-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik239
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński41
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2020-10-30
2020-10-22
Bohaterem tej powieści jest Jim Ironheart który ratuje małe dziecko od kół nadjeżdżającego samochodu. Dziennikarka Holly Thorne, która przypadkiem widziała to całe zdarzenie pragnie się czegoś o nim dowiedzieć. Szukając informacji o nim dowiaduje się, że nie pierwszy raz dokonał takich bohaterskich rzeczy. Dlatego chcę przeprowadzić z nim wywiad, ale to przerasta jej oczekiwania i może być dla niej niebezpieczeństwem.
Fabuła na plus. Ciekawa i potrafi wciągnąć czytelnika, gdyż akcja jak w większości dzieł Koontza stopniowana, budująca napięcie. Główni bohaterowie interesujący. Holly jako dziennikarka jest inteligenta, dążąca do celu "po trupach", byleby tylko zdobyć potrzebne informacje, ale nie przekracza pewnych granic. Jim natomiast wydaję się być na początku zagubiony i nie wie skąd ma ten dar jasnowidzenia, wiedząc kiedy będzie zdarzenie gdzie musi interweniować, żeby ocalić życie drugiego człowieka. Relacja między tymi postaciami też wypada dobrze. Kolejnym plusem jest fakt, że nie ma tutaj przeciwnika z którym walczyli by nasi bohaterowie, tylko próba wyjaśnienia dlaczego to Jim musi ratować te a nie inne osoby i dlaczego.
Z minusów to postać Holly Thorne jest za bardzo eksploatowana i w pewnym momencie jest jej za dużo oraz fakt, że inni bohaterowie tylko przemykają i nic nie wnoszą do powieści. No i zakończenie w porównaniu do reszty powieści wypada zbyt przeciętnie.
Podsumowując: Fani Koonzta nie będą zawiedzeni a inni po tej lekturze zapewne będą sięgać po inne utwory tego autora.
Bohaterem tej powieści jest Jim Ironheart który ratuje małe dziecko od kół nadjeżdżającego samochodu. Dziennikarka Holly Thorne, która przypadkiem widziała to całe zdarzenie pragnie się czegoś o nim dowiedzieć. Szukając informacji o nim dowiaduje się, że nie pierwszy raz dokonał takich bohaterskich rzeczy. Dlatego chcę przeprowadzić z nim wywiad, ale to przerasta jej...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-10-16
"Oczy ciemności" opowiadają o Tinie Evans, której syn Danny zginął w wypadku samochodowym w górach. Kiedy już nasza bohaterka uporała się ze stratą najbliższej osoby zaczęły w jej życiu dziać dziwne zjawiska paranormalne. Po jakimś czasie zrozumiała, że Danny może wcale nie umarł i chcę się dowiedzieć czy to prawda. Kiedy wraz z zaprzyjaźnionym prawnikiem zaczyna poszukiwania pojawia się agencja rządowa, która za wszelką cenę próbuję Tinę od tego pomysłu odwieźć.
Przede wszystkim wrócił dobrze znany nam Dean Koontz. Na początku mamy powolną akcję, gdzie autor przedstawia nam postać Tiny i jej środowiska żebyśmy mieli podgląd na bohaterów. Potem natomiast akcja nabiera takiego rozpędu, że trudno jest się od tego oderwać.
Jak wypadają bohaterowie? Świetnie. Tina jest charakterystyczna a Elliot czyli ten prawnik również ciekawie zaprezentowany, mimo iż gdzieś tak od połowy powieści przechodzi na drugi plan. W sumie na tych dwóch postaciach skupia się autor co również jest zrozumiałe, gdyż pokazuje rozwój Tiny, która ze zwykłego choreografa tanecznego musi stać się "twardą babką" dążącą do prawdy.
Z minusów do niewątpliwie agencja rządowa czyli wróg naszych bohaterów, gdyż są sztampowi i przez to mało zapamiętywani. Praktycznie ich rola polega na tym, żeby opinia publiczna nie dowiedziała się co tak naprawdę przydarzyło się Danny'emu i tyle. Mimo to polecam tę lekturę, gdyż wciąga i można się mile spędzić czas na czytaniu tej książki.
P.S. A i jeszcze jest wzmianka o śmiercionośnym wirusie z Wuhan i serio? Myślicie, że Dean Koontz przewidział tę pandemię? Gdyby tak się stało to śmiertelność wynosiłaby 99%!
"Oczy ciemności" opowiadają o Tinie Evans, której syn Danny zginął w wypadku samochodowym w górach. Kiedy już nasza bohaterka uporała się ze stratą najbliższej osoby zaczęły w jej życiu dziać dziwne zjawiska paranormalne. Po jakimś czasie zrozumiała, że Danny może wcale nie umarł i chcę się dowiedzieć czy to prawda. Kiedy wraz z zaprzyjaźnionym prawnikiem zaczyna...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-10-08
"Wizja" Deana Koontza opowiada o Mary Bergen, która ma dar jasnowidzenia i dzięki temu pomaga miejscowej policji w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych. Tym razem jednak musi się zmierzyć z traumą, która okazuję się być dla niej niebezpieczna.
Na plus możemy zaliczyć fabułę, która jest ciekawa. Akcja również nie stoi w miejscu, gdyż mamy krótką powieść. Co do bohaterów to Mary wypada dobrze, jest charakterystyczna i skupia uwagę czytelnika. Z innymi już jest trochę gorzej, bo nie są zapamiętywani.
Z minusów natomiast to czarny charakter zbyt przeciętny oraz ta powieść jest przewidywalna i brakuję tu zwrotu akcji, po którym byłaby to lektura zapadająca w pamięć. No i czas akcji, który jest osadzony w okresie Bożego Narodzenia może rozpraszać.
Podsumowując: Nie jest to najgorsza pozycja Koontza, ale jak się ma wolny wieczór to dobrze się sprawdza po ciężkim dniu pracy.
"Wizja" Deana Koontza opowiada o Mary Bergen, która ma dar jasnowidzenia i dzięki temu pomaga miejscowej policji w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych. Tym razem jednak musi się zmierzyć z traumą, która okazuję się być dla niej niebezpieczna.
Na plus możemy zaliczyć fabułę, która jest ciekawa. Akcja również nie stoi w miejscu, gdyż mamy krótką powieść. Co do bohaterów to...
2020-10-02
Nie będę ukrywać. To okładka zachęciła mnie do sięgnięcia po tę powieść. Ale o czym ona jest. Otóż występuje w niej były alpinista który w wyniku wypadku w górach zmaga się z traumą. W dodatku jest jasnowidzem, który pomaga w ujęciu mordercy kobiet o pseudonimie "Rzeźnik".
Co do fabuły to wypada O.K. chociaż jest zarysowana szczątkowo, gdyż jest to krótka powieść. Bohaterowie, oprócz detektywów i policji też dają radę. Jasnowidz czyli Graham Harris jest ciekawie zaprezentowany, gdyż musi się zmagać ze swoją fobią, kiedy akcja dzieję w wieżowcu. Jego sympatia - Connie Davis taka "twarda babka", mimo iż przez większość czasu jest na drugim planie. Antagonista w tej książce wypada znakomicie. Jest wielbicielem Nietzschego i uważa się za nadczłowieka i zabija, gdyż chcę się pozbyć "podludzi". No i zwrot akcji pod koniec powieści wbija w fotel.
Z wad to niewątpliwie akcja która jest nierówna. Głównie dlatego, że przez większość czasu bohaterowie bawią się z czarnym charakterem w kotka i myszkę o trzeci akt wypada nieco chaotycznie. Również patrząc na okładkę liczyłem na horror, gdzie ta ściana którą widzimy będzie straszyć ludzi itd.
Podsumowując: Jako lektura w późne jesienne/zimowe wieczory spełnia się idealnie, bo szybko się ją czyta. No i to świetna rozgrzewka przed innymi, bardziej rozbudowanymi dziełami Koontza.
Nie będę ukrywać. To okładka zachęciła mnie do sięgnięcia po tę powieść. Ale o czym ona jest. Otóż występuje w niej były alpinista który w wyniku wypadku w górach zmaga się z traumą. W dodatku jest jasnowidzem, który pomaga w ujęciu mordercy kobiet o pseudonimie "Rzeźnik".
Co do fabuły to wypada O.K. chociaż jest zarysowana szczątkowo, gdyż jest to krótka powieść....
2020-09-30
"Ender na wygnaniu" to taki suplement/epilog/posłowie w stosunku do "Gry Endera". Akcja(której właściwie nie ma) rozgrywa się między 14 a 15 rozdziałem czyli jak zwycięstwo nad robalami wpłynęło na tytułowego Endera itd. Minusem ten powieści jest fakt, że dużo tutaj tzw. "flashbacków" i informacji które znamy z "Gry..." lub "Cienia Endera". Nawet znalazłem kilka zapowiedzi z "Sagi Cienia" dotyczącej Groszka i reszty rekrutów. Jedynie co mi się podobało w tej powieści to "origin story" Achillesa, który był najbarwniejszą postacią w tej książce.
Dlatego najlepiej jest ją przeczytać zaraz po "Grze Endera" i "Cieniu Endera", żeby się ciągłość fabularna zgadzała.
"Ender na wygnaniu" to taki suplement/epilog/posłowie w stosunku do "Gry Endera". Akcja(której właściwie nie ma) rozgrywa się między 14 a 15 rozdziałem czyli jak zwycięstwo nad robalami wpłynęło na tytułowego Endera itd. Minusem ten powieści jest fakt, że dużo tutaj tzw. "flashbacków" i informacji które znamy z "Gry..." lub "Cienia Endera". Nawet znalazłem kilka zapowiedzi...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-09-29
Jako fan "Kodu da Vinci" postanowiłem sięgnąć po tę lekturę. Myślałem, że to kopia ten powieści, ale okazało się, że "Kod Mesjasza" został opublikowany siedem lat wcześniej, więc to Dan Brown zrzynał od Michaela Cordy'ego.
Fabuła pokrótce przedstawia się następują: Doktor Tom Carter, chcąc uratować śmiertelnie chorą córkę postanawia znaleźć relikwie Chrystusa i za pomocą nowoczesnej inżynierii genetycznej stworzyć lek mający ją uzdrowić. Mamy również tajemnicze Bractwo, które chcę znaleźć następcę Mesjasza oraz poprzez fanatyka religijnego zabiją "niewiernych", którzy mogą zagrozić wierze w Boga.
Fabuła na plus, chociaż początek taki flegmatyczny i dopiero później akcja napiera tempa. Z ciekawych bohaterów to niewątpliwie kaznodzieja czyli czarny charakter jako zimny, wyrachowany zabójca nie mający skrupułów i wyznający zasadę "cel uświęca środki". Tom Carter też wypada dobrze jako zdesperowany człowiek pragnący jedynie, żeby Jego córka przeżyła. Problem w tym, ze przez to motywację w dążeniu do jak najszybszego znalezienia tytułowego "Kodu Mesjasza" nie dowiadujemy się o nim zbyt wiele. Reszta bohaterów wypada niezbyt interesująco a Ezekiel, przywódca Bractwa jest sztampowy do bólu. Praktycznie istnieje tylko po to, żeby wygłaszać przemówienia typu: "trzeba powstrzymać innowierców" itp. Kolejną wadę jest jej przewidywalność, bo nie ma tam zwrotów akcji jak chociażby w dziełach Dana Browna.
Dlatego można się zabrać za tę książkę, ale wątpię czy będzie zapamiętana na dłuzej.
Jako fan "Kodu da Vinci" postanowiłem sięgnąć po tę lekturę. Myślałem, że to kopia ten powieści, ale okazało się, że "Kod Mesjasza" został opublikowany siedem lat wcześniej, więc to Dan Brown zrzynał od Michaela Cordy'ego.
Fabuła pokrótce przedstawia się następują: Doktor Tom Carter, chcąc uratować śmiertelnie chorą córkę postanawia znaleźć relikwie Chrystusa i za pomocą...
2020-09-27
"Zegarmistrz". Powieść, gdzie morderca zabijając dwoje ludzi zostawia wiersz i tajemnicze zegary. Nowojorska policja zwraca się o pomoc do Lincolna Rhyme'a i jego partnerki Amelii Sachs w ujęciu niebezpiecznego przestępcy.
Od czego by tu zacząć: Otóż czarny charakter jest wybitny. Głównie dlatego, że ma wszystko przygotowane w najmniejszych szczegółach. Poza tym nawet nie przemyka, bo Jego poplecznicy wszystko robią za niego i dlatego jest tak nieuchwytny. Wątek Amelii również ciekawy, bo prowadzi po raz pierwszy własną sprawę co idealnie równoważy główny wątek powieści czyli pogoń za Zegarmistrzem itd. Z racji tego, że Amelia jest "niedostępna" do zespołu dołącza Kathryn Dance, która specjalizuje się w wykrywaniu kłamstwa i technikach przesłuchań. I to jest chyba największy minus tej powieści. Nie chodzi mi o jej postać, bo jest świetna i czytając sceny przesłuchiwań można wywnioskować, ze to taki "Rhyme w spódnicy". Tylko, że było jej trochę za dużo, przed to postać Lincolna przechodziła na drugi plan. Zakończenie jest za to wspaniałe, bo w życiu bym się nie spodziewał takiego rozwiązania. To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że Jeffery Deaver to geniusz, jeśli chodzi o zwroty akcji. Dlatego polecam każdemu kto lubi literaturę sensacyjna jak i dzieła tego autora.
"Zegarmistrz". Powieść, gdzie morderca zabijając dwoje ludzi zostawia wiersz i tajemnicze zegary. Nowojorska policja zwraca się o pomoc do Lincolna Rhyme'a i jego partnerki Amelii Sachs w ujęciu niebezpiecznego przestępcy.
Od czego by tu zacząć: Otóż czarny charakter jest wybitny. Głównie dlatego, że ma wszystko przygotowane w najmniejszych szczegółach. Poza tym nawet nie...
2020-09-25
W sieci grasuje morderca, który hakując dane użytkownika "wywabia" go do świata rzeczywistego i zabija. Do wytropienia go zostaje powołany specjalny zespół dochodzeniowy oraz Wyatt Gillette, genialny haker, który dostał wyrok za włamanie do systemów rządowych.
Fabuła na plus, bo uwielbiam takie cyber-przestępcze thrillery. A do tego wartka akcja nie pozwalająca nam odpocząć nawet na chwilę. Bohaterowie też charakterystyczni, chociaż ten zespół dochodzeniowy rzadko wychodzi poza pewne ramy i nie jest zapamiętywany na dłużej. Dlatego nie dziwię się, że nie ma kontynuacji. Czarny charakter bardzo dobrze przedstawiony, któremu miesza się świat realny z tym wirtualnym a Jego rozmowa Wyattem to chyba najlepszy dialog w tej powieści. Na plus jeszcze zaliczyłbym wydźwięk książki która pokazuje, że nie jesteśmy bezpieczni w sieci i do czego może prowadzić uzależnienie od internetu. Dlatego pewnie nie raz jeszcze ją przeczytam, więc polecam tę lekturę.
W sieci grasuje morderca, który hakując dane użytkownika "wywabia" go do świata rzeczywistego i zabija. Do wytropienia go zostaje powołany specjalny zespół dochodzeniowy oraz Wyatt Gillette, genialny haker, który dostał wyrok za włamanie do systemów rządowych.
Fabuła na plus, bo uwielbiam takie cyber-przestępcze thrillery. A do tego wartka akcja nie pozwalająca nam...
2020-09-23
Tym razem postanowiłem odpocząć od "cegieł" dlatego sięgnąłem po krótką, składającą się ze stu dwudziestu stron powieść Kinga. Akurat wiedziałem na co się piszę, gdyż mając w głowie tak krótką opowiastkę domyśliłem się, że nie ma tam np: budowania napięcia czy rozwoju postaci. Poza tym to kryminał nie horror, więc nie należy się spodziewać czegoś co może nas przestraszyć. I tu jest największy problem, bo nie wiemy o bohaterach nic. Stephanie McCann, której to opowiadana jest historia Kida jest nie potrzebna, gdyż tych dwóch dziennikarzy mogłoby po prostu wspominać tę sprawę będąc np: na urlopie czy emeryturze. Zdecydowanie lepiej by to wyglądało, gdyby fabuła działa się w czasie teraźniejszym a nie przeszłym. Wtedy na pewno ta książka miała przynajmniej te 300 stron więcej. Z plusów to niewątpliwie historia Colorado Kida i o dziwo liczba stron. Jak już wspomniałem na początku nie można po tej pozycji Kinga spodziewać się czegoś epickiego, ale chcąc przeczytać coś krótkiego, lekkiego i nie angażującego ta lektura wyjadę się w sam raz.
Tym razem postanowiłem odpocząć od "cegieł" dlatego sięgnąłem po krótką, składającą się ze stu dwudziestu stron powieść Kinga. Akurat wiedziałem na co się piszę, gdyż mając w głowie tak krótką opowiastkę domyśliłem się, że nie ma tam np: budowania napięcia czy rozwoju postaci. Poza tym to kryminał nie horror, więc nie należy się spodziewać czegoś co może nas przestraszyć. I...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-09-22
Niewątpliwie plusem tej powieści jest fakt, że nie jest to kiepski sequel, czyli zrzynka z pierwowzoru, jak to ma często miejsce w produkcjach filmowych.
Dan Torrance, dorosły już syn Jacka dręczony koszmarami popada w alkoholizm. Na szczęście udaje mu się z niego uwolnić i dzięki swojej mocy niesie ulgę umierającym ludziom, zdobywając przy tym pseudonim "Doktora Sen". Wkrótce na jego drodze stanie Prawdziwy Węzeł, organizacja prawie nieśmiertelnych istot polujących na dzieci obdarzone tym samym darem co Dan.
Jak wcześniej wspomniałem nie jest to bezpośrednia kontynuacja "Lśnienia" tylko odrębna historia. Tam np: mieliśmy ciasny, wręcz klaustrofobiczny klimat co dodawało uczucia grozy. Tutaj mało jest elementów które mogą nas przestraszyć czy chociaż wywołać tzw. "gęsią skórkę", co trochę może nas zbić z tropu. Bohaterowie wypadają dobrze, Dan jest ciekawą postacią, który próbuje zmazać piętno ojca często popada w konflikty, jednak stara się jak najlepiej umilić czas tym starszym, umierającym osobom. Abra jako kolejne "dziecko Kinga" obdarzone niezwykłą mocą wypada wspaniale, chociaż z czasem przechodzi na drugi plan.
Jedynie co mi się nie podobało to podopieczni Dana Torrance'a , gdyż są takimi pionkami do odhaczenia i oprócz jednej postaci nie wnoszą nic do powieści. Również liczyłem, że ta organizacja Prawdziwy Węzeł będzie straszna, niebezpieczna i tajemnicza a właściwie była przeciętna do bólu.
Podsumowując: Jeśli jesteś fanem Kinga lub/i "Lśnienia" to "Doktor Sen" powinien Ci się spodobać, ale pamiętaj, że to nie jest horror, a kriminał.
Niewątpliwie plusem tej powieści jest fakt, że nie jest to kiepski sequel, czyli zrzynka z pierwowzoru, jak to ma często miejsce w produkcjach filmowych.
Dan Torrance, dorosły już syn Jacka dręczony koszmarami popada w alkoholizm. Na szczęście udaje mu się z niego uwolnić i dzięki swojej mocy niesie ulgę umierającym ludziom, zdobywając przy tym pseudonim "Doktora...
2020-09-17
"Anioły i demony". Powieść, w której po raz pierwszy pojawił się mój ulubiony bohater literatury sensacyjnej - Robert Langdon. Po kolei.
Tajemnicze Bractwo Iluminatów, które było ukryte przez jakieś 400 lat planuję zamach w Watykanie, gdzie odbywa się konklawe. Profesor Langdon i Vittoria Vetra, córka zamordowanego fizyka, mają zaledwie dobę, żeby zapobiec niewyobrażalnej tragedii.
Jak wypada po latach? Nawet dobrze. Vittoria Vetra to chyba najlepsza kobieca postać w dziełach Dana Browna. Inteligentna, pewna siebie, ale też i wrażliwa która musiała się dosyć szybka pogodzić ze stratą ojca. Robert Langdon też zapamiętywany, chociaż w kolejnych powieściach lepiej się rozwija. Zdecydowanie najlepiej wypada miejsce akcji czyli Watykan, gdyż po przeczytaniu mam ochotę odwiedzić te wszystkie miejsca opisywane w tej książce.
Gdybym miał się czegoś czepiać to Ci cali Iluminaci wypadają przeciętnie. Głównie dlatego, że mało o nich wiemy, gdyż jak się pojawiają w powieści to praktycznie przygotowują się zamachu i tyle. Nie wiemy co nimi kieruję itd. Owszem, wszystkiego dowiadujemy się pod koniec, ale środek ciężkości oparty jest na Langdonie i Vetrze co trochę przeszkadza w odbiorze. No i fabuła mnie nie zaciekawiła, bo nie jestem fanem wszelakich teorii spiskowych.
Podsumowując: Wprawdzie "Kod Leonarda da Vinci" jest lepszą powieścią, ale i po to też warto sięgnąć, kiedy jeszcze Dan Brown miał pomysł na siebie i nie odcinał kuponów.
"Anioły i demony". Powieść, w której po raz pierwszy pojawił się mój ulubiony bohater literatury sensacyjnej - Robert Langdon. Po kolei.
Tajemnicze Bractwo Iluminatów, które było ukryte przez jakieś 400 lat planuję zamach w Watykanie, gdzie odbywa się konklawe. Profesor Langdon i Vittoria Vetra, córka zamordowanego fizyka, mają zaledwie dobę, żeby zapobiec niewyobrażalnej...
2020-09-10
Na początku pragnę zaznaczyć, że nie jestem Jego fanem. O ile bezpośredniość w wypowiedziach wyróżnią go na tle innych psychologów to już chamstwo i przede wszystkim wulgaryzmy czynią więcej złego niż dobrego. Postaram się jednak, możliwie jak najlepiej ocenić obiektywnie tę książkę.
Już we wstępie dowiadujemy się, że Jakub Czarodziej jest kontrowersyjny, co akurat było wiadome. Pomyślałem sobie: „Oho. Będzie ciekawie”, ale nie było. Mało tam wulgaryzmów, co mając w pamięci Jego vlogi trochę rozprasza czytelnika.
Na początku poznajemy Jego historię życia, jak zmagał się z chorobą itd. I to był jedyny moment, kiedy poczułem do niego jakąkolwiek sympatię, gdyż niewielu stać na taką determinację, na jaką musiał się wtedy zdobyć, żeby wrócić do normalnego życia. Problem w tym, że to wystarczy. Nie potrzeba nam wysłuchiwać Jego przemyśleń jakie to dzisiejsze czasy i społeczeństwo jest złe itd.
Wracając do książki to czyta się ją szybko, bo jest dużo wolnego miejsca na własne wpisy mające nas zmotywować do działania. Z racji tego, że w ręku trzymamy poradnik a nie powieść fabularną to akurat działa. Gorzej, że w dalszej części mamy motywacyjne frazesy poparte kilkoma przykładami jak to Jego podopieczni poradzili sobie z niechęcią, nałogami i bezradnością. Ja generalnie spodziewałem się czegoś kontrowersyjnego co mnie zdenerwuję lub zmusi do działania, ale tak mi się nudziło podczas czytania, że zaraz zapomniałem o czym była ta książka. Dlatego, jeśli nie jesteś Jego fanem a potrzebujesz pomocy psychologicznej tutaj jej nie znajdziesz.
Na początku pragnę zaznaczyć, że nie jestem Jego fanem. O ile bezpośredniość w wypowiedziach wyróżnią go na tle innych psychologów to już chamstwo i przede wszystkim wulgaryzmy czynią więcej złego niż dobrego. Postaram się jednak, możliwie jak najlepiej ocenić obiektywnie tę książkę.
Już we wstępie dowiadujemy się, że Jakub Czarodziej jest kontrowersyjny, co akurat było...
2020-04-05
"Planeta Spisek", podobnie jak "Gra Endera" była na początku wydana jako opowiadanie. Po dziewięciu latach Orson Scott Card postanowił zrobić z tego pełnoprawną powieść. Czy to wyszło? Nie, ale po kolei:
Pomysł na fabułę był dobry czyli akcja dzieję się na obcej planecie w czasach średniowiecznych(takie połączenie "Glizdawców" z "Mistrzem pieśni"). Mieszkańcy dzięki zaawansowanej inżynierii genetycznej potrafią się regenerować, jednak co jakiś czas dochodzi do mutacji i tacy ludzie nie mają prawa bytu(teraz mamy wątek z X-menów Marvela). Główny bohater powieści - Lanik jest właśnie mutantem i wcale nie zamierza się pogodzić z rolą wyrzutka społeczeństwa itd. Mamy tutaj również wartką akcję, bo coś się zawsze dzieję. To duży plus, bo czytelnik się nie nudzi,
Niestety bohaterowie wypadają blado: Lanik nie jest ciekawą postacią, więc nie obchodzi nas czy Jego poczynania się powiodą czy też nie. Reszta bohaterów albo przemyka, albo stoi na drugim planie, więc wielu rzeczy się od nich nie dowiadujemy.
Jeśli jesteście fanami Carda to pewnie sięgniecie po ten utwór, ale jeśli nie... No cóż można go przeczytać jak się dużo czasu itd.
"Planeta Spisek", podobnie jak "Gra Endera" była na początku wydana jako opowiadanie. Po dziewięciu latach Orson Scott Card postanowił zrobić z tego pełnoprawną powieść. Czy to wyszło? Nie, ale po kolei:
Pomysł na fabułę był dobry czyli akcja dzieję się na obcej planecie w czasach średniowiecznych(takie połączenie "Glizdawców" z "Mistrzem pieśni"). Mieszkańcy dzięki...
2020-02-06
"Mistrz pieśni" to pierwsza pełnoprawna powieść Orsona Scotta Carda. Opowiada ona o chłopcu imieniem Ansset, który ma dar do śpiewu. Wychowuje się w tzw. Domu Pieśni, żeby zostać Słowikiem. Imperator wszechświata - Mikala chcę przetestować Jego talent w pałacu na Starej Ziemi czy ten dar jest zbawieniem czy też zagładą.
Fabuła wciągająca a główny bohater wypada rewelacyjnie. Czytelnik nawiązuje z nim specjalną wieź przez co nie można się oderwać od lektury. Problem jest taki, że inni bohaterowie wypadają przy nim blado a przydałby się ktoś równie charakterystyczny i środek ciężkości nie byłby na samym Anssecie. Dlatego po przeczytaniu książki dość szybko zapominamy o fabule itd. klimat w tej powieści wypada znakomicie jak typowo dla Carda, ale np: w "Glizdawcach" lepszy jest balans między akcją, postaciami i resztą.
Podsumowując: Nie jest źle, ale widać, że Card się dopiero "rozkręca".
"Mistrz pieśni" to pierwsza pełnoprawna powieść Orsona Scotta Carda. Opowiada ona o chłopcu imieniem Ansset, który ma dar do śpiewu. Wychowuje się w tzw. Domu Pieśni, żeby zostać Słowikiem. Imperator wszechświata - Mikala chcę przetestować Jego talent w pałacu na Starej Ziemi czy ten dar jest zbawieniem czy też zagładą.
Fabuła wciągająca a główny bohater wypada...
2020-01-25
Dziesięciu murzynków(a właściwie "I nie było już nikogo") to powieść kryminalna, gdzie tajemniczy Pan Owen zaprasza na odciętą od świata wyspę dziesięciu gości, których pozornie nic ze sobą nie łączy. W pokojach, gdzie się zatrzymują znajdują się przypięte na ścianie wierszyki o kolejno znikających dziesięciu murzynkach i jak się później okaże to taka "przepowiednia" do kolejnych zdarzeń.
Trafiłem na tę powieść przypadkiem, kiedy szukałem genezy slashera czyli horroru gdzie tajemniczy morderca po kolei likwiduje bohaterów filmu. Co do samej powieści to trzyma w napięciu, jest krótka i czyta się ją szybko. Może nawet zbyt krótka i przez co nie dowiadujemy wiele o głównych bohaterach i dlatego praktycznie odliczamy strony do kolejnego zgonu. Właściwie najlepiej czyta się epilog, gdzie mamy streszczenie i wyjaśnienie działań jakimi kierował się morderca itd. Przyznaję, że odkrycie kto nim był było zaskakujące, ale tak na dłuższą metę nie robi wrażenia.
Dlatego moja ocena to tylko 6/10
Dziesięciu murzynków(a właściwie "I nie było już nikogo") to powieść kryminalna, gdzie tajemniczy Pan Owen zaprasza na odciętą od świata wyspę dziesięciu gości, których pozornie nic ze sobą nie łączy. W pokojach, gdzie się zatrzymują znajdują się przypięte na ścianie wierszyki o kolejno znikających dziesięciu murzynkach i jak się później okaże to taka...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-04-30
Geneva Settle została zaatakowana w muzeum. Udaje się jej uciec, lecz napastnik pozostawia na miejscu zbrodni dwunastą kartę Tarota – Wisielca. Dwójka detektywów: Rhyme i Sachs muszą się dowiedzieć kto czyha na życie Ganevy i jaki związek z tym ma jej przodek, który był działaczem na rzecz praw czarnoskórej ludności, w czasie wojny secesyjnej.
Ta część jest trochę gorsza od poprzedniej, ale głównie dlatego, że w "Magu" mieliśmy wybitnie charakterystycznego złoczyńce. Tutejszy "bad guy" wypada dość przeciętnie. Nie był zły, ale też nie wykazał się niczym co mogłoby sprawić, że zostanie zapamiętany na dłużej. Młodzieżowy slang przyjaciół Genevy był irytujący no i szczęśliwe zakończenie nieco przesłodzone.
Co wyszło: Zwrot akcji pod koniec był świetny no i Lincoln Rhyme wypadł zdecydowanie lepiej niż w poprzednio. Wrócił dobrze znany nam kryminalistyk z pierwszych tomów, panujący na sytuacją i nie dający się wywieść w pole. Fajnie czytało się fragmenty, gdzie nasi bohaterowie szukali informacji na temat przodka Genevy. Niestety działo się to na drugim planie, bo jak wiadomo głównym zadaniem Linca, Amelii i reszty było złapanie niedoszłego zabójcy, które było schematyczne do bólu. Motyw z kartą tarota doczepiony na siłę, żeby było "mistycznie, tajemniczo i zdumiewającą" a tak naprawdę i bez tego historia by nie ucierpiała. Sama Geneva wypada dobrze, ale wątpię czy będę o niej pamiętał po przeczytanie kolejnego tomu.
Podsumowując: Widać było, że Deaver miał problem z czarnym charakterem, ale po tomie "Mag" to zrozumiałe. Historia wprawdzie jest wciągająca, ale widać pewien schemat w tym cyklu co już zaczyna z lekka nużyć czytelnika. Ogólnie dobra książka, ale bez rewelacji.
Geneva Settle została zaatakowana w muzeum. Udaje się jej uciec, lecz napastnik pozostawia na miejscu zbrodni dwunastą kartę Tarota – Wisielca. Dwójka detektywów: Rhyme i Sachs muszą się dowiedzieć kto czyha na życie Ganevy i jaki związek z tym ma jej przodek, który był działaczem na rzecz praw czarnoskórej ludności, w czasie wojny secesyjnej.
Ta część jest trochę gorsza od...
Jako fan tego programu zawiodłem się czytając tę książkę. Głównie dlatego, że wywiady ciągną się w nieskończoność.
Podoba mi się pomysł, żeby pokazać tych bohaterów trochę inaczej niż znamy ich z programu, ale okazało się, że tak naprawdę nie są to ciekawe osoby. W tym show mieli swój i czas i tyle. Jak skończyła się dana edycja wszyscy jak pionki i hetman trafiają do jednego pudełka.
Jako fan tego programu zawiodłem się czytając tę książkę. Głównie dlatego, że wywiady ciągną się w nieskończoność.
więcej Pokaż mimo toPodoba mi się pomysł, żeby pokazać tych bohaterów trochę inaczej niż znamy ich z programu, ale okazało się, że tak naprawdę nie są to ciekawe osoby. W tym show mieli swój i czas i tyle. Jak skończyła się dana edycja wszyscy jak pionki i hetman trafiają do...