historii powszechnej, nie jest tak proste i łatwe, ani też autor nie formułuje jednoznacznej opinii w tej materii. Bez wątpienia osiągnięcia Gajusza nie przewyższają dokonań oraz czynów jego poprzedników i późniejszych cesarzy, ani też jego zbrodnie nie dorównują okrucieństwem ludobójstwom i bestialstwom, popełnionym przykładowo przez Juliusza Cezara na mieszkańcach ówczesnej Galii, a już szczególnie przez współczesne władze systemów totalitarnych i zamordystycznych kacyków. Dla jednych zapewne na zawsze Kaligula pozostanie opętanym przez demona zniszczenia władcą nieprawości w tak długim korowodzie bogów i potworów, drudzy, być może odnajdą w tym człowieku nieszczęśliwą i poniekąd tragiczną duszę, którą przerosły czasy i okoliczności, pragnienia i słabości. Ocena należy do czytelnika, a ja gorąco polecam tę książkę.
Jedna z ciekawszych, choć zapewne mało znanych, pozycji w dziedzinie beletrystyki historycznej, której fabuła osadzona została w realiach starożytnego Rzymu, w czasach panowania Gajusza Juliusza Cezara Augusta Germanika, zwanego niekoniecznie, choć zapewne także, dla oszczędności czasu Kaligulą.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNieco ponad 1981 lat temu, 18 marca 37 r. n.e., w wieku 25 lat Gajusz wstąpił...