-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-01-31
2024-01-08
Beznadziejny komiks. Życie Kleopatry opowiedziane w sposób mdły i po łebkach, w dodatku z historycznymi błędami (np. Kleopatra przybyła do Rzymu już z małym Cezarionem, on nie był pogrobowcem, a żeby go ocalić przed wojskami Oktawiana wysłała go do Indii; na południe posłała resztę swoich dzieci). Niby to nie jest praca naukowa, ale są to dość istotne kwestie. Resztę komiksów z tej serii sobie daruję, bo obawiam się, że i w nich są błędy, których nie wyłapię i będę potem gadać głupoty.
Stosunek ceny do ogólnej jakości również nie powala.
Beznadziejny komiks. Życie Kleopatry opowiedziane w sposób mdły i po łebkach, w dodatku z historycznymi błędami (np. Kleopatra przybyła do Rzymu już z małym Cezarionem, on nie był pogrobowcem, a żeby go ocalić przed wojskami Oktawiana wysłała go do Indii; na południe posłała resztę swoich dzieci). Niby to nie jest praca naukowa, ale są to dość istotne kwestie. Resztę...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-05-15
I takie reportaże lubię. Po prostu życie, a nie mocno podkolorowane, emanujące niemal każdą formą wymyślnej przemocy książki autorów, których pozycje niestety najlepiej się u nas sprzedają. Brak w niej "tajemniczych informatorów" umierających na końcu (a więc kompletnie niemożliwych do zidentyfikowania - puszczam w tym momencie oczko do Margielewskiego), latających flaków, odciętych dziecięcych główek i innych tego typu najgorszych zbiorów z tabloidów okraszonych wybujałą wyobraźnią autora. To spokojna, dobrze napisana i ciekawa książka o związkach miłosnych oraz seksualnych zwyczajnych Omańczyków - polecam.
I takie reportaże lubię. Po prostu życie, a nie mocno podkolorowane, emanujące niemal każdą formą wymyślnej przemocy książki autorów, których pozycje niestety najlepiej się u nas sprzedają. Brak w niej "tajemniczych informatorów" umierających na końcu (a więc kompletnie niemożliwych do zidentyfikowania - puszczam w tym momencie oczko do Margielewskiego), latających flaków,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-03-18
Nie przeczytałam do końca. Pal licho język, ale nie chciałam pochylać się nad nieaktualnymi informacjami.
Nie przeczytałam do końca. Pal licho język, ale nie chciałam pochylać się nad nieaktualnymi informacjami.
Pokaż mimo to2023-02-26
Cóż... Książki o podobnej tematyce czytam od bardzo dawna, lekko zęby sobie na nich zjadłam. Dla mnie jest to kolejna pozycja typu "zbiorę wszystkie najgorsze przypadki, o których słyszałem, jeszcze je trochę podkoloryzuję i wwalę wszystko w jedną książkę". Serio, takich głupot nie czytałam od czasu "Byłam żoną szejka" i innych "dzieł" autorki/autorów o pseudonimie Laila Shukri. Najlepszym fragmentem, przy którym wyłam ni to ze śmiechu, ni to z ogromnej żenady, był ten o zamordowaniu przez 11-letniego księcia dorosłego, hinduskiego służącego za pomocą szmaty nasączonej płynem do tępienia owadów. A to nie jest jedyna komedio-dramatyczna sytuacja w tej książce.
Muszę tutaj wspomnieć, że razem z partnerem czytamy książki wspólnie, tj. ja mu czytam na głos. Po paru pierwszych rozdziałach zaczęliśmy czerpać frajdę ze zgadywania, kto teraz zginie i w jaki sposób. Trafiliśmy w jakichś 90% przypadków. Po przeczytaniu ostatniego słowa książki, pierwszym zdaniem było "Spal to g...". Żeby nie było, sytuacja kobiet w krajach arabskich jest często koszmarna z naszej perspektywy, ale czy naprawdę co jakiś czas musi pojawić się autor, który trzepie kasę na szokowaniu czytelników wszystkim, co mu na myśl przyjdzie? Bo popatrzcie na ilość - on za przeproszeniem sra tymi książkami (kolejne podobieństwo do Shukri).
A skąd w ogóle Margielewski miał te wszystkie informacje o księżniczkach, o których często świat nie słyszał? Oczywiście od tajnego informatora, który jest równocześnie narratorem. Narrator ten nienawidzi wszystkiego, co muzułmańskie oraz baaaardzo opłakuje te biedne księżniczki. I - co było do przewidzenia - na końcu umiera, żeby przypadkiem nikomu nie przyszło na myśl go szukać xD
I na koniec: pracuję w pewnej firmie, w której niby pracował Margielewski. NIKT go nie zna, chociaż niektórzy siedzą tu od samego początku...
Cóż... Książki o podobnej tematyce czytam od bardzo dawna, lekko zęby sobie na nich zjadłam. Dla mnie jest to kolejna pozycja typu "zbiorę wszystkie najgorsze przypadki, o których słyszałem, jeszcze je trochę podkoloryzuję i wwalę wszystko w jedną książkę". Serio, takich głupot nie czytałam od czasu "Byłam żoną szejka" i innych "dzieł" autorki/autorów o pseudonimie Laila...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-01-30
W skrócie: "Tak naprawdę nic nie wiadomo". Większość książki to opisy zmieniających się technik wytwarzania kamiennych narzędzi. Neandertalczyk ciągle się przewija, jednak w gruncie rzeczy to historia o prawdopodobnym powstaniu ich oraz homo sapiens, migracji gatunków w obrębie Europy, Bliskiego Wschodu i trochę Azji. Nie miałam żadnej wiedzy w dziedzinie archeologii i stanowisk wczesnych ludzi, za to plus, bo teraz przynajmniej o to jestem bogatsza. O neandertalczykach nie dowiedziałam się niczego nowego, niż z artykułów prasowych, które co jakiś czas mi się wyświetlają. Tak że jeśli zdarza Wam się czytać portale archeologiczne, nawet niezbyt uważnie, to o samym tym gatunku nie znajdziecie satysfakcjonujących opisów.
PS. Korekto, WSTYD! Poważna książka naukowa, a takie babole, zamienianie słów i zjadanie literek, że w tanich romansidłach często takich nie ma...
W skrócie: "Tak naprawdę nic nie wiadomo". Większość książki to opisy zmieniających się technik wytwarzania kamiennych narzędzi. Neandertalczyk ciągle się przewija, jednak w gruncie rzeczy to historia o prawdopodobnym powstaniu ich oraz homo sapiens, migracji gatunków w obrębie Europy, Bliskiego Wschodu i trochę Azji. Nie miałam żadnej wiedzy w dziedzinie archeologii i...
więcej mniej Pokaż mimo toJako fance "Strrrasznej historii" - bardzo mi się podobała! Tak jak w przypadku innych pozycji z tej serii informacje są podstawowe, ale nie brakuje humoru i lekkiego klimatu "Strrrasznej..." - choć wiadomo że dalej nie ma co porównywać :) Osobiście polecam, lecz może nie wielkim miłośnikom starożytnego Rzymu, bo raczej niczego nowego się nie dowiedzą.
Jako fance "Strrrasznej historii" - bardzo mi się podobała! Tak jak w przypadku innych pozycji z tej serii informacje są podstawowe, ale nie brakuje humoru i lekkiego klimatu "Strrrasznej..." - choć wiadomo że dalej nie ma co porównywać :) Osobiście polecam, lecz może nie wielkim miłośnikom starożytnego Rzymu, bo raczej niczego nowego się nie dowiedzą.
Pokaż mimo to2022-12
Informacje podstawowe, poziom określiłabym "dla starszych dzieci oraz młodzieży". Mimo że jest to książka dla laików, niekiedy imiona bóstw/faraonów są "przekręcone" (inne nazewnictwo; ogólnie nic złego w tym nie ma, ale zostawmy to dla osób, które zdążyły się ze starożytnym Egiptem już zaprzyjaźnić). Moim zdaniem średnia.
Informacje podstawowe, poziom określiłabym "dla starszych dzieci oraz młodzieży". Mimo że jest to książka dla laików, niekiedy imiona bóstw/faraonów są "przekręcone" (inne nazewnictwo; ogólnie nic złego w tym nie ma, ale zostawmy to dla osób, które zdążyły się ze starożytnym Egiptem już zaprzyjaźnić). Moim zdaniem średnia.
Pokaż mimo to2023-01
2022-01-16
2022-01-15
Cóż, spodziewałam się czegoś więcej. Im dalej w książkę, tym rozdziały coraz krótsze, opisy godów coraz uboższe :/ Zamysł spoko, ale serio dało się z tego wycisnąć więcej.
Cóż, spodziewałam się czegoś więcej. Im dalej w książkę, tym rozdziały coraz krótsze, opisy godów coraz uboższe :/ Zamysł spoko, ale serio dało się z tego wycisnąć więcej.
Pokaż mimo to2021-05-26
2021-05-23
Lektura ta była dla mnie trudna emocjonalnie z tego względu, że przeżyłam coś bardzo, bardzo podobnego. Widać, że autorka po uwolnieniu się od przemocowca zgłębiła temat psychopatów. Dla osoby, która tego nie przeszła lub ma charakter, który by takiego "czarusia" odrzucił przy pierwszej czerwonej lampce, może być to książka o głupiej dziewczynie, której wybory są zupełnie niezrozumiałe. Dla mnie jest to doskonała opowieść o typowych mechanizmach działania toksyka, o uzależnieniu emocjonalnym, miłości rodzicielskiej i o tym, jak takie relacje destrukcyjnie wpływają nie tylko na osobę uzależnioną, a również na jej najbliższych. Nawet, jeśli to przeczytaliście i jesteście zniesmaczeni zachowaniem autorki, zapamiętajcie to wszystko - może kiedyś komuś będziecie w stanie pomóc.
Lektura ta była dla mnie trudna emocjonalnie z tego względu, że przeżyłam coś bardzo, bardzo podobnego. Widać, że autorka po uwolnieniu się od przemocowca zgłębiła temat psychopatów. Dla osoby, która tego nie przeszła lub ma charakter, który by takiego "czarusia" odrzucił przy pierwszej czerwonej lampce, może być to książka o głupiej dziewczynie, której wybory są zupełnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-05-21
Czytałam już trochę książek tego typu. Ta wyróżnia się na tle innych tym, że jest napisana bardzo spójnie, kolejne rozdziały wynikają z siebie nawzajem, są płynne przejścia, nie brakuje w nich ogółów i dobrze rozwiniętych ciekawostek. Prawdopodobnie jest skierowana raczej do osób, które nie mają zbyt dużego pojęcia w tematach okołoindyjskich, co dla mnie jest dodatkowym plusem.
Czytałam już trochę książek tego typu. Ta wyróżnia się na tle innych tym, że jest napisana bardzo spójnie, kolejne rozdziały wynikają z siebie nawzajem, są płynne przejścia, nie brakuje w nich ogółów i dobrze rozwiniętych ciekawostek. Prawdopodobnie jest skierowana raczej do osób, które nie mają zbyt dużego pojęcia w tematach okołoindyjskich, co dla mnie jest dodatkowym plusem.
Pokaż mimo to2020-12-24
Książkę jak i film znam od dziecka, więc dam jej tyle samo gwiazdek, ile dałam staremu wydaniu. Dodam jedynie, że wcześniej nigdy nie czytałam sequelu "Dwa serca", i tak powinno zostać, bo przeczytałam dzisiaj i bardzo mi się nie spodobał. Niby wiem, o co chodziło autorowi, ale ostatecznie wyszło bez sensu. Gdyby chodziło tylko o sequel, dałabym mu ze 2 gwiazdki.
Książkę jak i film znam od dziecka, więc dam jej tyle samo gwiazdek, ile dałam staremu wydaniu. Dodam jedynie, że wcześniej nigdy nie czytałam sequelu "Dwa serca", i tak powinno zostać, bo przeczytałam dzisiaj i bardzo mi się nie spodobał. Niby wiem, o co chodziło autorowi, ale ostatecznie wyszło bez sensu. Gdyby chodziło tylko o sequel, dałabym mu ze 2 gwiazdki.
Pokaż mimo to2020-11-06
Jedni wiedzą, drudzy nie - od ok. 2 lat czytaliśmy z Hubertem Biblię i w końcu skończyliśmy. Jesteśmy niewierzący, podeszliśmy do lektury z zainteresowaniem.
Osobiście wiedziałam tylko tyle, czego mnie nauczyli w szkołach oraz co usłyszałam na mszach.
No i muszę przyznać, że Stary Testament był momentami jazdą bez trzymanki, z drugiej strony to po prostu religia starożytnego ludu z mściwym bogiem wojny na czele. Co mnie zaskoczyło, to ilość instrukcji dla wyznawców - jaką i z czego złożyć ofiarę za co. A składało się ją niemal za wszystko, w tym kobiety musiały za zwykłą menstruację.
Bywały momenty dość tragiczne (jak Jefte składający ofiarę całopalną ze swojej córki) jak i dziwnych (np. Tobiasz dorobił się bialma, bo mu ptak spuścił ciepłe odchody na oczy).
To tak w maksymalnym skrócie, ogólnie przez większość czasu bardzo dobrze czytało się te historie.
Następnie odkryliśmy Amerykę w konserwach, że Nowy Testament to jedynie 21% całości. Pierwsze cztery księgi to Ewangelie opisujące życie i śmierć Jezusa Chrystusa.
I na serio nie chcę nikogo wierzącego z moich znajomych urazić, ale gdyby Jezus przyszedł teraz tak jak to zrobił ponad 2000 lat temu, to w życiu byście nie pozwolili swojemu dziecku iść z facetem, który każe mu rzucić nagle wszystko, opuścić rodzinę i podążać za nim na dowód wiary. Uznalibyście go zapewne za sekciarza, których nie brakowało i nadal nie brakuje.
Wracając, cztery Ewangelie różnią się między sobą tylko szczegółami, najwięcej informacji jest w Ewangelii św. Jana. O Marii nie ma tam prawie nic - ot była, kilka rzeczy zrobiła.
Myślałam też zawsze, że skoro "Jezus był z rodu Dawida", to z linii matki, a się okazało, że to Józef był ostatnim potomkiem. Skoro Józef był jedynie ojczymem, to nie wiem, może syn adopcyjny w tamtym okresie dziedziczył linię ojca, a może zwyczajnie czegoś nie rozumiem.
Po Ewangeliach następują Dzieje Apostolskie i je polecam - serio są ciekawe.
Potem te nieszczęsne Listy. Jeszcze Listy do Koryntian jak Cię mogę, chyba tylko dlatego, bo kojarzę fragmenty z mszy. Potem się robi prawie że kopiuj-wklej, podobnie jak w Ewangeliach.
Nic dziwnego, dlaczego na mszach są przytaczane w kółko te same rzeczy, bo z NT nie da się za bardzo nic wyciągnąć, a w ST jakieś 80% jest pomijanych (co ma swoje uzasadnienie - w NT jest powiedziane, żeby odrzucić stare zasady, zachowując ogólnie Prawo).
Apokalipsę ogólnie polecam, bo jest świetna! Czyta się jak książkę fantasy.
Co mnie interesowało najbardziej:
- Ofiary z ludzi - tak (chociaż są różne interpretacje)
- Kobiety podległe mężczyznom - tak (w ST i NT)
- Niewolnictwo jako coś normalnego - tak (w ST i NT)
- Kobiety nie mogą być kapłanami - tak (w ST i NT; w Starym to był urząd przekazywany z ojca na syna)
- Celibat wśród księży - nie (w ST i NT; w Nowym napisane, że lepiej nie mieć żony, by skupić się na Bogu, ale z drugiej strony kapłan, który nie ma rodziny, nie będzie mógł odpowiednio doradzić w tych sprawach)
Na koniec - to są MOJE odczucia. Chcecie wyrobić sobie swoje, to zapraszam do lektury - Biblia jest normalnie dostępna w wersji aplikacji na telefon.
Jedni wiedzą, drudzy nie - od ok. 2 lat czytaliśmy z Hubertem Biblię i w końcu skończyliśmy. Jesteśmy niewierzący, podeszliśmy do lektury z zainteresowaniem.
więcej Pokaż mimo toOsobiście wiedziałam tylko tyle, czego mnie nauczyli w szkołach oraz co usłyszałam na mszach.
No i muszę przyznać, że Stary Testament był momentami jazdą bez trzymanki, z drugiej strony to po prostu religia...